wtorek, 30 kwietnia 2013

Rozdział 2 'Śladami Larry'ego'


Rozdział 2


            26.06.1996r.
Drogi pamiętniku!

            Dzisiaj kolejny poniedziałek, więc, choć z trudem, musiałem wstać z łóżka i ruszyć do pracy. Mimo faktu, iż na dworze było ciepło i słonecznie, byłem zmęczony po wczorajszym wieczorze. Wróciłem do domu w środku nocy, ale na szczęście nie wypiłem na tyle dużo, aby teraz bolała mnie głowa. Nie byłem zły na przyjaciół, że przez większość czasu rozmawialiśmy o Louis’ie. Byłem już przyzwyczajony na ich reakcje, kiedy dowiadywali się, że kogoś poznałem. Problem w tym, że przez nich zaczynałem świrować. Za każdym razem wmawiają mi, że mnie lubi, że mu się podobam, a prawda jest zupełnie inna. Poznałem Lou przez przypadek i myślę, że ta znajomość nie przerodzi się w nic większego. Ba! Ja to wiem. Nigdy jeszcze nie wyszło mi… z nikim, więc jakim prawem miałoby wyjść mi tym razem?
            Około godziny jedenastej, kiedy kończyłem układanie napojów, ktoś delikatnie szarpnął moje plecy. Odwróciłem się automatycznie, a przed oczami ujrzałem uśmiechniętą twarz Boo Bear’a.
            -Witaj ponownie. – przywitał się, cicho chichocząc.
            -Cześć. – odparłem z szerokim uśmiechem. –Co Cię tak śmieszy?
            -Nic. Po prostu cieszę się, że Cię widzę. – odpowiedział, a moje serce zabiło sto razy szybciej. Jeszcze nigdy w życiu nikt nie powiedział mi czegoś tak miłego. Na dodatek zrobił to chłopak, który był nieziemsko przystojny.
            -M… mnie?
            -Tak. – zaśmiał się melodyjnie. –To takie dziwne?
            -Nie wiem… chyba.
            -Ehm… po prostu dawno się nie widzieliśmy…
            -Rozumiem. – przerwałem mu szybko, przywracając się do porządku. –Mi też jest miło, że Cię widzę. – powiedziałem, a niebieskooki uśmiechnął się jeszcze szerzej.
            -Jak Ci minął pobyt u rodziny? – zapytałem, przerywając ciążącą trochę ciszę.
            -Bardzo dobrze. W końcu zjadłem coś normalnego.
            -Kuchnia mamy?
            -O tak. Po tylu miesiącach jedzenia odgrzewanych, gotowych dniach, nawet najzwyklejsza zupa ugotowana przez moją mamę smakuje nieziemsko.
            -Hah, świetnie Cię rozumiem.
            -W takim razie wnioskuję, że mieszkasz sam?
            -Em.. tak. Na to wygląda.
            -Ja mieszkam z Zayn’em, ale to i tak wiele nie zmienia. Muszę tylko więcej sprzątać i robić za niego zakupy.
            -Zayn’em?
            -Tak. Wybacz, ale muszę już iść. Do zobaczenia!
            -Pa.
Stałem w bez ruchu, patrząc na odchodzącą postać Louis’a. Zayn? Kto to Zayn? Jego przyjaciel? Może brat? Jestem taki naiwny… to z pewnością jego chłopak. Westchnąłem cicho, po czym odwróciłem się i kontynuowałem swoją pracę. Próbowałem wyrzucić z głowy uroczą buzię Louis’a, lecz i tak wszystkie starania szły na nic. Byłem już pewny, że ja i Louis w jednym zdaniu mogłoby współgrać tylko ze słowami ‘znajomość’ lub ewentualnie ‘przyjaźń’. Tylko dlaczego nie umiałem się z tym pogodzić? Zazwyczaj nie miałem problemów z wyrzucaniem osób z mojej głowy, więc czemu tym razem było inaczej? Ten chłopak wydawał się być taki miły i uroczy, ale w końcu naprawdę dużo było takich ludzi. Miał tak piękne, niebieskie oczy, pod którymi tworzyły się słodkie kurze łapki, kiedy się uśmiechał. Wszystko było tak normalne, a zarazem niezwykle cudowne.

            George przerwał na chwilę czytanie, aby rozejrzeć się dookoła. Nadal był sam w pokoju i dziękował Bogu, że nikt go nie nakrył. Podczas śledzenia losów ojca, w tym momencie, zrobiło mu się smutno. Oczywiście, był oczarowany przebiegiem wydarzeń, ale było mu żal Harry’ego. Od zawsze pamiętał go uśmiechniętego i pełnego życia, lecz po tylu przeczytanych słowach wiedział, że wcześniej było zupełnie inaczej. Nie miał pojęcia, dlaczego ludzie byli tak nietolerancyjni i wścibscy. Mimo, że miał już swoje naście lat, nie wiedział wiele o tym, jak człowiek potrafi być chamski. Otaczało go mnóstwo wspaniałych znajomych, którzy bardzo go lubili i szanowali bez względu na to, iż jego rodzicami byli dwaj mężczyźni. Może kiedyś było inaczej? Może kiedy Harry i Louis byli młodzi homoseksualizm był niedozwolony? Po chwili, chłopak odrzucił od siebie pytania i wrócił do czytania wspaniałej historii.

27.06.1996r.
Drogi pamiętniku!

            Dzisiaj nie wydarzyło się nic wielkiej… chyba. Przynajmniej staram się sobie tak wmawiać, jednak nie idzie mi najlepiej. Kiedy kończyłem już układanie ostatnich towarów, usłyszałem znajomy głos. Odwróciłem się w stronę, skąd dochodził i już chciałem się uśmiechnąć na widok roześmianej twarzy Louis’a, kiedy zauważyłem osobę, stojącą obok niego. Patrzyli na siebie tym wzrokiem pełnym zamiłowania i zapamiętania. To musiał być Zayn. Jego chłopak…
Szybko odwróciłem się tyłem do nich i dokończyłem w kilka sekund swoją pracę. Cofnąłem się trochę od półki, złapałem duży wózek, po czym pociągnąłem go za sobą w stronę magazynu. Odstawiłem go w wyznaczone miejsce, a następnie ubrałem swoją bluzkę, pozbywając się zarazem firmowej. Upewniłem się, że telefon nadal leży w kieszeni moich spodni i wyszedłem z pomieszczenia. Ostrożnie wymijałem regały z produktami, aby zostać niezauważonym przez Louis’a i jego towarzysza. Kiedy w końcu znalazłem się na powietrzu, odetchnąłem z ulgą i wolnym krokiem zacząłem iść w stronę mojego domu. Nie chciałem spędzać reszty dnia sam. Wolałem tego uniknąć, bo wiedziałem, że siedziałabym do wieczora na kanapie i rozmyślał kim był chłopak, z którym Lou przyszedł do supermarketu. Wyjąłem więc z kieszeni komórkę i wybrałem numer Nialla.
            -Cześć Harry. – usłyszałem radosne powitanie przyjaciela.
            -Cześć Niall. Co dziś robisz?
            -Jak na razie jem, a potem może… coś zjem.
            -Huh, może chciałbyś gdzieś ze mną wyskoczyć?
            -Czuję się, jakbyś zapraszał mnie na randkę.
            -Mrrr, Nialler.
            -Haz! – roześmiałem się głośno, aż niektórzy przechodnie odwrócili się w moją stronę.
            -No co?
            -Idiota. Gdzie chcesz wyjść?
            -Nie mam pojęcia, co proponujesz?
            -Może po prostu chodźmy do klubu, hm?
            -Dobrze, niech będzie.
            -Za godzinę po Ciebie wpadnę.
            -Ok, do zobaczenia.
Kiedy byłem już po prysznicu i założyłem świeże ubrania, jak na zawołanie usłyszałem pukanie do drzwi. Poszedłem więc jak najszybciej, aby je otworzyć. Wpuściłem do środka Nialla, po czym schowałem portfel i telefon do kieszeni i oboje wyszliśmy z mieszkania. Autobusem dotarliśmy do klubu, który odwiedzaliśmy najczęściej. Zamówiliśmy po drinku, a Blondyn od razu wyczuł, że coś jest nie tak.
            -A teraz mów, co się dzieję.
            -Dlaczego miałoby coś się stać?
            -Zazwyczaj nie prosisz mnie tak nagle o spotkanie.
            -Po prostu nie chciało mi się siedzieć w domu.
            -Oj Harry, proszę Cię.
            -No bo on ma chyba chłopaka.
            -Louis?
            -Tak.
            -Skąd taki pomysł?
            -Widziałem go dzisiaj z jakimś chłopakiem, a wcześniej mówił o Zayn’ie, kimkolwiek on jest.
            -Gdzie ich widziałeś?
            -W supermarkecie.
            -Mogli robić po prostu zakupy.
            -No ale patrzyli na siebie… tak inaczej.
            -Nie dramatyzuj, Haz. Myślę, że trochę przesadzasz.
            -Po prostu… dziwnie się czuję.
            -To znaczy jak?
            -Pamiętasz Ben’a?
            -Tak. Podobał Ci się trochę.
            -Właśnie. Wolał dziewczyny.
            -Do czego zmierzasz?
            -Chodzi mi o to, że pozbyłem się go szybko z moich myśli. Wmawiałem sobie, że nie jest dla mnie, że i tak nic z tego nie będzie i mi przeszło.
            -Z Louis’em jest inaczej? O to chodzi?
            -Chyba…
            -Może to znak, żebyście się bliżej poznali, hm?
            -A co jeśli tylko się zbłaźnię przed nim i jego chłopakiem?
            -To spytaj kim jest dla niego ten Zayn.
            -Przecież nie musi mi się spowiadać.
            -Harry… nie przejmuj się, proszę. To, że jesteś gejem, nie czyni Cię gorszym. Tyle razy Ci już to powtarzałem. Masz prawo, jak każdy inny, aby się w kimś zakochać.
            -Ale ja nie jestem zakochany!
            -Tak, wiem, ale zauroczony.
            -Coś w tym stylu. Chyba… przecież ja go nie znam.
            -Nie szkodzi. Wiesz przecież, że nie da się panować nad uczuciami. I tak podziwiam Cię za to, że potrafisz tak po prostu wymazać kogoś z pamięci.
            -Uznałem, że właśnie takie jest moje przeznaczenie. – wyrwało mi się cicho, lecz Niall niestety usłyszał moje słowa.
            -Słucham? Co Ty powiedziałeś?
            -Nic.
            -Ej, spójrz na mnie. – zwróciłem wzrok na przyjaciela.
            -A co? Niby nie? Nie rozumiem tego. Chciałbym być normalny, Niall. Mam już tego dość. Nie pasuje tu.
            -Przestań do jasnej cholery! Jesteś wspaniały, okej? W. s. p. a. n. i. a. ł. y.
            -Ty tak uważasz, bo mnie znasz, a problem w tym, ze ludzie nawet nie chcą mnie poznać.
            -Może daj im się poznać, hm? A teraz zapomnij o tym i wypij ze mną whiskey. – zaproponował na co zgodziłem się i szeroko uśmiechnąłem. Co jak co, ale Nialler potrafił podnieść na duchu. Znał mnie już dość długi czas i wiedziałem, że mogłem mu ufać bezgranicznie. Owszem, był czasem wrednym kutasem, ale nadal mnie kochał, a ja jego. Był tak jak Liam, moim najlepszym przyjacielem i naprawdę nie mam pojęcia, co bym bez nich zrobił.

27.06.1996r.
Drogi pamiętniku!

            Widziałem go dzisiaj. Przechadzał się między regałami… a ja? Uciekłem. Znowu. Był sam,, ale co z tego? W domu czekał na niego Zayn. Jego Zayn. Nie ja.

28.06.1996r.
Drogi pamiętniku!

            Zaczynam świrować. Za każdym razem, kiedy dostrzegam w oddali jego brązową czuprynę, odwracam się tyłem i uciekam. Sam do końca nie wiem, dlaczego to robię. Może po prostu się boję? Pragnę uniknąć rozczarowania. Nie chcę dowiedzieć się, że Zayn to chłopak Louis’a. Chyba lepiej jest w niepewności.

28.06.1996r.
Drogi pamiętniku!

            Życie w niepewności jednak nie jest lepsze. Czasami odnoszę wrażenie, że zachowuję się jak chory psychicznie dzieciak. Znam go trochę ponad dwa tygodnie, nie przeprowadziłem z nim normalnej rozmowy. Przecież nawet nie znam jego nazwisko. Jednak, gdy widzę te jego lazurowe, duże oczy, czuję coś zupełnie mi obcego. Chciałbym go poznać. Tak zwyczajnie, jak poznaje się nowych ludzi.

            29.06.1996r.
Drogi pamiętniku!

            O dziwo nie widziałem dzisiaj Louis’a. Nawet z oddali. Nie mam pojęcia, dlaczego, czuję się winny. To chore.

            30.06.1996r.
Drogi pamiętniku!

            Uznałem, że najwyższy czas, aby się ogarnąć. Nie uciekałem dzisiaj. Mimo, że nie robiłem nic, aby Go znaleźć i tak na siebie wpadliśmy. Nigdy wcześniej nie cieszyłem się tak bardzo na widok drugiego człowieka.
            -Cześć, Lou. – powiedziałem radośnie, na co chłopak szeroko się uśmiechnął.
            -Cześć.
            -Co u Ciebie?
            -Jakoś leci…
            -Coś się stało?
            -Nie, nic takiego… po prostu… zastanawiam się, dlaczego mnie unikasz.
            -Ja?
            -Nie udawaj, proszę.
            -Ale…
            -Za każdym razem, kiedy Cię spostrzegam, widzę oddalające się ode mnie plecy.
            -Może… to po prostu zbieg okoliczności? – zapytałem, jąkając się głupi, co było dowodem, że z pewnością kłamię.
            -Zbieg okoliczności? Może po prostu mnie nie lubisz?
            -Co?
            -Nie wiem. Czuję się dziwnie.
            -Ja też. – odparłem.
            -Może już pójdę. – powiedział i już się odwracał, kiedy postanowiłem w końcu zrobić coś sensownego.
            -Poczekaj.
            -Tak? – spojrzał na mnie, a w jego oczach mogłem dojrzeć zmieszanie i… nadzieję?
            -Lubię Cię. Znaczy… nie mam powodów, aby Cię nie lubić.
            -To czemu mnie unikasz? – zapytał zaciekawiony.
            -Nie wiem.
            -Czyli to robisz.
            -Oh, znaczy, nie… ja… - moje policzki przybierały powoli czerwonej barwy, a ja w tym momencie miałem ochotę zapaść się pod ziemię.
            -Nie zaprzeczaj.
            -Tak, dobrze. Unikałem Cię. – przyznałem, spuszczając głowę w dół, nagle zafascynowany czubkami moich butów.
            -Nie rozumiem Cię trochę. – wziąłem głęboki wdech, aby powoli wypuścić powietrze z płuc. Podniosłem wzrok na Louis’a i mimo ogromnych trudności musiałem to zrobić.
            -Co powiesz, abyśmy gdzieś razem wyszli? – zapytałem na jednym wydechu. Chłopak zaśmiał się cicho, na co kąciki moich ust mimowolnie powędrowały ku górze.
            -Z chęcią. – odpowiedział tylko, a ja tępo wpatrywałem się w jego oczy. Czułem się, jakbym był zaczarowany.
            -Ehm… co powiesz na piątek? – odezwałem się po dłuższej chwili milczenia.
            -Jasne, piątek mam wolny.
            -Ok. To… zgadamy się dokładniej przez telefon?
            -Dobrze. – odpowiedziałem uśmiechem, dalej zahipnotyzowany jego spojrzeniem. Dopiero po chwili zdałem sobie sprawę, że od kilku minut stoimy naprzeciwko siebie, nic nie mówiąc. Odchrząknąłem cicho, przywołując się jednocześnie do rzeczywistości.
            -To do zobaczenia. – powiedział i cicho westchnął.
            -Lou?
            -Hm?
            -Przepraszam, że Cię unikałem. – wypaliłem nagle, a moja twarz przypominała pewnie dojrzałego pomidora.
            -I tak wyciągnę z Ciebie, dlaczego to robiłeś. – zachichotał, po czym odwrócił się na pięcie i po prostu odszedł. 


___________________________________

Spięłam dupkę i udało mi się na dzisiaj napisać 2. rozdział. Nie jest dobry, ani nawet niezły. Wybaczcie, że musieliście tak długo czekać. Gdyby zależało to ode mnie, to zapewne całe opowiadanie było już opublikowane, ale naprawdę brakuję mi czasu! Jest już po egzaminach, mam zmieniony plan, więc postaram się jak najszybciej pisać. Niestety, jutro wyjeżdżam i nie będę miala dostępu do internetu, ani nawet do laptopa, aby coś napisać. 
Dodaję dzisiaj ten wpis, ponieważ wiem, iż bardzo długo już czekaliście. Obiecuję, że jeśli skończę pisać 5-6 rozdział, zacznę publikowanie regularnie. Mam nadzieję, że wytrwacie. Kocham Was. ♥

Zapraszam do komentowania, będzie mi miło.

18 komentarzy:

  1. Rozdział jest wspaniały!! Kocham tego bloga i mogę czekać nawet miesiąc na rozdział....byle tylko się pojawił ;D
    Pozdrawiam! ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział jest świetny, naprawdę ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Naprawdę wspaniały rozdział ;)
    Kocham twoje opowiadana ;D
    Weny życzę <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Faktycznie.. nie jest dobry!! Bo jest niesamowity ;**

    OdpowiedzUsuń
  5. Przestań gadać, że jest słaby... jest świewtny <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Jejus co ty mowisz ten rozdzial jest swietny. Ja juz chce nastepny rozdzial. Zycze weny i wgl. ;* ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ten rozdział jest wspaniały kjsdhjkfdjksd pisz tak dalej :) kocham twoje opowiadanie <3 życzę weny i mam nadzieje że niedługo ukaże się nowy rozdział :) xx

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie znasz się! To jest wspaniałe, piękne, genialne, cudne, boskie,... Czekam na nn :*
    H.

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie rozumiem, dlaczego myślisz, że ten rozdział jest beznadziejny?! Dlaczego?! Jest wspaniały, tak jak inne. Pisz szybciutko kolejny, bo nie mogę już się doczekać, co się stanie. Czekam, czekam, czekam... nieustannie. :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Jestem coraz bardziej oczarowana tą historią. Dziękuję miłego wyjazdu ;]

    OdpowiedzUsuń
  11. Super!! : D chcę wiedzieć co będzie dalej. Czekam z niecierpliwością. : D

    OdpowiedzUsuń
  12. Awww...*.* Kocham to opowiadanie! Oczywiście, czasami chce mi się śmiać, jak myślę, że czyta to mały George xD Ale jest świetne i cudowne! Szkoda mi Harrego, że myśli czasami, że jest jakiś dziwny i nienormalny, ale Niall zawsze wspiera! No i czy on nie widzi, że podoba się Lou? No pobudka! :D Dobrze, że Louis jest trochę odważniejszy i zawsze podchodzi do Hazzy ^ ^ Czekam na kolejny rozdział, mam nadzieję, że pojawi się szybciej ;)
    Pozdrawiam i zapraszam do nas
    Larry Stylinson Opowiadanie

    OdpowiedzUsuń
  13. Jeju :3 Jest wspaniały, kocham ten rozdział Nie myśl, że jest beznadziejny bo nawet nie masz pojęcia jaki jest cudny awww :3 Me gusta :3

    OdpowiedzUsuń
  14. szybko pisz nastepny bo fajny !!!!

    OdpowiedzUsuń
  15. Jupi w końcu następny!!! Jest fantastyczny! Och już chce więcej Czekam i pozdrawiam
    Ada

    OdpowiedzUsuń
  16. Super *.*
    ps.Ja pierdole czekam i czekam na kolejny rozdzial.wchodze po tygodnui.I co GÓWNO xD
    kiedy w koncu ku*wa nastepny rozdzial ?!?!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Yhmm... byłabym wdzięczna za grzeczniejsze wyrażanie się :)
      Pisałam już, że mam strasznie dużo nauki (zostały ostatnie spr. i w tym tygodniu bd miała codziennnie spr.), a na dodatek jeżdże na zawody, a to wszystko wiąże się z brakiem czasu. Myślę, że za 2 tygodnie zacznę regularnie dodawać rozdziały.
      Miło, że podoba Ci się moja praca :)

      Usuń
  17. No dawaj nastepny -.- (SZYBKO) Chyba jeden z najbardziej zajebistych blogow jakie czytam
    awww Harry taki nie smialy

    OdpowiedzUsuń