piątek, 26 października 2012

Rozdział 4. 'Never let me go'


Witajcie ponownie :)
Ten rozdział trochę dłuższy, ale chyba nie zbyt ciekawy ;// bynajmniej nie jestem z niego jakoś zadowolona. Uważam, że jest nudny i męczący. Ale może Wy napiszecie, co o nim sądzicie?
Ale są też dobre wiadomości, ponieważ Larry coraz bliżej! :D

Miłego czytania <3








 Rozdział 4.


Miesiąc później.
            Minęło już pięć tygodni, odkąd znam się z Harrym. Można uznać, że jesteśmy przyjaciółmi. Tak mi się przynajmniej wydawało. Codziennie chodziliśmy razem do szkoły, a przerwy spędzaliśmy z chłopcami lub sami we dwoje.
W piątki zazwyczaj Hazza przychodził do mnie po szkole i robiliśmy wszystkie możliwe rzeczy. Najczęściej po prostu rozmawiamy, śmiejemy się albo ganiamy po całym domu, aby tylko rzucić w siebie poduszką. Może to nic takiego, ale czuję w tym chłopaku ogromne wsparcie i nie mam pojęcia, co bym bez niego zrobił.
Soboty spędzamy zazwyczaj w szóstkę. Chodzimy do wesołego miasteczka, kina czy na imprezę. Dziwi mnie to, że nie ma z nami Lilian, ale nie ważne.
Niedziela mijała mi zazwyczaj na odrabianiu prac domowych i nauce. Niestety Harry wtedy był zajęty. Co niedzielę odwiedzał Lilian. Cieszył mnie fakt, że Loczek był zakochany i szczęśliwy, ale też odczuwałem smutek. Oczywiście nie dlatego, że jest szczęśliwy, lecz to coś innego. Sam nie wiem. Po prostu Hazza dawał mi tyle radości… przy nim czułem się spełniony. Jednak był tylko moim przyjacielem i kochałem go, jak brata. Nic więcej, prawda? Bo to co czułem do niego, nie mogło być niczym więcej, nie? Mówię prawdę? Proszę, niech to będzie prawda!

Dzisiaj właśnie była niedziele. W piątek, gdy Harry mnie odwiedził to pożyczył mi zeszyty. Chyba o tym nie wspominałem, ale nie byłem w szkole od środy, poniewać okropnie źle się czułem. Styles odwiedzał mnie wtedy częściej nić kiedykolwiek. Olewał naukę, choćby po to, aby zrobić mi herbatę i przykryć mnie kocem. Był taki kochany i troskliwy. Wracają do tematu, postanowiłem iść oddać je teraz mamie Harrego. Pewnie jak wróci do domu po spotkaniu z Lil, będzie chciał zrobić lekcje i wgl. Nie chcę narażać go na braki. Tak więc ubrałem się ciepło i ruszyłem w stronę jego domu. Znałem tę drogę już na pamięć. Zresztą nie była ona długa. Po niecałych pięciu minutach, szybkiego marszu, znalazłem się przed drzwiami mojego ulubionego domu. Zapukałem, a po chwili otworzyła mi… otworzył mi… Harry?

***
            Nie spodziewałem się Louisa dzisiaj u mnie w domu. Zwłaszcza w niedzielę i zwłaszcza jego!
            -Cze… eść. – powiedział, nieco zaskoczony. – Chciałem oddać Ci zeszyty. – westchnąłem i zaprosiłem go do środka.
            -Wejdź. – odparłem szybko. Lou wytłumaczył mi, że nie chciał, abym miał zaległości czy coś tam… srety pierd ety.
            -Dobrze, już dobrze. – uśmiechnąłem się szeroko. – Rozumiem.
            -Aaa… Ty… Ty nie u Lilian? – czekałem tylko na to pytanie..
            -Rozbierz się i chodźmy do mojego pokoju. – Tommo zwinnie zdjął z siebie
płaszcz, czapkę oraz buty. Pokierowaliśmy się po schodach na górę i zamknęliśmy się w
moim pokoju.
-Coś się stało? – zapytał nagle.
-Nie. Dlaczego?
-No bo… zazwyczaj niedziele spędzasz u Lil.
-No taak..
-No a dzisiaj jest niedziela. – kompletnie nie wiedziałem, co mu powiedzieć. Dosłownie
nie potrafiłem nic wykrztusić. Umiałem tylko tępo wgapiać się w twarz Lou, której , mimo
rozłąki, trwającej jeden dzień, mi brakowało. Dopiero teraz zdałem sobie sprawę, że po
prostu byłem od niego uzależniony. Czasem nawet nie wystarczało mi tylko jego
towarzystwo. Pragnąłem czegoś więcej, chciałem go przytulić, mocno, bardzo mocno..
Z opresji uratował mnie dźwięk mojego telefonu. Odebrałem więc pospiesznie, dzwonił
Niall.
-Cześć. – odpowiedziałem szybko na jego powitanie.
-Jak tam, stary?
-Okej.
-Coś nie tak?
-Nie.
-No przecież słyszę…
-No bo… Emm…
-No co się stało?
-Nic.
-No mów.
-Nie mogę.
-Ktoś u Ciebie jest?
-No… właśnie.
-On u Ciebie jest?
-Tak.
-Cholera.
-Muszę kończyć, pa.
-Na razie. – rozłączyłem się i uśmiechnąłem przepraszająco do Louisa. Teraz już sam nie wiedziałem, co powinienem zrobić. Powiedzieć mu, czy jeszcze nie? Jeszcze… kiedyś to było nigdy, ale sprawy wymknęły się spod kontroli. Poza tym Louis nie był już tylko zwykłym znajomym. Był kimś znacznie więcej i dlatego kiedyś muszę mu wszystko opowiedzieć.
-To co robimy?  - na moje zaskoczenie, chłopak nie dopytywał o przyczyny siedzenia w domu. Nie rozmawialiśmy już o Lilian, co wywołało u mnie ogromną ulgę.

***
            Nie powiem, byłem bardzo zdziwiony, że zastałem Hazze w domu. Na dodatek tak dziwnie się zachowywał, nie chciał nic powiedzieć. Jednak nie naciskałem na niego. Jak będzie chciał to powie.
            Resztę dnia spędziliśmy w pokoju Styles-a. Przez dwie godziny graliśmy w Fife i rzucaliśmy na siebie, szarpiąc, za to, że któryś z nas wygrał. Tak, jesteśmy bardzo inteligentni.
Dzisiaj nie tylko zdziwiła mnie sytuacją z Lilian… a mianowicie to kiedy wstałem ociężale z kanapy i pokierowałem się do drzwi pokoju.
-Będę się powoli zbierał. – zacząłem.
-Już?
-Jest po 20.
-Wczesna godzina. – uśmiechnął się.
-Tak, ale jutro szkoła i wgl. Nie chcę Ci zawracać głowy. – tłumaczyłem, zbliżając się bardziej do sosnowych drzwi. Zanim się obejrzałem, Harry nagle stanął przede mną, torując mi wyjście.
-Nigdzie nie idziesz! – zacząłem się śmiać, bo chyba sami przyznacie, że jego zachowanie było zabawne.
-Harry, wypuść mnie. – powiedziałem błagalnie, ciągle się uśmiechając.
-Nie!
-Ale…
-Nie ma takiej opcji!
-Jesteś pewny? – zapytałem, gdy pewien pomysł wpadł mi do głowy.
-Co masz na myśli? – zapytał, a ja rzuciłem się na niego, gilgocząc po wszystkich  jego wrażliwych miejscach.
-Nie! Hahahaha… przestań!
-Nie ma takiej opcji! – Harry śmiał się bez opamiętania, a po chwili leżał już na podłodze. Usiadłem na nim okrakiem i łaskotałem go dalej, a ten wił się pode mną, opadając z sił.
-Błagam! Już koniec! – jeszcze chwilę go pogilgotałem, ale ostatecznie dałem mu spokój. Chłopak ciężko oddychając spojrzał na mnie nienawistnym spojrzeniem.
-Pożałujesz tego! – i zaczął mnie gilgotać, jednak ja nawet nie drgnąłem.
-Zapomniałeś, że nie mam gilgotek! – powiedziałem, wybuchając śmiechem. Hazza na to zrobił smutny wyraz twarzy i położył się z powrotem na podłodze. Ja, nadal na nim siedząc, pochyliłem się, opierając dłonie na podłodze.
-Teraz już wiesz, kto ma przewagę. – dopiero teraz zauważyłem, jak blisko siebie byliśmy. Na domiar wszystkiego siedziałem na Harrym… okrakiem. Wyrzuciłem z głowy wszystkie głupie myśli związane z tą pozycją i postanowiłem się uspokoić.
-A idź już sobie!
-Oj, nie obrażaj się. – powiedziałem przeciągle i przytuliłem się do niego. Chłopak wtulił się we mnie mocno i leżeliśmy tak na podłodze w swoich objęciach. Już nie obchodziła mnie niestosowność tego, co robiliśmy. Wtulając się w niego jeszcze bardziej, położyłem głowę na jego piersi, wsłuchując się w bicie jego serca.

16 komentarzy:

  1. oo matko jakie to słodkie oni są słodcy matko rozdział jest po prostu świetny.Czekam na kolejny <3

    OdpowiedzUsuń
  2. omg, omg..
    ja chcę więcej i więcej !

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeeeeeeej!! Jakie to było kochane! Pisz szybciutko następny! Cudo! <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Jeezu kocham to ! Naprawdę!
    + zapraszam do sb : http://www.one-direction-ziall.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Dodaj Szybciej nastęny
    SZYBKO !!!!!

    OdpowiedzUsuń
  6. KOŃCÓWKA JEST TAKA PRZESŁODKA *.* <3
    dawaj szybko następny rozdział xx

    OdpowiedzUsuń
  7. LArrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrry *_________*
    Chuj ci w dupe rozdział zajebisty xD

    OdpowiedzUsuń
  8. Matkoo ! To jest genialne . Kiedy następny rozdział ? nie mg się doczekać *.*

    OdpowiedzUsuń
  9. Chciałabym cię serdecznie zaprosić na http://dolor-maldito.blogspot.com/ , gdzie niedługo pojawi się prolog, w zakładce "O dolor maldito" znajduje się fabuła. Opowiadanie to będzie o pewnej dziewczynie i Maliku, lecz planuje potem wkręcić tam jeszcze bromance.
    Pozdrawiam.
    Jeśli przeszkadza ci mój komentarz, to po prosto go usuń lub zignoruj. : )

    OdpowiedzUsuń
  10. Ooo... jakie romantyczne ♥____♥ Zajebiste ;D

    OdpowiedzUsuń
  11. Rozdział świetny jak zawsze, ale ... stopniujesz napięcie. Nie znęcaj się już i daj szybciutko LArrego :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Niesamowity! Ale błagam, pisz szybciej, bo wtedy jest jakoś więcej emocji :D Jesteś genialna <3

    OdpowiedzUsuń
  13. OMG! OMG! OMG! Ale miałam zaciesz jak to czytałam <3 Awww!!!! <3 i co najlepsze nadal szczerzę się do monitora :D ^^ Ostatnia scena: awww!!! uroczo <3 ^^
    @Ola143Cody

    OdpowiedzUsuń
  14. przepiękne zakończenie ! <3

    OdpowiedzUsuń