sobota, 15 czerwca 2013

Rozdział 6 'Śladamy Larry'ego'





            George oderwał się od lektury, po czym rozejrzał dookoła. Usłyszał nagle, zbliżające się kroki, więc jak najszybciej ukrył pamiętnik taty Harry’ego pod szafkę. Usiadł przy biurku i położył przed sobą jakikolwiek podręcznik, udając, że jest pochłonięty nauką. Kiedy po pokoju rozległ się cichy dźwięk pukania, chłopak zaprosił gościa, odwracając głowę w stronę drzwi.
            -Cześć, Ge. Idziemy z Lou na spacer, chcesz iść z nami? – Harry zwrócił się do synka, używając jego ulubionego zdrobnienia. Przy urodzeniu, kiedy jego mężowi brakło tchu i nie miał siły wykrzykiwać do siostry długich słów, wymawiał tylko pierwszą sylabę i tak już zostało.
            -Nie, nie, dziękuję. Zostanę w domu i trochę się pouczę, ok?
            -Uczysz się w sobotę? Och, ok! To nie przeszkadzam.
            -Miłego spaceru, Gołąbeczki. – piętnastolatek zaśmiał się i szeroko uśmiechnął. Zawsze mówił tak do rodziców, kiedy wychodzili gdzieś sami. Wiedział, że uwielbiają okazywać sobie swoje gorące i silne uczucia, ale musieli hamować się przy dziecku.
            -Miłej nauki. – pozdrowił go, również cicho chichocząc.
           
            Kiedy George został już sam w swoim pokoju, odczekał chwilę, po czym ruszył w stronę niewielkiej szafki. Usiadł, opierając się o nią i wyciągnął spod spodu pamiętnik. Usadził się wygodnie, a następnie wrócił do czytania historii jego ojców.

25.06.1996r.

Drogi pamiętniku!

            Dziś nastała sobota, więc mogłem pospać dłużej.  Mimo tego, nie przewróciłem się na bok i nie poszedłem spać dalej. Jakoś nie mogłem zasnąć, więc poddałem się i otworzyłem oczy. Zerknąłem na telefon, było piętnaście po dziewiątej. Wtuliłem się w miękką kołdrę i cicho westchnąłem. Już od rana na mojej twarzy malował się uśmiech, z czego miałem ochotę się śmiać. Emocje rozpierały mnie i chciało mi się skakać ze szczęścia. Nagle usłyszałem krótkie wibracje, dochodzące z telefonu, które informowały mnie o nowej wiadomości.

Od „Boo Bear <3” Dzień dobry, Loczku :) Mam nadzieję, że nie obudziłem?

Do „Boo Bear <3” Witaj Słodziaku :) nie, nie obudziłeś. Jakoś nie mogłem spać.

Od „Boo Bear <3” Och, to tak jak ja. Śniło Ci się coś?

Do „Boo Bear <3” Hahaha nie, a Tobie?

Od „Boo Bear <3” Właśnie tak! Miałem niesamowity sen! Byłem w kosmosie!

Do „Boo Bear <3” Lou, czy Ty napisałeś do mnie, aby pochwalić się swoim snem? :D

Od „Boo Bear <3” Między innymi tak! Masz z tym jakiś problem? :p No a tak poważnie to chciałem zaprosić Cię na lody.

Do „Boo Bear <3” Brzmi świetnie, z chęcią :)

Od „Boo Bear <3” W takim razie będę u Ciebie o 16.
Do „Boo Bear <3” Tak późno? :( Chcę Cię zobaczyć wcześniej.

Od „Boo Bear <3” Mogę przyjść zaraz!

Do „Boo Bear <3” Czekam już na Ciebie! xx

Od „Boo Bear <3” Znając Ciebie, leżysz jeszcze w łóżku ;>

Do „Boo Bear <3” Może chcesz się przyłączyć? :D

Od „Boo Bear <3” Zgadłem!

Do „Boo Bear <3” Owszem, możesz się ekscytować :)

Od „Boo Bear <3” Dziękuję za pozwolenie :p

Do „Boo Bear <3” Nie ma sprawy :D

Od „Boo Bear <3” Jakiż Ty bezczelny.

Do „Boo Bear <3” Wydaję Ci się :p To jak? O której będziesz?

Od „Boo Bear <3” O której mam być?

Do „Boo Bear <3” Już napisałem, że możesz przyjść teraz :D

Od „Boo Bear <3” No ej, poważnie pytam.

Do „Boo Bear <3” No dobrze, dobrze. Może 13? Zjemy razem obiad i pójdziemy na lody.

Od „Boo Bear <3” Okej, widzimy się za 3 godziny. xx


            Odłożyłem telefon na nocny stolik i powoli wygramoliłem się spod kołdry. Stanąłem na chłodnej podłodze i wyciągnąłem się, głośno ziewając. Wziąłem z szafy czystą bieliznę i udałem się do łazienki. Z tego względu, że noce były teraz ciepłe, spałem nago, co było definitywnie przyjemne.
Wszedłem do kabiny prysznicowej, a po chwili chłodna woda spływała po moim ciele. Wyszorowałem dokładnie każdą część ciała ulubionym żelem pod prysznic, a na końcu umyłem włosy.
Kiedy byłem już suchy, ubrałem bokserki i wróciłem do pokoju. Na nogi włożyłem dżinsowe spodenki do kolan, a na górę czarny t-shirt. Poszedłem do kuchni i zaparzyłem sobie kawę. Wyjąłem z lodówki mleko, a z szafki miskę i płatki. Przygotowany posiłek i zrobioną już kawę postawiłam na stole, po czym usiadłem przy nim i zacząłem jeść śniadanie.

3 godziny później

            Siedziałem przed telewizorem, co chwilę zerkając na zegarek. Brzmi to tak dziecinnie i prostacko, ale po prostu nie mogłem doczekać się przyjścia Louisa. Wczorajszy wieczór spędziliśmy tak miło i nie chciałem, aby wracał do domu. Jednak, Tommo jest tylko moim przyjacielem, a przyjaciele nie sypiają razem.
Nagle usłyszałem pukanie do drzwi, więc wstałem i szybko udałem się do przedpokoju. Otworzyłem i zaprosiłem chłopaka do mieszkania, po czym ostrożnie go przytuliłem. Na moje szczęście, odwzajemnił uścisk, a następnie udaliśmy się do dużego pokoju, gawędząc na mało ważne tematy. Usiedliśmy na kanapie, chichocząc z żartu Louisa.
           
            -Zayn nie ma nic przeciwko, że spędzasz u mnie tyle czasu? – zapytałem, kiedy już się uspokoiliśmy.
            -Dlaczego miałby mieć?
            -Nie wiem, w końcu z nim mieszkasz, to Twój przyjaciel.
            -A Ty nim nie jesteś?
            -Umm… Ja… No jestem.
            -No właśnie. – uśmiechnął się szeroko, po czym usiadł trochę bliżej mnie.
            -No dobrze. Co masz ochotę dziś zjeść na obiad?
            -A co proponujesz?
            -Może zrobimy pizze?
            -Świetny pomysł.

            Poszliśmy oboje do kuchni i położyliśmy na blat potrzebne produkty. Umyłem paprykę i ją pokroiłem, a Louis zajął się starciem sera. Następnie, wyjąłem mąkę, wodę, oliwe, drożdże, jajko i cukier. Z pomocą przyjaciela zaczęliśmy przygotowywać ciasto, jednak nie wyszło nam to do końca. Po chwili, moje włosy były całe w mące, a chłopak śmiał się głośno, trzymając się za brzuch.
            -Lou! Mam całe brudne włosy! – krzyknąłem, odwracając się do niego przodem.
            -Hahaha, Ty głuptasie! – wybuchnął ponownie śmiechem, a ja wykorzystując jego nieuwagę, wziąłem trochę mąki i rzuciłem ją w chłopaka. Nagle, otworzył szeroko oczy zaskoczony przebiegiem wydarzeń.
            -I kto tu jest głuptasem? – zaśmiałem się, idąc do tyłu, ze względu na zbliżającego się do mnie Louisa.
            -Zaraz się przekonamy. – powiedział, udając groźnego, lecz skończyło się na obustronnym chichotaniu. Rzucił się w moją stronę, a ja zacząłem biegać w kółko po całej kuchni. Z mojego gardła wydobywały się piski, kiedy mój przyjaciel zbliżał się na niebezpieczną odległość.
Kiedy udało mu się mnie dopaść, oboje wylądowaliśmy na ziemi, ciągle się brechtając.
            -Jestem cały w mące!
            -Wyobraź sobie, że ja też! – odparłem, a Lou wdrapał się na mnie, siadając okrakiem na moje biodra i zaczął mnie łaskotać.
            -Nie! Błagam! – krzyknąłem desperacko, wijąc się pod ciałem kolegi. Próbowałem się jakoś uwolnić, jednak po chwili Tommo ustąpił i przestał. Odetchnąłem głęboko, po czym zacząłem strzepywać biały puch z koszulki szatyna. Uśmiechnął się do mnie wdzięcznie, cały czas patrząc w moje oczy. Kiedy już skończyłem, wstaliśmy, a Lou zbliżył się do mnie i zaczął wygrzebywać mąkę z moich loczków. Spojrzałem na niego i zauważyłem, ze przy tej czynności musiał stanąć na palcach, co czyniło go jeszcze bardziej słodkim. Poczułem, jak moje policzki robią się gorące i w duchu modliłem się, aby nie były czerwone.

Godzinę później

            Gotową i smakowicie pachnącą pizze, podzieliliśmy na równe kawałki i włożyliśmy na talerze. Wróciliśmy do dużego pokoju i siedząc przed telewizorem, zaczęliśmy się zajadać.
Kiedy skończyliśmy posiłek, zabrałem naczynia do kuchni i schowałem je do zmywarki.
            -Idziemy na spacer? – zapytał Lou, wchodząc do pomieszczenia.
            -Tak, jasne. – odparłem z uśmiechem. Ubraliśmy w przedpokoju trampki, a następnie wyszliśmy z mieszkania.
Na dworze było bardzo ciepło, ale delikatny wiaterek sprawiał, ze było przyjemnie. Udaliśmy się w stronę parku, planując wspólne wakacje.
            -Gdzie moglibyśmy pojechać? – zapytałem.
            -Co myślisz o Francji?
            -Zawsze chciałem zwiedzić Paryż.
            -To musimy dzisiaj zarezerwować miejsca w hotelu.
            -Jeju, polecimy do Paryża?!
            -Jeśli chcesz oczywiście, to tak. – powiedział, cicho się chichotając.
            -No pewnie, tak! Już nie mogę się doczekać. – powiedziałem z entuzjazmem i pod wpływem impulsu mocno przytuliłem się do przyjaciela. Chłopak, śmiejąc się odwzajemnił uścisk, a ja zatonąłem w jego ramionach. Staliśmy w tej pozycji kilka minut, aż nie przypomniało mi się, że byliśmy na dworze, w miejscu publicznym. Odsunąłem się od niego, a moja twarz zapewnie przypominała dojrzałego pomidora. Tomlinson uśmiechnął się, jakby nic nie zauważając, a kąciki moich ust powędrowały ku górze. Wracając do rozmowy, ruszyliśmy dalej. Ustaliliśmy, że wynajmiemy hotel gdzieś na obrzeżach Paryża, aby nie wydać od razu wszystkich oszczędności. Na pewno zwiedzimy miasto, co zajmie nad dwa lub trzy dni. Pojedziemy też na plażę i może popłyniemy gdzieś statkiem. Wszystkie te plany brzmiały dla mnie tak nierealnie, jakby w ogóle nie dotyczyły nas, a innych ludzi. Nie zwiedzałem dużo pięknych miast, a Francja od zawsze mi się marzyła. Na dodatek spędzę ten czas z Louisem, co czyni to wszystko jeszcze wspanialszym.

26.06.1996r.

Drogi pamiętniku!

            Dziś od rana nie czułem się dobrze i wstałem dopiero około trzynastej. Poszedłem od razu do łazienki, aby wziąć prysznic. Było mi cholernie zimno, a wzdłuż pleców przechodziły mnie dreszcze. Ubrałem ciepłe dresy, choć na dworze było jakieś dwadzieścia pięć stopni. Następnie udałem się do kuchni, zrobiłem herbatę, po czym usiadłem przed telewizorem. Kiedy wybiła czternasta, postanowiłem zadzwonić do Louisa, aby odwołać spotkanie. Wczoraj umówiłem się z nim do kina, ale czułem się potwornie i nie miałem siły ruszać się z domu.
            -Cześć, Harry. – usłyszałem po kilku sygnałach miłe powitanie przyjaciela.
            -Hej, Lou. – powiedziałem, wysilając się na radosny ton.
            -Coś się stało? – zapytał, domyślając się, że coś jest nie tak.
            -Chyba dzisiaj nie będę mógł iść z Tobą do kina.
            -Dlaczego? Co jest?
            -Wiesz, źle się czuję od rana.
            -Ojej, co Ci jest?
            -Chyba mam gorączkę, ale to nic takiego.
            -Zaraz u Ciebie będę.
            -Ale Lou! To naprawdę nic takiego. – powiedziałem, ale usłyszałem tylko sygnał, kończący rozmowę. Rozsiadłem się z powrotem na łóżku, skacząc po kanałach.
Nagle, po mieszkaniu rozległ się dźwięk dzwonka do drzwi. Wstałem powoli, aby nie zakręciło mi się w głowie i udałem się do przedpokoju. Otworzyłem, a na klatce zobaczyłem Louisa.
            -Co Ty tu robisz?
            -Mi też miło Cię widzieć, Haz. Mówiłem, że przyjdę.
            -No ale nic mi nie jest.
            -Masz gorączkę i źle się czujesz. Faktycznie nic Ci nie jest. – powiedział, wchodząc do mojego mieszkania i zamknął za sobą drzwi. Przyłożył dłoń do mojego czoła, po czym objął mnie ramieniem i zaprowadził do salonu.
            -Jesteś rozpalony!
            -Nie dramatyzuj.
            -Połóż się, hm? – powiedział, a ja wykonałem jego prośbę. Po chwili, chłopak przykrył mnie kocem, chociaż nie mam pojęcia skąd go wytrzasnął.
            -Brałeś prysznic?
            -Tak i zrobiłem sobie herbatę. Umiem o siebie zadbać, Lou.
            -Nie wątpie. Po prostu się martwię. – powiedział, a uśmiech sam cisnął mi się na twarz.
            -Masz gdzieś termometr?
            -W kuchni, w szafce przy ścianie.
            -Zaraz przyniosę, a Ty się nie ruszaj.
            -Dobrze, dobrze. – odparłem, układając się wygodniej na kanapie. Po chwili Tomlinson wrócił, a w ręku trzymał znalezione urządzenie. Włożył mi je pod pachę, a jego dłoń ponownie powędrowała do mojej twarzy. Odgarnął delikatnie moje loki do tyłu, a po chwili nachylił się nade mną i złożył ostrożny pocałunek na gorącym czole. Moje policzki momentalnie się zarumieniły, na co chłopak cicho zachichotał.
            -Spadaj. – powiedziałem, udając obrażonego.
            -I tak jesteś uroczy.
            -Och, odwal się. – odparłem z uśmiechem na twarzy. Po chwili Lou wziął z powrotem termometr do rąk, a jego wyraz twarzy z radosnej zmienił się na przerażony.
            -Masz prawie czterdzieści stopni!
            -Nie krzycz, głowa mnie boli.
            -Świetnie. Idę po tabletki dla Ciebie. Zaraz wracam.
            -Wracaj szybko.

            Przykryłem się dokładniej kocem i zerknąłem na telewizor. Leciały jakieś reklamy, więc odwróciłem wzrok i lekko przymknąłem powieki. Po kilku minutach, mój przyjaciel wrócił z jakimiś lekarstwami i usiadł obok mnie. Zaczął czytać ulotki, po czym zdecydował, że da mi dwie pigułki paracetamolu. Podniosłem się trochę i połknąłem je, popijając wodą. Ponownie opadłem na poduszki, a moje oczy mimowolnie się zamknęły.
            -Jak się obudzisz, na pewno będziesz już czuł się lepiej.
            -Lou?
            -Hm?
            -Położysz się obok mnie?
            -Emm… Ja… dobrze. – mój przyjaciel wśliznął się po chwili pod koc, a ja przekręciłem się na bok przodem do niego. Jego ręce przyciągnęły mnie bliżej, a ja wtuliłem się w jego tors, kładąc głowę w zagłębieniu jego szyi.
            -Dobranoc. – wymamrotałem w jego pachnącą skórę, na której automatycznie pojawiła się gęsia skórka. Uśmiechnąłem się na myśl, że była to moja sprawa, po czym odpłynąłem do krainy snu.

_____________________________________________
 Witajcie! <3 Przepraszam wszystkich za spóźnienie, ale mam totalny brak weny i niewiele czasu. Niedługo mam bal gimnazjalny i musiałam kupić buty i różne dodatki. Na dodatek teraz jestem poza domem, bo wyjechałam na zawody. Mimo tego, spięłam dupkę i coś tam dla Was napisałam. Szczerze mówiąc, nic się w nim nie dzieje, a pisałam go chyba 3 dni. Przepraszam za błędy i powtórzenia. 
Byłabym wdzięczna za każdy komentarz i kliknięcie w reakcję.
Kocham Was! <3

23 komentarze:

  1. Rozdział taki cudny, że nie mogę ;D To jak Lou troszczy się o Hazze jest strasznie urocze :) Już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Super! Kurcze długo wszyscy na 6 czekaliśmy i jest! Super rozdział jak każdy! :) powodzenia z balem! ; D bawisz się dobrze. Czekam na kolejną część !

    OdpowiedzUsuń
  3. Niby nic, a jednak coś <3
    Oni są tacy słodcy, jeeeejuś *.*
    Pozazdrościć xD

    OdpowiedzUsuń
  4. JEZUS <33333333333333333333333333333
    AWWWWWWWWWWWWWWWWWWWW

    OdpowiedzUsuń
  5. Kocham cię! Zawsze to Ja mam gęsią skórkę:P

    OdpowiedzUsuń
  6. Słodki początek, no po prostu taki awww :)
    W ogóle cały rozdział jest mega! :)

    OdpowiedzUsuń
  7. No wreszcie pojawił się nowy rozdział! O mój boże! Matko Boska Louisowska! Jest cudowny *___* George jest niemożliwy- "uczy się w sobotę" xD A historia Lou i Harrego, opowiadana przez Hazzę w formie pamiętnika to coś pięknego!
    To jak Louis przybiegł do Loczka, bo ten źle się czuje- umieram z nadmiaru cukru we krwi <3
    Kocham, kocham, kocham to opowiadanie!
    Szybko dodaj nowy rozdział ;)
    Pozdrawiam
    ~Salomea ( @KidsDont )
    Larry Stylinson Opowiadanie

    OdpowiedzUsuń
  8. Gołąbeczki hehehe Świetny rozdział ;) Czekam na następny i miłego balu
    Pozdrawiam <333

    OdpowiedzUsuń
  9. Fajne,fajne sweet larry *_* to kocham
    I czekam na nexta :-)

    OdpowiedzUsuń
  10. Słodko *.* Next, czekam <3 :D

    OdpowiedzUsuń
  11. Wspaniały rozdział, zresztą jak zwykle. Mam nadzieję, że znajdziesz czas na szybkie napisanie kolejnego :) Życzę dużo weny i powodzenia - ze wszystkim.

    OdpowiedzUsuń
  12. Kocham to opowiadanie i wreszczie doczekałam się rozdziału, ale warto było. Jest po prostu cuuudowny i taki słodki. Awwww Lou i ta jego troska *__*
    Cudownie piszesz, czytałam inne twoje dzieła i aż nie mogę uwierzyć, że jesteś ode mnie młodsza a już tak piszesz. Cholernie wciągają twoje opowiadania. Pisz tak dalej :-)

    OdpowiedzUsuń
  13. Omomomo słodko *-*
    I tak wgl to czmu uważasz, że nic się w nim nie dzieje, prezecież to było mega urocze.. <33 i w dodatku podoba mi się że akcja nie dzieje się zbyt szybko, bo teraz są przyjaciółmi i chyba wiadomo, że jeszcze nie będą uprawiać seksu czy coś xD hehe
    czekam na nexta :*

    OdpowiedzUsuń
  14. Ummm... jak by to ująć... Zajebisty c: Nie mogę doczekać się następnego!

    OdpowiedzUsuń
  15. jest super. uwielbiam czytać ten blog jest fenomenalny, wiem ze niedawno pojawił sie nowy rozdział ale... kiedy następne??? ;)

    OdpowiedzUsuń
  16. Świetny rozdział :)
    Opiekuńczy Lou to uroczy Lou <3 i Harry biedny rozchorował się :(
    W ogóle super blog. Uwielbiam.
    ~Magda
    Zapraszam do siebie http://harry-louis-larrystylinson.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  17. Świetny jak zawsze *-*
    Nie mogę się doczekać kolejnego <3
    Mały Larry się ukazuje już w pamiętniku, awww :)
    Pozdrawiam xx @JuliaWota

    OdpowiedzUsuń
  18. ZAJEBISTY JAK ZAWSZE <3
    TY TAK PIEKNIE PISZESZ A Z POLSKIEGO TYLKO 4 ..
    POKOCHALAM LARREGO DZIEKI TOBIE

    OdpowiedzUsuń
  19. Kiedy możemy się spodziewać nastepnego rozdziału? :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Kiedy next. Dzis jutro?

    OdpowiedzUsuń