poniedziałek, 3 września 2012

Rozdział 21. część 1.

Witajcie ponownie <33
Bardzo Wam dziękuje, że odwiedzacie moja stronę i zostawiacie po sobie te wspaniałe komentarze. Niestety udało mi się tylko napisać 1. i to dość krótką część. Za kilka dni napiszę o wiele dłuższą, 2.
Po tym rozdziale, pojawi się już tylko epilog.
Zaczął się rok szkolny, więc mam o wiele mniej czasu na pisanie.
Jednak moja mała niespodzianka jest taka, iż po skończeniu tego opowiadania, zacznę pisać następne.
Najpierw napiszę je dla siebie i potem dopracuję, a następnie zacznę dodawać. Pewnie nie nastąpi to prędko, ale będę się starać.

Miłego czytana <3




Rozdział 21. część 1.
Tydzień później.

*Harry*

     Obudziłem się w objęciach mojego ukochanego. Był to dla mnie wymarzony i cudowny poranek. Przy Louisie czułem się spełniony, nic więcej nie było mi potrzebne. Umówiliśmy się, że nie będzie traktował mnie, jak chorego. Pragnę żyć normalnie, tak jak wcześniej. Nie chcę, żeby wszyscy biegali wokół mnie i mi współczuli. Wystarczy, że będę traktowany normalnie. Spędzaliśmy ze sobą, jak najwięcej czasu. Byliśmy w kinie, nad jeziorem z Niallem i Zaynem, Lou zabrał mnie na piknik na łąkę, a ja go do parku linowego. Przez ten tydzień bawiliśmy się naprawdę dobrze. Oczywiście, chłopcy też już wiedzieli o mojej chorobie. Bardzo się przestraszyli i przez pierwsze dwa dni czuliśmy pewien dyskomfort. Potem przeprowadziliśmy rozmowę, żeby traktowali mnie zwyczajnie i jakoś sobie poradziliśmy.
-Dzień dobry. - wyszeptał mi do ucha Louis. Wtulił się we mnie mocniej, kładąc głowę we wgłębieniu mojego obojczyka.
-Cześć. - uśmiechnąłem się mimowolnie, gładząc dłońmi jego plecy. Przyjemność promieniowała wzdłuż całego, mojego ciała. Mógłbym tak leżeć przez cały dzień, ale pewnie mój dzikus zaraz wyskoczy i zacznie biegać po całym domu. Jednak mijały minuty, a on jak leżał, tak się nie ruszał. Czasem mi tylko zamruczał do ucha, co doprowadzało mnie do szału i na tym się kończyło. Powierciłem się trochę i teraz ja miałem głowę niżej, na jego torsie. Zacząłem jeździć palcami wzdłuż jego klatki piersiowej. Wspiąłem się trochę wyżej i pocałowałem jego szyję. Obdarowywałem ją coraz to dłuższymi pocałunkami, a Lou mruczał i pojękiwał cicho.
-Dobra, dobra. Koniec już, Lokersie. 
-No eeej.. dopiero się rozkręcam. - zaśmiał się i wygrzebał spod kołdry, jednak nie pozwoliłem mu odejść daleko. Przyciągnąłem go bliżej i wpiłem się w jego wargi. Na początku odwzajemniał moje czułości, lecz po chwili się opamiętał i mnie odepchnął.
-Harry, jest 10. 
-No i co?
-Wstań już.
-Nie-ee. To Ty się połóż. Najlepiej na mnie. 
-Harry! - Lou walnął mnie w głowę i wybuchnął śmiechem.
-No co? To nie moja wina, że jesteś taki podniecający. - złapałem go za pośladek, na co mój przyjaciel pisnął. Ścisnąłem go i rozluźniłem, zrobiłem tak kilka razy. Louisowi widocznie się to spodobało, ponieważ nie narzekał. Przyciągnąłem go ostrożnie i zacząłem całować jego szyję. Napięcie w moich bokserkach urosło, gdy położył się na mnie, a jego krocze dokładnie dotykało moje. Poczułem, ze jego kolega też budzi się do życia, co nakręciło mnie jeszcze bardziej. Odnaleźliśmy swoje wargi i zaczęliśmy je namiętnie o siebie ocierać. Lou błądził dłońmi po moim ciele, a ja macałem jego pośladki, doprowadzając go do niezmiernej przyjemności. Chłopak nagle wypiął swoje pośladki do przodu, powodując, że mój członek stał się całkowicie twardy. Bardzo spodobał mi się ten manewr, więc powtórzyłem to, a Lou jęknął. Robiliśmy tak przez kilka minut, a ja czułem, że niedługo dojdę.
-Lou. - wykrztusiłem, gdy jego członek otarł się o mojego z ogromna siłą. - Błagam. Zaraz dojdę. - mój ukochany uśmiechnął się i przestał. Zbliżył się do moich ust i zaczął je całować z czułością. Odnalazł dłonią mojego penisa, wkładając ją w moje bokserki.
-Czekaj. - moje słowo sprawiło, że Lou zabrał rękę i trochę się ode mnie odsunął. - wiesz... emm... bo ja...
-Tak?
-Chciałbym spróbować czegoś nowego..
-To znaczy? - odnalazłem pod łóżkiem tubkę lubrykantu i pokazałem ją Louisowi. Ten zrobił wielkie oczy i przez chwilę nic nie mówił.
-Ty.. tak poważnie?
-Inaczej bym tego nie kupował. - chłopak zniżył się na wysokość mojej twarzy i mocno mnie pocałował.
-Spróbujmy. 
-Chcesz być na dole, czy na górze?
-Może.. emm.. na dole? - ucieszyłem się, że tym razem ja będę mógł sprawić mu przyjemność. Jednak bałem się, że go skrzywdzę. Miałem ogromną nadzieję, że wszystko się uda. 
Wylałem trochę zimnej mazi na moją rękę i przyłożyłem ją delikatnie do otworu na pupie Louisa. Patrzyłem w jego oczy, a on uśmiechnął się do mnie, puszczając mi oczko. Wysmarowałem dobrze mój palec, po czym przyłożyłem go do dziury. Chłopak drgnął, ale po chwili wyrównał oddech. Wśliznąłem delikatnie palec do środka, a Lou zamknął oczy. Włożyłem go trochę głębiej, co wywołało syknięcie z jego ust.
-Boli Cię. - wyszeptałem.
-Nie. Rób, co masz robić. - Popchnąłem palec głebiej i poczułem jak mój chłopak się spina.
-Ale Cię to boli.
-Wszystko w porządku. - moje serce biło, jak szalone. Pochyliłem się nad ciałem przyjaciela i pocałowałem delikatnie jego brzuch. Rozluźnił się trochę dzięki temu, więc wykorzystałem to i włożyłem całego palca do jego otworu. Lou znowu syknął, lecz ja kontynuowałem i zacząłem ruszać w dół i w górę moim palcem. Zauważyłem jednak, że jego wyraz twarzy ukazuje coraz większy ból.
-Koniec. Boli Cię.
-Nie, Harry! Kontynuuj!
-Ale Lou...
-Proszę. - powoli ślizgałem palcem, zaczynając trochę go wyginać. Dodałem po chwili drugiego, a Lou jęknął. Tym razem nie z bólu, lecz w przyjemności. Ucieszyło mnie to strasznie, więc przyspieszyłem. Tomlinson zaczął jęczeć z rozkoszy, więc wyjąłem palce i sięgnąłem po pudełko prezerwatyw. 
-Nie. Bez tego.
-Jesteś pewny?
-Zdecydowanie. - usmiechnąłem się szeroko i powoli wszedłem w mojego Louisa. Poruszył się i cicho jęknął. Zacząłem rytmicznie się ruszać i zwiększać tempo. Mój chłopak jęczał, a gdy znowu przyspieczyłem pokrzykiwał. Dawałem z siebie jak najwięcej. Z całych sił starałem się uszczęśliwić mojego największego skarba. Wchodziłem w niego coraz szybciej. Pot spływał po mojej klatce piersiowej. Lou głośno dyszał i jęczał.
-Mm.. Harry.. ugh... ah! O kurwa! - jego słowa nakręciły mnie jeszcze bardziej i wszedłem w niego cały. Louis krzyknął na całe gardło i doszedł. Lepka, ciepła ciecz znalazła się na moim nagim torsie. Wyszedłem z mojego przyjaciela i opadłem na łóżko obok niego. Bylem cały zadyszany, nie mówiąc już o Lou. Wydawał się, jakby przebiegł 100 kilometrów.
-Harry?
-Tak?
-Kocham Cię.
-Ja Ciebie też kocham. - uśmiechnąłem się i złożyłem na jego ciepłych wargach czuły pocałunek. 

5 komentarzy:

  1. Słodkie <3 Awwwwwwwwwwwwwwww!!! Zapraszam do mnie http://one-direction-one-smile.blogspot.com/ i na http://in-your-eyes-the-world-laughs-baby.blogspot.com/ Proszę o komenty

    OdpowiedzUsuń
  2. kurde, weszłam i strasznie się ucieszyłam, że dodałaś coś nowego. (banan na całą gębe :D) Ten rozdział jest The Best *-* choć troche smutam, bo to już prawie koniec tej pięknej i wzruszającej historii ;c Czekam z niecierpliwością na resztę xx

    OdpowiedzUsuń
  3. kurde, weszłam i strasznie się ucieszyłam, że dodałaś coś nowego. (banan na całą gębe :D) Ten rozdział jest The Best *-* choć troche smutam, bo to już prawie koniec tej pięknej i wzruszającej historii ;c Czekam z niecierpliwością na resztę xx

    OdpowiedzUsuń
  4. kurde, weszłam i strasznie się ucieszyłam, że dodałaś coś nowego. (banan na całą gębe :D) Ten rozdział jest The Best *-* choć troche smutam, bo to już prawie koniec tej pięknej i wzruszającej historii ;c Czekam z niecierpliwością na resztę xx

    OdpowiedzUsuń