Cześć wszystkim! ♥
Dzisiaj dodaję nowy rozdział. Wydaje mi się jakiś nudny ;/
Chciałam BARDZO podziękować za te miłe komentarze i tyle widzów! Jestem totalnie zaskoczona i naprawdę nie spodziewałam się tego. Jesteście wspaniali! <3
Rozdział 14, część 2.
Obudziłem
się rano i od razu wyciągnąłem rękę, aby przytulić się do Louisa. Jednak,
miejsce obok mnie było puste i już chłodne. Otworzyłem natychmiast oczy, aby
rozejrzeć się po pokoju. Nikogo nie było. Wstałem powoli, po czym udałem się do
kuchni. Tutaj też nikogo nie było. Co jest? Stanąłem nad blatem i nalałem sobie
wody do szklanki. Mój wzrok uniósł się na okno i zobaczyłem siedzącą postać na
plaży. Potarłem oczy, ponieważ miałem jeszcze zamglony obraz. Zdecydowanie był
to Louis. Uśmiechnąłem się mimowolnie na widok mojego ukochanego, po czym
pobiegłem szybko to łazienki. Umyłem zęby, ubrałem świeże ubrania i wróciłem do
kuchni, aby sprawdzić, czy Lou nadal był w tym miejscu co wcześniej. Gdy
zobaczyłem go skulonego, wpatrującego się w wodę, od razu poszedłem do przed
pokoju i ubrałem buty. Zarzuciłem na siebie kurtkę i wyszedłem z domku.
Ostrożnie, tak aby chłopak mnie nie usłyszał, udałem się w jego stronę.
Skradłem się za nim od tyłu i uśmiechnąłem się szeroko. Był piękny nawet od
tyłu. Rzuciłem się na niego, chichocząc, a on jak oparzony podskoczył.
-Boże! Jak mnie wystraszyłeś!
-Haha, spokojnie. To Tylka ja. –
uśmiechnąłem się, po czym usiadłem na nim przodem i delikatnie musnąłem jego
usta.
-Tylko? – zaśmiał się, po czym
przyciągnął bliżej. Wtuliłem się w niego mocniej i przysunąłem usta do jego
ucha.
-Nieładnie tak uciekać, wiesz? –
zadrżał pod wpływem tej bliskości.
-Nie mogłem spać… a jak tak na
Ciebie patrzyłem… zgwałciłbym Cię tam! – zaśmialiśmy się oboje, a po chwili
ponownie zbliżyłem twarz do jego ucha.
-Nie miałbym nic przeciwko. –
zamruczałem, a gdy wróciłem do poprzedniej pozycji, zauważyłem rumieńce na
twarzy Tomma. Uśmiechnąłem się automatycznie, ponieważ wyglądał przesłodko.
-Oh, Harry. Przestań.
-No cooo?
-Dlaczego tak na mnie działasz,
hm? – nie odpowiedziałem, tylko wpiłem się w jego usta. Nie mogłem dłużej
wytrzymać, patrząc tak na niego. Pragnąłem go dotykać, poznawać na nowo każdą
część jego ciała. Lou od razu zaczął oddawać pocałunek, a ja wykorzystując jego
zaangażowanie, wśliznąłem język do jego buzi. Pieściłem jego podniebienie,
czując rozlewające się po moim ciele dreszcze. Chłopak poddał się na chwile tej
pieszczocie, lecz po kilku sekundach zaczął walczyć o dominacje. Nasze języki
wiły się wokół siebie, a mi robiło się coraz cieplej. Mimo mrozu, panującego na
dworze, byłem rozpalony… i przede wszystkim napalony na mojego chłopaka.
Popchnąłem go lekko na ziemie, tak aby się położył. Pochyliłem się nad nim, po
czym wróciłem do całowania jego cudownych ust. Po kilkunastu sekundach, Lou
odsunął się ode mnie, a ja uniosłem powieki ku górze.
-Haz, jesteśmy na plaży.
-Widzę.
-Nie jest Ci zimno?
-Przy Tobie? Nigdy. – zaśmiałem
się cicho. – Oh, przepraszam! Pewnie Tobie jest zimno!
-Nie… tak tylko… dziwnie się
czuję.
-Dlaczego?
-Nigdy nie leżałem na plaży i nie
całowałem tak niesamowitego chłopaka. – wybuchnąłem śmiechem, bo mimo tego, że
to co mówił nie było, aż tak śmieszne, moje emocje i uczucia były teraz
bardziej uwydatnione.
-Chodź. – powiedziałem, wstając i
wyciągnąłem rękę, aby pomóc mu wstać.
Gdy tylko weszliśmy do domku,
rzuciłem się na mojego ukochanego, nie mogąc się powstrzymać. Tomlinson nie
protestował, wręcz przeciwnie, przygniótł mnie do ściany i zaczął całować bez
opamiętania. Jego ruchy były porywcze, ale też czułem w nich czułość, która
doprowadzała mnie do szału. Podniecenie rosło we mnie coraz bardziej. Chłopak
zręcznym ruchem zrzucił ze mnie kurtkę, po czym ja zrobiłem podobnie z jego. Poczułem jego dłonie, ściskające moje
pośladki, a z moich ust wymsknęło się ciche jęknięcie. Po chwili poczułem jego
kolano dociskające moje krocze. W jednej sekundzie, zabrakło mi tchu i nie
mogłem złapać powietrza. Walnąłem głową w ścianę, ponieważ z emocji odepchnąłem
ją od tyłu. Jednak nie poczułem żadnego bólu. Jedynie co czułem, to rozkoszna
przyjemność, paraliżująca całe moje ciało. Nie mam pojęcia jak to się działo,
że Lou zmieniał mnie w dziką bestię, ale czułem nagły przypływ energii.
Przyciągnąłem go jeszcze bliżej, a jego noga wróciła na ziemie. Zamiast tego,
poczułem jego przyrodzenie ocierające się o moje. Jęknąłem głośno, słysząc
podobną reakcję przyjaciela. Odwróciłem go i teraz on był przyciśnięty do
ściany. Jednym ruchem, zerwałem z niego koszulkę i zacząłem scałowywać jego
szyję i dekolt.
***
Usta Harrego
doprowadzały mnie do istnego szaleństwa. Emocje buzujące w moim ciele nie
chciały za wszelką cenę się uspokoić, a mój członek dawał o sobie znać. Nie
mogąc ukrywać rosnącego podniecenia, z moich ust wyrywały się ciche stęknięcia.
-Ha… Harry.
– wykrztusiłem, chcąc przywołać nas do porządku. Jednak chłopak nie zamierzał
przestać, wręcz przeciwnie. Jego dłonie rozpięły moje spodnie, a już po chwili
stałem przed nim całkowicie nagi. Moja skóra była niesamowicie gorąca, a na
plecach poczułem pierwsze krople potu.
Nagle, Hazza uklęknął przede mną, a mój oddech stał się o
wiele cięższy. Spojrzał na mnie i podarował mi cudowny uśmiech, ukazując przy
tym swoje słodkie dołeczki. Znowu poczułem się jak we śnie. Nie wiem dlaczego,
ale przy Styles-ie często tak się czułem.
Chłopak wziął moje przyrodzenie do buzi i ostrożnie zassał
jego główkę. Stęknąłem cicho, nie mogąc opanować rozkoszy, rozlewającej się po
moim ciele wraz z falą gorąca. Następnie zaczął ruszać głową po całej długości
mojego penisa. Zacisnąłem pięści i zamknąłem oczy. Miałem ochotę krzyczeć jak
najgłośniej, lecz wiedziałem, że to niestosowne. Jego język zwinnie owijał się
wokół mojego kolegi, który pulsował pod wpływem pieszczot. Nie mogłem pojąć
tego, co jego usta potrafią wyczyniać.
-Ugh… ohh,
Haz… aaa… kurwa… - wykrztusiłem, jako ostrzeżenie, że jestem blisko finału. Mój
przyjaciel tylko przyspieszył tempa, a po chwili doszedłem w jego buzi. Harry
połknął płyn, po czym wstał z uśmiechem na twarzy. Ja, patrząc na niego jak
zamurowany, nie mogłem się ruszyć. Trzęsłem się, a moje nogi były dosłownie jak
z waty. Mój chłopak zaśmiał się cicho i przyciągnął mnie bliżej do siebie, a ja
utonąłem w jego ramionach. Odetchnąłem cicho, czując jak moje serce wreszcie
wraca do normy.
-Zabiję
Cię. – wyszeptałem, a na moją twarz wstąpił wielki uśmiech.
-Haha, też
Cię kocham. – jego dłonie powędrowały ponownie na moje pośladki, które zaczął
delikatnie masować.
-Haaaaz,
proszę Cie.
-O co? Przecież
nie powiesz mi, ze jest Ci źle.
-Doprowadzasz
mnie do szału.
-I
nawzajem. – uśmiechnąłem się, po czym oderwałem się od jego ciała. Wziąłem moje
ubrania z podłogi, a następnie udałem się do łazienki.
-Eeeej!
Gdzie Ty się wybierasz?
-Muszę wziąć
prysznic. – oznajmiłem, a chłopak natychmiast mnie dogonił, wepchnął do
pomieszczenia i zamknął za nami drzwi. – Nie Harry! Już nie!
-Nie
podobało Ci się? – zapytał ze smutną minką. Podszedłem do niego i czule go
przytuliłem.
-Oczywiście,
że mi się podobało. – wymruczałem wprost do jego ucha, na co on zadrżał. – Ale
powiadają, że co za dużo to nie zdrowo, czyż nie? – zapytałem, po czym
namiętnie musnąłem usta chłopaka. Wykorzystując jego oczarowanie, wypchnąłem go
za drzwi łazienki i wszedłem do kabiny prysznicowej.
Chłodny prysznic bardzo pomógł mi z powrotem odzyskać
prawidłową temperaturę mojego ciała. Po dwudziestu minutach wyszedłem z
toalety, ubrany w świeże ubrania. Poszedłem do kuchni, a na stole zobaczyłem
dwa talerze z pięknie pachnącymi omletami. Harry stał przy umywalce i szorował
patelnie. Skradłem się do niego i przytuliłem go od tyłu. Ten wypiął pośladki,
ocierając się o mojego penisa. Zaśmiałem się cicho i pocałowałem go w tył szyi.
Wyłączając wodę, zamruczał cicho i odwrócił się do mnie przodem.
-Zmieniłeś
może zdanie? – zapytał, uśmiechając się słodko.
-Zjedzmy
może śniadanie. – zachichotałem, a uśmiech z jego twarzy natychmiast zniknął.
-Jesteś
okrutny. – wysyczał, a ja przyciągnąłem go do siebie bliżej.
-Dasz radę.
– wyszeptałem i pocałowałem go w policzek.
Usiedliśmy przy stole i zaczęliśmy zajadać się pysznym
posiłkiem. Uwielbiałem kuchnię Harrego, choć nie miałem okazji zjeść wiele, w
ciągu naszej znajomości. Jednak wystarczyło mi skosztowanie kilku jego potraw i
byłem pewny, że świetnie gotuje.
-Haz,
musimy niedługo wracać.
-Już?
-Też
chciałbym tu zostać, ale minęły trzy dni.
-Jest
czwartek. Nie możemy zostać do soboty?
-Musimy
nadrobić pół tygodnia. Wrócimy dzisiaj, ok.?
-I jutro
zamierzasz iść do szkoły? – zapytał, robiąc wielkie oczy.
-Nie. – zaśmiałem
się. – Posprzątamy i załatwimy lekcje.
-Jak zwykle
ułożony Lou. – uśmiechnąłem się, wstałem i pochyliłem się nad stołem w stronę
chłopaka. Złożyłem na jego ustach słodki pocałunek, który oczywiście od razu
pogłębił.
Zajebisty ;D Czekam na nowy :)
OdpowiedzUsuńKocham jak piszesz i kocham te opowiadanie. :D
OdpowiedzUsuńRozdział zajebisty!!! <3
Kiedy następny? Oby jak najszybciej, czekam. :3
To opowiadanie jest zajebiste *O* Kiedy następny rozdział ? :3
OdpowiedzUsuńPostaram się dodać jutro, ale nic nie obiecuję :)
UsuńProszę o nowy! :D Rozdział eksrta :* <3
OdpowiedzUsuńOh, to bylo niesamowite. Seks Larrego szczegolnie. LOVE U.
OdpowiedzUsuń