poniedziałek, 31 grudnia 2012

Rozdział 15. 'Never let me go'


Witajcie ponownie! ♥
Wybaczcie, że wczoraj nie dodałam, ale miałam bardzo mało czasu :( Pewnie bym zdążyła, ale strasznie wciągnął mnie pewien one shot i czytałam go tak długo, że potem już nie miałam kiedy napisać rozdziału. Przepraszam :(
Na szczęście udało mi się dzisiaj wstać wcześniej i przed chwilą skończyła dla Was pisać. Ten rozdział niestety jest już trochę naciągany i zapewne jest to bardzo widoczne. Nie chciałam zaczynać nowego wątku, bo pewnie ciągnąłeo by się to jeszcze przez przynajmnie 2-3 rozdziały. Następnym wpisem, jaki tu zobaczycie, będzie epilog. Nie wiem, czy to Was zasmuci, czy ucieszy, ale ja mam mieszane uczucia. Z jedenj strony szkoda, że już koniec tej historii, ale z drugiej nawet fajnie, że tak to się skończyło. Poza tym, zaczęłam już nowe opowiadanie i jestem zadowolona z pierwszego rozdziału. Muszę go jeszcze trochę dokończyć i może we ferie zacznę dodawać :)
Chciałabym Was bardzo prosić, aby każdy, kto czytał i czyta to opowiadanie, napisał jakiś krótki komenatarz. Pragnę się dowiedzieć, jak Wam się podobało i czył był naprawdę bardzo nudny, czy może jednak troszkę mniej. Z góry bardzo dziękuję! <3

Miłego czytania! <3




Rozdział 15.

            Około dwie godziny zajęło nam sprzątnięcie niewielkiego bałaganu w domku oraz spakowanie wszystkich naszych rzeczy. Za około trzy godziny mieliśmy pociąg, a na dworzec jechało się minimum godzinę. Postanowiliśmy z Louisem przejść się ostatni raz na plaże. Założyliśmy więc buty i ubraliśmy kurtki, po czym wyszliśmy z budynku.
            -Będę tęsknił za tym miejscem. – powiedziałem cicho.
            -Ja też. – odparł ku mojemu zdziwieniu. Nie sądziłem, że tak bardzo poddał się uczuciom i emocjom doznanym tutaj, ale jednak się myliłem.
Spacerując po chłodnym piasku, jedna myśl wpadła do mojej głowy. Od razu na moje policzki wkradły się rumieńce i sam nie byłem pewny, czy powinienem to zrobić. Bałem się, że Lou zacznie się z tego śmiać albo coś jeszcze gorszego.

Zaryzykowałem jednak i z ogromną ostrożnością i największą delikatnością na jaką było mnie stać, powoli chwyciłem dłoń Tomma. Może nie chwyciłem, a wśliznąłem. Chłopak automatycznie na mnie spojrzał i przez zaskoczenie zatrzymał się. Sam do końca nie wiedziałem, co odczuwał, ale na wszelki wypadek, wziąłem dłoń i przycisnąłem ją do siebie. Lou uśmiechnął się słodko, a w jego oczach mogłem dojrzeć iskry. Wyciągnął ku mnie swoją rękę i chwycił moją, oplatając nasze place wokół siebie. Poczułem wielką ulgę, a na moją twarz wkradł się delikatny uśmiech.
Tomlinson przyciągnął mnie bliżej i objął, a ja wtuliłem się w niego, niczym małe dziecko.
            -Kocham Cię. – wyszeptał wprost do mojego ucha, a ja poczułem, że moje oczy zaczynają być zbyt mokre.
            -Ja Ciebie też. – powiedziałem cicho i schowałem twarz w jego kurtce. Nie miałem pojęcia dlaczego, ale zacząłem płakać, a Louis wyczuwszy to, mocniej mnie do siebie przytulił.
            -Ej, Harry. Co jest? Nie płacz. – mówił, próbując mnie jakoś pocieszyć. Jednak mnie nie trzeba było pocieszać. Chyba pierwszy raz w życiu, doznałem coś takiego jak łzy szczęścia. Było to dla mnie tak dziwnie uczucie, że nie mogłem go opanować. W mojej głowie lekko wirowało, w brzuchu czułem wibracje, a sercu miłe ciepło. Było mi tak przyjemnie, czułem się całkowicie bezpieczny.
Mój przyjaciel, wziął w dłonie moją głowę i skierował ją tak, aby patrzył w jego oczy.
            -Dlaczego płaczesz? – zapytał ze zmartwieniem. Nie byłem w stanie odpowiedzieć, więc uśmiechnąłem się tylko, po czym zbliżyłem twarz do jego. Nasze wargi przylgnęły do siebie czule, a ja znowu poczułem dreszcze. Nie ważne ile razy całowałem już Louisa i co ze sobą robiliśmy, ale za każdym razem czułem coraz większe podniecenie i rozkosz.
Gdy już się od siebie oderwaliśmy, chłopak wyglądał o wiele radośniej niż przed chwilą.
            -Usiądźmy na chwilę. – zaproponowałem i po sekundzie byliśmy już na piasku. Chwyciłem ponownie dłoń chłopaka i przycisnąłem ja do miejsca, w której znajdowało się moje serce.
            -Płakałeś kiedyś ze szczęścia? – zapytałem, przerywając błogą ciszę.
            -Dlaczego pytasz? – był zdziwiony.
            -Płakałeś?
            -Hah, tak, Harry. – uśmiechnął się na samo wspomnienie.
            -Dziwne a zarazem niesamowite uczucie, prawda?
            -Do czego zmierzasz?
            -Przed chwilą, pierwszy raz w życiu tego doświadczyłem, Lou.
            -Oh, Harry! – zagruchał melodyjnie, a jego wyraz twarzy zmienił się, jakby był najszczęśliwszym człowiekiem na ziemii. – To… to cudowne!
            -Tak. – zaśmiałem się. – Uszczęśliwiasz mnie. – dodałem cicho.
            -To naprawdę pierwszy raz?
            -Tak… a Ty? Kiedy był Twój pierwszy raz? – zapytałem z ciekawością.
            -Naprawdę chcesz wiedzieć?
            -Nawet nie wiesz jak bardzo.
            -Ja… - westchnął przeciągle. – To przyszło tak nagle.
            -Kiedy?
            -Wczoraj.
            -Jak to? – spojrzałem na niego wielkimi oczami.
            -Jak byłeś pod prysznicem.
            -Oh, jejku. Ja no… nie mogę w to uwierzyć. – znowu poczułem się jak we śnie. Moja głowa lekko pulsowała, ale nie z bólu. Myślę, że to przez emocje buzujące pod wpływem słów, czułości i dotyku Louisa.

***
       
     Nie wiem jak to opisać, ale byłem totalnie oczarowany zachowaniem Harrego. Nie spodziewałem się z jego strony, tak mocnych i głębokich doznań. Z każdym dniem kochałem go coraz bardziej i pragnąłem poznawać go jeszcze bardziej.

Było chwile po osiemnastej, jechaliśmy pociągiem już ponad dwie godziny. Nie byłem jakoś bardzo zmęczony. Byłem szczęśliwy, że obok mnie siedział Styles. To przy nim czułem się najlepiej.
Siedział, a jego głowa delikatnie opierała się na moim ramieniu. Spał. Ja też spałem, lecz przed chwilą się obudziłem. Zawsze, gdy jechałem jakimś pojazdem, działało to na mnie otępiająco. Po kilkunastu minutach jazdy, czułem przymulenie i wkrótce zasypiałem. Podobnie było i teraz. Popatrzyłem chwile w okno i przeleciałem wzrokiem po ludziach, siedzących w naszym przedziale. Większość osób też spało, ale moją uwagę przykuła mała dziewczynka, siedząca w rogu i obserwująca mnie z ogromnych zaciekawieniem. Uśmiechnąłem się do niej, najszerzej i najpiękniej jak umiałem, a ona po chwili odwzajemniła tym samym. Zobaczyłem w jej policzkach małe dołeczki, bardzo podobne do tych Hazzy. Miała jasne, proste włosy, związane w dwie małe kiteczki. Była przesłodka. Nagle, zsunęła się z siedzenia i do mnie podeszła. Wdrapała się pewnie na moje kolana i przyłożyła buźkę do ucha, chcąc mi coś przekazać.
            -Nudzi mi się, a Tobie? – zapytała, a ja cicho się zaśmiałem. Zupełnie nie spodziewałem się po niej takie zachowania.
            -Trochę, ale jestem bardzo szczęśliwy, więc nie przeszkadza mi to bardzo. – odparłem cicho, a ona uśmiechnęła się jeszcze bardziej.
            -To Twój chłopak? – kompletnie nie spodziewałem się takiego pytania. Myślałem, ze raczej będą odbierać mnie i Hazze jako przyjaciół.
            -Skąd wiesz?
            -Masz mnie za głupią? – jej minka posmutniała. – To że jestem dzieckiem, nie znaczy, że wiem mniej od Ciebie! – zachichotała.
            -Tak, to mój chłopak. – odparłem z uśmiechem.
            -Fajny jest.
            -Podoba Ci się?
            -Nie! Fuj! – zaśmiałem się trochę głośniej, nie mogąc powstrzymać rozbawienia.
            -Dlaczego uważasz, że fuj?
            -No bo On jest Twój, więc już nie może być nikogo inny. – oww… jej słowa były takie słodkie i niewinne. Na pierwszy rzut oka, pomyślałem, że to jakaś mała rozpieszczona panienka, ale gruba się myliłem. Była bardzo uroczą i przede wszystkim mądrą dziewczynką.
            -A gdzie Twoi rodzice?
            -W drugim przedziale.
            -Nie wolisz być z nimi?
            -Ohh, pewnie znowu się obściskują! Już czasami mam tego dość, wiesz?
            -Haha, rozumiem.
            -Wiesz, że oni są podobni do Was?
            -Słucham?
            -Mam dwóch tatusiów. Super, prawda? – oniemiałem. Po prostu nie umiałem nic z siebie wykrztusić.
            -Naprawdę?
            -Tak. – zachichotała. Nagle do przedziału wszedł jakiś mężczyzna. Nie był stary, wyglądał na około dwadzieścia dwa-cztery lata.
            -Lily, idziemy już. Ej, co Ty robisz? Nie zaczepiaj Pana. – powiedział, kierując słowa do małej.
            -To nie jest Pan! On jest super! I ma chłopaka, tak jak Ty! – zaświergotała. Chłopak zaśmiał się cicho, po czym podszedł bliżej.
            -Przepraszam za nią.
            -Nie szkodzi. Jest bardzo grzeczna i miła!
            -Tylko na chwilę. – zaśmiał się ponownie. Wziął na ręce Lily, po czym wyciągnął ku mnie dłoń. – Jake.            
            -Louis. – powiedziałem i uścisnąłem delikatnie jego rękę. – Wybaczysz, ale nie mogę wstać. – pokazałem na śpiącego Hazze i oboje się zaśmialiśmy.
            -Rozumiem, rozumiem. My już wysiadamy, do zobaczenia może! – krzyknął, wychodząc z przedziału.
            -Do widzenia. – powiedziałem, po czym z uśmiechem oparłem głowę o głowę Hazzy po chwili zasnąłem.

Wieczorem.

            Weszliśmy do domu i postawiliśmy nasze torby na podłodze. W drodzę z dworca, opowiedziałem moją krótką historię z dziewczynką, Harremu, a on podobnie jak ja był nią oczarowany. Oczywiście, jego zdziwienie było bardzo zabawne, gdy powiedziałem, ze miała dwóch tatusiów.
            -Lou? – zaczął.
            -Tak?
            -Co byś… co byś powiedział, gdybym za kilka lat chciałbym mieć z Tobą dziecko?

14 komentarzy:

  1. AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA DAWAJ NASTĘPNY PROSZĘ . KOCHAM TWÓJ BLOG !! ALE Z TYM DZIECKIIEM TO DOWALIŁAŚ . HUEHUEHUEHEUHEU. DODAJ JAK NAJSZYBCIEJ NASTĘPNY PROSZĘ . Jednak jest jedno ale ostatnio się w nim prawie nic nie dzieje . tylko jakaś marna akcja . ALE I TAK JEST ZAJEBIŚCIE . Co mogę jeszcze napisać . Ahhh... Chcę żeby oni mieli dziewczynkę .

    OdpowiedzUsuń
  2. Owww :3 Jaki słodki rozdział :3 Czekam na następny

    OdpowiedzUsuń
  3. OOOWWWWWWWWWWWWWWWWW!!! <3 Rozdział bardzo słodki. Czekam na następny!!! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Wielkie wielkie awwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwww :***********
    Słodki ale nie przesłodzony i to właśnie uwielbiam :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak wszyscy to ja tez - awww...
    Ten rozdzial byl slodki, ale to dobrze c:. Nie moge sie doczekac epilogu, chociaz szkoda, ze juz koniec tego bloga. Bardzo polubilam go i tak dziwnie bedzie sie z Nim zegnac, ale dobrze, ze piszesz 2 bloga. No coz w takim razie czekam :D

    OdpowiedzUsuń
  6. awwwwwww.. Jak slodko :D ♥ Bardzo dobry rozdzial , jestem ciekawa co Lou odpowie na pytanie Hazzy :D czekam na nowy ; *

    OdpowiedzUsuń
  7. ooooooooooo Oni są tacy słodcy. Rozczulam się ;D Rozdziała boski. Pisz szybko. Życze weny i Szęśliwego Nowego Roku.
    Pozdrawiam
    Ada
    Zapraszam do nas http://historia-pewnej-koszulki-w-paski.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. <3 kocham tego bloga <3 i przepraszam, że ostatnio nic nie komentuje, ale nie mam weny do napisania komentarza, a co dopiero rozdziału. Więc jeszcze raz przepraszam. Rozdział niesamowity. Jak i wszystkie inne <3 [becausetruelovecannothide.blogspot.com ]

    OdpowiedzUsuń
  9. jest nowy rozdzial na http://mpsth.blogspot.com
    z hazzą :)
    zaprazam

    OdpowiedzUsuń
  10. kURWA DZIECKO !! NIECH BĘDĄ MIELI DZIECKO!

    OdpowiedzUsuń
  11. Jakie słodkie *_________* Będzie małe Larrysiątko *O* Czekam na następny :3

    OdpowiedzUsuń
  12. Hej! Zostałaś nominowana do Liebster Awards, szczegóły na moim blogu: http://that-your-heart.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  13. Heej :3
    Zostałaś nominowana do Liebster Awards, szczegóły no moim blogu
    http://socanwedoitalloveragain.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  14. Jesteś genialna! to jest boskie<3 uwielbiam czytać Twoje opowiadania:) Mistrzu xD

    OdpowiedzUsuń