Coś mam przeczucie, że nie mam talentu do pisania :c i przy okazji do myślenia... gdyż kolejny rozdział po przynajmniej 8 kom. wali mnie już. wybaczcie.
Miłego czytania :)
Rozdział
4.
25.
08. 2011r.
*Liam*
Obudziłem się, leżąc obok jeszcze
śpiącej Danielle. Gdy spała wydawała się taka bezbronna i delikatna. Mógłbyś
się w nią wgapiać godzinami. Do końca życia będę dziękował Bogu, że mogłem
spotkać tak wspaniałą dziewczynę.
Zacząłem rozmyślać o wczorajszym
wieczorze. Louis wrócił… to takie zaskakujące. Nikt z nas się tego nie
spodziewał. Pewnie on sam nie wiedział, że na jeszcze kiedyś spotka. Było widać,
że strasznie się za nami stęsknił, a w szczególności za Harrym. Miło było
patrzeć na radość, widniejącą na twarzy Loczka. Nie tą udawaną, lecz prawdziwą.
Po godzinie rozmowy zauważyłem, że
Lou trochę się zminił. Można powiedzieć, że wydoroślał, ale także zmienił swoje
nastawienie do Hazzy. Kiedyś traktował go jak chłopak chłopaka, a wczoraj…
często na niego spoglądał. Widziałem również, jak szeptał mu coś do ucha lub go
przytulał, niejednokrotnie. Cały czar prysnął, kiedy opowiedział nam o swojej
dziewczynie Eleanor. Nie żebym miał coś przeciwko, ale myślałem… miałem
nadzieję, że może Harry… i Lou. Sam nie wiem co tym wszystkim myśleć. W każdym
bądź razie obaj mogą na mnie liczyć i znajdą u mnie wsparcie.
*Louis*
Po spotkaniu z chłopakami, od razu
wróciłem do domu i zasnąłem. Rano obudziłem się z uśmiechem na twarzy. Nie
spodziewałem się, że mogło spotkać mnie coś tak wspaniałego.
Po śniadaniu nie wiedziałem co ze
sobą zrobić, więc włączyłem telewizor. Pooglądałem przez godzinę Disney Chanel,
a potem pomogłem mamie w rozpakowywaniu reszty rzeczy, które niedawno
przyleciały. Przylatując to, wzięliśmy tylko nasz ubrania i kosmetyki. Resztę
rzeczy mieli dowieść nam, wynajęci przez mamę pomocnicy.
Opadłem na łóżko zmęczony. To całe
układanie i sprzątnie było wykańczające. Leżąc, pomyślałem, że mógłbym
odwiedzić Harrego. Jestem cieka jak urządził „nasze” mieszkanie.
*Harry*
Siedziałem przed telewizorem, kiedy
dobiegł mnie dźwięk pukania do drzwi. Ogarnąłem się szybko i poszedłem
otworzyć. Nie wiedziałem kto mógł o tej porze dobijać się do mnie. Liam był z
Danielle, a Niall i Zayn ćwiczyli na siłowni. Otworzyłem drzwi i przede mną
ujrzałem uśmiechniętą twarz Louisa. O matko! Jego oczy, jego twarz… gorąco. Po
chwili zobaczyłem, ze trzyma kogoś za rękę. Zza jego pleców wyłoniła się
ciemnowłosa dziewczyna.
-Cześć.
– powiedział Lou. – To jest właśnie Eleanor. – uśmiechnął się i wskazał na
dziewczyną. Widać było, iż szatynka bała się trochę spotkania. Kąciki jej ust
uniosły się ku górze, chcąc wyglądać przyjaźniej.
-Hej.
– powiedziała i wyciągnęła ku mnie dłoń. Patrzyłem się na nią jak otępiały i
nie wiedziałem co zrobić. Czułem się głupio… wręcz beznadziejnie. Po kilku
sekundach oprzytomniałem i uścisnąłem delikatnie rękę dziewczyny.
-Cześć.
Wchodźcie. – wydusiłem z siebie i zaprosiłem parę do środka. Nie zbyt
wiedziałem co teraz zrobić. Chyba nigdy nie byłem w takiej sytuacji. Poczułem
się bezradnie, ale w końcu coś musiałem wymyślić.
-Myślałe,
że wpadnę na troszkę odwiedzić starego przyjaciela. – zaśmiał się Lou. –Chciałem
Ci przedstawić moją piękność, więc zabrałem Eleanor. – dziewczyna spojrzała na
swojego chłopaka i uśmiechnęli się do siebie. Te jej rumieńce na twarzy,
maślane oczka… zrobiło mi się niedobrze.
-Fajnie,
że przyszliście. – skłamałem. Wolałbym, aby sam Lou tu był! Boże… jaki ja
jestem samolubny. Sam nie wiem czemu myślałem w ten sposób. W końcu Louis to
tylko mój przyjaciel. – Chcecie coś do picia?
-Nie,
dziękuję. – odpowiedziała dziewczyna.
-To…
co robimy? – zapytał uśmiechnięty Lou.
-Może
jakiś film? – zaproponowałem to, bo nic innego nie przychodziło mi do mojej
pustej głowy.
-Jasne.
– zgodzili się oboje.
Włączyłem jakiś film i usiedliśmy w
trójkę na kanapie. Patrzyłem się tępo w telewizor. Nie mogłem skupić się na
fabule filmu. Po pierwsze Lou siedział obok mnie, więc to większość wyjaśniało,
ale jeszcze ta dziewczyna. Widziałem ich odbicie w ekranie. Lou bawił się
dłonią sztynki, a ona trzymała swoje nogi na jego nogach. Czułem się przy nich
skrępowany i niepotrzebny… jak trzecie koło u wozu. Chciałem, aby Lou był
szczęśliwy, ale bolało mnie to wszystko. Nie mogłem patrzeć, jak śmierdziało od
nich miłością.
Po filmie rozmawialiśmy
jeszcze trochę. El opowiedziała co chce robić w przyszłości. Myślała… sam nie
pamiętam. Nie słuchałem jej. Czułem się fatalnie i nie mogłem się na niczym
skoncentrować. Oczywiście, udawałem zainteresowanego i zadawałem przeróżne pytania,
które i tak nie miały dla mnie żadnego znaczenia. Około dziewiętnastej
pożegnałem się z nimi. Zamknąłem drzwi i odetchnąłem z ulgą. Miałem dość jak na
jeden dzień. Poszedłem do łazienki wziąć gorący prysznic. Przez cały czas
myślałem o Louisie. Uczucie, którym niegdyś go darzyłem tak naprawdę nigdy nie zniknęło. Wciąż go kochałem… ale co to zmieniało? Tyle
co nic. Ubrałem się w bokserki i wszedłem do swojej sypialni. Ułożyłem się
wygodnie na łóżku. Moje serce na nowo zaczęło pękać. Ból rozdzieral mnie od
środka. Poczułem się jakbym nigdy już nie miałbym być szczęśliwy. Po moich
policzkach zaczeły spływał łzy. Schowałem twarz w poduszce i zacząłem szlochać
jak małe dziecko. Nie mogęłm nad tym zapanować.
Jeeeeeeeeeeeeeejciu kocham ! :D
OdpowiedzUsuńCzytam wszystkie ale koma nie chce mi się zostawić xD