26.06.1996r.
(wieczorem)
Drogi pamiętniku!
Kiedy
się obudziłem za oknami powoli zapadał zmierzch. Leżałem wtulony w Louisa, a na
plecach czułem jego delikatne dłonie. Ostrożnie poruszały się wzdłuż mojego
kręgosłupa, powodując, że przechodziły mnie przyjemne dreszcze. Zamruczałem
cicho w ciepłą szyję chłopaka, przez co jego ręce się zatrzymały. Uniosłem
głowę, aby móc na niego spojrzeć i delikatnie się uśmiechnąłem.
-Dobry
wieczór. – powiedziałem zachrypniętym głosem, a na jego policzkach pojawiły się
dwa dorodne rumieńce.
-Jak
się czujesz? – zapytał, odgarniając dłonią loki z mojego czoła.
-O
wiele lepiej. – przyznałem.
-To
bardzo się cieszę. – uśmiechnął się szeroko.
-Zmarnowałeś
przeze mnie cały dzień.
-Nie
prawda.
-Prawda.
Leżałeś tu ze mną, a mogłeś przecież robić mnóstwo ciekawszych rzeczy.
-To
nie było wcale takie złe.
-Jasne.
Jeszcze mi powiesz, że chrapałem.
-A
żebyś wiedział! – zachichotał.
-Mam
zatkany nos, ok? To wszystko przez ten cholerny katar.
-Mhm,
nie tłumacz się.
-Ale
taka jest prawda! I nie zmieniaj tematu!
-Nic
nie zrobiłem. – powiedział, udając przestraszonego.
-Zanudzałeś
się na śmierć.
-Och
przestań.
-Teraz
też Cię zanudzam.
-A
może chcę być przez Ciebie zanudzany, hm? – zapytał, a kąciki moich ust uniosły
się w górę. Ponownie schowałem twarz w jego szyi, kreśląc nosem jakieś znaczki
na skórze.
-Ej,
to łaskocze. – powiedział Lou, wiercąc się. Zaśmiałem się cicho, po czym
delikatnie pocałowałem jego obojczyk.
-Przepraszam.
– wyszeptałem.
-N-nic
się n-nie stało. – wyjąkał, a ja uśmiechnąłem się jeszcze szerzej. Nagle, ciszę
przerwał krótki dzwonek, dochodzący z telefonu mojego przyjaciela. Oderwał rękę
od moich pleców i wyjął sprzęt z kieszeni spodni. Po chwili, cały zesztywniał,
a jego oddech stał się szybszy.
-Co
się stało? – zapytałem, zmieniając pozycję, abyśmy oboje mogli usiąść.
-Uhm…
nic takiego.
-No
powiedz.
-Mike
znowu napisał.
-Om…
mógłbym wiedzieć co?
-Chce
się ze mną spotkać.
-Ponownie?
-Jak
widać.
-Po
co?
-Na
ostatnim spotkaniu powiedział, żebym pomyślał i się zastanowił.
-Nad
czym?
-Czy
chcę do niego wrócić.
-Ach,
no tak.
-Co
wiązało się z tym, że musielibyśmy spotkać się znowu, abym dał mu odpowiedź.
-Jasne,
rozumiem.
-Haz,
ja nie chcę go znowu widzieć. – przyznał,
a ja przygarnąłem go do uścisku.
-Będzie
dobrze. Powiesz mu prawdę i już.
-Tylko,
co jest prawdą? – zapytał, a moje serce mimowolnie zaczęło bić o wiele za
szybko.
-Mówiłeś,
że nie chcesz go znać. – odparłem cicho.
-Tak,
ale…
-Ale
co?
-Wydawał
się taki szczery.
-I
co w związku z tym?
-Tak
jakby naprawdę się starał i żałował.
-Może
mu wybacz?
-Nie
wiem, czy potrafię.
-Na
to musisz sam sobie odpowiedzieć.
27.06.1996r.
Drogi pamiętniku!
Kolejny
poniedziałek i kolejny dzień, kiedy miałem szansę trochę zarobić. Mimo, że nie
czułem się jeszcze w pełni zdrowy, wstałem rano i udałem się do pracy. Miałem
do porozkładania mnóstwo towaru, więc nie było nawet czasu, aby spojrzeć na
zegarek. Co chwile schylałem się i prostowałem, aby położyć dany produkt na
półce.
Kiedy już w końcu skończyłem,
poszedłem się przebrać i wróciłem do domu. Było mi dziwnie, bo przez całą drogę
nie miałem z kim porozmawiać, a gdy wszedłem do mieszkania wydało się
przerażająco puste. Dzisiaj Louis poszedł spotkać się z Mikem i wyjaśnić całą
sprawę. Nie miałem pojęcia, jak to się skończy, a może zacznie? Byłem strasznie
ciekawy, ale też bałem się tego usłyszeć. Nie mam nic przeciwko temu, aby Lou i
Mike byli razem. Chcę tylko, żeby mój przyjaciel był szczęśliwy, a skoro miał
być, dzięki temu chłopakowi, to co w tym złego? Może to, że zostanę odrzucony
na drugi tor i nie będę już potrzebny? Co z tego, że Tommo zapewniał, że jestem
dla niego ważny? Przecież wszystko może się zmienić.
Nagle, usłyszałem pukanie do
drzwi, więc udałem się do przedpokoju. W progu stał niewysoki chłopak z
ciemnymi, krótkimi włosami. Jego oczy były brązowe, lecz kolor mało intensywny.
-Dzień
dobry, w czym mogę pomóc? – zapytałem, wpatrując się w gościa.
-Jesteś
Harry?
-Tak,
a Ty?
-Mike.
-Och.
– wymsknęło mi się. Co on tu robił do jasnej cholery? –Miło mi Cię poznać. –
wycedziłem, nie mając zielonego pojecia, co powiedzieć.
-Tak,
jasne.
-Umm…
Co Cię do mnie sprowadza?
-A
jak myślisz?
-Louisa
u mnie nie ma.
-Nie?
-Nie,
miał spotkać się z Tobą.
-Spotkaliśmy
się.
-To
nie rozumiem.
-Chodzi
o to, że ja jeszcze nie skończyłem, a on sobie poszedł, tłumacząc, że musi coś
załatwić.
-To
może właśnie to załatwia, hm?
-Minęła
godzina.
-I
co z tego?
-Skoro
nie skończyliśmy, to powinien zadzwonić.
-Masz
do mnie pretensje, że nie chce się z Tobą widzieć?
-On
chcę się ze mną widzieć, jasne?
-Jak
uważasz.
-Wątpisz
w to?
-Nie
rozumiem, po co do mnie przyszedłeś.
-Myślę,
że on tu jest.
-Mylisz
się, bo go tu nie ma.
-Owszem,
jest.
-Czy
Ty właśnie sugerujesz, że kłamię? – zapytałem z ironicznym uśmieszkiem.
-To
Cię śmieszy?
-Zdecydowanie.
-Nie
wiem, co on w Tobie widzi, serio.
-Słucham?
-Nie
rozumiem, co jest w Tobie tak pociągającego.
-Nadal
nie rozumiem.
-Louis
nie chce do mnie wrócić ze względu na Ciebie, a ja nie mam pojęcia dlaczego.
-Emm…
powiedział tak?
-Nie
do końca.
-Więc
po czym to wywnioskowałeś?
-Kiedy
wspominam mu, jak kiedyś było nam dobrze, on tłumaczy, że teraz jest o wiele
lepiej i nie zamierza tego zmieniać, że nie potrzebuje już nikogo innego do
szczęścia.
-Jeśli
tak mówi, to dlaczego ciągle go męczysz?
-Ja
go męczę?!
-Chodzi
mi o to, że nie chcesz dać mu spokoju.
-Nie
powiedział, żebym go zostawił.
-Jesteś
pewien? Może nie potrafisz po prostu tego pojąć?
-Chcesz
mi wmówić, że Louis mnie nie chce?
-Wmówić?
Dlaczego mówisz, jakbym kłamał?
-On
mnie nie chce?
-Przepraszam,
ale czy Ty chciałbyś być z osobą, która wyrządziła Ci tyle krzywdy? Pomyśl, co
zrobiłeś i czy da się to naprawić, a potem miej pretensje do innych. Widzisz
problem we mnie, a nie w sobie. Nie potrafisz przyznać się do błędu.
-Potrafię.
-Tak?
-Tak.
-Skoro
potrafisz, to dlaczego nie dasz spokoju Louisowi?
-Bo
jest jedyną osobą, która może mi pomóc.
-Pomóc?
-Jestem
chory.
-Och,
błagam. Nie bierz mnie i go na litość. Jeżeli jesteś chory to musisz się
leczyć, a nie wplątywać innych w swoje problemy.
-Nic
o mnie nie wiesz.
-Co
to ma do rzeczy?
-Zrobiłeś
mu wodę z mózgu i dlatego myśli, że mnie nie kocha.
-Wybacz,
ale nie mam ochoty dłużej ciągnąć tej rozmowy, do widzenia. – powiedziałem i
zamknąłem mu drzwi przed nosem.
28.06.1996r.
Drogi pamiętniku!
-Harry!
– usłyszałem za sobą wołanie, kiedy wychodziłem z supermarketu po skończonej
pracy. Odwróciłem się i zauważyłem, biegnącego w moją stronę Louisa. Kiedy już
do mnie dotarł, mocno się do mnie przytulił, a ja zachichotałem.
-Nie
widzieliśmy się dzień.
-No
właśnie! – zaśmiał się. –Wybacz, że wczoraj już nie zadzwoniłem.
-Nie
ma sprawy. – odsunęliśmy się od siebie.
-Jak
się czujesz?
-Dobrze.
Wczoraj był u mnie Mike.
-Tak,
wiem. Przepraszam.
-Za
co? Przecież to nie Twoja wina.
-Niby
tak, ale…
-Nie
ma żadnego ale. Spokojnie, nic wielkiego się nie stało.
-Nie
powinien do Ciebie przychodzić.
-A
Ty nie powinieneś się tym przejmować. Mówię poważnie, to nic takiego. Przecież
to on za siebie decyduje i nie masz na to żadnego wpływu.
-No
dobrze, dobrze. Na pewno wszystko ok.?
-Zdecydowanie.
– powiedziałem i szeroko się uśmiechnąłem. Owinąłem dłonią talię przyjaciela i
pociągnąłem go, abyśmy razem poszli w stronę mojego mieszkania.
Po
zjedzonym obiedzie i rozmowie o niczym, postanowiliśmy obejrzeć jakiś film.
Uruchomiłem jakąś płytę DVD i usiadłem obok Louisa na kanapie. Nie było nam
dane jednak zacząć seansu, gdyż przerwał nam dzwonek do drzwi. Wstałem więc i
poszedłem je otworzyć, a w progu zastałem tą samą osobę, która odwiedziła mnie
wczoraj.
-Czy
tym razem zastałem Louisa? – zapytał, oszczędzając sobie przywitania.
-Dlaczego
nie pójdziesz do jego domu, tylko przychodzisz do mnie?
-I
tak by mi nie otworzył.
-Czy
to nie znaczy, żebyś dał mu spokój?
-Jest
u Ciebie, czy nie?
-Jest.
-Zawołaj
go.
-Hmm…
zapytam, czy ma ochotę z Tobą rozmawiać.
-Louis!
– krzyknął głośniej poirytowany chłopak, a po chwili obok mnie pojawił się
Tommo. Jego oczy na widok Mike’a znacznie się powiększyły zatańczyły w nich
iskierki strachu.
-Co
Ty tu robisz? – zapytał, drżącym głosem.
-Chciałem
z Tobą porozmawiać.
-Przecież
już rozmawialiśmy.
-Nie
skończyliśmy.
-Poprosiłem
Cię o czas.
-Już
się skończył.
-Słucham?
-Nie
mogę dłużej czekać, zrozum to.
-Mike…
-Co
Mike? Ciągle tylko się wykręcasz!
-Lou
próbuje dać Ci do zrozumienia, abyś się od niego odczepił, a Ty najwidoczniej
nie potrafisz tego zrozumieć! – powiedziałem głośno, a ich oczy z zaskoczeniem
skierowały się na mnie.
-To
prawda? – zapytał Mike mojego przyjaciela, jednak nie doczekał się odpowiedzi.
Louis stał jak wryty i co chwilę patrzył to na mnie to na gościa.
-Louis?
– ponaglił go. Oczy Tomlinsona mocno się zamknęły, jakby intensywnie nad czymś
rozmyślał.
-Ja
rozumiem, że się leczysz, że chcesz być zdrowy, ale ja już nie potrafię udawać,
że próbuję odbudować uczucie, które nas łączyło.
-Udawać?
-Nie
kocham Cię, Mike. – wyszeptał, a jego powieki uniosły się z powrotem do góry.
-Ale
Louis…
-Proszę
Cię. Daj mi spokój.
-Gdyby
nie ten Harry, już dawno bylibyśmy razem.
-Nie
wplątuj w to Hazzy.
-Ale
taka jest prawda.
-Nawet
jeśli to co z tego?
-…
-No
właśnie. Harry nie ma z tym nic wspólnego, więc przestań. Chodzi tu tylko i
wyłącznie o mnie i Ciebie.
-Lou…
wyjechałem, leczyłem się, bo chcę być zdrowy. Robię to wszystko dla Ciebie, dla
nas.
-Nie.
Nie ma już nas, Mike.
-Nie
zmienia to faktu, że robię to dla Ciebie.
-Rozumiem.
Nawet nie wiesz, jak mnie to cieszy. Chcę, abyś był zdrowy i szczęśliwy, ale
również pragnę, żebyś uświadomił sobie, że nie mogę z Tobą być.
-Dlaczego?
-Powiedziałem
już.
-Mam
Ci dać spokój, tak? Nie chcesz mnie? Masz mnie w dupie?
-Nie
mam Cię gdzieś. Możemy się przyjaźnić?
-Tak
się zawsze mówi.
-Przykro
mi, Mike.
-Cześć.
– powiedział, odwrócił się na pięcie i odszedł. Louis stał nadal w tym samym
miejscu, a po jego policzku spłynęła pojedyncza łza. Zamknąłem drzwi od mieszkania,
po czym przygarnąłem przyjaciela do mocnego uścisku. Wtulił się w mój tors i po
chwili poczułem, jak jego łzy pomoczyły moją koszulkę. Zaprowadziłem go
ostrożnie do dużego pokoju i usiedliśmy na kanapie. Lou natychmiast przylgnął
do mnie, a ja owinąłem wokół jego ciała ramiona. Jedną dłonią głaskałem jego
plecy, a drugą bawiłem się ciemnymi włosami.
-Ciii…
już dobrze, Lou. – próbowałem go uspokoić i na szczęście zadziałało. Po kilku
minutach przestał się trząść, co oznaczało, iż przestał płakać. Jego uścisk
trochę się rozluźnił, głowę ułożył na mojej klatce piersiowej, a rękoma oplątał
mój brzuch. Moje dłonie nadal były w tym samym miejscu, lecz trochę zmieniłem
pozycję, aby było nam wygodniej.
-Dziękuję,
Haz.
-Za
co?
-Za
to, że jesteś. – odparł, a moje oczy nagle stały się wilgotne. Tak bardzo zapragnąłem
mu teraz powiedzieć, jak bardzo jestem szczęśliwy, że jest obok mnie, że przeraźliwie
go kocham i nie wiem, co bym zrobił, gdyby odszedł. Jednak nie umiałem tego zrobić,
byłem zbyt wielkim tchórzem, aby przyznać się do moich uczuć. Nie zniósłbym
odrzucenia, a tym bardziej przez Louisa.
________________________________________________
Cześć wszystkim! <3 Wybaczcie, że rozdział znowu tak późno, ale miałam o dziwo niewiele czasu. Jak już wspominałam, w czwartek miałam bal, na który trochę się przygotowywałam. Poza tym, było naprawdę ciepło przez ostatnie dni i wybrałam opalanie, niż spędzenie dnia przed laptopem. Myślę, że większość, by tak zrobiła i niestety to samolubne i bardzo Was za to przepraszam.
1. lipca wyjeżdżam na obóz i mam nadzieję, że będę mogła wziąć ze sobą laptopa. Nie jestem pewna, czy jest tam WiFi, ale jeśli tak to prawdopodobnie uda mi się dodać jeden lub dwa rozdziały. Spędzę tam dwa tygodnie i przypuszczam, że nie znajdę wiele czasu, ale się postaram.
Małymi kroczkami zbliżamy się już do końca, chyba, tak myślę. W sumie to sama nie wiem, czy pisać dłuższe opowiadanie, czy je zakończyć. Miło by było, gdybyście napisali, co mam zrobić, bo nie jestem pewna, czego oczekujecie. Podoba Was się ta historia, nie jest zbyt nudna? Zapraszam do komentowania.
Kocham Was! xx
jest cudowna *__*
OdpowiedzUsuńpisz dłuższe opowiadanie :-)
Dłuższe pisz :-) Mam nadzieje że dobrze bawiłaś się na balu ^^ Rozdział fajny,mam nadzieję,że COŚ sie wydarzy pomiędzy chłopcami(w końcu 7 rozdział jest)
OdpowiedzUsuńRozumiem cie ze wybrałaś podwórko zamiast laptopa w końcu piękna pogda trzeba korzystac
:-D
Mam nadzieje ze nowy będzie nie długo.
Love you xx
Wiesz, że Cię kocham prawda?? Oliwia.. Genialnie piszesz!!. ♥ Tak bardzo się cieszę, że masz tak wielki talent!
OdpowiedzUsuńPisz dłuuuuuższe <33
świetne, genialne kiedy następny? ;)
OdpowiedzUsuńuwielbiam tą historię :D ale zrób jak uwartzasz jezeli już n ie masz pomysłów jak to ciągnąć to skończ a jeżeli je masz to pisz dalej :D i życzę ci miłego wyjazdu :)
OdpowiedzUsuńOsobiście mnie trochę nudzi, ale to moja subiektywna opinia. W sumie teraz czekam na twoje następne opowiadanie c:
OdpowiedzUsuńHistoria wgl nie jest nudna!
OdpowiedzUsuńJeśli tylko masz pomysły to myślę,że luzem mogłabyś coś bardzo długiego z tego zrobić.
No, ale oczywiście wszystko zależy od pomysłu ;)
Pisz jak najwięcej xX
Jeśli masz pomysły na więcej rozdziałów to pisz dalej bo to opowiadanie jest świetne ! ;) i jesli będziesz pisać dalej to ja każdy rozdział z chęcią bd cztała, tak jak poprzednie (sorki, że nie komentowałam <3, ale za to klikałam w reakcje ;DD)... Udanych wakacji ;*** I już czekam na następny Xx. :)
OdpowiedzUsuńJakie to słodkie! Kocham to powiadanie i nawet się nie wasz go kończyć! Przedłuż je o ile będziesz mogła. Jest po prostu genialne i nie wyjeżdżaj z tekstem, że jest nudne, czy coś ;D Mam nadzieję, że znajdziesz czas podczas obozu, na napisanie czegoś dla nas :) Życzę weny i pozdrawiam <3
OdpowiedzUsuńnie kończ tego opowiadania :( wcale nie jest nudne! wszystko się tak naturalnie rozwija (mają jechać razem na wakacje!) i są tacy uroczy! jeśli tylko masz pomysly to kontynuuj to opowiadanie jak najdłużej, jest świetne! i baw się dobrze na obozie!:)
OdpowiedzUsuńJą mam dziś bal myślę że twój ci się podobal, znalazłam trochę czasu aby przeczytać...
OdpowiedzUsuńświetne mało jest opowiadań w stylu pamiętnika więc warto je dokończyć sądze ze jeśli napiszesz dłuższe to jeszcze bardziej ulepszy twój blog nie kończ teraz prosze bardzo sie zaangażowaliśmy w historie lou hazzy i georga
OdpowiedzUsuńPisz dłuższe! :D
OdpowiedzUsuńBardzo lubię to opowiadanie, a ten rozdział jest przesłodki. Kogo ja oszukuję? Wszystkie takie są!
Życzę weny ;)
HejHej! :D
OdpowiedzUsuńPisz jak naj dluzej' bo super ci to wychodzi :))
Rodzial jak zwykle swietny *.* taki maly Larry :D awww <33
Udanych wakacji :D
//Olus
dłuższe!! Za bardzo kocham to opowiadanie <3
OdpowiedzUsuńPodoba mi się, bardzo mi się podoba :)
OdpowiedzUsuńTo jest świetne! Poważnie.
OdpowiedzUsuńNie kończ jeszcze. Pisz jak najdłużej :)
Uwielbiam twojego Larry`ego.
Zapraszam do siebie. http://harry-louis-larrystylinson.blogspot.com/
jest świetna :) pisz dalej i oby jak najdłużej ♥ xx
OdpowiedzUsuńŚmieszna jesteś, wiesz. Twoja historia ma być nudna?! Każddy Twój rozdział jest wyjątkowy! Pisz dalej! Uwielbiam tego bloga! ^_~ >.<
OdpowiedzUsuńPisz dłuższe :) To opowiadanie jest świetne, cudowne, wspaniałe *-* Aż brak słów.. naprawdę :)
OdpowiedzUsuńPisz , pisz , pisz. *.* to opowiadanie jest niesamowite.jeśli cie to nie męczy to pisz dłuższe.
UsuńNareszcie! Ile ja się naczekałam na ten rozdział!
OdpowiedzUsuńŚwietny i cudowny jak zawsze :)
Uwielbiam to jaki Harry jest nieśmiały, ale równocześnie na tyle silny, żeby wspierać Lou w ciężkich chwilach. No i Lou skończył z Mike'iem! Teraz mam nadzieję prosta droga do naszego Larrego. Chociaż te Larry Moments jakie opisujesz są tak słodkie i delikatnie, że umieram przy każdym rozdziale :)
Pisz jak najdłużej, żebym miała co czytać <3
Pozdrawiam!
Love ya!
~Salomea
Larry Stylinson Opowiadanie
O MY GOOD ja już nie mogę się doczekać poprostu zerwałam cało wczorajsą noc że by to przeczytać i nie żałuje kocham !!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńpisz jak najdłużej bo piszesz wspaniale, a ja ci mogę zaproponować w skrócie co sie może dziać mam kilka opcji
OdpowiedzUsuń1.Mike napada na harego który z poważnymi obrażeniami trafia do szpitala aż wkońcu okazuje sie że ...( np.stracił wzrok, jest niepełonsaprawny) i zdesperowany lou ucieka do doncaster. Wkońcu powraca do harrego który jak sie okazuje zaczął sie ciąć bo nie potrafi żyć bez lou i sam sobie sam nie poradzi i razem uciekają .
2.Harry popełnia straszny błąd a louis go odtrąca i hazza zaczyna sie ciąć gdy louis to zauważa przeraża sie i jeszcze bardziej sie wkurza pod w pływem presji hazz na tt pisze list pożegnalny dla lou i popełnia samobójstwo, a lou próbując go ratować zmarł w wypadku
3.Lou żeby ratować hazze przed mikiem rozstaje sie z nim, a hazz popada w depresje i chce popełnić samobójstwo, Lou gdy to zauważa próbuje powstrzymac hazz lecz jest zapóźno i hazz zabił sie ale oboje dostają drugą szanse i zaczynają życie od nowa w Doncaster :P
oto moje propozycje sorry że tak mało i podobne tematy ale nie mam weny gdyż sama próbuje zrobić blog i nie zdradzam swoich pomysłów i łączenia różnych pomysłów innych w jeszcze lepszy ale takie coś moge ci zaproponować :)
czekam na nowy rozdział @gaba540
wow ale smutne :c
Usuńsą wakacje trzeba pisać o życiu a nie o śmierci :>
Cudne
OdpowiedzUsuńświetneeeeeeeeee jest kochaaam to opowiadanie <3333 :D
OdpowiedzUsuńja chce nastepny
OdpowiedzUsuń