Cześć ;3
Postanowiłam jednak dodać dzisiaj 2. Rozdział. Taka mała niespodzianka : ))
Co sądzicie o tym rozdziale?
Rozdział
2.
Dzisiaj miałem o wiele lepszy humor.
Śledzące mnie spojrzenia były mi obojętne i nie przejmowałem się nimi. Dzięki
Harremu jest mi łatwiej. Chłopcy też okazali się bardzo mili. Chcieli się ze
mną zaprzyjaźnić, mimo mojej odmienności.
Był już piątek, więc jutro wyczekane
wolne. Tydzień minął mi dość szybko, nawet z nie zbyt przyjemnymi, pierwszymi
dniami. Teraz idę korytarzem, mając gdzieś śmiechy na mój widok. Zresztą już
tylko jedna lekcja.
-Cześć
Lou! – usłyszałem za sobą głos. Odwróciłem się i uśmiech sam cisnął mi się na
twarz.
-Cześć
Harry. – przywitałem się radosny, że go widzę.
-Jutro
idziemy z chłopakami do wesołego. Chcesz iść z nami?
-Jeśli
nie macie nic przeciwko.
-Oj, Lou.
Nie bądź taki spięty. – wyszczerzył się, pokazując swoje dołeczki w policzkach.
Naprawdę je uwielbiałem. – Wyluzuj się. – puścił mi oczko.
-No ok,
ok. Pójdę. – uśmiechnąłem się.
-A tak
właściwie to.. gdzie mieszkasz?
-Na 74
Brook Street.
-Serio?
Mieszkam na ulicy obok.
-Ooo.. to
naprawdę dziwne, że Cię nigdy nie widziałem.
-I
nawzajem. – zaśmiał się.
-Kiedy
kończysz?
-Za
godzinę, a Ty?
-Też.
-To
idziemy razem? – zapytał.
-Jasne. –
uśmiechnąłem się i szybko pokierowałem do klasy ponieważ zadzwonił dzwonek.
Lekcja dłużyła mi się okropnie. Co kilka minut czułem, jak niektóre oczy
wgapiają się we mnie z ironicznym uśmieszkiem. Jednak miałem to gdzieś.
Chciałem już znaleźć się obok Hazzy i wracać z nim ze szkoły, spokojnie
gawędząc.
W końcu
zadzwonił dzwonek, który wywołał u mnie uśmiech. Wyszedłem z klasy i
pokierowałem się do szatni. Tam czekał już na mnie Harry. Ubrałem się ciepło i
gdy byliśmy gotowi, wyszliśmy ze szkoły.
-Masz coś
cięższego na weekend? – zapytał Loczek.
-Właściwie
to nie. Jedno wypracowanie na angielski i zadanie z matmy. A Ty?
-Też
wypracowanie, ale jeszcze sprawdzian z fizyki.
-Uuu…
współczuję. Nie przepadam za fizyką.
-Ja jej
nienawidzę. No ale zmieńmy temat, w końcu jest piątek. – uśmiechnął się.
-No tak.
Jakieś plany na dziś?
-Niezbyt.
– szliśmy spokojnie, ciągle rozmawiając. Zaczęliśmy sobie opowiadać o dosłownie
wszystkim. Harry streścił mi połowie swojego dzieciństwa. Był strasznie zżyty z
siostrą, które miała na imię Gemma. Opowiadał o niej z taką troską i miłością.
Chyba jeszcze nigdy nie widziałem, żeby rodzeństwo tak się kochało. Chociaż
właściwie, sam uwielbiam towarzystwo swoich sióstr. Mówił też o innych
członkach rodziny oraz o śmiesznych sytuacjach, podczas wspólnych wyjazdów itp.
Co chwilę wybuchaliśmy śmiechem, a mój brzuch był już cały obolały.
-Gej
znalazł sobie przyjaciela! – usłyszałem głos za nami, na który się
odwróciliśmy.
-Idź
lepiej poszukaj kogoś, kto zechce z Tobą rozmawiać. – powiedział ostro Harry.
Jego ton głosu mnie nieco zdziwił, bo z roześmianego zmienił się nagle w bardzo
groźnego.
-Nie
muszę. Dziwi mnie to, że chcesz z nim gadać.
-Dziwi
mnie Twoja skromność i dziecinność.
-Oh, jej.
Zaraz się popłaczę. Też mnie pocieszysz? Hahaha.
-Spierdalaj.
– wysyczał nagle Hazza.
-Słucham?
– zapytał urażony chłopak.
-To co
słyszałeś. Mam Cię dość.
-A
pedałka nie? – Harry nie wytrzymał i podszedł szybko do niższego od siebie
chłopaka. Łapał za skrawki jego bluzki i zaczął:
-Jeszcze
raz obrazisz Louisa, a nie ręcze za siebie.
-Może
jednak to nie przyjaźń? Może Ty też jesteś pedałkiem? – Styles nagle zamachnął
się prawą ręką i mocno walną w twarz chłopaka. Ten zatuczył się do tyłu i
zaczął się cofać.
-Ja
pierdole. Ogarnij się śmieciu.
-Pierdol
się. – odparł z nienawiścią Harry, po czym wrócił do mnie. Stałem tak w miejscu
i przyglądałem się całej tej sytuacji z daleka. Spojrzałem na mojego kolege nieco
przestraszonym wzrokiem.
-Nie… nie
musiałeś.
-Musiałem,
nie ważne. Który to Twój dom? – zapytał, zmieniając temat.
-Dziękuję.
-Nie masz
za co. Który to Twój dom? – nie odpowiedziałem, lecz czekałem, aż do niego
dojdziemy. Dzieliło nas od niego zaledwie pięć kroków. Stanąłem przed drzwiami
beżowo – brązowego domu.
-Tu
mieszkam. – powiedziałem, po czym lekko się uśmiechnąłem. – Wejdziesz?
-Jeśli
chcesz…
-Chcę. –
powiedziałem i otworzyłem drzwi, weszliśmy do środka ciepłego budynku.
***
Dom Tomma był przytulny i ładnie
urządzony. W środku panował porządek, a w powietrzu unosił się niesprecyzowany,
lecz przyjemny zapach. Zapach Louisa. Zdjąłem swoją kurtkę i ją odwiesiłem, a
następnie ściągnąłem buty. Pokierowałem się za przyjacielem do salonu i usiadłem
w beżowym fotelu.
-Ładnie
tu. – powiedziałem, trzymając stopy w miękkim dywanie.
-Dziękuję.
– odparł, stojąc niedaleko. – Chcesz coś do picia, jedzenia?
-Nie nie,
dzięki. Mieszkasz sam?
-Tak. OD
początku tego roku. Rodzicie wrócili do Doncaster i pozwolili mi tu zostać.
-Chyba
fajnie Ci bez starych.
-Czy ja
wiem? Pusto tu. – odparł, siadając na kanapie, obok fotela, w którym
siedziałem. Cały czas nie niego patrzyłem. Jego oczy same prosiły się o to,
abym się w nie wgapiał. Miały taki głęboki, niebieski kolor. Na dodatek miał
bardzo ładne kości policzkowe. Tfu..! Nie. O czym ja w ogóle myśle? Odwróciłem
szybko wzrok, aby o tym nie myśleć.
-A Ty?
Mieszkasz z rodzicami?
-Jeszcze
tak. Gemma, jak Ci opowiadałem wyprowadziła
się do chłopaka ponad rok temu.
-Tak,
pamiętam.
Dzień
upłynął mi szybko. Przesiedziałem o Louisa ponad trzy godziny. Rozmawialiśmy
długo o jego i moim życiu. Opowiedziałem mu również trochę o chłopcach.
-Jako
pierwszego poznałem Nialla, w gimnazjum. Bardzo się polubiliśmy, więc poszliśmy
do tego samego liceum. Tam poznaliśmy Zayna i Liama. Nie wiem, czy powinienem
Ci mówić, ale znajomość… znajomość Blondynka i Liama jest trochę inna. Oni są
gejami. Są podobni do Ciebie, wiesz? Oni się kochają. Bardzo. Tyle tylko, że
tego nie pokazują publicznie. Nie chcą się ujawnić, bo boją się tego, co
właśnie… przeżywasz. Mieszkają razem i tam okazują sobie swoją miłość.
Zayn ma
dziewczynę Perrie. Są ze sobą już sporo czasu. Jest w naszym wieku, ale chodzi
do innego Liceum. – powiedziałem jeszcze trochę o grupce moich przyjaciół.
Louisa bardzo zdziwiło, że Niall i Liam byli parą. Cieszył się, że nie jest w
tym sam i że oni na pewno go rozumieją.
-A Ty? –
zapytał Lou.
-Co ja?
-Masz
kogoś?
-Ja… tak.
Mam dziewczynę, Lilian. – wyszczerzyłem się sztucznie. – Mieszka kilkanaście
kilometrów od Londynu. Spotykamy się, jak najczęściej możemy. Jest cudowna. –
wyrecytowałem tą samą regułkę, którą ustaliłem z chłopakami. Jednak, gdy
wypowiedziałem te słowa coś mnie ukuło.
***
Za nic w
świecie nie zrozumiem, dlaczego Harry mówił o swojej ‘cudownej’ dziewczynie z
taką sztucznością… nie zrozumiem też tego, dlaczego zabolało mnie gdy o niej w
ogóle opowiadał.
Wow! Masz (macie, nie jestem pewna ile osób pisze to opowiadanie) niewiarygodny talent! Naprawdé, opowiadanie jest przeswietne, nie moglam sie od niego oderwac jak je czytalam. Jest naprawde wspaniale! <3 x
OdpowiedzUsuńRozdział po prostu super *.*
OdpowiedzUsuńCzekam na nn pozdroo
GENIALNY!
OdpowiedzUsuńto logiczne że Harry jest gejem i ukrywa to przed Louisem :) Cudowny rozdział czekam na nowy. Mam nadzieje że jak najkrócej.
OdpowiedzUsuńBuziaki :* AGA
Ten rozdział jest świetny! Jakiś taki inny... Taki klimatyczny. Bardzo się w niego wczułaś (tak mi się przynajmniej wydaje). Bardzo przyjemnie się czyta i naprawdę można sobie wyobrazić uczucia, gesty postaci. Ładnie zobrazowałaś sytuacje zachodzące w tym rozdziale. Nie wiem jak inni, ale ten rozdział uważam za wyjątkowy. <3 Weny życzę!
OdpowiedzUsuńSuper lubie o larrym blogi ale ten jest wyjątkowy.
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie mam nadzieję że wejdziesz i przeczytasz.http://whilelivewereyoungonedirection.blogspot.com/ zostaw komentarz i dodaj się do obserwatorów
Uhuhuhu... Coraz ciekawsze rozdziały ;D
OdpowiedzUsuńOooo... Czyżby pierwsze potknięcie? Małe ale jak wielkie klamstewko ^^ świetnie piszesz i masz B fajny pomysł na historie :) ^^
OdpowiedzUsuń@Ola143Cody
<3 <3 <3
OdpowiedzUsuńhymm.... Niam <3 super rozdział :)
OdpowiedzUsuń