poniedziałek, 29 października 2012

Rozdział 5. 'Never let me go'

Cześć wszystkim! : ))
Znowu wydaje mi się, że rozdział jest nudny i jakiś mało warty... Tracę wenę?
Jak Wam się podoba?

Miłego czytania <3




Rozdział 5.

Poniedziałek popołudniu.
            Dzisiaj wydarzyło się coś co najmniej dziwnego…
Szedłem szkolnym korytarzem na już ostatnią lekcję. Nagle ktoś złapał mnie delikatnie za ramię, zwracając przodem do siebie. Oniemiałem.
-Greg. – wyszeptałem, czując w gardle ogromną gulę.
-Możemy pogadać?
-Teraz? Tu? Tak przy wszystkich?
-Oh, Lou, przestań.
-Ja mam przestać? Ha, zabawne. Po prostu dziwię się, że nie martwisz się o swoją reputację.
-Przepraszam, ok? – odwróciłem się od niego i czym prędzej udałem się na lekcje. Nie miałem ochoty go słuchać. Siedziałem w ławce już od kilkunastu minut, gdy poczułem wibracje w telefonie.

Lou, porozmawiajmy. Proszę.
Greg.

Nie ukrywam, że byłem trochę zdziwiony, że nadal chciał mnie przeprosić. Myślałem, że odpuści i znowu wróci do wyśmiewania się ze mnie. Postanowiłem dać mu szansę i napisałem, aby czekał na mnie w szatni.
Po dzwonku od razu udałem się na dół, aby pogadać z moim niegdyś przyjacielem.
-Cześć. – powiedział. – Może… może pójdziemy się przejść?
-Jestem już umówiony.
-Niech zgadnę… z Harrym?
-Yep.
-Po co?
-Będziemy teraz rozmawiać o Harrym? Nie mam czasu.
-Odpowiedz najpierw, po co spotykasz się z takim idiotą. – te słowa wywołały, że coś mną jakby szarpnęło. Harry był kimś dla mnie bardzo bliskim. Pomógł mi i dzięki niemu pozbierałem się w tak szybkim tempie. Zacisnąłem mocno pięści, próbując się uspokoić.
-Harry nie jest idiotą. Jedynie kto nim może być, to Ty lamusie. – powiedziałem i wyszedłem z szatni, kierując się szybkim krokiem do wyjścia  z budynku. Nawet nie zauważyłem tego, że Hazza… On stał za mną i słyszał moją rozmowę z Gregiem.

Wieczorem.
            Nie spodziewałem się tego, co zobaczyłem dzisiaj na twisterze. Greg obrażał i poniżał mnie publicznie. Napisał jakieś głupoty, że umawiam się ze Styles-em i zamieniam go w geja, abym nie był sam w takiej sytuacji. Co za bezmyślny kretyn! Za czytania wyrwało mnie pukanie do drzwi. Poszedłem więc je otworzyć.
W drzwiach zastałem Harrego. Jednak nie tego samego, którego widziałem kilka godzin temu. Miał podbite oko, krew na wargach i siniaki na skroni.
-Rodzice nie mogą mnie tak zobaczyć. – powiedział półszeptem, błagalnie.
-Boże! Harry! Co się stało? Kto Ci to zrobił? – wciągnąłem go szybko do mieszkania.
-Eee… - milczał, nie chciał powiedzieć, czyli coś było na rzeczy.
-KTO TO ZROBIŁ?!
-Twoi kumple. – wyszeptał.
-Greg?
-I ta cała reszta.
-Ja pierdole. – to nie mogła być prawda! Co za debile! Jak on mógł zrobić coś takiego… nie mogłem uwierzyć, że był, aż tak głupi. Wdech, wydech…
-Spokojnie, Lou. To nic takiego. Tylko przemyję twarz, ok?
-Rozbierz się. Czekam na Ciebie w kuchni.
-Wystarczy mi chwila w łazience.
-W kuchni. Czekam w kuchni.
-Oh, okej. – poszedłem do pomieszczenia i wyjąłem z szafki wodę utlenioną, waciki i jakieś stare plastry na wszelki wypadek. Już po chwili Hazza przyszedł i usiadł na krześle, które mu uszykowałem.
-Jak to się stało? – zapytałem, nie mogąc powstrzymać ciekawości.
-Oh, Lou. To nic takiego.
-Opowiedz mi wszystko.
-Ale…
-Proszę. – powiedziałem blagalnym głosem.

***
-Szedłem do sklepu, bo miałem ochotę…
-na jogurt? – zapytał z uśmiechem Louis.
-Tak, na jogurt. – uśmiechnąłem się, powodując, że cała twarz mnie zabolała i mimowolnie syknąłem z bólu. Lou natychmiast to zauważył i spojrzał się na mnie z troską.
-Poczekaj. Zaraz mi opowiesz. Najpierw się tym zajmę. – nalał na wacik trochę wody utlenionej i przyłożył mi go do rany obok ust. Na szczęście nie szczypało zbyt mocno, jednak gdy najechał na samą wargę, aż lekko podskoczyłem.
-Przepraszam. – wyszeptał, nadal patrząc się na mnie tym wzrokiem. Był taki zatroskany. Gdy spojrzałem w jego oczy, to czułem jakbym zatopił się w niesłychanej przyjemności. Lou delikatnie dezynfekował mi ranę, kiedy też skierował swoje oczy na moje. Jego dłon zamarła i utkwiliśmy wzrok w swoich spojrzeniach chyba na pół minuty. Poczułem nagle ten ucisk w podbrzuszu. Ten, który powinny czuć zakochane nastolatki, a nie ja.
Lou ocknął się i momentalnie wyprostował.
-No… także… teraz… teraz możesz iść przemyć twarz. Wiesz, gdzie jest łazienka. – wydukał, po czym zajął się uprzątnięciem buteleczki i wacików.
Stanąłem naprzeciwko lustra, opierając się dłońmi o umywalkę.
-To nie mogło się dziać. – mówiłem sobie w myślach. – Przecież to nie ma prawa bytu. – oddychałem ciężko, nie mogąc się opanować. Otworzyłem wodę i przemyłem dokładnie twarz, wyrzucając z głowy te skomplikowane myśli. Wytarłem się ręcznikiem i spojrzałen ponownie w swoje odbicie. No, już nie jest tak źle. Powiedz rodzicom, że jakiś karton na mnie spadł w sklepie czy coś tam.
Wróciłem do kuchni i usiadłem naprzeciwko Louisa przy stole.
-więc… szedłem do sklepu i Oni stali na rogu Twojej ulicy. Chciałem ich ominąć i iść dalej, ale mnie zatrzymali. Zaczęli mnie oskarżać, że zabieram im przyjaciela itd. – westchnałęm. – chciałem się jakoś wykręcić, ale mnie złapali i zaczęli okładać mnie pięściami, a potem czułem również kopanie.
-I co potem?
-Zostawili mnie.
-Jak to Cię zostawili?
-Ja… leżałem na ziemi.
-Boże. Harry… ja przepraszam.
-Za co? – spojrzałem na niego zaskoczony.
-To przeze mnie.
-Co masz na myśli?
-Gdybym Cię nie męczył moim towarzystwem to wszystko byłoby w porządku. – wstał i zaczął chodzić w kółko po salonie.
-Nie prawda.
-Dobrze wiesz, że to prawda. – wstałem i do niego podszedłem. Zatrzymując go, położyłem dłonie na jego barkach.
-Lou, posłuchaj. Nie męczycz mnie swoim towarzystwem. To ja pierwszy do Ciebie podszedłem, pamiętasz? Nie obwiniaj siebie, bo nic złego nie zrobiłeś. To, że niektórzy ludzie są idiotami to trudno. Przeżyjemy to jakoś, ok? – skierowałem jego podbródek tak, aby na mnie spojrzał. – Ok?
-Dziękuję Ci Harry. – wyszeptał, przytulając się do mnie. Objąłem go mocno, znowu czując ten ucisk pod brzuchem. Przy Tomlinsonie czułem się bezpiecznie i dziwnie przyjemnie. To zaczynało mnie martwić.
Po kilku minutach pożegnałem się z chłopakiem i wyszedłem, kierując się powoli w stronę mojego domu. Myśli o Louisie znowu zaczęły mnie męczyć. Odkąd zerwałem z Mikiem… pragnąłem już więcej nie poznać tak wspaniałej osoby. Natomiast los sprawił, że poznałem jeszcze bardziej niesamowitą. Lou zawsze przy mnie był, chciał dla mnie jak najlepiej i nawzajem. Problem w tym, że miał mnie za przyjaciela, a ja… ja już nie potrafię ukrywać tego, że Tommo nie jest dla mnie już tylko przyjacielem.

10 komentarzy:

  1. Świetny, świetny i jeszcze raz świetny ♥♥♥

    www.youaremywonderwallxx.blogspot.com ;D

    OdpowiedzUsuń
  2. Oh nie, to się już skończyło ?!
    nie.. proszę nie
    i widzisz co ty ze mną robisz ?
    to opowiadanie jest cudowne ;D
    nie no ja chcę więcej
    i więcej
    no czekam. proszę dodaj szybko xxx

    OdpowiedzUsuń
  3. Ty tu pierdolisz ze ci sie wena skończyła ;ooo
    Prosze cie *.* To jest zajebiste xD
    Nie rozumiem Grega, tak sobie na początku pomyślałam że się w Louisie zakochał czy coś :O
    Dobra nie wiem -,-
    Rozdział suuuuuper, czekam na następny, pozdrowienia Xx

    OdpowiedzUsuń
  4. Niesamowite! Błagam, dodaj jutro następny <3 I niech akcja nie rozwija się aż tak szybko, bo chyba wolę, żeby takie prawdziwe Larry moments były nieco później :D Będą większe efekty *_* I dziękuję, że 5 rozdział dodałaś dzisiaj, jest wspaniały. Ty jesteś wspaniała. xx

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo Ci dziękuję <3 Nawet nie wiesz, jak jest mi miło, czytając te wszystkie przemiłe słowa. To one sprawiają, że chce mi się pisać :) Niestety muszę Cię zmartwić, ponieważ mam w zeszycie już 9 rozdziałów i Larry powoli zaczyna się w 6. Nie wiem, jak Wam się to spodoba. Przeczytacie = ocenicie ;3

      Następny rozdział w piątek ;*

      Usuń
    2. Nie mogę się już doczekać <333

      Usuń
  5. DODAWAJ NASTĘPNE !!!
    TERAZ !!!
    O MATKO !
    SZYBCIEJ!!
    KOCHAM TEN BLOG !!!

    OdpowiedzUsuń
  6. Jest świetny, naprawdę!

    http://one-direction-ziall.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. zajebisty rozdział kocham to opowiadanie. jesteś niesamowita każdy rozdział jest cudowny i ciągle mogłabym czytać tego bloga. -XXX-

    OdpowiedzUsuń
  8. Oooo... <3 Taaaak ^^ I Biedny Hazza... Żaaaal mi Grega... Jak można?! Ok, ale teraz Lou i Styles muszą sb wszystko powiedzieć i bd śliczny Larry <3 ^^
    @Ola143Cody

    OdpowiedzUsuń