Witajcie ponownie. ♥
Dzisiaj postanowiłam dodać pierwszą część rozdziału dziesiątego. Jak na razie jest to to mój najdłuższy rozdział i na dodatek musiałam go podzielić na dwie części, bo co za dużo to nie zdrowo :p Co o nim sądzicie, podoba Wam się czy nie zbyt?
Tak więc prawdopodobnie w tym miesiącu dodaję rozdział po raz ostatni. Mam nadzieję, że jakoś wytrzymacie i nie stracę Was przez te kilka tygodniu.
Do później, KOCHAM WAS!
Miłego czytania <3
Rozdział 10.
Część 1.
4 miesiące
później.
Od tych czterech miesięcy tak właściwie nic się nie zmieniło. I jest mi
z tym cholernie źle. Harry jest dla mnie najważniejszą osobą w życiu, ale co z
tego? Muszę się w końcu pogodzić z tym, że jest moim przyjacielem i koniec. Codziennie jest prawie tak samo. Jemy
rano śniadanie, rozmawiamy, uśmiechamy się, gdy tylko się widzimy. Właśnie, gdy
się widzimy. Po szkole robimy lekcje i się uczymy, a potem jest późno i każdy
idzie do siebie spać. Nie, nie śpimy razem. Nie mamy dla siebie czasu.
Rozumiem, matura i w ogóle, ale my nawet nie spędzamy razem weekendów. Już nie
jest tak, jak kiedyś. Zayn wyprowadził się do Perrie i zmienił szkołę, Liam i
Niall żyją własnym życiem, a my… my coraz bardziej się od siebie oddalamy. W
piątkowe wieczory zazwyczaj Harry gdzieś wychodzi i wraca dopiero w sobotę po
połoudnu. Ja ten czas spedzam sam, pprzed telewizorem. To co było kiedyś, to
tylko głupie wspomnienia, którymi ciągle żyję.
Dzisiaj
właśnie jest piątek. Robię spaghetti, które zapewne zjem sam.
Po chwili
Harry zbiegł po schodach, uśmiechając się do mnie.
-Ale ładnie pachnie. – powiedział, co sprawiło, że się uśmiechnąłem.
-Spaghetti, chcesz trochę? – zapytałem z nadzieją.
-Bardzo bym chciał, ale wychodzę.
-Aha. – powiedziałem, a uśmiech z mojej twarzy zniknął w sekundę. – a…
gdzie się wybierasz, jeśli mogę spytać?
-Do klubu, tego co zawsze. Idę, pa. – rzucił, wychodząc z domu.
-Cześć. – wyszeptałem, gdy drzwi się zatrzasnęły. Wyłączyłem gaz i
zostawiłem garnki. Straciłem apetyt.
Może pójdę
do tego klubu? Nigdy nie ciągnęło mnie do takiego typu organizacji, ale zawsze
można spróbować.
Ubrałem
buty, płaszcz i czapkę, po czym wyszedłem z domu. Nie spieszyłem się, wolałem,
aby Harry nie wiedział, że za nim idę.
20 minut
później.
Wszedłem do zatłoczonego klubu i od razu zrobiło mi się niedobrze. W
powietrzu unosiła się nieprzyjemna woń alkoholu zmieszanego z potem. Pełno tu
było brudnych i po prostu niewyżytych, bo inaczej nie umiałem tego stwierdzić,
ludzi. Pokierowałem się do baru i przy nim usiadłem.
-Whisky
proszę. – po minucie dostałem swoje zamówienie i powoli sączyłem trunek.
Odwróciłem głowę, aby trochę rozejrzeć się po pomieszczeniu. Nie wiem, co
przyciągało ludzi, a przede wszystkim Harrego do takich miejsc. Nagle mój wzrok
zatrzymał się na pewnej osobie, siedzącej kilka miejsc dalej. Znałem skądś tą
osobę… boże, przecież to Greg. Odwróciłem szybko głowę i modliłem się tylko, by
mnie nie zauważył. Jednak ktoś miał inne plany i chłopak spojrzał w moją
stronę. Podniósł się ociężale i pokierował w moim kierunku.
-Mogę? – zapytał, stojąc obok mnie.
-Jasne. – rzuciłem i zamówiłem kolejną porcję alkoholu, tym razem
podwójną.
-Co u Ciebie? – czego on ode mnie jeszcze chciał?
-Nic ciekawego.
-Co Cię tu sprowadza? Nie widuję Cię tu raczej.
-Oh Greg, błagam Cię. Nie udawaj, że wszystko jest w porządku.
-Lou, ile mam Cię przepraszać?
-To nic nie da. Po prostu daj mi spokój.
-Ale ja właśnie nie chcę Ci dać spokoju. – spojrzałem na niego, nie
wierząc własnym uszom. – To takie dziwne?
-Tak. Potraktowałeś mnie jak śmiecia.
-Przepraszam.
-Idę stąd, pa. – wstałem, nie chcąc go dłużej słuchać.
-Czekaj!
-Czego chcesz?
-Zostań. Proszę, daj mi wyjaśnić.
-Co tu jest do wyjaśnienia?
-Jest dużo. Usiądź… proszę? – tak więc zrobiłem. Byłem trochę ciekawy,
co chciał mi powiedzieć.
-Słucham. – zanim zaczął mówić, wypił do końca swojego drinka i zamówił
kolejnego.
-Gdy się dowiedziałem, że jesteś gejem… ja nie miałem Ci tego za złe.
Wręcz przeciwnie. Jednak wszyscy dookoła zaczęli Cię wyśmiewać… stałeś się
pośmiewiskiem szkoły, byłeś ofiarą…
-To już wiemy.
-Bałem się. – wycedził nagle.
-Czego się bałeś?
-Ich reakcji.
-O czym Ty mówisz do cholery?
-Nie chciałem Cię wyśmiewać i obrażać. Bolało mnie każde wypowiedziane
złe słowo wobec Ciebie. Musiałem to robić, inaczej byłbym w takiej sytuacji jak
Ty. Bałem się tego. Wiem, że to strasznie samolubne, ale zrozum. – oniemiałem.
Nie mogłem uwierzyć w to co mówił. Po jego ostatnim zachowaniu było mi przykro,
ale jednak dobrze go znałem, Greg nie był złym człowiekiem.
-A teraz?
-Co teraz?
-Już się nie boisz?
-Mam ich wszystkich w dupie. Dla mnie liczysz się tylko Ty, Lou. Musiałem
wybrać, wolę Ciebie. Zawsze tak było.
-Słucham?
-Louis, ja Cię kocham.
-Chyba za dużo wypiłeś. – wstałem i poszedłem w poszukiwaniu łazienki.
Chyba nieco się pomyliłem, co do Grega. Chciałem znaleźć się jak najdalej tego
chłopaka. Gadał jakieś bzdury i miałem go dość. Nie lubiłem, gdy ktoś bawił się
cudzymi uczuciami.
-Ej! Nie zostawiaj mnie tak!
***
Jak to było w moim zwyczaju, siedziałem przy stoliku w najciemniejszym
rogu klubu i piłem. Obok mnie kręciło się pełno dziewczyn, które coraz bardziej
mnie denerwowały.
To nie tak,
że zostawiłem Louisa i żyłem własnym życiem. Był dla mnie kimś cholernie ważnym
i było mi strasznie ciężko z tym wszystkim. To co robiłem było chore. Unikałem
go i z dnia na dzień wszystko przepadło. Sam do końca nie wierzyłem w to, że
tak łatwo udawało mi się obojętnie patrzyć na Tomlinsona. Oczywiście, na
zewnątrz obojętnie, bo w środku tak naprawdę mnie rozrywało. Z każdym dniem
coraz bardziej chciałem go do siebie przyciągnąć, wtulić w ciepłe ciało,
całować bez opamiętania… ale to na nic. Nie mogę tego zrobić. Nie chcę mu
zniszczyć życia. To byłoby z mojej strony bardzo egoistyczne. Muszę go
ochronić, bo go kocham. Tak, kocham go do jasnej cholery.
Od nadmiaru
alkoholu zachciało mi się siku. Wstałem więc i udałem się do toalety.
Siedziałem w
kabinie, kiedy ktoś wszedł do pomieszczenia, a następnie weszła chyba druga
osoba.
-Poczekaj no. To nie tak. Poza tym, wcale dużo nie wypiłem.
-Daj mi spokój. – albo mi się wydawało albo słyszałem Louisa. Co on tu
robił?
-Nie!
-Boże… idę do domu i masz za mną nie iść.
-Nie odpuszczę tak łatwo. – z kim on rozmawiał? To było dla mnie co
najmniej dziwnie, a w szczególności niezrozumiałe.
-Nie wiem po co tu przychodziłem. To był głupi pomysł.
-Bardzo dobrze zrobiłeś. W końcu mogłem z Tobą pogadać. Tęskniłem za
tym, wiesz? – CO?
-A ja nie zbyt.
-Dlaczego to robisz?
-Co robię?
-Ranisz mnie?
-Dlaczego ze mnie żartujesz?
-Ja? Mówię poważnie, rozumiesz? Kocham Cię, Lou! – chyba się
przesłyszałem.
-Zamknij się.
-Wstydzisz się mnie? A Harrego nie?
-Nie mieszaj w to Harrego.
-Dlaczego? W końcu z Tobą mieszka.
-I co z tego?
-To, że kimś dla Ciebie jest.
-Dlatego go pobiłeś? Bo kimś dla mnie jest?
-Nie, bo mi Cię zabrał.
-Nie Greg, to ja chciałem się z nim przyjaźnić. Poza tym, Ty mnie
wystawiłeś. – czyli rozmawiał z Gregiem? Boże, w mojej głowie panował
przerażający chaos, a na dodatek byłem po sporej dawce alkoholu.
-Przepraszam Cię za to.
-Oh, proszę Cię.
-Nie Lou, to ja Cię proszę. Wybacz mi. Wiem, że nie powinienem tego
robić, ale byłem zazdrosny. Teraz już wiem, że to tylko przyjaźń i obiecuję, że
to się nie powtórzy.
-O boże. Nie wiem, czy śmiać się czy płakać.
-O co Ci chodzi?
-Nic o mnie nie wiesz.
-To mi powiedz.
-Nie.
-Dlaczego?
-Bo Ci nie ufam. Już nie jesteś tym Gregiem, którym byłeś kiedyś.
-Wydaje Ci się.
-Tak jak Tobie się wydaje, że mnie znasz.
-Znam Cię od przedszkola.
-Widujesz. To nic nie znaczy.
-Aha… czyli nic dla Ciebie nie znaczę? Przez te wszystkie lata…
-Nie Greg. Przestań. Przyjaźniliśmy się, byłeś cudownym przyjacielem,
ale to już koniec.
-To moja wina, prawda?
-Nie o to chodzi. Po prostu wszystko się zmienia, ludzie się zmieniają.
-To Harry?
-Dlaczego wszystko nawiązujesz akurat do niego?
-Bo z nim mieszkasz i nie mówi, że to nic nie znaczy, bo znaczy.
-Po prostu mu pomogłem.
-Kim on dla Ciebie jest?
-Nie ważne.
-Czyli to coś więcej, inaczej byś powiedział.
-Co jak co, ale Ciebie nie powinno to obchodzić.
-Bo co?
-Tak, jest dla mnie kimś więcej. Pomógł mi, a ja pomogłem mu! Był obok
mnie, gdy go potrzebowałem i mogłem na niego liczyć. Harry jest wspaniałą osobą
i nie waż się go dotknąć, rozumiesz?
-Jeśli nie rozumiem?
-Jesteś śmieszny.
-No odpowiedz.
-To nie ręczę za siebie. Zniszczę Cię. Zostaw go i mnie w spokoju.
-Kochasz go.
-I co z tego?! Gówno!
-O czym Ty mówisz, Lou?
-Znudziłem mu się. Nie ważne, i tak za dużo Ci już powiedziałem. Cześć.
Moja głowa
pulsowała. Odkręciłem szybko zamek w drzwiach i wybiegłem z łazienki za
Louisem. Było mi tak strasznie głupio. On myślał, że już mnie nie obchodzi, że
go nie chcę.
Biegłem za
nim, popychając przy tym pełno, tańczących ludzi. W mojej głowie wirowało i
wszystko wokół mnie się kręciło. Było mi niedobrze. W końcu udało mi się wyjść
na zewnątrz, więc zacząłem się rozglądać na wszystkie strony. Nigdzie go nie
było, zniknął.
-To jestem. – odezwała się postać zza murku, który był częścią tego dziwnego
wejścia do klubu.
Najlepszy rozdział z wszystkiech.:3
OdpowiedzUsuńwspaniałe. Dodaj szybko następny bo nie wytrzymam! <3 Czekam na kolejny. Xx zapraszam na becausetruelovecannothide.blogspot.com
OdpowiedzUsuńBłagam, szybciej! Nawet nie wiesz jakie to opowiadanie jest wciągające *o* KOCHAM JE! Ale nie wytrzymam jeszcze jakieś 2 tygodnie, więc naprawdę Cię strasznie proszę, żebyś dodała go wcześniej :) <3
OdpowiedzUsuńZgadzam się, dodaj szybciej, proszę :) Bo za 2 tygodnie to już emocje opadną haha :P
UsuńRacja!!!!!! :* :* :*
Usuńno to się porobiło.
OdpowiedzUsuńale mi się i tak podoba. BARDZO mi się podoba.
hym hym hym.
co y jeszcze napisać ?
czekam na kolejny ;D
łuhuhuhuuhuhu *.* Świetny naprawdę! Szkoda, że odchodzisz... czy jak to tam nazwać. Ale będę na pewno na Ciebie czekać, więc nie odchodź na za długo, co Ci mogę powiedzieć.... aha no tak : kocham Cię <333
OdpowiedzUsuńhttp://one-direction-ziall.blogspot.com/
AAAAAA DODAJ SZYBCIEJ NASTĘPNY PROSZĘEEE!!
OdpowiedzUsuńJezu, szybciej. nie chce mi się czekać 2 tygodnie -,-
OdpowiedzUsuńZajebisty ♥
OdpowiedzUsuńyouaremywonderwallxx.blogspot.com ;D
Nominowałam cię! http://supermancurly.tumblr.com/post/36888405217/liebster-awards
OdpowiedzUsuńJeżeli nie chcesz nie odpowiadaj. xx
OMG! The best! <3 Czyli, że Greg też i to jeszcze bardziej miesza. OMG! Świetny rozdział! A raczej połowa... idę czytać drugą część!
OdpowiedzUsuń@Ola143Cody