sobota, 15 grudnia 2012

Rozdział 12, 'Never let me go'


Hej wszystkim! ♥
Rozdział jest dzień wcześniej, więc mam nadzieję, że aż tak bardzo nie jesteście na mnie źli. Jak Wam się podoba? ;3

Niestety, muszę stwierdzić z przykrością, że za kilka rozdziałów chyba zakończę to opowiadanie. Nie wiem, czy mam znowu coś wplątywać między tą dwójkę, bo już i tak dużo się między nimi wydarzyło. Muszę się zastanowić itd.

Kolejny rodział w czwartek lub piątek.
Miłego czytania <3









Rozdział 12.

Wstaliśmy wcześnie rano i gdy byliśmy już całkowicie gotowi udaliśmy się na dworzec. Znaleźliśmy pociąg, który jechał do miasta nad morzem. Kupiliśmy bilety, po czym wsiedliśmy do pojazdu i pojechaliśmy. Byłem uradowany, że spędzę z Louisem czas, a na dodatek w takich warunkach. Oboje uwielbialiśmy morze.
-Lou? – szepnąłem mu do ucha po dwóch godzinach jazdy.
-Tak? – spojrzał na mnie z uśmiechem na twarzy.
-Pójdziesz ze mną do kibelka?
-Hahaha, boisz się iść sam?
-No a jak mnie ktoś zaatakuje?!
-Twierdzisz, że nie dałbyś sobie sam rady?
-Głupio mi się przyznać, ale no tak.
-To nie mam innego wyjścia. – zaśmialiśmy się i wyszliśmy z przedziału. Korytarz był naprawdę długo, a ciągle nie było toalety.
-No kurde, gdzie jest ta łazienka? – powiedziałem zirytowany, na co Lou wybuchnął śmiechem. – Z czego się śmiejesz? – zapytałem, zatrzymują się i odwracając.
-Z Ciebie, Głąbie. Minęliśmy już dwie toalety.
-To dlaczego mi nic nie powiedziałeś?
-Bo to zabawne!
-Chce mi się siku!
-Oj no, nie gniewaj się. – powiedział niewinnym głosem, trzepocząc przy tym rzęsami, na co cicho się zaśmiałem.

Wieczorem.
Po długiej i męczącej podróży, w końcu znaleźliśmy się w naszym niewielkim domku letniskowym. Rozgościliśmy się, po czym zrobiłem nam herbaty i dołączyłem do Louisa, oglądającego jakiś film.
-Co oglądasz? – zapytałem, podając mu herbate i usiadłem obok.
-Sam dokładnie nie wiem.
-A o czym to?
-Jakieś dramatyczne romansidło. – zachichotał, a ja z grymasem ogromnej rozpaczy na twarz, rzuciłem mu się w ramiona.
-Oh, Tom! Nie opuszczaj mnie! Przecież tak wiele nas łączy, jesteśmy dla siebie stworzeni! – wybuchnęliśmy śmiechem, a gdy już się uspokoiliśmy, napiłem się herbaty.
-Ona wcale mnie nie rozgrzewa.
-Kto Cię nie rozgrzewa? – zapytałem zaskoczony.
-No herbata.
-Haha, to chodź tu do mnie. – uniosłem ręce tak, by Tommo mógł swobodnie się we mnie wtulić. Tak też zrobił, a mi nagle zrobiło się miło i przyjemnie. Siedzieliśmy tak kilkadziesiąt minut, pogrążeni w filmie, aż w koncu chłopak się odezwał.
-Brakowało mi Ciebie.
-Mi Ciebie też, Lou. Bardzo.
-To dlaczego to robiłeś?
-Już mówiłem.
-Nie byłbym szczęśliwy, gdybyś odszedł.
-Chciałem dobrze.
-Tak, wiem.
-Przepraszam.
-Nie masz za co.
-Mam, zraniłem Cię.
-Nieświadomie.
-Ale to zrobiłem.
-Tobie też nie było łatwo. – powiedział po dłużesz chwili.
-Myślałem, ze alkohol… że się rozerwe, że to mi jakoś pomoże.
-Głupota. – ponownie zapadła między nami cisza. Było mi smutno, ale też czułem się szczęśliwy. Było mi źle, że skrzywdziłem Tomlinsona, ale radowałem się, iż między nami było już lepiej. W końcu czułem się przy nim swobodnie, nie udawałem obojętnego, byłem sobą.
-Harry?
-Tak?
-Nie rób tego.
-Ale czego?
-Nie wyprowadzaj się.
-Ale Louis…
-Proszę.

***
Nie chciałem, aby odchodził. Bałem się, że mnie zostawi i już nigdy między nami nie będzie tak jak dawniej. Ten wyjazd… on miał sprawić, że znowu będziemy czuć się w swoim towarzystwie swobodnie. Chciałem też choć trochę nadrobić z Harrym miesiące, które przepadły.
-Ja nie mogę żyć na utrzymaniu Twoich rodziców, mam swoich.
-Oni Ci nie pomogą, jeśli będziesz gejem.
-Ja nim jestem, nie będę.
-Harry.
-No ok., wiem o co chodzi.
-Jaka jest Twoja mama? Nigdy mi o niej nie mówiłeś.
-Jest zupełnie inna niż ojciec. Jest taka pogodna i opiekuńcza. Zawsze chciała dla mnie jak najlepiej.
-Jak zareagowała na Twoją orientację?
-Myślę, że bardziej przejmuje się tym gdzie jestem niż tym czy interesują mnie dziewczyny, czy też chłopcy.
-Może się z nią skontaktuj?
-Nie dzwoniła ani razu, odkąd się wyprowadziłem.
-Może bała się ojca.
-On nie jest taki zły, jak się wydaje. Po prostu szybko się denerwuje. Chce mieć wszystko poukładane.
-To jak? Zadzwonisz?
-Dobrze. Spróbuję, jak wrócimy. – chłopak spojrzał na mnie i uśmiechnął się szeroko. Odwzajemniłem to tym samym, po czym zmieniłem pozycję i położyłem głowę na jego kolanach.
-Co będziemy jutro robić? – zapytałem, nie mając żadnego planu.
-Jak to co? Jesteśmy nad morzem. – zaśmiał się.
-No kąpać to się zbytnio nie będę w marcu.
-Pójdziemy się przejść.
-Tak też można. – minęło może jeszcze dwadzieścia minut, a film już się skończył. Do kolejnego było jeszcze trochę czasu, więc poszedłem wziąć prysznic, a Harry zaczął grzebać coś w torbie.

Pół godziny później.
Umyci, usiedliśmy na łóżku, które pościelił Harry. Obok było drugie łóżko, też przygotowane, ale na razie siedzieliśmy na jednym. Przytulałem się do chłopaka, nie mogąc znaleźć wygodnej pozycji.
-Co się tak kręcisz? – zapytał w końcu.
-Nie wygodnie mi.
-To usiądź inaczej.
-No próbuję! – tym razem już nie odpowiedział. Chcąc go trochę oderwać od telewizora, postanowiłem mu poprzeszkadzać. Uszczypnąłem go dyskretnie w bok, a on zapiszczał.
-Co Ty robisz?!
-Oh, przepraszam. Przez przypadek. – po dwóch minutach uszczypnąłem go drugi raz, ale bliżej pośladka.
-Mógłbyś przestać? – NIE! Haha. Siedziałęm chwilę spokojnie, po czym ugryzłem Harrego w ramię. Nagle chłopak na mnie wskoczył i zaczął lekko szczypać moje ciało, gdzie tylko się dało.
-No ej! Przestań! – krzyczałem, próbując się jakoś uwolnić.
-Chciałbyś!
-No chcę!
-Nie! – śmiał się od ucha do ucha i nadal mnie szczypał. Postanowiłem zmienić jego plany i zacząłem go gilgotać. Momentalnie opadł, jak sparaliżowany, krzycząc, żebym go zostawił. Oboje brechtaliśmy się jak oszalali i tak się złożyło, że teraz ja na nim siedziałem.
-No już! Proszę! – wydyszał po kilkunastu sekundach.
-Chyba Cię pogięło!
-Zaraz umrę! – wybuchnąłem śmiechem i po chwili zaprzestałem torturze. Chłopak patrzył na mnie, a na jego twarzy malował się cudowny uśmiech. W jego policzkach widniały dołeczki, które dodawały mu jeszcze więcej uroku. Uwielbiałem gapić się na takiego Hazze. Był piękny.
-Lou, pocałuj mnie. – wycedził nagle, a moje serce zaczęło bić o wiele za szybko.
-Słu… słucham?
-No pocałuj mnie. – po kilku sekndach dotarły do mnie jego słowa, więc powoli się do niego zbliżyłem. Moje serce waliło jak opętane, a mojej głowie wirowało. Nasze twarze dzieliły centymetry, gdy poczułem dłoń chłopaka na mojej talii. Chwilę później zlikwidowałem całkowicie przestrzeń między nami i przyłożyłem delikatnie wargi do ust przyjaciela. Podarowałem mu czuły pocałunek, który bez wahania odwzajemnił, a po moim ciele rozlał się przyjemny dreszcz.

13 komentarzy:

  1. O JA PIERDOLE !
    TWÓJ BLOG JEST ZAJEBISTY . KOOCHAM GOOO !!!
    NIE KOŃCZ GO JESZCZE !

    OdpowiedzUsuń
  2. Jakiś krotkii ; c i za szybko wszystkoo opisalaas wrrr.. >.< najlepszą końcówka :D.. Zapraszam do siebie na Larryego na moim profilu dwa opowiadania są ;3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. o to właśnie chodziło :D
      więcej wydarzy się w 13. x

      Usuń
  3. Wow, zajebisty <3 Szkoda tylko, że taki krótki... ale tym pocałunkiem nadrobiłaś długość rozdziału, więc nie jestem zła :D Co ty mówisz ?! Za kilka rozdziałów koniec ?! Nie wierzę. Przywykłam już do codziennego zaglądania na Never Let Me Go : * Nie rób mi tego, please ! Ale jeśli już chcesz zakończyć opowiadanie, to chociaż daj nam więcej Larrego ^^ Wiem, że to bez sensu ciągnąć historie na siłe, dlatego cię nie namawiam. Mimo wszystko, neśli niedługo je zakończysz, to i tak bd o nim pamiętać i pewnie jeszcze nie raz je sb przeczytam. Tak już mam, je§li jakiś blog mi się straasznie spodobał, to później do niego wracam. A twój jest genialny *.* Jezusie, kocham Larrego i mam nadzieję, że niedługo bd go troszkę więcej (; Masz talent tego typu, że wciąga mnie moment nawet, kiedy postać robi sb śniadanie x.x

    OdpowiedzUsuń
  4. to jest takie mdoiasmfanfmj ♥
    Wiesz o czym mówie nie? Jak nie wiem to pocałunek *.* *o*
    Opowiadanie jest genialne <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Aww <3
    Larry *___*
    Me Gusta
    zapraszam na mój:
    http://one-direction99.blog.pl/

    OdpowiedzUsuń
  6. Uwielbiam paring Larry'ego.. *^*
    Świetnie piszesz/piszecie tego bloga :33
    A ten moment "pocałuj mnie" normalnie cud, miód i maliny XD
    Nie mg doczekać sie kolejnego rozdziału :D
    Mam nadzieję, że nasze małe Hazziątko wyzna w końcu Lou , że go kocha <3
    *fangirling*
    BTW ... Informujecie o nowych rozdziałach na przykład na twitterze ? :33

    OdpowiedzUsuń
  7. Laaaaarrry < 3
    co tu dużo mówić ?! to jest genialneee < 3333 no po prostuuuu boooskieee ;33 *_*
    zapraszaam do mnie : look-after-you-larry.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Jest super! nie kończ za szybko tego bloga! <3

    OdpowiedzUsuń
  9. uuuuuuuuu no nie mogę jakie to słodkie weny życzę i Wesołych Świąt ;D

    OdpowiedzUsuń