piątek, 28 grudnia 2012

Rozdział 14, część 2. 'Never let me go'


Cześć wszystkim! ♥
Dzisiaj dodaję nowy rozdział. Wydaje mi się jakiś nudny ;/
Chciałam BARDZO podziękować za te miłe komentarze i tyle widzów! Jestem totalnie zaskoczona i naprawdę nie spodziewałam się tego. Jesteście wspaniali! <3








Rozdział 14, część 2.

            
Obudziłem się rano i od razu wyciągnąłem rękę, aby przytulić się do Louisa. Jednak, miejsce obok mnie było puste i już chłodne. Otworzyłem natychmiast oczy, aby rozejrzeć się po pokoju. Nikogo nie było. Wstałem powoli, po czym udałem się do kuchni. Tutaj też nikogo nie było. Co jest? Stanąłem nad blatem i nalałem sobie wody do szklanki. Mój wzrok uniósł się na okno i zobaczyłem siedzącą postać na plaży. Potarłem oczy, ponieważ miałem jeszcze zamglony obraz. Zdecydowanie był to Louis. Uśmiechnąłem się mimowolnie na widok mojego ukochanego, po czym pobiegłem szybko to łazienki. Umyłem zęby, ubrałem świeże ubrania i wróciłem do kuchni, aby sprawdzić, czy Lou nadal był w tym miejscu co wcześniej. Gdy zobaczyłem go skulonego, wpatrującego się w wodę, od razu poszedłem do przed pokoju i ubrałem buty. Zarzuciłem na siebie kurtkę i wyszedłem z domku. Ostrożnie, tak aby chłopak mnie nie usłyszał, udałem się w jego stronę. Skradłem się za nim od tyłu i uśmiechnąłem się szeroko. Był piękny nawet od tyłu. Rzuciłem się na niego, chichocząc, a on jak oparzony podskoczył.
-Boże! Jak mnie wystraszyłeś!
-Haha, spokojnie. To Tylka ja. – uśmiechnąłem się, po czym usiadłem na nim przodem i delikatnie musnąłem jego usta.
-Tylko? – zaśmiał się, po czym przyciągnął bliżej. Wtuliłem się w niego mocniej i przysunąłem usta do jego ucha.
-Nieładnie tak uciekać, wiesz? – zadrżał pod wpływem tej bliskości.
-Nie mogłem spać… a jak tak na Ciebie patrzyłem… zgwałciłbym Cię tam! – zaśmialiśmy się oboje, a po chwili ponownie zbliżyłem twarz do jego ucha.
-Nie miałbym nic przeciwko. – zamruczałem, a gdy wróciłem do poprzedniej pozycji, zauważyłem rumieńce na twarzy Tomma. Uśmiechnąłem się automatycznie, ponieważ wyglądał przesłodko.
-Oh, Harry. Przestań.
-No cooo?
-Dlaczego tak na mnie działasz, hm? – nie odpowiedziałem, tylko wpiłem się w jego usta. Nie mogłem dłużej wytrzymać, patrząc tak na niego. Pragnąłem go dotykać, poznawać na nowo każdą część jego ciała. Lou od razu zaczął oddawać pocałunek, a ja wykorzystując jego zaangażowanie, wśliznąłem język do jego buzi. Pieściłem jego podniebienie, czując rozlewające się po moim ciele dreszcze. Chłopak poddał się na chwile tej pieszczocie, lecz po kilku sekundach zaczął walczyć o dominacje. Nasze języki wiły się wokół siebie, a mi robiło się coraz cieplej. Mimo mrozu, panującego na dworze, byłem rozpalony… i przede wszystkim napalony na mojego chłopaka. Popchnąłem go lekko na ziemie, tak aby się położył. Pochyliłem się nad nim, po czym wróciłem do całowania jego cudownych ust. Po kilkunastu sekundach, Lou odsunął się ode mnie, a ja uniosłem powieki ku górze.
-Haz, jesteśmy na plaży.
-Widzę.
-Nie jest Ci zimno?
-Przy Tobie? Nigdy. – zaśmiałem się cicho. – Oh, przepraszam! Pewnie Tobie jest zimno!
-Nie… tak tylko… dziwnie się czuję.
-Dlaczego?
-Nigdy nie leżałem na plaży i nie całowałem tak niesamowitego chłopaka. – wybuchnąłem śmiechem, bo mimo tego, że to co mówił nie było, aż tak śmieszne, moje emocje i uczucia były teraz bardziej uwydatnione.
-Chodź. – powiedziałem, wstając i wyciągnąłem rękę, aby pomóc mu wstać.
Gdy tylko weszliśmy do domku, rzuciłem się na mojego ukochanego, nie mogąc się powstrzymać. Tomlinson nie protestował, wręcz przeciwnie, przygniótł mnie do ściany i zaczął całować bez opamiętania. Jego ruchy były porywcze, ale też czułem w nich czułość, która doprowadzała mnie do szału. Podniecenie rosło we mnie coraz bardziej. Chłopak zręcznym ruchem zrzucił ze mnie kurtkę, po czym ja zrobiłem podobnie z jego.  Poczułem jego dłonie, ściskające moje pośladki, a z moich ust wymsknęło się ciche jęknięcie. Po chwili poczułem jego kolano dociskające moje krocze. W jednej sekundzie, zabrakło mi tchu i nie mogłem złapać powietrza. Walnąłem głową w ścianę, ponieważ z emocji odepchnąłem ją od tyłu. Jednak nie poczułem żadnego bólu. Jedynie co czułem, to rozkoszna przyjemność, paraliżująca całe moje ciało. Nie mam pojęcia jak to się działo, że Lou zmieniał mnie w dziką bestię, ale czułem nagły przypływ energii. Przyciągnąłem go jeszcze bliżej, a jego noga wróciła na ziemie. Zamiast tego, poczułem jego przyrodzenie ocierające się o moje. Jęknąłem głośno, słysząc podobną reakcję przyjaciela. Odwróciłem go i teraz on był przyciśnięty do ściany. Jednym ruchem, zerwałem z niego koszulkę i zacząłem scałowywać jego szyję i dekolt.
***
            Usta Harrego doprowadzały mnie do istnego szaleństwa. Emocje buzujące w moim ciele nie chciały za wszelką cenę się uspokoić, a mój członek dawał o sobie znać. Nie mogąc ukrywać rosnącego podniecenia, z moich ust wyrywały się ciche stęknięcia.
            -Ha… Harry. – wykrztusiłem, chcąc przywołać nas do porządku. Jednak chłopak nie zamierzał przestać, wręcz przeciwnie. Jego dłonie rozpięły moje spodnie, a już po chwili stałem przed nim całkowicie nagi. Moja skóra była niesamowicie gorąca, a na plecach poczułem pierwsze krople potu.
Nagle, Hazza uklęknął przede mną, a mój oddech stał się o wiele cięższy. Spojrzał na mnie i podarował mi cudowny uśmiech, ukazując przy tym swoje słodkie dołeczki. Znowu poczułem się jak we śnie. Nie wiem dlaczego, ale przy Styles-ie często tak się czułem.
Chłopak wziął moje przyrodzenie do buzi i ostrożnie zassał jego główkę. Stęknąłem cicho, nie mogąc opanować rozkoszy, rozlewającej się po moim ciele wraz z falą gorąca. Następnie zaczął ruszać głową po całej długości mojego penisa. Zacisnąłem pięści i zamknąłem oczy. Miałem ochotę krzyczeć jak najgłośniej, lecz wiedziałem, że to niestosowne. Jego język zwinnie owijał się wokół mojego kolegi, który pulsował pod wpływem pieszczot. Nie mogłem pojąć tego, co jego usta potrafią wyczyniać.
            -Ugh… ohh, Haz… aaa… kurwa… - wykrztusiłem, jako ostrzeżenie, że jestem blisko finału. Mój przyjaciel tylko przyspieszył tempa, a po chwili doszedłem w jego buzi. Harry połknął płyn, po czym wstał z uśmiechem na twarzy. Ja, patrząc na niego jak zamurowany, nie mogłem się ruszyć. Trzęsłem się, a moje nogi były dosłownie jak z waty. Mój chłopak zaśmiał się cicho i przyciągnął mnie bliżej do siebie, a ja utonąłem w jego ramionach. Odetchnąłem cicho, czując jak moje serce wreszcie wraca do normy.
            -Zabiję Cię. – wyszeptałem, a na moją twarz wstąpił wielki uśmiech.
            -Haha, też Cię kocham. – jego dłonie powędrowały ponownie na moje pośladki, które zaczął delikatnie masować.
            -Haaaaz, proszę Cie.
            -O co? Przecież nie powiesz mi, ze jest Ci źle.
            -Doprowadzasz mnie do szału.
            -I nawzajem. – uśmiechnąłem się, po czym oderwałem się od jego ciała. Wziąłem moje ubrania z podłogi, a następnie udałem się do łazienki.
            -Eeeej! Gdzie Ty się wybierasz?
            -Muszę wziąć prysznic. – oznajmiłem, a chłopak natychmiast mnie dogonił, wepchnął do pomieszczenia i zamknął za nami drzwi. – Nie Harry! Już nie!
            -Nie podobało Ci się? – zapytał ze smutną minką. Podszedłem do niego i czule go przytuliłem.
            -Oczywiście, że mi się podobało. – wymruczałem wprost do jego ucha, na co on zadrżał. – Ale powiadają, że co za dużo to nie zdrowo, czyż nie? – zapytałem, po czym namiętnie musnąłem usta chłopaka. Wykorzystując jego oczarowanie, wypchnąłem go za drzwi łazienki i wszedłem do kabiny prysznicowej.
Chłodny prysznic bardzo pomógł mi z powrotem odzyskać prawidłową temperaturę mojego ciała. Po dwudziestu minutach wyszedłem z toalety, ubrany w świeże ubrania. Poszedłem do kuchni, a na stole zobaczyłem dwa talerze z pięknie pachnącymi omletami. Harry stał przy umywalce i szorował patelnie. Skradłem się do niego i przytuliłem go od tyłu. Ten wypiął pośladki, ocierając się o mojego penisa. Zaśmiałem się cicho i pocałowałem go w tył szyi. Wyłączając wodę, zamruczał cicho i odwrócił się do mnie przodem.
            -Zmieniłeś może zdanie? – zapytał, uśmiechając się słodko.
            -Zjedzmy może śniadanie. – zachichotałem, a uśmiech z jego twarzy natychmiast zniknął.
            -Jesteś okrutny. – wysyczał, a ja przyciągnąłem go do siebie bliżej.
            -Dasz radę. – wyszeptałem i pocałowałem go w policzek.
Usiedliśmy przy stole i zaczęliśmy zajadać się pysznym posiłkiem. Uwielbiałem kuchnię Harrego, choć nie miałem okazji zjeść wiele, w ciągu naszej znajomości. Jednak wystarczyło mi skosztowanie kilku jego potraw i byłem pewny, że świetnie gotuje.
            -Haz, musimy niedługo wracać.
            -Już?
            -Też chciałbym tu zostać, ale minęły trzy dni.
            -Jest czwartek. Nie możemy zostać do soboty?
            -Musimy nadrobić pół tygodnia. Wrócimy dzisiaj, ok.?
            -I jutro zamierzasz iść do szkoły? – zapytał, robiąc wielkie oczy.
            -Nie. – zaśmiałem się. – Posprzątamy i załatwimy lekcje.
            -Jak zwykle ułożony Lou. – uśmiechnąłem się, wstałem i pochyliłem się nad stołem w stronę chłopaka. Złożyłem na jego ustach słodki pocałunek, który oczywiście od razu pogłębił.

6 komentarzy:

  1. Zajebisty ;D Czekam na nowy :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Kocham jak piszesz i kocham te opowiadanie. :D
    Rozdział zajebisty!!! <3
    Kiedy następny? Oby jak najszybciej, czekam. :3

    OdpowiedzUsuń
  3. To opowiadanie jest zajebiste *O* Kiedy następny rozdział ? :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Postaram się dodać jutro, ale nic nie obiecuję :)

      Usuń
  4. Proszę o nowy! :D Rozdział eksrta :* <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Oh, to bylo niesamowite. Seks Larrego szczegolnie. LOVE U.

    OdpowiedzUsuń