wtorek, 12 czerwca 2012

Rozdział 3.


Tym razem znowu tak szybko kolejny rodział. Drugi trochę (czyt. bardzo) mi nie wyszedł, więc próbowałam nadrobić to 3. Zapewne mi się nie udało.. No ale to nie moja wina, ze brak mi talentu :((
Miłego czytania w każdym bądź razie :3








Rozdział 3.

*Niall*

            Siedziałem sobie coraz bardziej spokojny i gawędziłem z Susan w najlepsze. Śmialiśmy się i wspominaliśmy nasze pierwsze spotkanie. Nagle Harry wstał i poszedł do baru, więc zostałem sam na sam z dziewczyną. Bałem się tego bardzo, ale jednak długo na to czekałem. Już od dawna pragnąłem powiedzieć coś Susan. To co do niej czułem mnie przerażało, ale nie potrafiłem nic z tym zrobić. Kiedy zostaliśmy sami pomyślałem, ze to najwyższy czas. Spuściłem głowę i wpatrywałem się tępo w podłogę… po chwili zebrałem się i spojrzałem w jej błękitne oczy.
            - Wiesz dlaczego tak często wspominam nasze pierwsze spotkanie? – nie odpowiedziała nic, tylko czekała, aż ją uświadomie. W tej chwili poczułem jak robi mi się gorąco. Sam nie byłem pewny, czy dobrze robię, mówiąc Susan o moich uczuciach. Nie miałem jednak siły dłużej czekać w niepewności. Dlatego musiałem dokończyć to co zacząłem :
            - Ponieważ to najpiękniejsze co mnie dotychczas spotkało. Gdy Cię ujrzałem od razu poczułem coś dziwnego… to skrępowanie, kiedy z Tobą pierwszy raz rozmawiałem. Nie mówiąc już o tym Twoim słodkim uśmiechu. Nie wiem jak Ci to powiedzieć, ale od dłuższego czasu ciągle o Tobie myślę. Nie wytrzymuję już. Musiałem Ci to wszystko powiedzieć, gdyż nie mam siły ukrywać wciąż swoich uczuć. – skończyłem mówić, patrząc jej cały czas w oczy. Nie mogłem uwierzyć, że starczyło mi na to odwagi.
            - Ja… ja nie wiem co powiedzieć Niall. Ja…
            - Rozumiem, nie było tematu. – odwróciłem wzrok, aby nie mogla dostrzec mojego rozczarowania i smutku.
            - Niall. Spójrz na mnie. – podniosłem głowę i spojrzałem jej w oczy. – Ja… czuję to samo… - powiedziała to tak cicho, że ledwo to usłyszałem. Nie mogłem uwierzyć w to co powiedziała. Dopiero po kilkunastu sekundach zrozumiałem jej słowa. Nachylilem się ostrożnie ku śniadej cery Susan i musnąłem jej wargi delikatnie. Dziewczyna pogłębiła pocałunek, co mnie trochę zaskoczyło, lecz również bardzo ucieszyło. To był najcudowniejszy pocałunek w życiu.

*Harry*

         Siedziałem przy barze i przyglądałem się chłopakowi. Rozmyślałem ciągle kto to mógł być, ale mój mózg był już tak zalany alkoholem, że nie funkcjonował normalnie. W pewnej chwili szatyn odwrócił twarz w moją stronę. Nie mogłem uwierzyć własnym oczom! Zamurowało mnie totalnie. Kilka metrów obok siedział sobie Louis! Louis Tomillson! Po moim ciele przebiegły dreszcze. W jednej chwili miałem ochotę rzucić się na niego oraz uciec jak najdalej.
         Lou nagle wstał i zaczął iść w moją stronę. Na jego twarzy pojawił się ten słynny, przyprawiający mnie o zawroty głowy uśmiech. Zszedłem z krzesła i pozwoliłem mu się przytulić. Staliśmy tak chyba przez minutę, a moje serce waliło jak oszalałe. Mimo tego, pierwszy odezwałem się ja…
         - Lou, co tu robisz? I dlaczego się nie odzywałeś? – popatrzyłem w jego oczy, a moje nogi prawie ugięły się pod jego spojrzeniem.
         - Boże, Harry… tak dawno Cię nie widziałem. – cieszył ryjca jakby zobaczył tonę marchewek. – Mam Ci tyle do opowiedzenia. – Usiedliśmy obok siebie i jeszcze przez chwilę cieszyliśmy się sobą w ciszy. Jednak po minucie Lou przybrał poważniejszy wyraz twarzy.
         -Wróciłem tu wczoraj wieczorem. Przyjechałem z mamą i Eleanor. Mój ojciec… dwa tygodnie temu zmarł. Firma od razu straciła bieg i zbankrutowała. Nie sprzedawaliśmy tutaj domu, więc mieliśmy gdzie wrócić, toteż przylecieliśmy tutaj.
         - Oh, Lou. Tak mi przykro… - było mi go tak żal. Wiem, że był bardzo zżyty z tatą. Musiało mu być bardzo ciężko. Jednak ciekawiło mnie strasznie kim była ta dziewczyna. – a kto to Eleonor?
         - To moja dziewczyna. – uśmiechnął się. – Jest wspaniała. Jesteśmy ze sobą od czterech miesięcy. Polubiłbyś ją. No dobrze… dość o mnie. Opowiadaj co u Ciebie.
         - A nic specjalnego tak właściwie. Po staremu. – uśmiechnąłem się jak najlepiej potrafiłem. Nie byłem gotowy opowiedzieć o tym wszystkim Louisowi. Zwłaszcza jemu. W końcu to po jego wyjeździe nie mogłem normalnie żyć przez prawie rok. I jeszcze ta Eleanor…
         - A gdzie reszta chłopaków? - odwróciłem głowę w stronę naszego stolika i jak na zawolanie wszyscy się zebrali. Wziąłem więc ze sobą Louisa i poszliśmy w ich stronę. Wszyscy bardzo ucieszyli się na jego widok. Cala siódemka siedziała teraz razem. Tak powinno być zawsze.. Tylko Susan za bardzo nie znała Lou, ale można było zauważyć, że od razu go polubiła. Zresztą się nie dziwie. Rozmawialiśy wszyscy, śmialiśmy się i opowiadaliśmy o dóch latach, które spędziliśmy osobno, bez Lou.

*Louis*

            Siedziałem przy barze, rozmyślając o tym co będę tu robić. Nie miałem tu żadnych znajomych. Taak… była jeszcze Eleanor, ale on ateż miała swoje prywatne życie. Zastanawiając się tak, czułem na sobie czyjeś spojrzenie. Odwróciłem głowę, a moim oczom ukazał się HARRY! Byłem zaskoczony jego widokiem, a tym bardziej uradowany. Oczywiście nie z powodu, iż będę miał kogoś do towarzystwa, lecz, że strasznie za nim tęskniłem. Był niegdyś moim najlepszym przyjacielem. Mam nadzieję, że odbudujemy nasze relacje. W koncu mieliśmy razem zamieszakć. Tak bardzo przeżyłem to rozstanie… Oczywiście też tęskniłem za pozostałymi, ale jednak to Hazza zawsze przy mnie był. Uwielbialiśmy spędzać wspólnie czas. Chyba najlepsze chwile przeżyliśmy, będąc sami, we dwoje. Nie byłem w stanie opisać szczęścia, które we mnie wstąpiło po ujrzeniu Harrego.

4 komentarze:

  1. serdecznie zapraszam na http://insidemyarms.blogspot.com/ z góry przepraszam za spam. jeśli masz czas wejdź.
    pozdrawiam i życze powodzenia w prowadzeniu bloga.

    OdpowiedzUsuń
  2. B. fajny rozdział :). Też pisze o Larry'm :). Może czasami do mnie wejdziecie, nie obraziłabym się :).
    Co do tekstu to są drobne błędy, ale są one wybaczalne :D.

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Odpowiedzi
    1. tak, wiem. mój mały móżdżek kiedyś jeszcze nie wiedział, jak pisze się jego nazwisko, ale już się poprawiłam :p

      Usuń