poniedziałek, 30 lipca 2012

Rozdział 16. część 1.


 Czeeeść :D
Udało mi się specjalnie dla Was napisać połowę 16. rozdziału. 
Kilka godzin temu wróciłam z plaży i zaczęło padać, a że mam wifi to skorzystałam i coś napisałam :)
Jeśli znajdę czas to spróbuję napisać drugą część, która będzie tym razem o Larrym, a nie o Ziallu.
Mam nadzieję, że się spodoba. Jeśli, nie to przepraszam za mój brak talentu :(

Miłego czytania <3

 









Rozdział 16. Część 1.

Tydzień później. (Piątek)

 

*Niall*

                Wracaliśmy właśnie ze szkoły z Zaynem i Liamem. Ten tydzień minął dość szybko, a lekcje się nie dłużyły. Na szczęście nic nam nie zadali na weekend oraz niema żadnych sprawdzianów, bo to dopiero pierwszy tydzień szkoły. Liam zaraz po powrocie tylko bierze prysznic i jedzie te kilka dni spędzić z Danielle. W tym tygodniu mieli dla siebie mało czasu, bo po lekcjach zazwyczaj jeździliśmy wszyscy do szpitala. Harry z dnia na dzień był w coraz lepszej formie. W środę nawet wstał i przeszedł się trochę wzdłuż korytarza. Jednak szybko się męczył, dlatego wypisują go dopiero dzisiaj. Gdy byliśmy raz wszyscy w Sali Louis zaczął coś mówić, jąkając się i dukając. Był bardzo niezrozumiały, a na twarzy miał dwa, olbrzymie rumieńce. W końcu Harry, nie mogąc wytrzymać, powiedział wszystkim, że są razem. Nawet nie wiecie, jakim wybuchem szczęścia zareagowałem! To była dla mnie wspaniała wiadomość. Harry w końcu będzie szczęśliwy, nie będzie musiał doznawać tylu przykrych sytuacji i odrzuceń. Zayn również się strasznie ucieszył, miał podobny atak do mojego. Uwielbiam patrzeć na niego, gdy się śmieje. Ma wtedy taki uroczy wyraz twarzy. Wracając do wiadomości, która strasznie nas ucieszyła, Louis oczywiście nie spodziewał się takiej reakcji po nas. Był bardzo zaskoczony, ale po chwili się wyluzował i cieszył razem z nami.
                -Pozdrówcie ode mnie Harrego. Do zobaczenia w poniedziałek. – powiedział Liam i skręcił w swoją alejkę. Pożegnaliśmy się z nim i poszliśmy dalej.
                -Cieszę się, że z Harrym już w porządku. – zacząłem.
                -Dobrze, że tak to się skończyło. No i na dodatek Louis! Tak się cieszę! – wyszczerzył się Zayn i klasnął w dłonie. Gdy jego ręce opadały na dół, niechcący otarł powierzchnią jednej o moją. Od razu przeszedł mnie dreszcz, a na policzkach wylały rumieńce. Mimowolnie spojrzałem na jego dłoń, a on zwrócił twarz w stronę mojej. Podniosłem wyżej oczy i zatraciłem się w tym głębokim, brązowym kolorze. Miałem ochotę się po prostu na niego rzucić! Spokojnie Niall, tylko spokojnie. Przez ten tydzień spędziłem z mulatem bardzo dużo czasu. Przeważnie oglądaliśmy filmy albo tworzyliśmy jakieś nowe potrawy, a niektóre były nawet smaczne. Oczywiście, wolałem to drugie, z dwóch powodów. Pierwszy, kocham jeść! Drugi, często podczas gotowania nie szczędziliśmy sobie z chłopakiem czułości i pocałunków. Dużo myślałem o tym co do niego czuję i zdecydowanie jestem w nim zakochany. Jednak raczej nie jestem gejem, bo kręcą mnie też dziewczyny, myślę, że odpowiednie określenie dla mnie to biseksualista.
Weszliśmy do domu Zayna, a chłopak ni stąd ni zowąd popchnął mnie na ścianę i przycisnął do niej swoim ciałem.
                -Ja już dłużej nie wytrzymam, Niall. – nie czekając na moją odpowiedź, wpił we mnie swoje wargi. O matko! Jak ja ubóstwiam jego usta, są takie miękkie i słodkie. Muskaliśmy się wargami przez kilka minut, ale to dla nas za mało. Rozchyliłem delikatnie usta, a język Zayna po sekundzie znalazł się w mojej jamie ustnej. Pieścił moje podniebienie z taką pasją, że nie mogłem mu się oprzeć. Było mi tak dobrze przy nim, czułem się, jak szczęśliwe dziecko, które dostało wszystkie zabawki ze sklepu. Ręce mulata objęły mnie w talii i przyciągnęły do siebie bliżej. Wplotłem swoje dłonie w jego ciemne włosy, aby jeszcze bardziej zmniejszyć odległość między nami. Nasze języki zaczęły tańczyć wokół siebie, a ja czułem się, jakbym się unosił. Zayn oderwał się ode mnie, chwycił za rękę i zaczął mnie ciągnąć do jego sypialni. Nie miałem nic przeciwko temu, wręcz przeciwnie. Zatrzasnąłem za nami drzwi i popchnąłem przyjaciela na łóżko. Wszedłem na niego na czworaka i ponownie wpiłem się w jego wargi. Przestaliśmy na sekundę, bo Zaynowi bardzo przeszkadzała moja koszulka, ale już po chwili znowu się do siebie przykleiliśmy. Po kilku minutach chłopak pode mną również już nie miał na sobie bluzki, a dobierał się do moich spodni. Całowałem go bez opamiętania, a rękoma pomagałem mu zsunąć ze mnie materiał. Moje usta oderwały się od jego i powędrowały na szyję. Obdarowywałem ją co chwila drobnymi pocałunkami i zmierzałem coraz niżej. Odkleiłem się od jego ciała i zdjąłem z niego łapczywym ruchem spodnie. Moje usta przywarły do jego brzucha, oddając mu pocałunki oraz nieduże malinki. Chłopak wydawał z siebie co jakiś czas ciche dźwięki rozkoszy, co mnie bardziej nakręcało. Gdy dotarłem do jego pasa, podniosłem się i przejechałem dłonią po jego członku przez materiał bokserek. Pod wpływem mojego dotyku, jego kolega stał się twardy, a Zayn zamknął mocno oczy i jęknął.
                -Niall, zrób to! – krzyknął, a ja zaśmiałem się melodyjnie z jego bezradności w tym momencie. Jednak zsunąłem z niego szybkim ruchem bokserski i ująłem jego przyrodzenie w dłoń. Moje ręka zaczęła jeździć w dół i w górę, dając tym ogromną przyjemność mulatowi, leżącemu pode mną. Cala ta sytuacja była dla mnie również strasznie podniecająca, pierwszy raz widziałem Zayna nago. Błądziłem wzrokiem po jego mięśniach i na sam widok, mój penis twardniał. Moja dłoń oderwała się od jego członka, a Zayn spojrzał na mnie zmieszanym wzrokiem. Uśmiechnąłem się do niego i zniżyłem twarz na wysokość jego krocza. Przytrzymując jego członka ręką polizałem go na całą długość. Chłopak jęknął głośno, a ja uśmiechnąłem się jeszcze bardziej. Włożyłem go do buzi i zassałem jego główkę, a Zayn zacisnął dłonie na kołdrze. Wsunąłem go głębiej i zacząłem poruszać głową w górę i w dół. Z każdym ruchem przyspieszałem, a mój przyjaciel jęczał coraz głośniej. Chwycił mnie za włosy i nadał mi tempo. Gdy puścił moją głowę, by zacisnąć pięści na kołdrze, przyspieszyłem jeszcze bardziej, a on już nie jęczał, tylko krzyczał.
                -Kurwa… ożeż… ahh.. Niall… zaraz… zaraz dojdę! – wydarł się Zayn, a ja wziąłem jego przyrodzenie całe do buzi, po czym poczułem ciepły płyn w mojej jamie. Spojrzałem na chłopaka i połknąłem jego spermę. Zayn przyciągnął mnie do siebie i czule pocałował.
                -Kocham Cię. – powiedział, a ja poczułem, jakby moje serce stanęło.
                -Ja Ciebie też. – odpowiedziałem i wtuliłem się w niego. Mulat odszukał moją dłoń i splótł nasze palce.

piątek, 27 lipca 2012

Rozdział 15.


Cześć :3
Przepraszam, ale ten rozdział też jest dość krótki :( Tak właściwie to nie jestem z niego zadowolona. Chyba wszystko zepsułam ;/ Sama nie wiem..
Gdy wrócę znad morza postaram się dodać jak najszybciej 16. rozdział. Obiecuję, że będzie dłuższy ;)

Miłego czytania <3











Rozdział 15.

*Harry*

         Obudziłem się w pozycji leżącej i nie wiedziałem co się ze mną stało. Każda część mojego ciała była obolała, a na lewym boku czułem coś ciężkiego, przyczepionego do mojej skóry. Wokół mnie słyszałem pikanie, co kojarzyło mi się ze szpitalną aparaturą. Czułem okropne zmęczenie, nie miałem siły podnieść nawet powiek. Nagle poczułem, jak ktoś ujmuje moją dłoń i gładzi jej powierzchnię. Po chwili usłyszałem głos, ten kojący, ukochany głos. Nie byłem w stanie nic powiedzieć, więc tylko słuchałem. Słowa Louisa sprawiały, że moje serce waliło z sekundy na sekundę coraz szybciej. W mojej głowie robiło się coraz większe zamieszanie. Czułem się jakbym śnił, jakby to był najpiękniejszy sen w moim życiu. On powiedział.. że jest we mnie zakochany. Czy to nie wspaniałe? Nawet nie podejrzewałem, że coś takiego może się wydarzyć. Gdy zamilkł, cisz strasznie mnie męczyła. Chciałem ponownie usłyszeć jego głos, to on dawał mi siłę. Chciałem wiedzieć więcej, więcej o jego uczuciach do mnie. Odnalazłem w sobie, choć trochę energii i wykrztusiłem te dwa słowa „mów dalej”. Jednak on nic nie mówił. Jego ręka, bawiąca się moją dłonią znieruchomiała. Tak bardzo chciałem otworzyć oczy, zobaczyć jego piękną twarz i powiedzieć mu, że go kocham. Mimo chęci, nie miałem siły, nie potrafiłem zrobić tak banalnej rzeczy. Uścisnąłem jego dłoń, na co jego drgnęła i wyślizgnęła się. Usłyszałem szybkie kroki, jakby ktoś biegł. Po chwili pełno ludzi wtargnęło do pomieszczenia, gdzie się znajdowałem.

Godzinę później.
Byłem w szpitalu. Miałem wypadek. Właśnie się tego dowiedziałem. Lekarze zmienili mi kroplówkę i dodali do niej więcej soli mineralnych i witamin, abym miał więcej siły. Siedziałem teraz na łóżku szpitalnym, oparty o wielką poduszkę. Obok mnie siedział Liam i opowiadał co Louis zrobił, po przyjściu do szpitala. Nie mogłem uwierzyć, że on tak zareagował. Czułem rosnącą radość w moim sercu, lecz było mi również smutno. Jego tu nie było, nie siedział obok mnie.
         -Liam.. – wychrypiałem. – Gdzie on jest?
         -Siedzi na korytarzy przed salą. – odpowiedział po chwili.
         -Dlaczego nie ma go tutaj?
         -Harry… On… mu jest strasznie ciężko. Powiedział mi w jakich okolicznościach się obudziłeś i… on nie wie co teraz ma robić. To dla niego zupełnie nowa sytuacja, nie mówi na co dzień, że kocha chłopaka.
         -Mógłbyś go tu poprosić? – zapytałem z nadzieją.
         -Pewnie. – uśmiechnął się do mnie i poczochrał moje loki, po czym wyszedł. Siedziałem sam i wgapiałem się niecierpliwie w drzwi, które nadal były zamknięte. Dopiero po jakiś 10 minutach, ktoś nacisnął klamkę. Drzwi lekko się uchyliły, a w nich ujrzałem twarz Louisa. Moje serce ponownie zaczęło szaleć, nie mówiąc już o uścisku w moim podbrzuszu. Mój przyjaciel wszedł niepewnie do środka, zamykając drzwi. Podszedł bliżej i usiadł na krześle, na którym wcześniej siedział Liam. Ciągle odwracał wzrok i nic nie mówił. Ja nie byłem lepszy… bo ciągle wgapiałem się w moją, błękitną kołdrę. W końcu jednak zebrałem się i spojrzałem prosto w jego oczy. Ten gest spowodował, że jego oczy uniosły się na wysokość moich.
         -Cześć Harry. – powiedział cicho. Moje imię w jego ustach brzmiało tak… inaczej. Uśmiechnąłem się do niego delikatnie.
         -Cześć LouLou. – mimowolnie jego kąciki ust uniosły się ku górze. Uwielbiałem patrzeć, jak się uśmiecha.
         -Jak się czujesz? – zapytał.
         -Już lepiej. – westchnął cicho, po czym zaczął.
         -Dlaczego to zrobiłeś, hm? Co Ty w ogóle sobie myślałeś? – mogłem spodziewać się tego po Louisie. Ta jego pretensja sprawiała, że coraz bardziej się uśmiechałem. – I co Cię tak śmieszy dupku? – roześmiałem się jak debil, po czym zobaczyłem jak mój towarzysz również wybuchnął śmiechem. – a teraz koniec! Tłumacz się. – spoważniałem trochę, zanim zabrałem się za odpowiedź.
         -Ja.. ee.. trochę się zapomniałem.
         -Trochę? Dlaczego zostawiłeś samą Susan?
         -Zapomniałem o niej no.
         -Ale jak można o kimś zapomnieć? Szczególnie, że czeka się na tą osobę na parkingu!
         -Po… Twoim… - odwróciłem wzrok – po Twoim telefonie byłem w stanie. – nie odpowiedział mi. Spojrzałem na niego i mogłem wywnioskować, że o czymś myśli. Po kilku minutach się odezwał.
         -Nadal nie rozumiem.
         -Gdy usłyszałem, ze jedziesz do Eleonor… wszystko inne poszło się pieprzyć.
         -Myślałeś, że jadę ją odwiedzić?! – pokiwałem twierdząco głową. –Pojechałem do niej, aby z nią zerwać. I sam nie pojmuje tego, ale cieszyłem się, gdy się z nią rozstałem. – na jego policzkach pojawiły się słodkie, czerwone rumieńce. Spuścił głowę i patrzył tępo w podłogę.
         -Louis… ja muszę Ci coś powiedzieć. – jego głowa momentalnie uniosła się ku górze.

*Louis*

            -Będę mówił prosto z mostu. Mam dość ukrywania swoich uczuć. Chciałem Ci już to powiedzieć tysiąc razy, ale zawsze brakowało mi odwagi. – moje serce było bliskie wyskoczeniu z mojego gardła. – Uświadomiłem sobie, że jestem gejem, bo poznałem Ciebie. Uwielbiałem przebywać w Twoim towarzystwie. Na początku traktowałem Cię jak najlepszego przyjaciela, ale potem poczułem coś więcej. Chłopcy mi bardzo pomogli, byli przy mnie i wspierali. Z dnia na dzień zakochiwałem się w Tobie coraz bardziej. Kiedy dowiedziałem się, że wyjeżdżasz część mnie po prostu umarła. Nie mogłem sobie z tym poradzić przez prawie 2 lata. – jego słowa sprawiały, że ciągnęło mnie do niego jeszcze bardziej. Opowiedział mi też o Philipie i o tym, jaką przykrość mu sprawił. Mówił szybko, zwięźle i na temat. Było mu ciężko o tym wszystkim mówić, bo przecież niełatwo mówi się o uczuciach. Słuchałem go z uwagą i starałem się wszystko jak najszybciej zrozumieć. Z tego co powiedział, wywnioskowałem, że on mnie kocha. Ale jak to możliwe? Skończył mówić już chyba 10 minut temu, a ja nadal wpatrywałem się w niego jak w obrazek. Nie miałem pojęcia co mu teraz powiedzieć. Ja wyjaśniłem mu co do niego czuję, a teraz on powiedział, że mnie kocha? Gdy sobie to uświadomiłem, poczułem, że się czerwienię. Cholerne rumieńce! Dlaczego muszą mnie dopadać w takim momencie? Harry spojrzał na mnie i uśmiechnął się uroczo. Gdy ujrzałem jego słodkie dołeczki od razu zrobiło mi się cieplej na sercu.
            -Jesteś taki piękny. – sam nie wierzyłem, że powiedziałem to na głos. Przyłożyłem szybko dłoń do buzi. Moja twarz pewnie była w odcieniu dojrzałego pomidora.
            -A Ty taki słodki. – zaśmiał się, a po chwili na jego policzkach też pojawiły się rumieńce. Spojrzałem na jego dłoń i chwyciłem ją delikatnie swoją. Bałem się, ale nie potrafiłem już ukrywać, jak mnie do niego ciągnie. Miałem ochotę go mocno przytulić… pocałować. Nie wiem jak to jest całować chłopaka.. Nawet nigdy o tym nie myślałem. Na moje zaskoczenie, Hazza uścisnął mocniej moją rękę i uśmiechnął się nieśmiało.
            -Przytul mnie. – powiedział, a moje serce prawie stanęło. Podniosłem się jak oparzony i przyciągnąłem go do siebie. Od jego ciała biło przyjemne ciepło, ale był taki słaby. Objąłem go delikatnie, żeby nie uszkodzić przy tym jego żeber i opatrunków. Wtulił się we mnie, a ja mógłbym pozostać w tej pozycji już na zawsze. Odsunął się trochę ode mnie i spojrzał w moje oczy. Był tak blisko, dzieliły nas zaledwie trzy centymetry. Odpływałem w jego oczach, gdy przyłapałem go na tym, iż spojrzał na moje usta. Mimowolnie uśmiechnąłem się i zmniejszyłem odległość między nami. Jego policzki zapłonęły i również zbliżył się do mnie. Po chwili zlikwidowałem całkowicie odległość między nami delikatnie napierając na jego usta. Był to subtelny, delikatny pocałunek, który był dla mnie czymś cudownym. Jednak to za mało, stanowczo za mało. Harry chyba też odczuwał niedosyt, bo po chwili ponownie się do mnie zbliżył. Muskaliśmy swoje wargi, a w moim brzuchu wirowało, jakbym był na karuzeli. Nie chciałem go przemęczać, więc odsunęłem się po chwili od niego. Starałem się podarować mu najpiękniejszy uśmiech na jaki było mnie stać i chyba mi się udało.            
            -Kocham Cię. – wyszeptał cicho. To… najpiękniejsze dwa słowa, które tak bardzo chciałem usłyszeć właśnie od Harrego. Kto by pomyślał? Przed chwilą miałem dziewczynę, a teraz jestem zakochany w chłopaku. Ale za to w jakim chłopaku. Był taki wrażliwy, miły, zabawny, słodki, uroczy i posiadał jeszcze wiele innych cudownych cech. Czułem, jakby spełniło się moje największe marzenie. Radość mną po prostu zawładnęła. Zbliżyłem się do jego twarzy.
            -Ja Ciebie też kocham, Harry. – wyszeptałem mu prostu do ucha, co sprawiło, że zadrżał. Już chciałem go ponownie pocałować, gdy odsunął się ode mnie.
            -Louis…
            -Tak?
            -Jesteś pewny?
            -Harry, siedzisz w mojej głowie już bardzo długi czas. Ja po prostu nie wiedziałem, że Cię kocham, bo nigdy nie przypuszczałem, że mógłbym być gejem. Gdybym nie wyjechał… zapewne wszystko wydarzyłoby się o wiele szybciej. Jestem tego pewien, bo od zawsze chciałem spędzać z Tobą jak najwięcej czasu. Od zawsze sprawiałeś, że się uśmiechałem. Dzięki Tobie byłem szczęśliwszy. Jestem pewny, że Cię kocham.

środa, 25 lipca 2012

Rozdział 14.


Witajcie ponownie :)
Rozdział trochę krótki... ale chyba wiele się w nim dzieje. Sama nie wiem, czy Wam się spodoba. Ocenicie same ;)
W najbliższą niedzielę wyjeżdżam nad morze i wracam 8.
Także niestety nie będę w stanie dodać nowego rozdziału przez przynajmniej 2 tygodnie. Postaram się jeszcze dodać coś przed wyjazdem, ale nic nie obiecuję.
Chciałam też bardzo podziękować za tyle wejść i za miłe komentarze! ♥ Jesteśmy mile zaskoczone. DZIĘKUJEMY! :3

Miłego czytania <3











Rozdział 14.

*Zayn*

            Po 2 godzinach i 28 minutach operacji, Harry został przewieziony do pokoju. Widziałem go przez chwilę i nie wyglądał zbyt dobrze. Tak właściwie na ten widok, aż zbladłem i musiałem usiąść. Nie podejrzewałem, że jest tak źle. Harry ma trzy złamane żebra po lewej stronie, złamaną nogę i co gorsza koleś wjechał w niego z taką siłą, że coś wbiło mu się w bok, przebijając jelita. Gdyby nie natychmiastowa operacja Harry… nie miał by szans. Lekarze mają nadzieję, że wszystko się powiodło. Jeśli przez 2 dni nie wda się infekcja to już pół sukcesu. Pewność przeżycia będzie już zakomunikowana za 4 dni, gdy dowiemy się, czy wszystko wewnątrz organizmu dobrze się zrosło i przyjęło. Harry dostał mnóstwo lekarstw, które mają silne efekty uboczne, dlatego lekarze nie są do końca pewni, czy Harry szybko się wybudzi. Jak na razie nikt nie mógł go odwiedzać, bo przyczepiali do jego ciała mnóstwo rurek i aparaturę, a potem musi odpocząć. Dzisiaj odpuściliśmy sobie szkołe, bo było mało lekcji i to były zajęcia przygotowawcze, więc nic trudnego. Jutro jednak ja i Niall wybierzemy się do szkoły i powiadomimy wychowawcę Harrego, Louisa i Liama o wypadku. Liam zostanie w szpitalu, bo nie może zostawić samego Louisa, a Lou raczej nigdzie się nie wybiera.

Godzinę później.
            Idziemy właśnie z Niallem do mojego domu. Byliśmy na chwilę u niego, żeby wziął potrzebne rzeczy na jutro. Nie chcieliśmy być sami, bo to nie byłoby w tej sytuacji wskazane, więc postanowiliśmy, że Niall zamieszka u mnie kilka dni, a może wiecej… takie moje marzenia. Po ostatnim pocałunku… matko! Nie spodziewałem się tego po nim, ja nie wiedziałem… może on coś do mnie czuje? Nie, nie, jestem pewien, że nie. Przecież miał Susan, może nie chciał mi zrobić przykrości i dlatego mnie nie odrzucił?
Po kilku minutach doszliśmy do mnie do domu. Otworzyłem drzwi i wpuściłem Nialla do środka.
            -Zapraszam. – uśmiechnąłem się do niego. – czuj się jak u siebie.
            -A masz sporą zawartość lodówki?
            -Myślę, że tak.
            -To jestem u siebie. – na co wybuchnęliśmy śmiechem. Poszlismy do kuchni i zrobiliśmy sobie spaghetti. Dawno nic normalnego nie jedliśmy, w koncu dużo czasu spędziliśmy w szpitalu. Niall oczywiście wziął kolejną porcję, a ja w tym czasie umyłem talerz i garnek. Myjąc naczynia nie usłyszałem, jak chłopak wstał od stołu, bo nagle znalazł się obok mnie. Odłożył talerz do zlewu, ale zamknął wodę. Co on robi? Nie zdążyłem nic zrobić, gdyż blondyn odwrócił mnie do siebie. Jaki on jest przystojny… jego czupryna, te błękitne oczy. Patrzył na mnie tym wzrokiem… tym co w szpitalu, gdy.. o matko! On chciał mnie pocałować. Moje serce nagle zmieniło rytm i waliło jak chore. Niall zbliżył się do mnie, a ja przyciągnąłem go do siebie, bo nie mogłem dłużej czekać. Nasze usta się ze sobą zetknęły, chłopak pocałował mnie z taką delikatnością i czułością, że o mało się nie rozpłynąłem. Jego usta były takie gładkie i miękkie. Od ostatniego pocałunku zakochałem się w jego wargach. Po chwili nasz pocałunek stał się bardziej namiętny i porywczy. Rozchyliłem delikatnie usta, a język blondyna wtargnął do mojej buzi, robiąc jeszcze większe zamieszanie w moim sercu. Pieścił delikatnie moje podniebienie, a ja odpływałem. Złapał mnie w talii, co trochę mnie ocuciło. Po chwili nasze języki tańczyły wokół siebie niesamowicie zgranie. Mógłbym rozkoszować się to chwilą dłużej, gdybym właśnie nie pomyślał o tym, dlaczego on mnie całuje. Dlaczego my to robimy, do czego nas to wszystko prowadzi? Nie przeszkadzało mi to, że mnie całował, wręcz przeciwnie. Ale nie chciałem tak żyć. Muszę wiedzieć dlaczego on to robi. Przerwałem nasz pocałunek z ogromnym bólem, ale musiałem to zrobić. Spojrzałem na niego.
            -Niall, co my tak właściwie robimy? – zapytałem. Bałem się odpowiedzi jak cholera, ale musiałem wiedzieć. Niall był dla mnie kimś bardzo ważnym i nie chciałem go stracić tylko dlatego, że jestem w nim zakochany, a on na przykład tylko chciał sprawdzić jak smakuje.
            -Dlaczego… dlaczego w szpitalu mnie pocałowałeś? – opuściłem głowę, bo nie mogłem na niego patrzeć. Muszę mu powiedzieć… muszę mu to teraz powiedzieć.
            -Ja… ja… uświadomiłem sobie, że jestem gejem, dzięki… Tobie. Jesteś dla mnie kimś bardzo ważnym. Myślałem, że to tylko przyjaźń, ale ciągle przyłapywałem się na wgapianiu w Ciebie i rozmyślaniu o Tobie. Męczyłeś mnie w głowie i dopiero, gdy nie wyszło mi z July musiałem o tym z kimś pogadać. Poszedłem do Liama… i… on mi powiedział, że to całkowicie normalne, co mnie trochę zdziwiło. Nie każdy ma wybór i zakochuje się w tym w kim chce. Gdy zostaliśmy sami w korytarzu… to było silniejsze ode mnie. Po prostu musiałem to zrobić. Chciałem sprawdzić, czy… czy naprawdę tak na mnie działasz.
            -I? – zapytał szybko. 
            -I jak już mówiłem działasz na mnie niesamowicie. – powiedziałem i spojrzałem w jego oczy. Były pełne pożądania i błyszczały się.
            -Byłem z Susan i innymi dziewczynami, żeby wmówić sobie, że jestem normalny. Bałem się uczucia, które dopadło mnie jakiś rok temu, gdy nie mogłem przestać o Tobie myśleć. Strasznie mnie to męczyło, ale nie chciałem gmatwać Ci życia, więc milczałem. Porażka z Susan była dla mnie kolejnym znakiem, ze chyba muszę dać sobie spokój z dziewczynami. Sam nie wiem co myśleć, bo to dla mnie nowe, ale… ale podobało mi się. – jego policzki zalały się rumieńcem. Wspominałem już, że uroczo wyglądał z czerwoną twarzyczką? I czy on naprawdę to powiedział? Czy on, czy on był kiedyś we mnie zakochany?
            -Niall… ja nie wiem co powiedzieć…
            -To nic nie mów. – uśmiechnął się słodko. – Nie musisz nic mówić. Wiem, że to za szybko, żeby stwierdzić co czujesz. Rozumiem. Dla mnie też to za szybko.
            -Czyli… dajemy sobie trochę czasu?
            -Owszem, ale musimy cos dokończyć. – na te słowa uśmiech sam cisnął mi się na twarz. Nic nie odpowiedziałem, tylko przyciągnąłem go do siebie i zacząłem całować bez opamiętania. Byłem nim oczarowany. Zakochiwałem się w nim, jestem tego pewien, ale to jeszcze za szybko na odpowiedzialne decyzje. Nie chcemy sobie tego mówić, żeby nie zapeszyć. W końcu dość długo się z nim przyjaźniłem, więc wiem co miał na myśli.




*Louis*

            Pielęgniarki w końcu wypuściły mnie z obserwacji. Przecież ja tylko zemdlałem! To nic takiego. Po co trzymać człowieka, aż cały dzień i całą noc?! Sam się dziwie, że tyle wytrzymałem. Chyba to przez Liama, który odwiedzał mnie co godzinę i opowiadał dokładnie każdą sytuację. Rozmawiałem z nim też… o Harrym. Zdradził mi w tajemnicy, że Zayn jest gejem, ale niedługo sam nam chyba o tym powie. Liamowi to nie przeszkadza, bardzo mu kibicuje, ale nie chciał powiedzieć, kto mu wpadł w oko. Dowiem się w swoim czasie. Wracając do Loczka… Liam chciał mi coś przekazać, ale bardzo się wahał, aż w końcu zadecydował, że nie powinien. Nie wiedział, jak mi doradzić, bo nie jest gejem, ale powiedział coś podobnego, co Zaynowi. Miałem mętlik w głowie, bo to dla coś zupełnie innego, nowego, niecodziennego.
            Właśnie zbliżałem się do sali, gdzie leżał Harry. Bardzo bałem się tam wejść, nie wiedziałem czego się spodziewać. Nacisnąłem ostrożnie klamkę i uchyliłem drzwi. Moje oczy momentalnie się zaszkliły. Ja.. jaa.. on… boże. Był cały blady i taki… delikatny, kruchy. Jego usta były trochę sine, a jego oczy podkrążone. Nogę miał w gipsie, klatkę piersiową owiniętą grubym bandażem, a na lewym boku jakieś urządzenie. Nie wyglądał dobrze… nie wyglądał też nieźle. Wziąłem głęboki oddech i wszedłem powoli do pomieszczenia, zamykając za sobą drzwi. Wysunąłem małe krzesełko spod jego łóżka i na nim usiadłem. Patrzyłem na prawie przeźroczystą twarz mojego przyjaciela przez kilka minut.
            -Cześć Harry. – zacząłem cicho. Jednak po chwili poniosły mnie emocje. – Dlaczego nam to zrobiłeś, co? Dlaczego zrobiłeś to mnie?! Hazza proszę, nie żartuj sobie tak więcej, rozumiesz?! Przez Ciebie zemdlałem! – wziąłem kilka głębokich oddechów. Nie mówiłem już nic przez około 15 minut. Patrząc co chwile na posiniaczone ciało kolegi, mój wzrok zatrzymał się na jego dłoni. Wziąłem ją delikatnie moją ręką i przejechałem po niej kciukiem.
            -Harry… jesteś dla mnie najważniejszą osobą na świecie. Traktuję Cię jak własną rodzinę, a czasem nawet lepiej. Nie wybaczyłbym sobie, gdyby coś Ci się stało. Ja… gdy Cię widzę… od razu staję się innym człowiekiem. Moje oczy się błyszczą, a widnieje w nich szczęście. To dzięki Tobie się śmieje, a gdy widzę Twoje cudowne dołeczki, uśmiech sam ciśnie mi się na twarz. Nie wiem jak nazwać to uczucie, ale od jakiegoś czasu… nie traktuję Cię tylko jak przyjaciela. To dla mnie zupełnie nowe uczucie, ale… ale to silniejsze ode mnie. Codziennie o Tobie myślę, a w nocy nie pozwalasz mi spać. Ja… to żenujące, ale fantazjuje o Tobie. Często gdybam… i ja tak nie potrafię. Pewnie i tak Ci tego nigdy nie powiem, bo jestem strasznym tchórzem, ale… ale jestem w Tobie zakochany. Gdy dowiedziałem się od Eleanor, że mnie zdradziła, ja się ucieszyłem! To było dziwaczne i nawet mnie trochę przeraziło, ale gdy z nią zrywałem, poczułem ulgę i radość. Od razu pomyślałem o Tobie… ja już nad tym nie panuję. – zamilkłem. To co powiedziałem… było szczerą prawdą. Tak, byłem zakochany w Harrym… i to po uszy. Uświadomiłem to sobie, leżąc na łóżku szpitalnym, podczas obserwacji. Byłem już pewny uczucia, gdy zobaczyłem jego okaleczone ciało. To było dla mnie straszne doznanie. Zobaczyć osobę, którą kocham w takim stanie. Nagle poczułem jakiś nacisk na mojej dłoni. Spojrzałem na nią i.. O BOŻE! Harry… on uścisnął delikatnie moją dłoń. Moje serce zaczęło walić, jak szalone, nawet dało usłyszeć się jego bicie.
            -Mów… da.. lej. – wykrztusił z siebie, zachrypniętym głosem.

piątek, 20 lipca 2012

Rozdział 13.

Czeeść. <33
Obiecałam, ze przed końcem tygodnia dodam 13. i jest!
Siedziałam przed laptopem i pisałam ten rozdział ponad dwie godziny.
Chyba za szybko rozwinęłam pewne sprawy, ale nie chciałam już tak tego ciągnąć i ciągnąć.
W ogóle źle zaczęłam ;/ Powinnam szybciej rozwinąć Larrego. Przepraszam :C
Teraz chciałam trochę przyspieszyć niektóre wydarzenia.
Może to złe, ale w jednym rozdziale już tyle się wydarzyło.
Wybaczcie, jeśli się nie podoba.
Miłego czytania ;*





Rozdział 13.
*Louis*

            Siedziałem właśnie w pociągu, który jechał już do Londynu. Wracałem od Eleanor. Tryskałem energią i radością. Po prostu uśmiech nie schodził mi z twarzy. Jestem naprawdę popieprzony. Cieszę się, że moja była dziewczyna mnie zdradziła. Aż sam zacząłem się z siebie śmiać. Dlaczego byłem uradowany, iż zerwałem z El? Od jakiegoś czasu ta dziewczyna mi ciążyła. Nie wiem dlaczego. Kiedyś była zupełnie inna. Może to sława? Nie mam pojęcia. W głowie miałem dwa obrazy. Moja radość po zerwaniu z nową aktorką oraz śliczny uśmiech Hazzy. Z dnia na dzień moje myśli coraz bardziej mnie przerażały. Czy… czy ja… czuję coś więcej do Loczka niż przyjaźń? Nie. Nie. Nie, na pewno nie. Ale… skoro nie, to dlaczego ciągle się na niego napalam i o nim myślę? W tej chwili zapragnąłem przy nim być. Tak bardzo chciałbym go dotknąć, przytulić… Boże! NIE! Odgoniłem jak najszybciej te myśli od siebie, abym nie wyobraził sobie… KURWA! Wyobraziłem sobie własnie mnie i Hazze, całujących się. Nagle poczułem jak coś twardnieje w moich spodniach. Co? Jak to się stało? Przecież… ja nawet tak nie reagowałem na Eleonor. Boże… zaraz nie wytrzymam. Nie mam pojęcia co się ze mną dzieje. Już nie wiedziałem co ze sobą zrobić. Dlaczego Harry tak na mnie działa? Jestem żenujący.
2 godziny później.
            Stałem właśnie w pustym domu Nialla i nic nie rozumiałem. Wszystko stało przygotowane, ale nikogo nie było. Byłem zawiedziony, bo strasznie chciałem zobaczyć Harrego. Przez całą drogę o nim myślałem… i chyba pogadam o tym z Liamem. Był najbardziej wyrozumiały i dawał świetne rady. Bałem się jak cholera, ale musiałem poznać odpowiedzi na moje pytania.
Stojąc tak w pustej kuchni, wyjąłem telefon i wybrałem numer do Nialla. Nie odbierał. Po chwili zadzwoniłem do Liama.
            -Halo? Louis? – wydyszał.
            -Ta… tak. Gdzie jesteś? – zdziwił mnie zadyszany głos przyjaciela.
            -W szpitalu.
            -Ale w jakim szpitalu? Co się stało, że tam jesteś?! – kurde… nawet nie za dobrze znałem ulice Londynu. Jak ja znajdę jakiś szpital?
            -Pamiętasz, jak w 3. Klasie gimnazjum pobierali nam krew w takim dużym szpitalu?
            -Tak.
            -Tu jesteśmy.
            -My?
            -Tak. Ja, Niall, Zayn, July, Dan, Susan… i Harry. – dlaczego go wymienił ostatniego? I dlaczego z takim… bólem?
            -Co… co się stało? – zapytałem zdyszany, bo bałem się usłyszeć najgorszego.
            -Harry miał wypadek. – po tych słowach rzuciłem się w bieg. Poruszałem się strasznie szybko, sam nie wiem skąd u mnie znalazło się tyle energii. Może dlatego, że Harry leżał nieprzytomnie w szpitalu?! Dlaczego, dlaczego on? Biegłem jak oszalały, potrącając co chwile przechodniów. Moje serce waliło, jakby zaraz miało wyskoczyć. Byłem cały spocony, ale nie zwalniałem, wręcz przeciwnie, ciągle przyspieszałem.

*Zayn*

            10 minut po telefonie Liama, zobaczyłem biegnącego w moją stronę Louisa. Był cały spocony i zadyszany. Ale jak on pokonał tą drogę w 10 minut? Przecież my jechaliśmy karetką jakieś 8 i to na sygnale. On ma jakiś napęd w pupie? Nie ważne.
            -Gdzie… gdzie jest Harry? – zapytał ciężko oddychając.
            -Uspokój się, Lou. Usiądź. – przysunął mu krzesło Liam.
            -Gdzie jest do cholery Harry?! – wydarł się, a ja aż lekko podskoczyłem.
            -Operują go. – odparł spokojnie Liam. – A teraz usiądź to wszystkiego się dowiesz. – Louis jednak stał, wpatrzony w Liama i nawet nie drgnął.
            -Postoję. – wziął wdech.
            -Na pewno? – zapytał Li.
            -Mów wreszcie do rzeczy!
            -Z tego co powiedziała nam Susan wszystko było dobrze, dopóki nie wjechali na parking. Ona musiała skorzystać z toalety. Jak wróciła Harrego i samochodu już nie było. Nie wiem dlaczego uciekł, ale najprawdopodobniej po chwili chciał po nią wrócić i gdy wjeżdżał na drugi pas… jakiś debil w niego wjechał. – nie wytrzymał Już go ponosiło. – Śmieciowi nic nie jest, a Harry ledwo żyje! – wykrzyczał, a na te słowa Louis upadł na podłogę.

Godzinę później.
            Louis leżał na obserwacji i nie pozwalali mu się ruszać, przez co dostawał szału. Opowiem Wam teraz w skrócie dlaczego w korytarzu w szpitalu zostaliśmy tylko ja i Liam.
1.Niall zerwał z Susan. Ona przyznała się do wszystkiego i przeprosiła go, ale tym razem szczerze. Blondyn przebaczył jej, lecz nie odzywał się do niej. July i Dan poszły potem odprowadzić ją na pociąg, bo nie chciała z nami siedzieć. Nie mieliśmy jej tego za złe.
2. Niall poszedł z nimi tylko dlatego, że po drodze mieli wstąpić po jedzenie.
3. Harrego operują ponad 2 godziny. Boję się o niego jak cholera. Modlę się w duszy, aby wszystko się udało.

            Jeśli chodzi o July to nasza wspaniała przyjaciółka. Wszyscy bardzo ją lubimy, a ona nas. Jednak nic poza tym… znów to samo. Ciągle nie wychodziło mi z dziewczynami. Nie mówiłem Wam jeszcze, ale byłem biseksualistą. Teraz śmiało mogę przyznać, iż jestem gejem. Myślałem nad tym bardzo intensywnie przez kilka dni i tylko takie sensowne wytłumaczenie przyszło mi do głowy. Tylko teraz mam kolejny problem… podoba mi się pewien chłopak. Przyłapałem się niedawno, że zbyt często na niego patrzę. Równie często o nim myślę i nawet śni mi się po nocach. Wczoraj opowiedziałem o tym Liamowi. Uznał, że nie powinienem ukrywać przed resztą, że jestem gejem i zgodziłem się z nim. Na razie jednak chyba muszę z tym poczekać. Mielismy ważniejsze problemy, jak Harry. Strasznie się o niego baliśmy, przecież nie mogliśmy go tak po prostu stracić.

*Niall*

            Wracaliśmy już z dworca. Susan pojechała do domu, może i lepiej. Musiałem z nią zerwać i sieszę się, że to zrobiłem. Zabolało mnie jej kłamstwo, dość bardzo. Rozmawiałem z nią o tym i przyznała, że była mną oczarowana od jakiegoś czasu. Jednak jej oczekiwania były inne niż takie, które otrzymała. Smutno mi było słuchać tego wszystkiego, ale byłem jednak zadowolony, że mówiła prawdę. Po tej rozmowie nie odzywałem się do niej. Nie dlatego, że byłem na nią zły, ale po prostu chciałem sobie wszystko przemyśleć. To było dla mnie trudne i nie mogłem tak po prostu od razu śmiać się i uśmiechać. Na dodatek jeszcze wypadek hardego. Tak strasznie nas wystraszył. Mam nadzieję, ze operacja się powiodła. Wracaliśmy już z dworca z Dan i July. Wstąpiliśmy do sklepu. Potrzebowałem czegoś do jedzenia z tego stresu i emocji.
            Wszedlem do szpitala i pokierowałem się szybkim krokiem na korytarz, w którymm czekali na nas Liam i Zayn. Dziewczyny poszły do toalety. Jednak zastałem tylko Zayna, który siedział na krześle, opierając głowę o rękę. Podszedłem do niego i poklepałem go po plecach.
            -Jak tam? Gdzie Liam? Co z Harrym? – zadawałem szybko pytania, bo coraz bardziej bałem się o Hazze.
            -Pielęgniarka przed chwilą wyszła z Sali operacyjnej i zakomunikowała, że zaraz się skończy. Wszystko poszło dobrze, ale było ciężko. – bardzo ucieszyłem się na te słowa. – Liam poszedł wyjaśnić wszystko Louisowi, bo przybiegł tu chwile po waszym wyjściu.
            -Przybiegł? – zdziwił mnie trochę.
            -Tak. Był cały zdyszany i spocony. Zemdlał, gdy Liama poniosło i powiedział, że Harry ledwo żyje. – skrzywił się na te słowa. – teraz jest na obserwacji i nie chcą go puścić. – zaśmiał się. – dostaje teraz szału.
            -Co go tak opętało? Co za różnica być tam, czy tu?
            -Dla Louisa to jednak różnica. On chce wejść do niego pierwszy. Nie wiem czemu tak się nakręcił. Ostatnio jest jakiś dziwny. Jakby… podobny… do mnie?
            -Do Ciebie? – kompletnie zbił mnie z tropu.
            -Mogę Ci coś powiedzieć?
            -No jasne, Zayn.
            -Ale proszę o jedno.
            -Tak?
            -Nie odrzucaj mnie przez to.
            -Obiecuję. – przyznałem z uśmiechem.
            -Jestem gejem. – opuścił głowę, abym nie dostrzegł jego czerwonych rumieńców. Jednak je widziałem i wyglądał tak słodko. Podszedłem do niego bliżej i ukucnąłem przed nim.
            -Nie wstydź się, ani nie martw. – powiedziałem pociesznie. – Rozumiem.
            -Tak po prostu? – podniósł głowę i dopiero teraz zobaczył, że byliśmy tak blisko.
            -Jasne. Przecież Cię nie odrzucę. – uśmiechnąłem się i pogłaskałem delikatnie jego policzek. Zaczerwienił się jeszcze bardziej, a mnie przeszedł dreszcz. Wziąłem szybko dłoń i wstałem. Zayn przetarł twarz rękoma i odchrząknął.
            -A jak z Susan? – czemu zaczął ten temat?
            -Eee… nic. Zerwałem z nią i już. – odpowiedziałem, a niekontrolowanie w moich oczach pojawiły się łzy.
            -Przepraszam. – powiedział szybko Zayn, bo zobaczył wyraz mojej twarzy.
            -Nic się nie stało. – szybko starłem łze, która uporczywie chciała splynąć po moim policzku. Odwróciłem się natychmiast, żeby tego nie widział, jednak się spóźniłem. Wstał szybko i podszedł do mnie. Odwrócił mnie do siebie przodem i przytulił do siebie. Od razu zrobiło mi się cieplej na sercu. Zayn zawsze mnie tak cudownie pocieszał. Uśmiech sam cisnął mi się na twarz. Wtuliłem się w niego i nie puszczałem. Po kilku minutach osłyszałem ciche chrząknięcie. Oderwałem się od Zayna, to on wydał z siebie ten dźwięk. Był cały czerwony i biło od niego gorąco. Przeprosiłem go szybko i podszedłem do automatu, aby kupić sobie batona. Po dosłownie kilku sekundach poczułem czyjeś dlonie na moich ramionach. Odwrócilem się, a przed moimi oczami zobaczyłem twarz zayna. Znów był tak blisko. Wlaściwie, nie przeszkadzało mi to. Tylko dlaczego?
            -Niall… muszę Ci coś jeszcze powiedzieć.
            -Tak?
            -Ja… to dla mnie trudne. Ale skoro powiedziałem Ci, ze jestem gejem, muszę też powiedzieć to drugie, gdyż chyba nie wytrzymam. – przestraszyłem się, bo wiadomość o geju to jednak coś, a było jeszcze jedno ale. W głębi serca chciałem usłyszeć coś związanego ze mną. Pamiętam, jak poznałem Zayna. Oczarowały mnie jego piękne, ciemne oczy, jego zabawny śmiech. Muszę się przyznać, ale zauroczyłem się naszym Bad boyem. Dzięki Susan zapomniałem o nim, ale to co się stało uświadomiło mi tylko, że byłem w błędzie. Bożee… niedługo cała nasza piątka będzie rozpoznawana z gejów. Sam nie wiem, czy mogę myśleć o sobie, jako o geju. Najpierw harry, teraz Zayn. Boję się. Myślę jednak, że gej to dla mnie za dużo. Mogę jednak śmiało powiedzieć, że uważam siebie za biseksualistę. Czekałem na odpowiedź od Zayna, lecz ciągle jej nie słyszałem.
            -Zayn? Nie bój się. Powiedz mi. Dobrze wiesz, że zawsze możesz na mnie liczyć.  – powiedziałem, co go nieco uspokoiło. Mulat jednak milczał i ciągle odwracał wzrok. Chwyciłem delikatnie jego podbródek dłonią i skierowałem go wprost na moją twarz. Spojrzał na mnie i wpatrzył się głęboko w moje oczy. Poczułem, że zacząłem się rumienić. Ten bliski kontakt, jego wzrok… robiło się gorąco. Jednak nie jestem na tyle głupi, żeby nagle się na niego rzucic i zgwałcić na korytarzu szpitalnym. Usmiechnąłem się w duszy na samą myśl. Jejku… znowu będę musiał uporać się z zauroczeniem w chłopaku. Nagle zorientowałem się, że mulat był jeszcze bliżej mojej twarzy. Mimowolnie spojrzałem na jego usta. Były lekko rozchylone. Zapragnąłem go pocałować. Jego oczy wychwyciły mój wzrok i jego kąciki ust uniosły się ku górze. Zbliżył się jeszcze bardziej, nasze usta dzieliły dosłownie milimetry. Dopiero teraz uświadomiłem sobie, że on chciał mnie pocałować! O matko! Aaa! Miałem ochotę wydrzeć się jak dziewczyna, która zobaczyła sms-a od chłopaka, który się jej podoba. Na jego zaskoczenie złapałem go w talii i przyciągnąłem do siebie. Jego oczy rozszerzyły się na ten gest, a po chwili wpil się w moje wargi. Nigdy nie całowałem się z chłopakiem, nigdy. Jednak ten pocałunek przebił wszystkie pocałunki z dziewczynami. Jego usta były takie miękkie i słodkie. Delikatnie muskał moje wargi, a moje nogi stawały się coraz bardziej jak z waty. Dobrze, że mnie chwycił w talii, tak jak ja go przed chwilą, bo padłbym przed nim po prostu. Oderwaliśmy się po chwili od siebie, bo w końcu staliśmy w szpitalu i zaraz ktoś mógłby nas zobaczyć. Byłem cały czerwony, Zayn również. Był zmieszany, bo zapewne nie spodziewał się takiej reakcji po mnie.
            -Nie wiem jak określić to uczucie, ale niesamowicie na mnie działasz. – wyszeptał Mulat, nie odrywając ode mnie oczu. Musnąłem szybko jego usta w odpowiedzi, że czuję to samo.

sobota, 14 lipca 2012

Rozdział 12.


Heeej :D
Udało mi się! Przepraszam za wszystkie błędy i wgl. :c
W ogóle i tak znowu nie wyszedł mi rozdział :/
Wybaczcie :(

Jutro wyjeżdżam. Wracam w środę. Postaram się dodać rozdział 13. do końca tygodnia. <3













Rozdział 12.

*Liam*

            Poszliśmy do Nialla, aby uprzątnąć trochę jego mieszkanie. Naprawdę miał niezły bałagan. Jak on mógł dopuścić do czegoś takiego?! Po prostu jakiś rozgardiasz. Podczas sprzątania wymieniliśmy z Zaynem przygotowawcze spojrzenia, więc zacząłem.
            -Niall, chyba musimy porozmawiać.
            -Jasne. O czym? Coś się stało? – zapytał, spoglądając na mnie i Zayna.
            -Bo… eh, wiemy coś i uznaliśmy, że powinieneś wiedzieć. – ciągnąłem.
            -O co chodzi? – spojrzał na mnie, a potem na mulata i znowu na mnie.
            -Chodzi o Susan. – wykrztusiłem wreszcie.
            -Co z nią nie tak?
            -Bo Niall… podsłuchałem wczoraj jej rozmowę z Danielle. Dan zapomniała się ze mną rozłączyć i coś mnie podkusiło, aby poczekać.
            -Powiecie mi wreszcie o co chodzi?
            -Ona Cię nie kocha, Niall. – powiedział Zayn. Niall spojrzał na niego zaskoczony i trochę zmieszany. Za drastycznie Zayn!
            -Susan mówiła, że jest z Tobą dla sławy. – odezwał się znowu mulat.
            -Dla jakiej sławy? Przecież ja nie jestem popularny.
            -Ty tego nie widzisz. Twoje filmiki, na których grasz na gitarze i śpiewasz ostatnio zrobiły zamieszanie na youtube. Jeszcze Danielle jest tancerką i przyjaźni się z nami. Susan nie wytrzymała i powiedziała o tym Dan. – wytłumaczył szybko Zayn.
            -Nie wiem, czy zauważyłeś, ale dzięki Tobie i Twoim filmikom stała się bardziej rozpoznawalna w naszym otoczeniu. Chodzi jej o sławe wśród rówieśników. – dopowiedziałem.
            -A ty akurat masz sporą liczbę znajomych i fanów w naszym Londynie. – powiedział jeszcze Zayn. Niall stał przed nami jak zamurowany.
            -Ale… ale przecież mówiła, że kocha. – wykrztusił po minucie blondyn.
            -Tak. Mówiła.. Ona Cię bardzo lubi, ale nic więcej. – powiedział Zayn.
            -Na początku myślała, że może się w Tobie zakochać. Była Tobą oczarowana, zauroczona, ale po pewnym czasie, że tak powiem, zmieniła zdanie. Prostolinijnie mówiąc, znudziłeś się jej. Tylko do tej blond główki wpadł jej głupi pomysł wykorzystania Twojej znajomości do bycia bardziej popularnej. – powiedziałem.   
            -Ja ostatnio… była jakaś dziwna. Taka nakręcona. Chciała ciągle, gdzieś wychodzić w tłoczne miejsca… - zdziwiło mnie opanowanie blondyna. Nie popadł w rozpacz, ani złość. Był trochę przygnębiony, ale nie spodziewałem się, że odbierze to tak spokojnie.
            -No właśnie. Sam widzisz. Nakręcona idiotka. Nie rozumiem takich ludzi. Nie wie co to uczucia? – zbulwersował się trochę Zayn. On nie toleruje zabawy uczuciami. Oczywiście ja też nie, ale to ja niby jestem tym najbardziej opanowanym i rozważnym. Niall już nic nie powiedział. Zajął się zkładaniem ubrań, porozwalanych na fotelu.
            -Przykro nam. – powiedziałem i poklepałem blondyna po ramieniu.         
            -Dziękuję, że mi powiedzieliście. – uśmiechnął się blado.  
            -Nie ma sprawy. Wszystko ok? – zapytał Zayn z troską.
            -Taak. Przez to jej zachowanie stała się dla mnie… jakby obca. Trudno. Jakoś to przeżyję. Przecież nie załamię się teraz z powodu jakiegoś głupstwa. – uśmiechnął się krzywo blondas, lecz ze smutkiem w oczach. Przytuliliśmy go mocno do siebie. Może Niall nie był w niej aż tak zakochany? Dobrze, że tak to się skończyło.
            -Wybaczcie chłopcy, ale muszę coś jeszcze załatwić. – odezwałem się po grupowym przytulasie.
            -Wracaj szybko. – uśmiechnęli się oboje i pomachali na pożegnanie. Odwzajemniłem uśmiech oraz im odmachałem i wyszedłem. Ruszyłem szybko w stronę domu Louisa.

*Louis*

            Wróciłem do domu, robiąc po drodze szybkie zakupy na imprezę. Kupiłem kilka butelek coli i soku, trochę paczek chipsów i popcornu, ciasteczka, truskawki i bitą śmietanę. Teraz zgram muzykę, że mieć potem spokój. Usiadłem przed laptopem i włączyłem go. Nagle w moich myślach pojawił się Harry. Znowu zrobiło mi się gorąco. Nie rozumiałem dlaczego tak się ze mną działo. Te dreszcze, uczucia gorąca… w szczególności, gdy wylądował na moim kolanach, a potem na parkingu przed szkołą. Czułem się dziwnie w tych sytuacjach, bo zdecydowanie traktowałem Hazze jak przyjaciela. Tylko skoro był przyjacielem to dlaczego czułem się jak chłopak zauroczony w dziewczynie? Tak właśnie mógłbym określić to co czułem czasem przy Harrym. No i też podstawowe pytanie… czy chciałem traktować Harrego tylko jak przyjaciela? No ale ja przecież nie mogłem być zauroczony Hazzą! Byłem hetero i mam dziewczynę… która prawdopodobnie mnie zdradza. Może wiadomość o tym, że Loczek jest gejem tak na mnie wpłynęła? Niee… on jeszcze przed tym, jak mi to powiedział inaczej na mnie wpływał. Przed oczami, w mojej wyobraźni, ukazała się twarz Harrego. Przypomniałem sobie jego uroczy uśmiech. Te piękne zielone oczy i pełne usta. Jestem ciekaw jakie były w dotyku… O MATKO! Czy… czy ja właśnie… o Boże. Właśnie pomyślałem, jakby to było pocałować Hazze. W moim kroczu, aż zrobiło się twardo. Dlaczego?! Przecież ja nie byłem homoseksualistą! Nie byłem gejem. Prawda? Nie mogłem nim być! Mogłem?
Chyba musiałbym z kimś o tym naprawdę porozmawiać. Tak nie może być. Miałem tyle pytań, a zero odpowiedzi. Może był ktoś, kto mógłby mi pomóc? Może myśli rozproszyło pukanie do dzrwi. Otworzyłem je, a przede mną stał Liam.
            -O, cześć. –uśmiechnąłem się. Na myśl przyszedł mi pewien pomysł, ale chyba to jeszcze za wcześnie. – Chcesz mi pomóc? – zapytałem, wpuszczając chłopaka do domu. Może jednak z nim pogadam? Nie wiem. Może później.
            -Właściwie tak… ale nie w tym o czym myślisz. – trochę zbił mnie z tropu, bo kompletnie nie wiedziałem o co chodzi. Może coś zrobiłem? W głowie zacząłem sobie przywoływać wspomnienia, w których mogłem zrobić coś źle, ale nic takiego nie widziałem.
            -To znaczy?
            -Chodzi mi o Eleanor.
            -Ja wiem, muszę z nią porozmawiać. Dowiedzieć się więcej, ale ona jest teraz na zdjęciach do filmu…
            -Louis… pozwól mi wytłumaczyć. – przerwał mi.
            -Słucham? – Liam podał mi gazetę, a raczej położył ją na stole, przy którym staliśmy. Otworzył na odpowiednich stronach, a moje oczy momentalnie się powiększyły. Zobaczyłem moją dziewczyną, całującą się z jakimś chłopakiem. Czyli Harry mówił szczerą prawdę. Znowu zrobiło mi się głupio, że tak postąpiłem wobec niego. Będę go za to przepraszał chyba do końca życia. Tylko dziwne jest to, że było mi źle z powody Hazzy, a nie tego, iż moja dziewczyna mnie zdradziła.
            -Skąd to masz?
            -Przecież to codzienna gazeta, Lou. No ale… przyniósł mi ją Harry.
            -Dlaczego on z tym do mnie nie przyszedł? – czekałem na odpowiedź chyba 2 minuty.
            -Bał się. – no tak, nie dziwię mu się. Po tym co ostatnio zrobiłem… jaki ze mnie idiota.
            -Liam, zajmiesz się muzyką? Nie ma wiele do zgrania.
            -Pewnie. Ale co zamierzasz?
            -Muszę do niej jechać, teraz.
            -No dobrze. Trzymaj się. I powodzenia! – podziękowałem mu, wziąłem gazetę i czym prędzej pognałem na pociąg.


*Harry*

            Przed chwilą właśnie ruszyliśmy z Susan do Londynu. Posiedziałem u niej godzinę, gdyż bardzo chciała mnie nakarmić. Udawała taką troskliwą, co mnie trochę zdziwiło. Nigdy nie starała się być szczególnie miła i pomocna. Jakoś nie darzyłem jej wielką sympatią. Muszę to przyznać, ale gdyby nie była z Niallem, mógłbym bez problemu być dla niej niemiły. Zawsze wydawała mi się taka sztuczna… trochę fałszywa? Sam nie wiem…
            -Tak bardzo cieszę się na tą imprezę. – zagruchotała blondynka. – W końcu pójdę, gdzieś z Niallem i się z nim pokażę. – zatkała szybko usta dłonią. – znaczy… w końcu… go ozbaczę. – dokończyła jąkając się. O czym ona w ogóle mówiła? Spojrzałem na nią i tylko krzywo się uśmiechnąłem.
            Po 20 minutach jazdy dziewczyna uznała, że musi do toalety. Nadmierna ilość kawy szkodzi kobieto! No cóż… wjechałem na parking przed jakąś restauracją. Stwierdziłem, że poczekam na nią w samochodzie, po czym wyszła i skierowała się w stronę toalet. Nagle usłyszałem znajomy dzwonek w moim telefonie. To Louis dzwonił. Tak… to głupie i pokręcone, ale miałem specjalny dzwonek dla Lou. Po prostu on dzwonił do mnie najczęściej i jakoś tak wyszło.. Odnalazłem komórkę i czym prędzej nacisnąłem zieloną słuchawkę.
            -Cześć Harry.
            -No hej.
            -Spóźnię się niestety na imprezę. Ale nie martw się, Liam się wszystkim zajął. – jednak nie odetchnąłem z ulgą. Wolałem go niż muzykę i żarcie!
            -No ok… ale dlaczego? Coś się stało?
            -Muszę coś załatwić.
            -Powiesz mi o chodzi czy nie?
            -Jadę do Eleanor. – jego słowa mną po prostu zamiotły. Cały zesztywniałem, a w moim sercu szalało. Nie mogłem uwierzyć w to co usłyszałem. Nie było mnie stać nawet na krótkie pożegnanie. Lou rzucił tylko „ to pa” i się rozłączył. Jak on mógł? Zignorował to co mu powiedziałem! Olał mnie! Tak po prostu miał to w dupie. Moje oczy się zaszkliły. Pierwsza łza spłynęła po moim policzku. Poczułem okropny ból w klatce piersiowej. Rozejrzałem się wokoło. Co ja tu w ogóle robiłem? Odpaliłem czym prędzej samochód, chcąc wyjechać jak najszybciej z tego miejsca. Gdy znalazłem się na ulicy nawet nie wiedziałem gdzie jadę, bo łzy kompletnie przesłaniały mi widok. Jak on mógł? Tak po prostu do niej pojechał. Na samą myśl przycisnąłem z całej siły pedał gazu. Samochód zawył i przyspieszył. Jechałem chyba ponad 170 km/h. Nagle przypomniałem sobie o Susan! Zahamowałem drastycznie i wycofałem. Wytarłem trochę łzy, ale one nadal spływały po mojej twarzy. Nacisnąłem pedał gazu, aby wjechać jakoś na drugi pas. Chcąc zawrócić nie zdążyłem nawet zakręcić kierownicą. Poczułem przerażający ból, który zawładnął moim ciałem. Przeszył mnie po dokładnie całym ciele, uwydatniając się w niektórych miejscach. Niestety nie mogłem stwierdzić, które to miejsca, gdyż byłem za bardzo oszołomiony. Nagle poczułem ogromny ból głowy. Zobaczyłem w myślach twarz Louisa. Te piękne oczy, uśmiech. Kocham go, to niewątpliwe. Kurwa! Znowu ból głowy. Na dodatek jeszcze większy. Po chwili coś uderzyło mnie w czoło z ogromną siłą.