Rozdział
8.
27.
08. 2011r.
*Harry*
Zamknięty w swoim mieszkaniu,
siedziałem przed telewizorem. Nic do mnie nie docierało poza moim, małym,
własnym światem rozpaczy. Oglądałem jakąś komedię, żeby polepszyć sobie humor.
Miałem dość płaczu i smutku. W końcu chłopacy nie płaczą. Wmawiałem sobie te
słowa, żeby się nie załamać… Chyba straciłem przyjaciela. Przyjaciela, którego
nie kochałem jak przyjaciela. Który był dla mnie kimś więcej, kimś bez kogo po
prostu byłem nikim. Boże… nawet moje myśli nie są normalne. Zaprzeczam sam
sobie. Muszę skupić się na jednym albo najlepiej jak się czymś zajmę. Tylko, że
jak pójdę do Nialla to od razu będzie pytał co się stało i nie da mi spokoju, dopóki
mu wszystkiego nie opowiem. Zapewne Liam
i Zayn dawno wiedzieli w jakim stanie zastał mnie blondyn. Nie miałem ochoty z
nimi o tym rozmawiać. Chciałbym po prostu zapomnieć i żyć dalej. Ale jak jak do
cholery mogę zapomnieć o Louisie?! O osobie, która tak niesamowicie na mnie
działa. Sam jego wzrok, uśmiech, sprawia, że zapominam o całym świecie. Będzie
ciężko… Z zamyślenia wyrwało mnie pukanie do drzwi.
-Harry? Harry otwórz. Wiem, że tam
jesteś! – odezwał się Niall, po dłuższym czasie nie otwierania mu dzrwi.
Siedziałem cicho, ale błękitnooki nie dawał za wygraną. Poszedłem więc i
wpuściłem go do srodka.
-Proszę Cię! Nie rób tak więcej.
Myślałem, że coś Ci się stało!
-Niezły pomysł. – przyznałem Niallowi z
uśmiechem.
-Harry!
-No uspokój się. Przecież nic mi nie
jest. Jestem caly i zdrowy. – zapewniłem.
-Co… co to wczoraj było? – tego się
obawiałem.
-Nic takiego. – uśmiechnąłem się
promiennie. Jednak blondas wiedział, że to sztuczny uśmiech, bo zrobił minę w
stylu „Are you kidding me?”
-Niall… proszę. Chociaż nie dzisiaj.
-To powiedz przynajmniej o co lub kogo
chodzi?
-Nie.
-Dlaczego?
-Bo nie.
-Harry! Doprowadzasz mnie do szału! Aaa…
ktoś o tym wie? – milczałem. – Ukochany przyjaciel Lou wie?
-Nie mam takiego przyjaciela. – wykrztusiłem
i rozpłakałem się. Te słowa kosztowały mnie więcej bólu niż pożegnanie z
Louisem kilka lat temu.
-Harry… przepraszam.. Ja… nie
wiedziałem. – pokiwałem wyrozumiale głową, żeby był pewny, iż się na niego nie
gniewam. Podszedł do mnie i natychmiast mocno przytulił.
*Liam*
Z tego co opowiedział mi Niall
wczoraj i dzisiaj z Harrym nie było najlepiej. Musieliśmy coś wymyślić, bo tak
nie może być. Loczek ciągle dostaje w dupe. Przecież nic złego nie zrobił. Nie
jest oczywiście święty, ale to nie powód, aby tak go karać. W końcu są ludzie,
którzy robią okropne rzeczy, a wiodą szczęśliwe życie. Jak to jest? Nie powinno
być na odwrót? Denerwowało mnie to strasznie. Na dodatek to musiało być
naprawdę bolesne. Harry tak kocha Louisa… ale skąd on ma o tym wiedzieć?
Zadzwoniłem
do Zayna, bo tylko on jeszcze nie wiedział o tej historii.
-Cześć Liamku. – odezwał się radosny
głos w słuchawce.
-Hej Zayn. Musimy pogadać.
-Mam przyjść?
-Tak by było najlepiej. Chodzi o
Harrego.
-Zaraz u ciebie będę. – zacisnałem czerwoną
słuchawkę, po czym wykręciłem numer Nialla, żeby też przyszedł. Musieliśmy
ustalić co zrobić. Wymyślić jakiś plan.
Po 15 minutach Zayn i blondyn już u mnie byli. Usiedliśmy na
kanapie w salonie i opowiedzieliśmy wszystko Malikowi. Był zaskoczony.
Myśleliśmy co z tym zrobić, ale nikomu nic nie przychodziło do głowy. Po
kilkunastu minutach namysłu Niall wpadł na jakiś pomysł.
-Chłopaki, a może po prostu
pójdziemy o tym pogadać z Lou?
-Będzie chciał mówi? – zapytał mulat.
-Myślę, że nie jest na tyle głupi,
aby teraz wszystkich od siebie odrzucał. – odpowiedziałem. – To jest dobry
pomysł Niall. – uśmiechnąłem się delikatnie.
-Inaczej nic nie zdziałamy, bo Hazza
jest nieugięty z tego co słyszałem. – powiedział Zayn.
-To idziemy do niego?
-Mhm. Yeaach.
*Louis*
Snułem się po domu i nie wiedziałem co
ze sobą zrobić. W nocy się nie wyspałem. Tak właściwie to prawie w ogóle nie
spałem. Źle mi było, że postąpiłem tak wobec Harrego. Jeszcze nigdy się z nim
nie pokłóciłem. Wczoraj słowa same wylatywały mi z ust. Nie mogłem tego
opanować. Do końca dnia byłem zszokowany tym, że byłem w stanie powiedzieć coś
takiego. Ale to o czym poinformował mnie Styles rozerwało mnie od środka. Nie
chciałem mu ze wszystkich sił wierzyć i dlatego tak zareagowałem. Oczywiście,
to mnie nie usprawiedliwia. Chyba muszę go przeprosić. Nie wiem czy będzie
chciał mnie słuchać, ale muszę spróbować. Nie mogę go stracić. Z rozmyślań
wyrwał mnie dzwonek do drzwi. W progu zastałem Liama, Zayna i Nialla. Mogłem
się tego spodziewać. Wpuściłem ich do środka i usiedliśmy w dużym pokoju.
-Lou, więc tak. Zastałem wczoraj Hzze w
strasznym stanie. Przyszedł do domu caly zapłakany. Prawie zemdlał mi w
ramionach i nie chciał nic jeść. Nie powiedział mi o co chodzi, ale z naszej
rozmowy wywnioskowałem, iż chodzi o Ciebie. Gdy tylko wymieniłem Twoje imię
ponownie się rozpłakał. Teraz więc nie owijaj w bawełnę tylko mów co się stało.
– słowa Nialla były szczere, lecz zadały mi wiele bólu. Sprawiłem, że Harry
płakał. Okropny ból rozlał mi się po klatce piersiowej. To zdecydowanie nie
było miłe uczucie. Teraz mi zachciało się płakać. Szczerze mówiąc, to co
powiedział blondyn zadało mi więcej cierpienia niż to, że Eleonor mnie zdradziła.
Sam nie wiem dlaczego, ale nie panowałem nad tym.
Z bólem opowiedziałem wszystko
chłopcom. Było mi ciężko o tym tak po prostu mówić, więc co jakiż czas byłem
zmuszony do kilkusekundowej przerwy. Gdy tylko skończyłem mówić, schowałem
twarz w dłoniach i najzwyczajniej w świecie się rozpłakałem.
-Ja… ja naprawdę nie chciałem… żeby…
tak wyszło. Prze… przepraszam. – wydukałem płacząc. Chlopcy wstali i przytulili
mnie do siebie. Jestem im strasznie wdzięczny, że mimo tego co zrobiłem
Loczkowi nadal przy mnie byli.
-Nie
nas powinieneś przepraszać. – powiedział cicho Liam.
-Wiem. Ja wiem. – wykrztusiłem tylko i
na dobre się rozpłakałem.