środa, 24 lipca 2013

Rozdział 8 'Śladami Larry'ego'





30.06.1996r.

Drogi pamiętniku!

            Wczorajszy dzień minął spokojnie i zwyczajnie. Od razu po pracy przyszliśmy z Lou do mnie, zjedliśmy obiad i zaczęliśmy przygotowywać się do wspólnego wyjazdu. Sprawdziliśmy wszystkie potrzebne dokumenty i schowaliśmy je w bezpieczne miejsce. Schowaliśmy już mini kamerę, którą można również robić zdjęcia oraz laptopa. Dzisiaj przyszedł czas na pakowanie ubrań, czego straszliwie bałem się już od dłuższego czasu. W mojej szafie nie było zbyt dużego bałaganu… okej, był ogromny bałagan i nie miałem pojęcia, jak to wszystko ogarnąć. Zacząłem od składania wszystkich t-shirt-ów. Te które chciałem ze sobą zabrać odkładałem na osobną kupkę i w sumie nie było to aż tak trudne. Następnie przyszedł czas na spodnie. Odłożyłem dwie pary długich rurek, zwykłych i czarnych, a na nie położyłem kilka ładnie złożonych par krótkich.

Wieczorem.
           
            Siedziałem na kanapie, oglądając telewizję i popijając chłodny sok. Byłem z siebie niesamowicie zadowolony, bo udało mi się całkowicie spakować. Wszystkie ubrania, kosmetyki i gadżety były schowane w walizce i o dziwo wszystko się zmieściło. Oglądałem jakiś przypadkowy program i nagle usłyszałem krótkie wibracje, oznajmiające przyjście nowego sms’a. Czym prędzej chwyciłem telefon i odczytałem wiadomość. Moje serce od razu przyspieszyło, kiedy dowiedziałem się, że to Louis.

Od „Boo Bear <3” Jak Ci poszło pakowanie? :)

Do „Boo Bear <3” O dziwo dobrze, jestem już gotowy! :D A jak poszło Tobie? x

Od „Boo Bear <3” Równie wspaniale haha, zgraliśmy się :p

Do „Boo Bear <3” Już nie mogę się doczekać! xx

Od „Boo Bear <3” Ja też! Nawet nie wiesz, jak się cieszę na ten wyjazd. xx

Do „Boo Bear <3” Chyba wiem, bo sam czuję się, jakbym miał zaraz wystrzelić ze szczęścia, haha :D

Od „Boo Bear <3” Hahaha :) Cieszę się też, że mogę pojechać tam z Tobą. xx

            O ile było to możliwe, moje serce przyspieszyło jeszcze bardziej, a kąciki moich ust powędrowały tak wysoko, że zaczęła boleć mnie szczęka. Czułem, że zaraz eksploduję z radości. Miałem ochotę tańczyć, śpiewać, skakać! Po prostu nie miałem pojęcia, co zrobić z taką ilością doznań i emocji.

Do „Boo Bear <3” Ja również bardzo się cieszę, że zwiedzimy Francję razem. xx

Od „Boo Bear <3” Naprawdę? Kiedy Ci to proponowałem, bałem się, ze odmówisz i uznasz, że kompletnie zgłupiałem.

Do „Boo Bear <3” Co? Nie! Zdecydowanie nie powinieneś się tak czuć! Byłem raczej bardzo podekscytowany. :)

Od „Boo Bear <3” Ja też, kiedy się zgodziłeś. :) x

Do „Boo Bear <3” Myślałem, że kiedy okazało się, że pojedziemy sami to zrezygnujesz.

Od „Boo Bear <3” Coś Ty! Nigdy bym nie zrezygnował z wycieczki z Tobą, Haz. xx

Do „Boo Bear <3” Bardzo mi miło. xx  Jutro spotykamy się na lotnisku o 6.30?

Od „Boo Bear <3” Yep, o 8 lecimy! :)

Do „Boo Bear <3” To dziwne, ale pierwszy raz chyba wstanę tak wcześnie z uśmiechem :D xx

Od „Boo Bear <3” Ja nie wiem, czy zasnę, hehe. xx

Do „Boo Bear <3” Oj, dasz radę. Pakowanie wykańcza. :p

Od „Boo Bear <3” Racja. Jeju, już po 23 :o

Do „Boo Bear <3” Coraz bliżej wyjazdu! :) Chyba powinniśmy iść już spać, hm? x

Od „Boo Bear <3” Z tym również się zgodzę. Nie możemy zaspać! Nastaw sobie kilka budzików, bo jak nie wstaniesz to chyba Cię zamorduję!

Do „Boo Bear <3” Spokojnie, wstanę! Jestem zbyt podekscytowany, żeby zaspać, haha :)

Od „Boo Bear <3” Okej, trzymam za słowo. :) To dobranoc, Haz. Do jutra. xx

Do „Boo Bear <3” Śpij dobrze, do zobaczenia. xxx

            Podniosłem się z kanapy z wielkim uśmiechem na twarzy, wyłączyłem telewizor i powędrowałem prosto do łazienki. Wziąłem porządny prysznic, ubrałem bokserki i poszedłem do sypialni. Jeszcze raz sprawdziłem, czy wszystko spakowałem i spokojny położyłem się do łóżka. Nastawiłem budzik na 5:00 i wtuliłem się w chłodną kołdrę. Niestety, nie mogłem zasnąć. Ciągle myślałem o tym, czy na pewno wszystko mam, czy nie zaśpię i czy ten wyjazd się uda. Naprawdę bardzo się cieszyłem, że spędzę tyle czasu wraz z Louim, ale jednocześnie trochę się bałem. Co jeśli się pokłócimy albo zabraknie nam tematów do rozmowy? Próbowałem się jakoś uspokoić. Przecież nie jesteśmy już dziećmi i na pewno świetnie sobie poradzimy. Wdech, wydech… powtarzałem sobie. Moje powieki po pół godzinie zrobiły się już ciężkie, więc przymknąłem je i nawet nie pamiętam, kiedy zasnąłem.

1.07.1996r.

Drogi pamiętniku!

            Obudził mnie głośny dźwięk budzika i kiedy dotarło do mnie, że dziś lecę z moim przyjacielem do Fracji, natychmiast zerwałem się na nogi. Po chwili tego pożałowałem po poczerniało mi przed oczami, a w głowię zaczęło się kręcić. Usiadłem powoli na łóżku i poczekałem, aż wszystko się unormuje. Spojrzałem na telefon i odetchnąłem z ulgą, nie zaspałem. Wziąłem uszykowane wcześniej ubrania i udałem się do łazienki. Umyłem zęby i twarz, po czym się ubrałem. Potem spakowałem resztę kosmetyków i wyprowadziłem walizkę na korytarz przed drzwiami.
Wszedłem do kuchni, zrobiłem sobie zieloną herbatę na pobudkę i kanapkę z sałatą, serem i pomidorem. Od rana serce biło mi chyba o trzy razy za szybko i nie mogłem nic z tym zrobić. Mimo spokojnego snu, nadal chciało mi się tańczyć ze szczęścia i ciągle śmiać.

Kiedy byłem już gotowy do wyjścia, założyłem trampki, sięgnąłem z komódki okulary i ostatni raz zerknąłem na mieszkanie. Zegar pokazywał 5:50, a w domu raczej wszystko się zgadzało, więc wyszedłem i zamknąłem drzwi, przekręcając klucz w dwóch zamkach. Wsiadłem do wcześniej zamówionej taksówki i razem z kierowcą ruszyliśmy na lotnisko.
Nagle usłyszałem dzwonek telefonu, więc wyjąłem go z kieszeni spodni i odebrałem połączenie od nikogo innego, jak Louisa.

            -Dzień dobry, Skarbie. Nie, nie zaspałem. – przywitałem się z przyjacielem, słysząc po chwili jego słodki chichot.
            -Dzień dobry. Bardzo się cieszę, jadę już na lotnisko.
            -Ja też. Niedługo się spotkamy.
            -Masz wszystko?
            -Tak, wszystko. Nie zachowuj się jak rodzic, błagam!
            -Chcę się tylko upewnić no.
            -Dobrze, dobrze.
            -Zważyłeś swoją walizkę przed wyjściem?
            -…
            -Harry.
            -….
            -Harry! Prosiłem!
            -Uspokój się. Na pewno nie przekracza limitu. Nie jest taka ciężka.
            -Ja nie będę chował Twoich rzeczy! Wybij to sobie z głowy!
            -Przecież powiedziałem, że nie jest taka ciężka! Uspokój się, ok? Wszystko jest w porządku, Lou. Nie szalej, hahaha.
            -Haz, zamorduje Cię. – odparł, ale już ze śmiechem.
            -A Ty wszystko masz?
            -Sprawdzałem chyba tysiąc razy.
            -Matko, myślałem, że to ja świruję.
            -Bardzo zabawne.
            -No ja wiem.
            -No ok, za kilka minut się spotkamy, cześć!
            -Do za chwilę. – pożegnałem się i schowałem telefon z powrotem do kieszeni dżinsów.

            Po około trzydziestu minutach jazdy, zaparkowaliśmy w końcu przed lotniskiem. Zapłaciłem kierowcy oraz podziękowałem mu i udałem się z bagażem do dużego budynku. Mimo, że mieszkałem tak blisko Heathrow, nie byłem tu wiele razy i nie znałem tak dobrze tego miejsca. Na szczęście ustaliliśmy z Lou, gdzie się spotkamy, więc pokierowałem się prosto do niego. Tomlinson czekał już tam na mnie i kiedy tylko mnie zobaczył, jego twarz rozświetlił duży i jakże piękny uśmiech. Przywitałem się z nim krótkim uściskiem, przez który moje serce oczywiście zaczęło bić o wiele za szybko. Gawędząc na mało ważny temat, udaliśmy się załatwić resztę spraw.

            Po dwóch godzinach czekania, siedzieliśmy już wygodnie w fotelach, szybując nad ziemią. Mieliśmy miejsca obok siebie i podjęliśmy się rozmowy na temat tego, co będziemy jutro robić. Kiedy przyjedziemy do Francji będziemy mieć 3-godzinny poślizg przez strefy czasowe, więc dziś zdążymy się tylko rozpakować, zwiedzić hotel i zjeść kolację. Ustaliliśmy, że jutro zwidzimy miasto, w którym będziemy mieszkać oraz muzeum, które się tam znajduję. Brzmi niby nudno, ale lecimy do Francji! Tam nie można się przecież nudzić!

Wieczorem.

            Lot minął dość spokojnie i bez większych przeszkód. Połowę drogi przespaliśmy, a drugą przegadaliśmy. Kiedy już wylądowaliśmy, oboje byliśmy bardzo podekscytowani. Lotnisko może nie było większe, niż to w Londynie, ale panowała tu zupełnie inna atmosfera. Może bardziej wakacyjna? Myślę, że to przez słońce, wpadające przez szyby oraz ludzi ubranych w szorty i topy. Niektórzy mieli kapelusze i razem z Lou uzgodniliśmy, ze również sobie takie kupimy.
Kiedy byliśmy już na miejscu, nasze bagaże zostały dostarczone do pokoju, a my zaczęliśmy zwiedzać hotel. Lokaj pokazał nam dużą stołówkę, basen i miejsce, gdzie można się opalać, punkt informacyjny, aż wreszcie zaprowadził nas do pokoju. Wszystko wyglądało tak cudownie, wystój był zupełnie inny, niż w Londynie i nie mogłem oderwać wzroku od dosłownie… wszystkiego. Chciałem zobaczyć każdy szczegół, czułem się jak małe dziecko, które dostało domek dla lalek, czy zestaw samochodzików i natychmiast chciało wszystko dokładnie obejrzeć.
            Pokój był równie ładny, jak reszta hotelu. W środku znajdowało się ogromne okno z długimi białymi zasłonami. Po jego dwóch stronach stały dwa łóżka z ozdobnymi metalowymi nóżkami. Po prawej stronie stała ogromna szafa, a po lewej było przejście do drugiego pomieszczenia. Była tam niewielka kanapa, naprzeciwko niej niska ława , a pod nim miękki dywan. Wszystko było w odcieniach bieli ze złotymi oblamówkami. Temu wszystkiemu uroku dodawały różne obrazy o delikatnych, pastelowych odcieniach. Byłem zachwycony i sądząc po minie mojego przyjaciela, czuł to samo co ja. Podziękowaliśmy lokajowi, daliśmy mu napiwek i po chwili zostaliśmy już sami.
           
            -Pięknie, nie? – zacząłem, uśmiechając się delikatnie.
            -Bardzo. Nie spodziewałem się, aż tak ładnego widoku.
            -Ja tak samo. – obejrzeliśmy wszystko jeszcze raz oraz weszliśmy do łazienki. Byliśmy jeszcze bardziej zaskoczeni, bo była naprawdę wielka. W rogu znajdował się dość obszerny prysznic, obok szeroka umywalka z szafeczką na dole, nad nią było okrągłe lustro z białą oblamówką. Po drugiej stronie stała duża biała wanna, niezabudowana, lecz z fikuśnymi nóżkami.

            -Co teraz robimy?
            -Która jest godzina?
            -Jeju, już dochodzi dwudziesta druga. – powiedziałem, spoglądając na zegarek.
            -Poślizg i całe to zamieszanie na lotnisku. Trochę czasu nam to zabrało.
            -Czyli raczej dzisiaj już nic nie zwiedzimy.
            -Jutro też jest dzień. – odparł Lou z uśmiechem.
            -Hmm… może zobaczymy, co leci w telewizji?
            -Możemy. – włączyliśmy telewizor i o dziwo było tam więcej brytyjskich i amerykańskich programów, niż francuskich.
            -Pisali, że dodają różne kanały na potrzeby klientów.
            -Wow, wygląda tu naprawdę wspaniale.
            -Zdecydowanie. – zaśmiał się Lou, po czym oboje usiedliśmy na wygodnej kanapie.
            -Haz?
            -Tak?
            -Wracając do naszej wczorajszej rozmowy… wiesz sms-y?
            -Mhm.
            -Naprawdę się cieszysz?
            -Oczywiście! Nie widać? – zapytałem z wyszczerzem. Louis spojrzał na mnie, a jego oczy lekko błyszczały. Na twarzy widniał ten jednej z najpiękniejszych uśmiechów i nagle w moim brzuchu pojawiło się tysiące, latających motylków. Przez chwile milczeliśmy, aż w końcu Tommo potrząsnął głową, jakby wracając do rzeczywistości.
            -Widać, widać. – wyjąkał, a na jego policzkach pojawiły się dwa dorodne rumieńce.
            -Rumienisz się! – pisnąłem, chichocząc.
            -Idź w cholerę. – powiedział naburmuszony, a ja usiadłem bliżej niego, domagając się uwagi.
            -Wyglądasz tak słodko.
            -Pieprz się!
            -Dlaczego jesteś zły? – zapytałem, uspokajając się.
            -Nie jestem zły.
            -To naburmuszony! – odparłem z uśmieszkiem.
            -Nie prawda. Po prostu robisz z igły widły, o!
            -Mylisz się.
            -Mhm, jasne.
            -Ja się tylko zachwycam Twoimi słodkimi, czerwonymi policzkami. – powiedziałem, a Lou odepchnął mnie mocno, rumieniąc się jeszcze bardziej. Zachichotałem i wdrapałem się na niego, siadając na nim okrakiem. Chwyciłem jego podbródek i przyciągnąłem go tak, aby na mnie spojrzał.
            -Nie wstydź się mnie.
            -Nie wstydzę.
            -To dlaczego się chowasz?
            -Bo głupio wyglądam.
            -Cały czas powtarzam, że wyglądasz słodko, to nie jest odpowiednik słowa głupio, Lou. – odpowiedziałem całkiem poważnie.
            -Śmiałeś się ze mnie.
            -To dlatego, że się chowałeś! Wtedy też wyglądałeś uroczo.
            -Matko, Haz… zaprzeczasz sam sobie.
            -Nie prawda. – powiedziałem i schowałem twarz w zagłębieniu jego szyi.
            -Przepraszam. – odezwałem się ponownie w jego skórę.
            -Za co?
            -Że się śmiałem.
            -No nic się nie stało.
            -Byłeś zły… albo nadal jesteś.
            -Nie jestem.
            -Na pewno.
            -Na sto procent. – uśmiechnąłem się delikatnie, po czym złożyłem krótki pocałunek na jego obojczyku. Jego skóra, mimo męczącego dnia nadal słodko pachniała i było niezwykle miękka. Miałem ciągłą ochotę ją dotykać, całować, lizać i gryźć… spokój! Wcale o tym nie pomyślałem, nie!
            -Harry…
            -Hm?
            -Mógłbyś zrobić to jeszcze raz?
            -Co takiego?
            -Pocałujesz mnie? – zapytał, a moje serce prawie wyskoczyło z piersi. Ponowiłem pocałunek, tym razem trochę go przedłużając i rozkoszując się wspaniałym dotykiem. Kiedy już skończyłem, podniosłem głowę, patrząc prosto na Louisa.
            -Dlaczego?
            -Po prostu… ugh… to bardzo przyjemne. – wydukał, znowu się czerwieniąc. Uśmiechnąłem się delikatnie, lecz nic nie powiedziałem.
            -Tak, wiem, że się rumienię. – powiedział, a ja zachichotałem. Musnąłem szybko jego policzek ustami i chciałem wstać, lecz chłopak mnie przytrzymał.
            -Gdzie idziesz?
            -Planowałem iść się umyć. – odparłem z delikatnym uśmiechem.
            -Ach, no ok.
            -A co? Mam zostać?
            -Przecież nie będę Cię trzymał. – zaśmiał się nerwowo.
            -Mogę zostać, jeśli chcesz.
            -A Ty chcesz? – zapytał, a ja kiwnąłem głową twierdząco.
            -To zostań. – wyszeptał i tym razem moje policzki oblały się rumieńcem. Szybko schowałem twarz w szyi Tomlinsona, a on cicho zachichotał. Zaczęliśmy rozmawiać o tym, że nie możemy doczekać się jutrzejszego zwiedzania. Musimy wziąć aparat i zrobić mnóstwo zdjęć oraz kupić jedną lub dwie pamiątki. Po tym, Louis zaczął opowiadać jedne ze swoich wakacji spędzonych z rodziną, lecz docierały do mnie tylko pojedyncze słowa. Moje powieki zaczęły opadać i już prawie zasnąłem, kiedy chłopak mną szturchnął. Natychmiast podniosłem głowę, otwierając szeroko oczy.
            -Zasypiasz.
            -Przepraszam, już Cię słucham.
            -Nie, to ja przepraszam. Zamęczam Cię, a jesteś zmęczony.
            -Jesteś bardzo wygodny, może dlatego. – zaśmiałem się.
            -Idź lepiej spać.
            -Oj przestań, nie jestem dzieckiem.
            -Doprawdy?
            -Lou! – krzyknąłem, śmiejąc się. Klepnąłem go lekko w ramię, po czym ponownie się w niego wtuliłem. Rękoma owinąłem jego talię, a głowę ułożyłem na torsie.
            -Jesteś tak bardzo, bardzo, bardzo wygodny.
            -Nie wiem, czy to komplement, ale dziękuję. – powiedział i cicho się zaśmiał. Ja za to wcisnąłem się w niego jeszcze bardziej i zamknąłem oczy, wdychając jego przyjemny zapach. Kiedy zbliżyłem się do niego znowu, nasze krocza otarły się od siebie, a moje powieki natychmiast uniosły się do góry. Odskoczyłem od chłopaka przerażony, że zaraz zacznie krzyczeć, ale nie zauważyłem w jego oczach, ani trochę złości.
            -Um, przepraszam. – wyjąkałem, siadając obok przyjaciela.
            -Nic się nie stało. – powiedział, zakładając nogę na nogę, jakby chcąc coś ukryć.
            -Może pójdę się umyć.
            -Okej.

            Moje serce nadal szalało, a chęć snu odeszła gdzieś daleko. Umyłem się chłodną wodą, a moje przyrodzenie trochę się uspokoiło. Ubrałem na siebie czyste bokserki i wyszedłem z łazienki. Udałem się do sypialni i zobaczyłem, siedzącego na jednym z łóżek Louisa. Najwidoczniej uparcie nad czymś myślał, ponieważ nawet nie usłyszał, jak wszedłem.

            -Coś nie tak? – spytałem, a chłopak lekko się wzdrygnął z zaskoczenia.
            -Nie. Tak sobie siedziałem. – powiedział, lustrując mnie wzrokiem. –Śpisz w samych bokserkach?
            -Albo nago. Jednak tu wolę coś na sobie mieć.
            -Umm… ok.
            -Chyba, ze Ci to przeszkadza? Mogę zaraz cos ubrać.
            -Nie! W porządku.
            -Na pewno?
            -Tak, tak. Idę wziąć prysznic. – powiedział i szybko wstał, wychodząc.

            Po około dwudziestu minutach Tommo wrócił i położył się pod kołdrę, tak jak ja wcześniej. Przekręcił się na bok, tak że widziałem teraz tylko jego plecy, przyodziane w koszulkę na ramkach.
            -Lou?
            -Tak?
            -Jesteś zły?
            -Dlaczego miałbym być?
            -Nie wiem, nie odzywasz się. – wyszeptałem, a mój przyjaciel zmienił pozycję, aby móc leżeć do mnie przodem.
            -Przepraszam. Ja po prostu… umm… ja dziwnie się wtedy poczułem… i jakoś tak.
            -Rozumiem, ok.
            -Nie myśl, że jestem zły.
            -A co masz na myśli, mówiąc dziwnie?
            -Haz…
            -Obrzydzenie? – zapytałem, przekręcając się na plecy.
            -Co? Nie! Nie pomyślałem o tym w ten sposób.
            -To w jaki?
            -Ugh… sam nie wiem. Po prostu, nie spodziewałem się tego?
            -To jest takie dziwne?
            -O co Ci chodzi?
            -Chciałbym wiedzieć, czy przez to będziesz czuł do mnie jakiś wstręt, czy coś w tym stylu.
            -Matko, Harry. Nie będę do Ciebie czuł żadnego wstrętu. Nie obrzydzasz mnie przez to.
            -Ok, ale nadal nie rozumiem, co znaczy dziwne.
            -Ja też. – powiedział, po czym oboje krótko się zaśmialiśmy.
            -No dobrze, nie truję Ci już.
            -Byłem zaskoczony i w pierwszej chwili do końca nie wiedziałem, co się stało. Ale jak już to do mnie dotarło to umm… nie wiem, nie czułem się z tym źle. Po prostu… ja… czułem się normalnie, chyba…  i to  było właśnie dziwne, bo nie wyobrażam sobie, abym mógł dotknąć w ten sposób mojego kolegę i czuć się normalnie.
            -Oł… ok., rozumiem już.
            -A Ty?
            -Co ja?
            -Czujesz jakieś obrzydzenie?
            -Ja?! Nie, coś Ty!
            -A co?
            -Chyba… chyba czuję się podobnie, jak Ty.
            -Dobrze, znaczy nie, nie wiem.
            -Spokojnie, rozumiem, co masz na myśli.
            -Ok. To… idziemy spać?
            -Tak. Jutro czeka nas dużo zwiedzania. – przypomniałem, uśmiechając się.
            -Dobranoc, Haz.
            -Kolorowych snów, Lou.


__________________________________________________

Cześć wszystkim! <3 Bardzo się cieszę, że w końcu udało mi się napisać powyższy rozdział. Siedziałam nad nim jakieś trzy dni, mimo, ze to sporo, jak na tak małą ilość tekstu. Rozdział wydaje mi się trochę naciągany i nudny. W ogólnie całe to opowiadanie mi takie wydaje i moje podejrzenia chyba są trafne. Pomysł był naprawdę dobry, ale jak już ktoś wspomniał chyba na one shota. Trudno, czasem po prostu nie wychodzi. Myślę, że powoli zbliżamy się do końca, czyli tak za 2-3 rozdziały pojawi się epilog.
Byłoby mi bardzo miło, gdyby każdy zostawił po sobie opinię w komentarzu. 
Nie zapominajcie o klikaniu w reakcje!
Kocham Was! xx



21 komentarzy:

  1. Kocham te ich słodkie rozmowy :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ooojjć to było takie słodkie! :) te ich sms-y, i ta rozmowa, Hazza wtulony w Lou *.* slodziuuutkie :D
    Uwazam ze : Rodzial NIE BYL naciagany. Byl naprawde swietny.
    Bardzo mi sie podobal i napewno wszystkim innym :D
    //Olus xx

    OdpowiedzUsuń
  3. tylko nie epilog. nieeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeee za bardzo kocham to opowiadanie ;<

    OdpowiedzUsuń
  4. Jezu ... Uwielbiam to opowiadanie. <3 I to nie jest pomysł jedynie na one-shota. Szkoda , że już chcesz je kończyć. :( czekam niecierpliwie na kolejny rozdział. :). /M.:)

    OdpowiedzUsuń
  5. świetny ;) szkoda że to już niedługo koniec :cc

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja pierdole dziewczyno to jest genialne :)
    jezu skaczę po pokoju i cieszę się do monitora jak głupia.
    Na prawdę dobrze piszesz i strasznie podoba mi się motyw pamiętnika i w ogóle szkoda że niedługo koniec bo chciałabym 2 sezon z jakimś nowym pomysłem albo coś...no jezu cokolwiek ale nie koniec :c
    Gratuluję i życzę weny :> Powodzenia ♥
    tt - @SWAG_BITCHES_
    .
    .
    jakby co na tt napisałam do ciebie :> myślę , że jeszcze pamiętasz haha :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, pamiętam! Haha, przeznaczenie :D
      Bardzo mi miło, naprawdę. Czytając ten komentarz, moją twarz zdobił ogromny uśmiech i matko! Kocham czytać takie słowa, bo sprawiają, że mam niesamowicie dobry humor i chcę dla Was pisać więcej i więcej. Jak na razie zaczęłam już trochę 9. rozdział i kiedy będzie już gotowy, uznam ile zostało do końca.
      Przykro mi, ale nie będzie 2 sezonu :/ Mam nadzieję, że przez to Was nie zawiodę. Trudno mi już wymyślać treść tego opowiadania, a co będzie z drugim. Wiem, mogłabym napisać o ich teraźniejszych czasach, ale to zajęłoby tak naprawdę jeden, czy dwa rozdziały i co dalej? Może zrobię po epilogu jakieś dodatkowe rozdziały, ale nic nie obiecuję :)
      Zapraszam jednak na zbliżające się opowiadanie "House Of Boys" xx

      Usuń
  7. Żadne naciąganie. Żadna nuda -.-
    Świetny i przesłodki <3 Oni są tacy uroczy, kiedy są zakłopotani <3
    Jeśli ma się w miarę rozbudowany pomysł to niekoniecznie na one shota, a coś dłuższego właśnie :P

    OdpowiedzUsuń
  8. Aww! słodko. Uwielbiam ich. Razem są tacy...agdhyadfghrt. :)
    Rozdział świetny. I to ich zakłopotanie...super. :)
    Czekam na następny.
    Zapraszam do siebie http://harry-louis-larrystylinson.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie zgadzam się z twoją opinią, że opowiadanie jest naciągane. Jak dla mnie jest wspaniałe. Ciekawe i ekscytujące, a znam się trochę na rzeczy. Moim skromnym zdaniem to jest dopiero początek opowiadania, a ty mi tu wyjeżdżasz z końcem. zdecydowany błąd. Powinnaś spiąć dupę za przeproszeniem i w wielkim stylu doprowadzić to opowiadanie do końca, które mam nadzieję,szybko się nie pojawi. Czekam na kolejny rozdział i życzę ogromnej weny. Dagmara xx

    OdpowiedzUsuń
  10. Mi osobiście podoba się to opowiadanie i niech ludzie mówią co chcą, ja swoje wiem - to jest wspaniałe opowiadanie :D Już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału.
    Życzę dużo weny :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Ohh.. jakie to słodkie ;) No normalnie nie mogę.. oni są racy słodcy ;*
    I nieeeeeeeeeeeeeee...... tylko nie epilog! No błagam! To opowiadanie jest genialne i proszę wymyśl coś jeszcze, żeby je przedłużyć... Proszę :)
    Pozdrawiam! xd

    OdpowiedzUsuń
  12. uśmiech na twarzy all the time :D zajebisty ♥ pisz dalej, ale nie kończ tego za szybko :D

    OdpowiedzUsuń
  13. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  14. ~*~ Szalenie przepraszam..

    Oliwio, kochanie.. uwielbiam cię!! ♥ Jesteś dla mnie wzorem w większości dziedzin, a już szczególnie literatury.
    Wiesz, że w razie problemów pisz do mnie gdziekolwiek ;) Pomogę nawet z rozdziałem -bo uważam, że zła nie jestem :*- Jeśli tylko chcesz!
    Rozdział zupełnie nie jest naciągany, a w ręcz przeciwnie.
    Zafascynowałaś mnie nim :)
    To na twoim drugim opowiadaniu się wzorowałam, i nadal brnę.
    "Mało rzeczy na tym świecie dorównuje swojemu obrazowi w sztuce."~K.J.Jerome

    OdpowiedzUsuń

    OdpowiedzUsuń
  15. O Jejkuuuuu... *-* Odjeło mi mowę.. To było takieee słooodkieee że ja pierdolę.. xd Normalnie kisiel w gaciach :D

    I nie wyjerzdżaj mi tutaj z końcem opowiadania, bo według mnie to dopiero początek ^^

    I mam jeszcze taką proźbę.. Weź ich jeszcze zostaw jako najlepszych przyjaciół, bo tacy są megaaa słodcy, że to powinno być aż zabronione xD.. Nawet nie wiesz jaka ja podniecona byłam jak to czytałam.. hehe a czytałam ten rozdział chyba z pięć razy jak nie więcej, serio.. Jeszcze w sumie nadal jestem podniecona tym rozdziałem więc nie pisz mi że jest naciągany, bo mnie bardzo trudno podniecić XDDD a tb jakimś cudem się udało :D hahaha
    Ło matko jak się rozpisałam.. ^^ I jeszcze raz cię bardzo alee tobaaardzoo proszę.. pisz dalej i nawet jeśli tb wydaje się że rozdział jest "do niczego" to pomysl wtedy o mnie i o tym jaką przyjemność może mi to sprawić (tak, wiem jak dwuznacznie mogło to zabrzmieć) XDD

    Hahahah Dobra teraz to już serio kończę, bo zaczynam świrować xd

    -Lila M. xx

    OdpowiedzUsuń
  16. jejku ja tak nie chce zebyś to już kończyła :c tak strasznie kocham to opowiadanie i to wcale nie jesf nudne. uwielbiam gdy Harry i Lou tak słodko rozmawiają <3 to takie awww ;33 wny ci życze :** @wercia7777

    OdpowiedzUsuń
  17. Jezuu! Rozdział jest ZAJEBISTY! Nie możesz tego tak szybko kończyć, nie pozwalam ci! Za bardzo kocham to opowiadanie, żeby tak szybko sie skończylo <3 Błagam, nie rób mi tego! Nawet nie wiesz, z jaką niecierpliwością czekam na każdy rozdział i jak bardzo się cieszę, gdy w końcu jest. Uwielbiam twój styl pisania, no i wgl, to opowiadanie jest jedno z najlepszych, jakie czytałam. Nie kończ tego tak szybko, bo chyba sie popłacze....
    Proooooszę <3333

    OdpowiedzUsuń
  18. Nominowałam cię do The Versatile Blogger :)

    Więcej na; http://harry-dark-styles-and-boo-bear.blogspot.com/2013/07/the-versatile-blogger.html <3

    Gratulację Xx

    OdpowiedzUsuń
  19. Nominowałam cię do The Versatile Blogger!! ♥

    OdpowiedzUsuń
  20. Nie możesz tego zakończyć! To jest moje ulubione opowiadanie o Larrym! ♥ będzie mi bardzo smutno, (i pewnym osobom pewnie też) jęsli zakończysz to opowiadanie tak szybko. ;/

    OdpowiedzUsuń