Dobry wieczór wszystkim! <3
Przepraszam, że dodaję następny rozdział tak późno :C Miałam tak mało czasu i wgl. Pełno sprawdzianów, treningi. Mam nadzieję, że jakoś mi wybaczycie, hm? ;)
Jak Wam się podoba 8. rozdział?
Rozdział 9. dodam w poniedziałek, ponieważ wyjeżdżam i nie mam jak dodać.
Miłego czytania <3
Rozdział 8.
To co się dzisiaj wydarzyło było dla mnie nie do pojęcia. Po pierwsze,
Harry mnie pocałował. Kompletnie mnie to zaskoczyło, chłopak był przecież
trzeźwy i dość ożywiony. Na dodatek tak bardzo się wczuł. Pod wpływem jego
czułości, rozpłynąłem się w rozkoszy. Przyjemność totalnie sparaliżowała moje
ciało. Jednak, musiałem temu zaprzestać ze względu na Lilian… której nigdy nie
było. To dla mnie nie zrozumiałem, aby wymyślać sobie dziewczynę! Przecież to
chore!
Późnym
popołudniem.
Nie zrobiłem dzisiaj zbyt wiele. Ogarnąłem trochę w domu, a poza tym
cały czas siedziałem przed telewizorem. W domu było tak pusto i dziwnie…
brakowało mi kogoś. Brakowało mi Harrego. Ochłonąłem już po tamtej sytuacji i
ciągle o tym myślałem. Ja… ja chyba go poniekąd rozumiem. Jego ojciec był
okropny, gdy dowiedział się Mike-u. Przecież Harry nie mógłby stać się z dnia
na dzień w pełni heteroseksualny. To normalne, że po tym wszystkim miał pociąg
do chłopaków. Nie mógł dopuścić do tego, aby miał bliższe kontakty z jakimiś, a
tym bardziej z gejami. Od początku wiedział jakiej jestem orientacji, dlatego
powiedział mi o Lilian. Wtedy mnie jeszcze nie znał tak dobrze, jak dziś. Tak,
rozumiałem go w pełni, ale czułem się z tym źle. Namieszałem w jego życiu. W
końcu powiedział mi prawdę i coś go do tego zmusiło. Czy… to możliwe, aby Harry
coś do mnie czuł? Po tym pocałunku to z waszej strony pewnie niewątpliwej, ale
Styles to Styles. Może zrobił to dla zabawy? Boże… jak ja jestem naiwny. Po
prostu się boję. Boję się, że jego rodzice go niezaakceptują. Bardzo zależy mi
na Harrym. Przy nim serce biło mi dwa razy szybciej, co było trochę krępujące,
a mimo tego czułem się w jego towarzystwie cudownie i wyjątkowo.
***
Wchodząc do domu, otarłem szybko łzy z policzków. Otrząsnąłem się
rzuciłem szybkie ‘cześć’ rodzicom. Już chciałem wejść po schodach do mojego
pokoju, gdy coś mnie zatrzymało. Przystanąłem i wziąłem powietrze do płuc, po
czym je wypuściłem. Powoli pokierowałem się do salonu, gdzie zastałem moich
rodziców.
-Chciałbym z Wami porozmawiać. – zacząłem, nie wierząc w to, co robię.
-Tak Kochanie? O co chodzi? – zwróciła się do mnie moja mama.
-Ja… nie chcę Was okłamywać, ani udawać.
-Co się dzieję Harry? – wtrącił mój ojciec, który udawał
zainteresowanego.
-Jestem innej orientacji. Ostatecznie. – powiedziałem na jednym
wydechu, a mój tata westchnął.
-Myślałem, że już to przerabialiśmy.
-Nie do końca.
-Nie ma o czym mówić. – powiedział stanowczo.
-Właśnie jest tato! Jestem gejem.
-Nie mów tak, rozumiesz?! – jego ton głosu nagle zmienił się w tak
donośny, że aż mnie to zaskoczyło.
-Bo co?
-Nie pyskuj, gówniarzu! – mój tata był cały czerwony na twarzy ze
złości. Mama zaś cicho siedziała, wciśnięta w kanape, a w oczach miała łzy.
Moje ręce cholernie się trzęsły i były mokre od potu, ale musiałem to zrobić.
Miałem dość ukrywania i kłamstw. Nie tego chciałem. Chciałem Louisa.
-Jestem gejem i nic tego nie zmieni. – powiedziałem spokojnie.
-Jesteś obrzydliwy.
-Przestań. – szepnęła mama. Mój ojciec wziął kilka głębszych oddechów,
próbując się uspokoić.
-Nie zamierzam tego tolerować. Mój syn jest normalnym chłopcem, który
będzie miał żonę i dzieci.
-W takim razie musisz sobie sprawić nowego syna.
-Do jasnej cholery! Ile mam Ci powtarzać Ty zasrany smarkaczu! Wybij
sobie z głowy to całe pedalstwo!
-Jestem gejem, nie pedałem i zdecydowanie nie jestem zasrany, umyłem
się. – powiedziałem, uśmiechając się, co doprowadziło mojego ojca do kresu
wytrzymałości.
-Wynoś się stąd.
-Do widzenia, tato.
-Nie nazywaj mnie tak. – powiedział, a ja stanąłem jak wryty. – Wynoś
się z tego domu.
-Marcus! – krzyknęła mama. – tak nie wolno!
-Masz 5 minut, Harry. – poszedłem szybko na górę i powstrzymałem cały
czas łzy. Miałem tylko 5 minut. Wyjąłem z szafy największą torbę jaką miałem i
włożyłem tam najcieplejsze ubrania, bieliznę i koc. Do plecaka schowałem
wszystkie książki i przybory potrzebne do szkoły oraz telefon, ładowarkę i
portfel. Zszedłem po schodach i zacząłem ubierać się w przedpokoju. Moja matka
patrzyła na to wszystko z przerażeniem, a z jej oczy wydobywały się łzy.
Spojrzałem na nią, a ona ruchom warg przekazała mi, że mnie kocha i
przepraszam. Ja tylko się uśmiechnąłem i wyszedłem.
Wieczór.
Od kilku godzin siedziałem na łóżku w małej chatce za wesołym
miasteczkiem. Było tu trochę przydatnych rzeczy, ale nie było ogrzewania.
Przykryłem się kocem i ubrałem najcieplejszą bluzę, lecz nie dało to zbyt
wiele. Na dworze panował ogromny mróz, a w domku było podobnie. Moje wargi były
sine od zimna, nie czułem prawie stóp, nie mówiąc już o dłoniach. Nie miałem
pojęcia, ze to wszystko właśnie tak się skończy. Bałem się. Zebrałem w końcu
myśli i sięgnąłem po telefon. Dzwoniłem do Louisa kilka razy w południe, lecz
bez powodzenia. Wybrałem numer jeszcze raz i przyłożyłem telefon do ucha.
Sygnał… drugi… trzeci… czwarty… piąty… nic. Rozłączyłem się i schowałem twarz w
dłoniach. Byłem zrozpaczony, po twarzy spływały mi ciepłe łzy, które po chwili
robiły się lodowate od zimnej skóry. Mój ojciec się do mnie nie przyznawał i
wyrzucił mnie z domu. Louis nie chce ze mną rozmawiać. Straciłem wszystko.
Straciłem Louisa. Nagle usłyszałem dzwonek mojego telefonu. Spojrzałem na ekran
i zobaczyłem, że dzwonił… LOU! Moje serce zaczęło łomotać jak oszalałe.
-Halo? – wyszeptałem, chcąc stłumić choć trochę łzy. Jednak nie za
bardzo mi to wychodziło.
-Harry? To Ty?
-Tak. Ja… Lou, ja przepraszam.
-Co się stało? Harry, Ty płaczesz?!
-Chatka za wesołym miasteczkiem. – powiedziałem szybko, rozłączyłem
się, po czym wybuchnąłem niepohamowanym płaczem, Te wszystkie emocje, które
starałem się tłumić wyszły i zaczęły spływać po moich policzkach w postaci
słonych kropelek.
Nie minęło
10 minut, kiedy Tomlinson wpadł do domku. Gdy mnie zobaczył, od razu podbiegł i
mnie objął. Wtuliłem się w niego, jak najmocniej potrafiłem i starałem opanować
płacz.
-Boże… Harry, co się stało? – nie potrafiłem nic z siebie wykrztusić. Dopiero
teraz poczułem, że cały trzęsłem się z zimna, a moje zęby zaczęły się o siebie
obijać.
-Chodź. Słyszysz? Idziemy. – powiedział chłopak, pomagając mi się
podnieść.
Po 15
minutach znaleźliśmy się w ciepłym domu Louisa. Zdjąłem buty i kurtkę, a
chłopak okrył mnie po chwili kocem. Usadził mnie na kanapie i już chciał
odejść, gdy pociągnąłem go do siebie za dłoń.
-Zostań.
-Chciałem zrobić herbaty.
-Proszę. – mój przyjaciel usiadł obok mnie i mocno przytulił. Było mi
ciepło… ciepło i przyjemnie. Louis tu był i siedział obok mnie. To było
najważniejsze.
KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńCZEKAM NA NASTĘPNY !!!!
awww <3 chcę poniedziałek już ! ; ** niesamowity blog ! kocham go ; 3
OdpowiedzUsuńtak tak tak. ;D
OdpowiedzUsuńJezu jak ja Ciebie uwielbiam ;D
Jak ja to opowiadanie uwielbiam.
Ono ma cos w sobie.
nie chcę sie rozpisywać bo mnie ręka boli.
także wiesz nie kończ nigdy pisać xx
Nareszcie zaczyna się dziać coś poważniejszego! Kocham Twoje opowiadania i mam nadzieję, że będzie ich więcej. Co do samego rozdziału nie mam żadnych zastrzeżeń. Świetny jak zawsze! <3
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział <333
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie ;D
www.youaremywonderwallxx.blogspot.com
Brak mi słów... Serio nie wiem co mam napisać... To jak zachował się ojciec Hazzy to jedno, ale Lou... Po prostu czytam kolejny bo zwariuję<3
OdpowiedzUsuńNowy rozdział na http://mpsth.blogspot.com
OdpowiedzUsuńchcesz wiedzieć, co się dzieje z Liamem? CZYTAJ!
<33
OdpowiedzUsuń