Cześć wszystkim. ♥
Tak jak obiecałam, dodaję następny rozdział :) Jakoś tak wydaję mi się nudny ;/ Brak mi weny...
Co Wy o nim sądzicie?
Muszę niestety oznajmić, że nie będę jeszcze dodawać systematycznie rozdziałów. Prawie nic nie nadrobiłam :( Miałam BARDZO mało czasu. Sprawdziany, kartkówki, zaległości itd. Obiecuję, że teraz postaram się jak najszybciej to wszystko nadrobić i za kilka tygodni dodam 11. rozdział. Bądźcie cierpliwi. Będę Was informować o zmianach :)
Miłego czytania <3
Rozdział 10,
część 2.
Wychodząc z łazienki, zauważyłem, że ktoś za mną wybiega. Dopiero po
chwili zdałem sobie sprawę, że to był Harry. Gdy znalazłem się przed klubem,
przystanąłem obok murku, nie chcąc, aby włóczył się w nocy po mieście, w
dodatku samotnie. Jak po chwili zobaczyłem, nie był w dobrym stanie, więc tym
bardziej nie mogłem go narażać. Gdy tylko się odezwałem, Harry podbiegł do
mnie, chwiejąc się i złapał mnie za ramiona.
-Lou! – wysapał, a ja poczułem jego nieprzyjemny zapach z buzi
przepełniony alkoholem. Odwróciłem głowę, nie chcąc czuć tego smrodu.
-Tak, ja.
-Lou, ja przepraszam. To nie miało tak wyglądać.
-Oh, przestań.
-Naprawdę! Uwierz mi.
-Daj spokój. Idę do domu, chyba już sobie poradzisz. – zepchnąłem ręce
chłopaka z moim ramion i odwróciłem się, jednak ten złapał mnie za łokieć.
-Poczekaj. Daj mi chociaż wyjaśnić.
-Co masz do cholery wyjaśniać?! Nic! Daj już sobie spokój! Już koniec,
widzisz? Możesz odetchnąć z ulgą! Nie będę się o nic prosił! – miałem dość.
Myślałem, że to co było między nami było czymś niesamowitym, jednak się
pomyliłem. Harry kolejny raz zrobił coś, co nie tylko mnie zraniło, lecz także
upokorzyło.
-O czym Ty mówisz? Jaki koniec? – Styles patrzył na mnie zaskoczony.
Przejechał obok nas samochód, oświetlając twarz chłopaka i dopiero teraz
zauważyłem jaki był blady i jak bardzo miał podkrążone oczy. Tak bardzo
chciałem mu pomóc, być przy nim, ale to nie miało sensu. To rozrywało mnie od
środka, bo On nie chciał tej pomocy… a najbardziej na świecie bałem się
odrzucenia.
-No tak… przecież nie było nawet początku. – Harry już chciał coś
powiedzieć, kiedy nagle się odwrócił i zwymiotował na chodnik. Podbiegłem do
niego szybko i odgarnąłem włosy z jego czoła. Kiedy skończył, chciał się
wyprostować, lecz tylko zatoczył się do tyłu, a ja w ostatniej chwili go złapałem.
-Niedobrze mi. – wydukał, a ja nic nie mówiąc, chwyciłem go w talii i
prowadziłem w stronę domu.
Pół godziny
później.
Położyłem Harrego w jego pokoju i przykryłem kołdrą. Podszedłem do
drzwi i zgasiłem światło. Złość, którą czułem przed niecałą godziną nagle
zniknęła. Przepełniał mnie smutek i bezsilność. Po moich policzkach spływały
pojedyncze łzy, miałem dość całej tej sytuacji, która okropnie mnie męczyła. Te
wszystkie gesty, czułości… to tylko głupie złudzenia. To nie był ten sam Harry,
którego poznałem pięć miesięcy temu, ktoś mi go zabrał. Przynajmniej tak się
czułem. Może On po prostu taki był? Może byłem tak naiwny, że nie zobaczyłem
jego prawdziwych cech?
Już chciałem
wyjść, gdy usłyszałem słaby głos Loczka.
-Lou…
-Śpij. – wyszeptałem, nie chcąc poznać po głosie, że płaczę.
-Przepraszam. – powiedział, a ja zamknąłem drzwi. Z moich oczy zaczęły
wypływać strumienie łez. Poszedłem do swojego pokoju, zamykając za sobą drzwi i
usiadłem na łóżku. Ukryłem twarz w dłoniach, szlochając, nie mogąc na tym
zapanować. Dopiero teraz dotarło do mnie, że straciłem osobę, w której zdążyłem
się zakochać w ciągu pięciu miesięcy. To nie była kłótnia, to było coś zupełnie
poważniejszego.
***
Obudziłem się z ogromnym bólem głowy i brzucha. Czułem się okropnie i
na dodatek śmierdziałem. Wstałem powoli z łóżka i wyjąłem z kieszeni, złożonych,
leżących na krzesełku spodni, telefon. Było dopiero chwile po siódmej, a mi
zdecydowanie nie chciało już się spać. Wyjąłem z szafki czyste ubrania i
pokierowałem się po cichu do łazienki.
Pół godziny
później.
Chłodny prysznic sprawił, że poczułem się o wiele lepiej. Brud i woń
alkoholu już ze mnie spłynęły, a moja skóra pachniała delikatnie męskim żelem
pod prysznic. Ubrałem się, umyłem zęby, po czym wróciłem do pokoju. Następnie
ułożyłem ubrania, bieliznę oraz zaścieliłem starannie łóżko.
Zszedłem na
dół i od razu nalałem do sporej szklanki wody. Wypiłem trzy pełnie porcje, po
czym zabrałem się za szukanie jakiejś tabletki przeciwbólowej. Gdy już coś
znalazłem, połknąłem ją, wypijając kolejną szklankę wody mineralne. Wziąłem
głęboki wdech, a następnie powoli wypuściłem powietrze z płuc. Spojrzałem na
zegarek, dochodziła dziewiąta. Nie byłem głodny, co było spowodowane
nieprzyjemnym kacem, ale chciałem zrobić śniadanie Louisowi.
Wyjąłem z
lodówki mleko i nalazłem trochę do małego garnuszka. Z jednej szafki wyjąłem
niewielką miskę, a z drugiej płatki oraz orzechy. Gdy mleko było już ciepłe,
nalałem je do połowy naczynia, po czym dolałem też trochę zimnego. Lou nie
lubił ani gorącego mleka, ani zimnego. Chciałem choć jedną rzecz zrobić dobrze.
Nasypłałem do miski płatków i garść orzechów. W oddali, jak na zawołanie,
usłyszałem dźwięk schodzenia po schodach. Bałem się odwrócić i spojrzeć mu w
oczy, wziąłem tylko jego śniadanie w dłonie i położyłem na stole, po czym
usiadłem naprzeciwko.
-To dla Ciebie. – powiedziałem cicho.
-Dziękuję. – odparł, siadając do stołu w ogóle na mnie nie patrząc.
Jadł powoli, nie spieszył się.
-Louis. – wyszeptałem, spuszczając głowę w dół. Minęły trzy minuty, nie
odpowiedział. Musiałem więc sam kontynuować. – Ja przepraszam. Wiem, ze
wyobrażałem to sobie zupełnie inaczej, uwierz, ja też. – mój przyjaciel nagle
wstał, chcąc odejść, zapewne do swojego pokoju. Szybko złapałem go za rękę,
która po wpływem mojego dotyku zadrżała. – Poczekaj! Nie odchodź. Proszę, daj
mi wyjaśnić. – trzymając mocno jego dłoń, patrzyłem na niego błagalnie. Wrócił
na swoje miejsce, lecz nadal w ogóle na mnie nie spojrzał. – Pewnie myślisz, że
zjebałem? Zniszczyłem wszystko, co było między nami, to prawda. Jednak tego nie
chciałem, przysięgam. Kiedy nasza przyjaźń zaczęłam przeradzać się w coś
poważniejszego, nie myślałem o konsekwencjach, żyłem chwilą. Dopiero potem
zdałem sobie sprawę, jak to mogłoby się skończyć. Zacząłem się o Ciebie bać.
Jak Ci opowiadałem, mój ojciec jest nieprzewidywalny i nie wiem, co bym zrobił,
gdyby Ci skrzywdził. Jestem z zupełnie innego świata, bo to tylko pozory, że
jestem taki niezależny i silny. Za szybko przyzwyczajam się do ludzi, a potem
tylko cierpię. Czasem robię głupie rzeczy, raniąc drugą osobę, choć jestem tego
nieświadomy… a ja nie chcę Cię zranić. Na dodatek, mieszkam u Ciebie i siedzę
Ci na głowię. Tak nie można. Muszę wrócić do domu, do rodziców i znowu udawać,
że jest wszystko w porządku. Ja tylko przez te kilka miesięcy… nie miałem
odwagi tego zrobić. Ignorowałem Cię, abyś się ode mnie odzwyczaił, a ja
któregoś dnia bym zniknął, nie robiąc zamieszania z Twoim poukładanym życiu.
Dziś właśnie nastał ten czas. Chciałem Ci jeszcze tylko powiedzieć, że nigdy o
Tobie nie zapomnę. Jesteś wspaniałym człowiekiem. – wypowiedziałem te wszystkie
słowa, a moje serce z każdym krwawiło jeszcze bardziej. Podniosłem głowę, a
Louis patrzył prosto w moje oczy. Nic nie mówił.
Wstałem i
poszedłem szybko na górę. Pokierowałem się do pokoju, wyjąłem torbę z szafy i
zacząłem wkładać do niej moje ubrania. W mojej Glowie panował chaos, a ból w
klatce piersiowej stawał się coraz silniejszy. Już nawet nie miałem siły błagać
go o wybaczenie, bo wiedziałem, że to nic nie da. Musiałem odejść, to jedyne
wyjście.
-Nie rób tego. – usłyszałem głos Louisa za swoimi plecami. Odwróciłem
się raptownie, nie wierząc własnym uszom.
-Muszę. – wyszeptałem, czując jak do moich oczy napływają łzy.
-Nie Harry, nie musisz. – po moim policzku spłynęła łza, powodując, że
Lou podszedł do mnie i mocno mnie przytulił. Wtuliłem się w niego, chcąc poczuć
ostatni raz ciepło jego ciała. Tak bardzo mi tego brakowało. Tak bardzo
brakowało mi Tomlinsona.
-Nie mogę siedzieć Ci na głowie.
-Nie mów tak.
-Ale tak jest. Nawet nie płacę…
-Moi rodzice za wszystko płacą.
-Tym bardziej nie powinienem tu być.
-Haz, proszę. Zostań. – schowałem twarz w jego ramieniu, wybuchając
niepohamowanym płaczem. Wszystko co w sobie tłumiłem, nagle wyszło.
-Nie mogę.
-To chociaż na kilka dni. Przemyślisz to na spokojnie, razem o tym
pomyślimy, hm? – zaproponował, gładząc dłonią moje plecy, chcąc mnie tym gestem
pocieszyć. Nie byłem w stanie nic powiedzieć, bo nie miałem pojęcia, co
powinienem zrobić. Najlepiej byłoby, gdybym odszedł i już więcej nie pokazał
przed Louisem. On by zapomniał i żył szczęśliwie, poradziłby sobie. Byłoby mu
lepiej i nie musiałby dźwigać mojego ciężaru.
-Dobrze. – wyszeptałem w jego ubranie, czując na swojej skórze łzy
chłopaka.
Bardzo mi się podobało możesz dodać więcej :)
OdpowiedzUsuńKOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM !!!!!!
OdpowiedzUsuńDODAJ SZYBCIEJ NASTĘPNY ROZDZIAŁ , PROSZĘ !
TEN BLOG JEST ZAJEBISTY !!
Nareszcie! Dodaj wreszcie a nie czekać muszę xd ZAJEBISTE TO I TYLE XD
OdpowiedzUsuńjeeej, co tu sie dzialo... poczatek najlepszy!!!!
OdpowiedzUsuńU mnie jest juz NOWY ROZDZIAL z Zaynem :)
jak masz ochote to wpadnij :)
http://mpsth.blogspot.com/
O Matko.
OdpowiedzUsuńJakie to jest cudowne ?
cudowne tak to chyba dobre określenie.
kocham Ciebie i kocham twoje opowiadanie,
znowu się popłakałam, i musiałam przerwać czytanie bo nic nie widziałam.
i c o z tego, że teraz mnie cholernie pieką oczy, warto było czytać, i warto było tyle czekać na tak wspaniały rozdział.
Dziękuję Ci bardzo, że piszesz.
I mam nadzieję, że w najbliższym czasie nie masz zamiaru kończyć pisać
xxxx
CO?! ZA KILKA TYGODNI?! O_O
OdpowiedzUsuńNO WIESZ CO :(
Spokojnie. Wczoraj udało mi się napisać 12. Rozdział i mam plan na kilka następnych, więc jeśli tylko starczy mi czasu kolejny pojawi się w czwartek-piątek :)
UsuńO jacieżpierdziele *.*
OdpowiedzUsuńTo jest cudowne.... Nie mogę się doczekać następnego! Życzę weny i więcej wolnego czasu. Koooocham ! <333
http://one-direction-ziall.blogspot.com/
O, Boże, CUDOWNE ! <3333333 Jezu, tygodniami czekałam na ten rozdział, a teraz siedzę w domu i patrzę : jest ! Z przyzwyczajnia codziennie wchodzę na Twojego bloga i pewnie nabijam Ci wyświetleń :) Jak zwykle genialny, LARRY, LARRY, LARRY ;*** Nie wiem szczerze skąd bierzesz pomysły, ale cholernie Ci ich zazdroszczę... XD Nie mogę się doczekać 11 rozdziału, bo Twoja twórczość powala ^^ Sorry, że komentarz taki krótki i beznadziejny, ale czytając inne blogi nie komentowałam. Dopiero teraz, u Ciebie, to się zaczęło, gdyż stwierdziłam, iż trzeba Cię w jakiś sposób motywować *-* Czekam nie cierpliwie na kolejny rozdział, tylko weź daj więceej Larrego, pliis ;xx
OdpowiedzUsuńJejjuuu, dziękuję Ci <3 jesteś kochana, postaram się dodać 11. Rozdział w czwartek lub piątek :)
UsuńMatko, nie spodziewałam się, że Harry będzie aż tak zdesperowany i tak wgl dopuści do takiego stanu. Oni zasługują na szczęście. Powinni je mieć. RAZEM! Liczę, że wszystko bd ok, bo co to za Larry bez Larry'ego ;) Informuj mnie proszę na Twitterze o nowych, ok?
OdpowiedzUsuń@Ola143Cody
Przy okazji zapraszam do siebie i @TUSIU_NO na wspólnego bloga (nie jest o 1D, ale mam nadzieję, że Ci/Wam się spodoba;) :
http://ja-studentka.blogspot.com/
Oraz na mojego własnego bloga (nie opowiadanie!) o paznokciach (no tak, jak mogłoby być opowiadanie o paznokciach :D) :
http://nail-art-ola.blogspot.com/
Oh god, wiesz, że masz ogromny talent? <3 Kocham czytać twojego bloga i cholernie jestem od niego uzależniona. Każdy rozdział jest wspaniały, uwielbiam Cię i proszę, pisz jak najdłużej i nie marnuj swoich umiejętności!!! :*
OdpowiedzUsuń+ Mogłabyś lajknąć stronę koleżanki, bo mnie poprosiła.? :)
https://www.facebook.com/JaraMnieLarryStylinson?fref=ts
++ KOOOOOOOOOOOOOOOOOOOCHAM CIĘĘĘĘ :*
Dziękuję Ci ogromnie, no ale bez przesady :p Nie mam wcale tak dużego talentu, naprawdę. Bardzo cieszy mnie fakt, że tak podoba Ci się moje opowiadanie, jest mi niezmiernie miło.
UsuńJeśli chodzi o długość tej opowieści, to zamierzam skończyć na 18-25 rozdziale. Nie mam jeszcze wizji zakończenia, dlatego jest taka duża różnica. Jednak bez obaw! Czeka Was trzecie i czwarte opowiadanie, które mam już w główce :) Mamy zapasy na rok! <3
Och, ale miło mi się zrobiło, kiedy powiedziałaś, że obmyśliłaś już kolejne opowiadania. ;* Mam nadzieję, że również będą z Larrym, bo ten bromance (a może romance, nie wiem przecież jak jest naprawdę) nigdy mi się nie znudzi <33 Sorry, że piszę ciągle anonimowo, ale z telefonu tak jest po prostu łatwiej ^^ I mam jedno pytanie... Teraz piszesz sama, tak ? Bo poprzednie opowiadanie prowadziłaś chyba z koleżanką, czyż nie ? Wnioskuję po tym, że napisałyście, że jest was dwie, Tosiai Magda. W takim razie, która z was teraz pisze ? :)
OdpowiedzUsuńSorry, miałoby być Tosia ( :
OdpowiedzUsuńTo jest tak, że razem obmyślamy plany wszystkich opowiadań. Ja piszę wszystkie rozdziały - Tosia, a Magda je potem czyta i ewentualnie trochę zmieniamy czy poprawiamy :)
UsuńJeśli chodzi o nasze imiona... są one nieprawdziwe. Zrobiłyśmy tak, ponieważ podczas rozpoczynania bloga nie chciałyśmy się zbytnio ujawniać. Jednak na facebook-u http://www.facebook.com/larry.stylinson.7146?fref=ts kilka razy podawałam swoje prywatne konto oraz mamy inne nazwy - podobne do naszych imion C; Mianowicie Livi (Ja) i Carla (Magda).
Ojejciu jakie to cudowne ;****** KOCHAM <3
OdpowiedzUsuń