środa, 10 kwietnia 2013

Rozdział 1 'Śladami Larry'ego'


Rozdział 1


            George czytał każde zdanie z zapartym tchem. W jego żyłach krew pulsowała od nadmiaru emocji. Był uradowany, że wreszcie mógł dowiedzieć się nieco więcej o swoich rodzicach. Wiedział, że czytanie czyjegoś pamiętnika jest niegrzeczne, ale nie mógł się powstrzymać. Ciekawość była silniejsza od niego i nie umiał nad nią zapanować.

16.06.1996r.
Drogi pamiętniku!
            Nie wiem dlaczego wydaję mi się to dziwne, ale tym razem nie spotkałem Louis’a w supermarkecie. Nie potrafię również zrozumieć, dlaczego było mi z tego powodu smutno, ale inaczej nie mógłbym określić tego uczucia. Tak bardzo chciałem zobaczyć znowu jego promienny uśmiech. Czy to nie było chore? Znałem chłopaka zaledwie kilka dni i wiedziałem tylko jak ma na imię, a już pragnąłem ponownie go spotkać. Owszem, byłem gejem, ale to nie znaczyło, iż zakochiwałem się w pierwszym lepszym facecie. Oczywiście, nie zakochałem się, ale takie odczucia do tego prowadziły, czyż nie? Sam nie wiem, co o tym myśleć. Tak jakby… to wszystko było dla mnie nowe. Jeszcze nigdy nie zachowywałem się w ten sposób. Nigdy nie przywiązywałem tak dużej uwagi do drugiej osoby. Byli chłopcy, którzy mi się podobali, ale to było tylko chwilowe zauroczenie. Musiałem wybijać ich sobie z głowy, bo i tak woleli dziewczyny. To takie przykre, prawda? Kiedy chłopak zakocha się w dziewczynie, powie jej to, a za jakiś czas będą razem, lub odwrotnie. A ja? Co ja mogłem zrobić? Jedynie zapomnieć.

17.06.1996r.
Drogi pamiętniku!
            Sobota minęła mi tak straszliwie szybko. Wstałem przed dziewiątą, umyłem się i zjadłem śniadanie przed telewizorem. Nagle wybiła jedenasta, więc pobiegłem na siłownie, jak co tydzień. Ostatnio zacząłem się zastanawiać, czy nie chodzić na nią częściej. Skoro pracuję do czternastej, mógłbym od razu z supermarketu iść trochę poćwiczyć. W końcu mięśnie same się nie zrobią :)

19.06.1996r.
Drogi pamiętniku!
            Znowu poniedziałek. Niby większość ludzi narzeka, ale szczerze mówiąc szedłem do pracy z uśmiechem na twarzy… i z nadzieją. I stało się! Spotkałem wreszcie Louis’a! Przeraża mnie trochę mój entuzjazm i obawiam się, że może to się źle skończyć. Złamanym sercem czy coś w tym stylu. Chyba, że znowu postaram się zapomnieć i wybić go sobie z głowy. Nie wiem co mam robić! Tyle myśli błądzi w mojej głowie i nic nie chce scalić się w jedną całość, aby dać mi jakąś radę. Tydzień. Znam go siedem dni. Jestem psychiczny.
            Kiedy wszedłem rano do supermarketu, pokierowałem się jak zwykle do pokoju dla pracowników. Ubrałem firmową koszulkę i podreptałem z wielkim wózkiem, aby poustawiać nowy towar na półkach. Tym razem trafiły mi się żele pod prysznic i szampony. Oprócz tego, czekały mnie jeszcze trzy takie partie. Czym prędzej wziąłem się do roboty, aby nie siedzieć tu po godzinach.
            Jakiś czas później, zaczynałem już rozpakowywać drugi wózek, kiedy kątem oka zauważyłem postać. Osoba stała i zdecydowanie mi się przyglądała, jak wtedy, tydzień temu. Tym razem odwróciłem głowę i zauważyłem nikogo innego, jak Louis’a. Uśmiechnąłem się szeroko na jego widok, a policzki chłopaka lekko się zarumieniły. Podszedł do mnie bliżej, trochę niepewnym krokiem.
            -Cześć, Louis. – zacząłem.
            -Cześć, Harry. Znowu się spotykamy. – zaśmiał się cicho.
            -Yeach… a Ty znowu mi się przyglądałeś. – zauważyłem, na co chłopak jeszcze bardziej się zaczerwienił. Dopiero po chwili zdałem sobie sprawę z tego co powiedziałem i zrobiło mi się głupio. Może to było tylko moje wyobrażenie i wcale się na mnie nie patrzył, hm? Beznadziejny Styles.
            -Tak bardzo to widać? – zapytał z lekkim skrzywieniem, ale też rozbawieniem. Od razu mi ulżyło i cicho odetchnąłem.
            -No wiesz… jestem spostrzegawczy.
            -Da się zauważyć.
            -Jestem czymś ubrudzony albo dziwnie się zachowuje? – zapytałem bez skrupułów.
            -Yyy… nie, dlaczego pytasz?
            -Próbuje się dowiedzieć, dlaczego na mnie patrzyłeś. – odparłem z uśmiechem.
            -Oh, nie! Wszystko z Tobą w porządku. To ja jestem głupi… znaczy no…
            -Spokojnie, nie tłumacz się. – uspokoiłem go, a moje kąciki ust uniosły się jeszcze wyżej. Ten chłopak tak niesamowicie na mnie działał. Kiedy tylko go widziałem, chciało mi się uśmiechać, śmiać i skakać. Kolejny powód, przez który mogę z łatwością stwierdzić, iż jestem psychiczny.
            -Jakoś tak wyszło.
            -Przecież to nic takiego. – puściłem mu oczko, aż w końcu trochę się rozluźnił.
            -Ok.
            -Może w czymś pomóc? – zaproponowałem, a mój towarzysz cicho zachichotał.
            -Szukam jakiegoś żelu pod prysznic.
            -Mhm, zaraz coś znajdziemy. – popatrzyłem na półki, aż w końcu wypatrzyłem mój ulubiony żel. Wziąłem go do ręki i podałem Louis’owi.
            -Ten jest dobry.
            -Mówisz tak, żebym sobie poszedł czy poważnie?
            -Nie, nie chcę, żebyś poszedł… znaczy, nie spławiam Cię. To mój ulubiony żel i polecam Ci go. – powiedziałem trochę dukając, na co chłopak cicho się zaśmiał.
            -Dobrze, dziękuję. – odparł, po czym podarował mi ten uśmiech, który sprawiał, że nic nie potrafiłem powiedzieć. Jego oczy lekko błyszczały, a policzki tak słodko się okrągliły. Poczułem nagle lekki ucisk w moim podbrzuszu, a nieco wyżej wirowanie, przypominające stado rozszalałych motylków.
            -Halo! Mówię do Ciebie!
            -Oh, przepraszam. Zamyśliłem się. – powiedziałem szybko, rumieniąc się.
            -Huh, dobrze. W takim razie nie przeszkadzam Ci już w pracy.
            -Nie przeszkadzasz.
            -Rozmawiasz ze mną i nie rozkładasz towaru.
            -A, no tak. – zaśmiałem się i wróciłem do pracy. –Zobacz, teraz pracuję i mogę z Tobą rozmawiać.
            -Nie uważasz, że to trochę dziwne?
            -Co takiego?
            -Stoimy w supermarkecie, Ty pracujesz, ja kupuję…
            -Rozumiem. Nie zatrzymuję Cię. – odparłem z delikatnym uśmiechem na twarzy, lecz w głębi czułem zawód.
            -Nie chodzi o to. Z chęcią bym został, ale może wyglądać to trochę dziwnie dla osób trzecich.
            -Chyba masz rację. – zachichotałem.
            -Ehm… co powiesz na… może spotkamy się kiedyś? W sensie nie tutaj…
            -Myślę, że to niezły pomysł. – pokiwałem głową z trochę za dużym entuzjazmem.
            -To podam Ci mój numer i jak zachcesz gdzieś wyjść to napisz lub zadzwoń, hm?
            -Ok. – pisnąłem z ogromnych uśmiechem, po czym podałem telefon koledze. Wpisał szybko numer, a następnie oddał mi sprzęt. Pożegnaliśmy się szybko, a po chwili zostałem już sam.
Zerknąłem na ekran telefonu, a moje usta wygięły się w jeszcze większym uśmiechu o ile to było możliwe. Nad numerem widniała nazwa kontaktu, którą Louis również wypełnił: „Boo Bear <3”.

23.06.1996r.
Drogi pamiętniku!
            Nie pisałem przez te cztery dni, bo byłem totalnie wymęczony. Myślałem, że ten pomysł z siłownią był trafny, lecz jak zwykle okazał się do bani. Wykupiłem sobie mini karnet na tydzień i od razu po pracy szedłem poćwiczyć na dwie godziny. Wracałem do domu, jadłem obiadokolacje i nie miałem siły na nic więcej, prócz przełączanie kanałów w telewizji. Dzisiaj sobie odpuściłem, chociaż i tak jestem nadal zmęczony. Myślę, że będę odwiedzał siłownie trzy razy w tygodniu i to mi w zupełności wystarczy.
            Nie ma dnia, abym nie wpatrywał się tępo w numer Louis’a w moim telefonie. W ciągu tych paru dni spotkałem go tylko raz, a mianowicie we wtorek. Potem nie pokazał się już w ogóle. Było mi z tego powodu źle i choć miałem wątpliwości, czy to dobry pomysł postanowiłem, że do niego napiszę.

Do Boo Bear <3 „Dobry wieczór, Lou. Co u Ciebie słychać?”

Na odpowiedź nie musiałem czekać długo, już po niespełna minucie usłyszałem charakterystyczny dźwięk telefonu.

Od Boo Bear <3 “Witaj, Haz. Nudno, a co u Ciebie? Co Cię skusiło, że jednak się odezwałeś?”

Do Boo Bear <3 „Podobnie. Co znaczy jednak?”

Od Boo Bear <3 „No bo nie pisałeś od poniedziałku…”

Do Boo Bear <3 „Oh, miałem dużo pracy i zajęte popołudnia :(„

Od Boo Bear <3 „Pewnie dziewczyna?”

Do Boo Bear <3 „Jeśli nazywać siłownię dziewczyną :D”

Od Boo Bear <3 „Haha.. wnioskuję, że masz niezłe mięśnie :]”

Do Boo Bear <3 „Raczej przeciętne. Jeśli chodzi o dziewczynę to jej nie mam.”

Od Boo Bear <3 „Oh, dlaczego? Tylko nie mów, że nie masz czasu, bo w to już nie uwierzę.”

Do Boo Bear <3 „Po prostu, jakoś tak… dlaczego pytasz?”

Od Boo Bear <3 „Wiesz… jesteś dość przystojnym chłopakiem i dziwi mnie to, że nikogo nie masz.”

Do Boo Bear <3 „Pytałeś o dziewczynę, a nie o kogoś.”

Od Boo Bear <3 „Czy… masz chłopaka?”

Do Boo Bear <3 „Hahaha, nie :p”

Od Boo Bear <3 „To dlaczego wprowadzasz mnie w błąd?!”

Do Boo Bear <3 „No ale nic takiego nie powiedziałem :(„

Od Boo Bear <3 „Dałeś mi do zrozumienia, że nie jesteś heteroseksualny…”

Do Boo Bear <3 „Myślisz, że to wprowadzanie w błąd, tylko dlatego, że nie mam chłopaka?”

Od Boo Bear <3 „Nie wiem… Jesteś… gejem albo Bi?”

Do Boo Bear <3 „Hm… chyba wolałbym nie poruszać takich tematów przez telefon. Oczywiście, jeśli nie masz nic przeciwko?”

Od Boo Bear <3 „Jasne, że nie mam. Skoro nie na telefon to… proponujesz coś?”

Do Boo Bear <3 „Owszem :] Co powiesz na kawę? Jutro?”

Od Boo Bear <3 „Cholera… jadę na weekend do rodziny. Przepraszam.”

Od Boo Bear <3 „Nie masz za co ;) Innym razem. Kończę, jestem padnięty! Dobranoc, Boo Bear. Xx”

Do Boo Bear <3 „Oh! Mówisz tak do mnie, jakie to urocze <3 Słodkich snów. Xx

25.06.1996r.
Drogi pamiętniku!
            Postanowiłem ostatni dzień weekendu wykorzystać w inny sposób, niż nudzenie się przed telewizorem. Umówiłem się z Liam’em oraz Niall’em – moimi najlepszymi dwoma przyjaciółmi i poszliśmy do baru. Rozmawialiśmy dosłownie o wszystkim, popijając przy tym najróżniejsze drinki.
            -Jak Ci idzie nowa pracy, Haz? – zapytał mnie Liam.
            -Nieźle, myślałem, że będzie gorzej.
            -Co Ty tam w ogóle robisz? – dopytywał niebieskooki Blondyn.
            -Zazwyczaj rozkładam lub układam towar, a czasem szef przydziela mnie na kasę.
            -Ile czasu tam spędzasz?
            -Pięć godzin.
            -Pięć godzin w supermarkecie?! Boże, zanudziłbym się na śmierć. – powiedział Niall.
            -E tam, nie narzekam.
            -Mhm. – zamyślił się Liam. –Może jest jakiś powód? Konkretniejszy, hm?
            -Zarabiam pieniądze, to bardzo konkretne. – odparłem, szczerząc się ja głupi. Oboje już wiedzieli, że coś jest na rzeczy.
            -Harry! Kto to jest! Powiedz nam! – pisnął podniecony Irlandczyk.
            -Dlaczego z góry zakładacie, że musiałem się zakochać?
            -Haz… nie chcę nic mówić. – wtrącił Payne. –Ale my nic nie mówiliśmy o zakochaniu się.
            -Stary, masz chłopaka? – zapytał Niall, otwierając szerzej oczy.
            -Nie! Przestańcie!
            -To dlaczego nawiązałeś do miłości?
            -Przecież to mieliście na myśli i nie róbcie ze mnie głupka.
            -Oj tam. Nie robię z Ciebie głupka, tylko chcę się dowiedzieć, kto jest obiektem Twoich westchnień. – sprostował Li.
            -Nie jest żadnym obiektem moich westchnień! Dopiero go poznałem.
            -Spokojnie, nie denerwuj się tak. Chyba możesz nam o nim opowiedzieć, huh?
            -Dobrze, już dobrze.
            -Jak ma na imię?
            -Louis.
            -Ile go znasz?
            -Tydzień.
            -Opisz nam jego wygląd! – poprosił entuzjastycznie Niall.
            -Naprawdę? Przyszliśmy tu, aby rozmawiać akurat o Louis’ie?
            -TAK! – powiedzieli na raz, przez co cicho zachichotałem.
            -Jest szatynem. Ma niebieskie oczy… Boże, mógłbym przysiądz, że jak na nie patrzę, to się rozpływam. – rozmarzyłem się i dopiero po chwili dotarło do mnie, co powiedziałem. –Znaczy nie! Ehm… po prostu ma ładne oczy…
            -Oh, Harry. Już i tak wiemy, że Ci się podoba. – droczył się ze mną Niall, ale tym razem postanowiłem się nie kłócić.
            -Opowiadaj dalej. – zachęcił mnie Liam.
            -No więc… jest starszy ode mnie o dwa lata, choć jest niższy.
            -O ile?
            -Siedemnaście centymetrów przecinek dwadzieścia sześć. – powiedziałem z ironią.
            -Oj no, na oko. Chcemy wiedzieć! – zagruchał Blondyn.
            -O niecałą głowę.
            -Okej. Co dalej?
            -Nic.
            -Jak to nic?!
            -Co mam Wam jeszcze powiedzieć?
            -Jak się poznaliście?
            -Chłopcy… proszę Was! Nie przyszedłem tu, aby o nim mówić.
            -My też Cię prosimy! Jesteśmy Twoimi przyjaciółmi, chcemy wiedzieć, kto będzie Twoim przyszłym chłopakiem. – odparł Niall, a we mnie zaczęło, aż się gotować. Już chciałem krzyknąć, kiedy Liam mnie wyprzedził.
            -Spokojnie! Niall, przestań! Żaden chłopak, dopiero go poznałeś, rozumiem. Ale i tak mógłbyś choć troszkę nam o nim zdradzić, hm?
            -Dobra. – burknąłem, po czym nabrałem powietrza do płuc, aby po chwili powoli je wypuścić i opanować emocje. –Tak więc… poznałem go przez przypadek, ponieważ skręcając w korytarz, zderzyliśmy się o siebie. Chwilkę porozmawialiśmy i się pożegnaliśmy. Potem czasem widywaliśmy się i zdarzyło nam się zamienić parę słów, ale że pracowałem, nie mieliśmy wiele czasu. Zaproponował mi spotkanie i podał mi swój numer, abym się odezwał, jak zechcę gdzieś wyjść.
            -I co? Byliście już gdzieś?
            -Nie.
            -Dlaczego?!
            -Napisałem do niego dopiero po kilku dniach, chciałem spotkać się z nim w sobotę, ale wyjechał na weekend do rodziny.
            -Cholera.
            -Innym razem. – puściłem im oczko, a oni uśmiechnęli się szeroko.
            -On Cię lubi, wiesz o tym, prawda?
            -Co? Nie, znowu zaczynacie?
            -Haz, on dał Ci swój numer, po tym jak zaproponował randkę!
            -Czasami, rozmawiając z Wami, czuję się, jakbym mówił do psa. – oboje wybuchli śmiechem, a ja tylko pokręciłem znacząco oczami.


____________________________________________

Jest źle! Bardzo źle! Za 2 tygodnie piszę egzaminy gimnazjalne, a za cholerę nic nie umiem! Na dodatek nauczyciele robią nam sprawdziany powtórzeniowe, więc mam więcej nauki, niż te trzy lata razem wzięte! Umieram x.x Niestety, nie mogę napisać, że zacznę publikować regularnie rodziały, gdyż udało mi się napisać tylko i wyłącznie powyższy wpis. Obiecuję, że po testach wezmę się w garść i zacznę nadrabiać, będę pisać codziennie i myślę, iż najpóźniej za miesiąc zacznę wstawiać posty. Mam nadzieję, że wytrzymacie i nie zniechęcicie się do kolejnej historii o Larry'm. Kocham Was. xx

PS. Zachęcam do klikania w rekację oraz byłabym bardzo wdzięczna za jakiegokolwiek komentarze, opinie. :)
            

13 komentarzy:

  1. Świetny rozdział :) Zapraszam: i-just-wanna-hold-ya.blogspot.com x

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetne *.* I ucz się tam, żebyś pięknie zdała. Tylko nie zapominaj o blogu ! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudowne...ja chce szybko następne!!!

    OdpowiedzUsuń
  4. Ohh..rozdział jest cudowny! Zresztą tak jak zawsze! No i życzę powodzenia na tych sprawdzianach ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Wspaniały rozdział! No i ogólnie fajne postacie zrobiłaś. Już nie mogę się doczekać rozdziału 2 ;D
    Ahh i jeszcze jedno....mogłabyś zrobić tak, żeby nie było tego obrazka wpisywać jak dodajesz komentarz? To bardzo wkurzające....z góry dziękuje ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. mrrr.... widze że Lou jest zainteresowany :) oczywiście że poczekam :D i powodzonka na egzaminach :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Superr :DD a tak ps. 69 obserwatorów masz xd Zapraszam na mojego bloga o Nelly i One Direction . Jesli ci się spodoba liczę ze go zaobserwujesz i zostawisz komentarz .http://i-know-than-he-is-the-only-one.blogspot.com/ion.

    OdpowiedzUsuń
  8. Boskieee! 69 obserwatorów ;D Hazz czuwa xD
    Zgłoś się do spisu! :p http://spis1d.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. Podoba mi się!! Szczerze? Musiałam czytać prolog jeszcze raz bo nie mogłam za żadne skarby przypomnieć sobie co się w nim wydarzyło ;P Nie mogę się doczekać ich spotkania. Czy cała historia będzie z perspektywy Harry'ego i czy będą tylko fragmenty pamiętnika czy cały??
    @CheshireCat0102

    OdpowiedzUsuń
  10. **Spam**Z góry przepraszam**Jeśli nie lubisz takich wiadomości, usuń komentarz**

    Claire Evans, zwykła nastolatka kochająca śpiewać, ciesząca się każdą chwilą w życiu. Pewnego dnia wszystko zostaje jej odebrane. Przyjaciele, chłopak...Przeprowadzając się w nowe miejsce, Claire myśli ,że już nigdy nie zazna szczęścia...Czy aby na pewno ma rację? Jej życie wywróci się do góry nogami, gdy pojawi się w nim najsławniejszy boysband na świecie. Czy jeden z chłopaków namiesza jej w głowie? Będą przyjaciółmi...A może kimś więcej? Czy jeden jedyny casting w X Factorze pomoże jej spełnić marzenia? Tego dowiecie się czytając moje opowiadanie. Serdecznie zapraszam na bloga : http://you-will-always-be-my-love.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  11. Oooo! To jest świetne :D Kiedyś przeczytałam początek, ale zapomniałam zaobserwować, dlatego przeczytałyśmy dopiero teraz... Boże, jacy oni są przesłodcy! I ta naiwność Hazzy :)Nie możemy doczekać się kontynuacji. Dobrze, ze Lou odważył się dać mu ten numer. Kochamy to!

    Pozdrawiamy
    Larry Stylinson Fanfiction

    OdpowiedzUsuń
  12. OO boziu kochana.. Jestem tutaj nowa jestem troszeczke starsza od ciebie, już nie muszę sie przejować egzaminami ani szkoła, pracuję i bardzo lubię swoja pracę. Chyba wolno czytac to staremu człowiekowi? ha ha Obecnie jestem na zwolnieniu i mam więcej czasu. Twoje opowiadania przeczytałam jak jakąś fajna ksiązkę. Raz sie micha mi cieszyła raz ryczałam jak bóbr ja stara baba... Kochana pisz dalej.. jestem dumna że nasza młodzież tak pieknie potrafi pisać a zwlaszcza o miłości. Tym wszystkim zgredom którzy ciągle narzekają i nie posiadają wiosny w sercu podstawiła bym to pod nos niech kurawa wiedza i mnie przy okazji nie dołują. Bo w sercu mam te naście lat. Uwielbiam Lareggo w rzeczywistości też. Wiec pisz pisz.... czekam z niecierpliwości. Życzę ci abyś nie przestawała bo to dla wszystkich będzie z pożytkiem. jeszcze sie odezwę. POzdrawiam . Starsza młodzież...

    OdpowiedzUsuń