piątek, 4 stycznia 2013

Epilog. 'Never let me go'


Witajcie Kochani! ♥
Zdobyliście ponad 15 lajków, więc spięłam pupę i napisałam dla Was epilog. Smutno mi, że ta historia dobiega końca, ale naprawdę nie było sensu ciągnąć tego w nieskończoność. Mimo wielu błędów i niektórych nudnych momentów, jestem z tego dumna. Uważam, że ta powieść, jest na pewno lepsza od poprzedniej, a przede wszystkim wymyśliłam ją sama, nie ściągając kilku rzeczy z innych blogów. 
Kolejne opowiadanie, zaczęłam pisać zupełnie przez przypadek. Wpadł mi mały pomysł na imagin, a tu się okazało, że fajnie by było zrobić z tego dłuższe opowidanie. Mam już pierwszy i połowe drugiego rozdziału i mam nadzieję, że się Wam spodoba. Rozdziały prawdopodbnie zacznę dodawać za tydzień w poniedziałek, czyli akurat jak rozpoczną mi się ferie. 
Na koniec, chciałam Wam bardzo serdecznie podziękować, za wszystkie wspaniałe komenatarze, które tak motywowały mnie do pracy i tak wiele wejść. Jestem strasznie szczęśliwa i BARDZO WAS KOCHAM! <3

Do usłyszenia :)




Epilog.

            -Lou? – zaczął.
            -Tak?
            -Co byś… co byś powiedział, gdybym za kilka lat chciałbym mieć z Tobą dziecko? – stanąłem jak wryty i kompletnie nie wiedziałem, co teraz powiedzieć. Nie miałem pojęcia, czy mówił poważnie, czy tylko nabijał się ze mnie. Odwróciłem się do niego przodem i spojrzałem zmieszanym wzorkiem. Miał śmiertelnie poważny wyraz twarzy, więc wątpie, aby żartował. Jednak nadal nie mogłem  nic wykrztusić.
            -Mówisz poważnie? – wydukałem w końcu.
            -Zdecydowanie. – był niepewny, czułem to.
            -Czy Ty naprawdę chcesz mieć ze mną dziecko? – moje słowa nie mogły trafić do mojej głowy. Czułem się, jakbym śnił lub tylko zagłębił się w moje najskrytsze marzenia. Podszedłem bliżej do Harrego i spojrzałem prosto w jego oczy.
            -Nawet nie wiesz jak bardzo. Jeszcze jak opowiadałeś mi o tej małej dziewczynce z takim zachwytem… - nie pozwoliłem mu dokończyć, ponieważ wpiłem się czule w jego usta. W moim brzuchu wibrowało od nadmiaru emocji, których nie umiałem opisać słowami. Przylgnąłem do Hazzy całym swoim ciałem, całując go bez opamiętania. Ten oczywiście, od razu położył dłonie na moim pośladkach i przyciągnął jeszcze bliżej, tak że wyjątkowo dokładnie czułem jego przyrodzenie, ocierające się o moje. Było mi przyjemniej, jak nigdy dotąd. Właściwie, byłem po prostu szczęśliwy. Nikt jeszcze w życiu nie przyczynił się, aż tak bardzo do tego, że chce mi się żyć.
Po kilku minutach oderwałem się chłopaka, lecz nadal byłem w niego wtulony.
            -Oh, Harry. Jak Ty to robisz?
            -Co takiego?
            -Sprawiasz, że jestem tak strasznie szczęśliwy.
            -Wiesz? – zamilczał na chwilę. – Mógłbym zapytać Ciebie dokładnie o to samo. – zaśmialiśmy się cicho, po czym musnęliśmy czule nasze usta.
            -Chodź. – powiedziałem, odsuwając się od mojego chłopaka. – Musimy się rozpakować. – pociągnąłem go za dłoń, aby mi pomógł, lecz zaparł się.
            -Musimyyyy? Ja chcę porobić coś innego.
            -Co takiego? – przyciągnął mnie do siebie jednym ruchem i przejechał dłonią po moim członku. Nie mogłem powstrzymać cichego jęknięcia, co Harry wykorzystał i zaczął mnie całować. Cofnąłem się jednak szybko, dopóki nie byłem jeszcze, aż tak oczarowany.
            -Nie! Uspokój się! Sprzątamy!
            -Agrrrrr… jesteś okropny.
            -Też Cię kocham.

Następnego dnia.
            Obudziłem się, a może to ktoś obudził mnie. Dopiero po chwili, poczułem wargi Harrego na swoich. Leżałem jeszcze chwile i rozkoszowałem się jego pieszczotami, a po chwili odwzajemniłem pocałunek. Styles od razu zareagował i wdrapał się na mnie. Zaczął jeździć dłońmi po moim nagim torsie, a ja przymknąłem powieki.
            -Która godzina? – wychrypiałem.
            -Ciiii.. – wyszeptał, po czym pocałował mnie przeciągle.
Było mi niezmiernie przyjemnie, lecz nie mogliśmy przeleżeć całego dnia w łóżku. Mieliśmy naprawdę sporo do nadrobienia, ale na szczęście udało nam się wczoraj wszystko posprzątać.
***
            Niczego tak bardzo na świecie nie byłem pewny, jak tego, że kochałem Louisa z całej siły. Z każdym dniem pragnąłem go coraz bardziej, a gdy tylko ograniczał nasze zbliżenia, chciałem go jeszcze bardziej. Czułem się od niego uzależniony.
            -Haz. – zaczął Lou, kiedy już po śniadaniu usiedliśmy na chwilę na kanapie.
            -Słucham?
            -Pamiętasz, jak mowiłeś, że spróbujesz porozmawiać z mamą?
            -Tak.
            -Może zrobisz to… teraz?
            -Teraz?!
            -No przecież mówię.
            -No ale jest piątek. Pewnie jest w pracy albo coś.
            -Harry.
            -To może napiszę jej sms-a, czy mogę zadzwonić?
            -Jeśli tak chcesz, to napisz. – wyciągnąłem z kieszeni spodni telefon i wpisałem krótkie pytanie. Robiłem to jak najdłużej, lecz Tommo patrzył na mnie i nie dał mi wygrać. Wysłałem w końcu wiadomość i zacząłem bawić się komórką. Po kilkunastu sekundach przyszła odpowiedź.
            Od ‘Mama’ „Nie dzwoń”
Odłożyłem telefon na stolik, po czym wgapiałem się tępo w ścianę. Nie mogłem uwierzyć, że własna matka nie chciała ze mną rozmawiać. Nie miałem ochoty na płacz. To nie było to. Emocje, które wewnątrz mnie buzowały, nie chciały wyjść. Zostały tam i niszczyły mnie od środka. Poczułem przeszywający ból w klatce piersiowej i dopiero po chwili zorientowałem się, że Lou mocno mnie przytulił. Nie zareagowałem. Nie potrafiłem.
            -Harry. – szepnął, lecz słyszałem jego słowo, jakby z oddali.
            -Haz! – szarpnął mną.
            -Harry odezwij się! – krzyknął do mnie, lecz po prostu nie umiałem się odezwać. Było mi źle, cholernie źle. Chłopak wdrapał się na moje kolana i usiadł na mnie okrakiem. Chwycił moją twarz w swoje dłonie i skierował ją w swoje oczy. – Wiem, że nie tak to sobie wyobrażałeś, ale może nie ma teraz czasu. Nie obstawiaj najgorszego.
            -Zamknij się! To nie Ciebie wyrzekł się ojciec, a matka nie chce z Tobą rozmawiać! – wykrzyczałem i zepchnąłem go z siebie. Wstałem i czym prędzej udałem się na górę.
Nie wychodziłem z pokoju już do wieczora. Co gorsza, Louis nawet nie zapukał do moich drzwi. Nie słyszałem tej jego kroków, więc zapewne siedział na dole. Możliwe też, że wyszedł z domu, gdyż z góry trudno usłyszeć dźwięki.
Około siedemnastej otworzyłem laptopa i napisałem do kilku znajomych, prosząc ich o skany lekcji moich i Lou. Po dwóch godzinach otrzymałem potrzebne dane i wysłałem jedne pocztą do mojego chłopaka, a drugie wydrukowałem. Nie miałem ochoty na naukę, więc włożyłem kartki w książkę od chemii i wróciłem na łóżko.
Po kilkunastu minutach usłyszałem, jak ktoś biegnie po korytarzy. Louis wpadł do mojego pokoju i podał mi szybko telefon. Wibrował.
            -Odbierz! Odbierz! To Twoja mama! To Annie! – spojrzałem na niego wielkimi oczami, po czym skierowałem wzrok na ekran komórki. Rzeczywiście dzwoniła moja mama. Z niepokojem odebrałem i przyłożyłem telefon do ucha.
            -Halo? – wyszeptałem.         
            -Harry?
            -Tak.
            -O matko! Dziecko! Tak się o Ciebie martwiłam! Boże, tak mi głupio. Nie mogłam zadzwonić, bo byłam w domu i rozpisywać też nie za bardzo, bo Marcus by zobaczył, że coś piszę i sprawdziłby.
            -On musi Cię sprawdzać?
            -Harry, Kochanie. Nic Ci nie jest? Gdzie Ty jesteś?
            -U Louisa.
            -Mieszkasz tam?
            -Tak.
            -Wróć do domu. – usłyszałem po krótkiej ciszy słowa mamy. Momentalnie do moich oczu nalały się łzy. Tommo chciał wyjść, ale poprosiłem go ruchem ręki, aby został. Usiadł więc obok mnie i nasłuchiwał.
            -Ale mamo… jak? Ja nie mogę, ojciec… On…
            -Przestań! On nie ma prawda wyrzucać Cię z domu! Poza tym, nie jest Twoim biologicznym tatą! Nie ma prawa i tyle!
            -Mamo?
            -Tak?
            -Czy coś się stało?
            -Nie Skarbie, wszystko w porządku. – wyczułem w jej głosie fałszywą nutę i od razu wiedzaiłem, że coś jest nie tak.
            -Mów.
            -Harry, wszystko jest dobrze.
            -Powiedz, co się dzieje. – usłyszałem, jak pociągnęła nosem. Po chwili rozpłakała się głośno.
            -Błagam Cię, wróć tutaj. – rozłączyłem się, po czym zerwałem się z łóżka. Odwróciłem się na chwilę, aby spojrzeć na Louisa.
            -Przepraszam, że krzyczałem. Byłem zdenerwowany.
            -Rozumiem, nie ma sprawy.
            -Lou, ja muszę iść.
            -Dlaczego?
            -Co niedobrego dzieje się w domu.
            -Mam iść z Tobą?
            -Nie, lepiej tu zostań.

            Okazało się, że Marcus nie był gniewny i złośliwy tylko w stosunku do Harrego. Był też źle nastawiony do swojej żony, którą, gdy tylko zaczynała wspominać o synie, bił. Po prostu, nie zważając na to, iż jest kobietą, szarpał nią i krzyczał, że On nie jest ich dzieckiem. Z początku Annie uciekała, lecz potem stawiała się mężczyźnie, mówiąc, że to jej ukochany syn, a do Marcusa, owszem, nie należy. Wtedy, on uderzał ją w twarz, czasem lżej, czasem mocniej. Czasem robił to delikatnie, a czasem mocniej. Matka Harrego nie miała już siły, codziennie bała się o swoje życie, gdyż czuła, jak z godziny na godzinę, jego mąż robi się groźniejszy. Nie miała odwagi wyrzucić go z domu, a sama nie miała dokąd iść. Gdy tylko dostała sms’a od Hazzy, ucieszyła się jak nigdy i zadzwoniła, jak wyszła z domu z wymówką, iż braknie chleba. Z chęcią rozmawiałaby z nim dłużej, lecz nieoczekiwanie się rozłączył. Nie orientując się zbyt, gdzie zaszła, zobaczyła po kilku minutach, biegnącą w jej stronę postać. Gdy była już bliżej, dojrzała w nim swoje ukochane dziecko, a z jej oczu zaczęły wypływać łzy. Chłopak również płakał. Rzucił się w ramiona swojej jedynej mamy i zatopił się w jej uścisku. Czuł się z nią bardzo dobrze. Było ciemno, więc Harry nie miał okazji zobaczyć ran na twarzy Annie.
            -Mamo, powiedz, co się dzieje? – zapytał, gdy już się uspokoił. Ona tylko pociągnęła go w stronę latarni i pokazała mu twarz. Styles przyłożył dłoń d swoich ust i syknął z przerażenia.
            -On Ci to zrobił?! – już się wyrywał, aby tam pójść, lecz ona go zatrzymała.
            -Przestań, Haz! To nic nie da! On Ci zrobi krzywdę!
            -Ja mu zrobię krzywdę, mamo!
            -Nie, rozumiesz?! Nie idź tam! Błagam!
            -Dobrze… ale jeśli Ty tam nie wrócisz. – powiedział pewnie i stanął naprzeciwko jej.
            -Kochanie, ja muszę tam wrócić. Nie mam gdzie spać.
            -Możesz przenocować u Louisa. On mieszka sam… no znaczy ze mną.
            -Twój przyjaciel zapewne nie ma ochoty przygarniać do domu obce kobiety.
            -Louis jest moim chłopakiem, wiesz?
            -Jak to? – spojrzała na chłopca z przerażeniem.
            -Tak, kocham go. Jest dla mnie bardzo ważny. Wczoraj wróciliśmy, a wiesz gdzie byliśmy? Nad morzem! Było cudownie! – mówił z takim zachwytem, jakby opowiadał o swoich najlepszych wspomnieniach. Annie równie mocno była uradowana. Cieszyła się szczęściem syna.
Harry objął mamę w pasie i ruszyli w stronę domu jego chłopaka. Opowiadał jej o wszystkich spędzonych dniach z Louisem. Jego mama była naprawdę zadowolona. Cieszyła się, że w końcu mogła być z synem, który na dodatek był szczęśliwy.
Gdy weszli do domu, Hazza pokierował mamę do jego pokoju. Wtedy wyjaśnił wszystko Tomlinsonowi.
            -Nie ma sprawy, Haz. Może tu być.
            -Naprawdę? Nie wiem, jak Ci dziękować!
            -Wystarczy, że jesteś.
            -Lou, jeszcze raz Cię przepraszam za dzisiaj. – chłopak przyciągnął do siebie kędzierzawego i mocno go przytulił.
            -Wszystko w porządku. Będzie dobrze, dopóki Ty tu jesteś.
            -Kocham Cię. – wyszeptał Harry.
            -Ja Ciebie też.

16 komentarzy:

  1. Nie czytam opowiadań o Larrym ale ten blog mi się na prawdę podoba jestem ciekawa co będzie dalej. Czekam na 1 rozdział:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. JAPIERDOLE, to jest koniec tych 15 ROZDZIAŁÓW AHAHHA BEKA AHAHAH JAPIERDOLE.

      Usuń
  2. Jeju *.* Cudowny <3 Miód, cud, malina <3 Aż miło się czyta <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Niesamowity. Szkoda, ze to juz koniec, ale to bylo przepiekne. Kocham Cie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja nie chcę by był koniec... To było takie piękne ;) Może napiszesz drugą część??

    OdpowiedzUsuń
  5. Zostałaś nominowana do Liebster Award na http://historia-pewnej-koszulki-w-paski.blogspot.com/.
    Daria

    OdpowiedzUsuń
  6. Jeny, to juz koniec, az trudno uwierzyc. Cos mnie urzeklo w tym opowiadaniu, ale do konca nie jestem pewna co. Bardzo ciesze sie, ze bedzie drugie opowiadanie, bo lubie sposob w jaki piszesz. Szczerze mowiac mialam cicha nadzieje, ze napiszesz cos o tej adopcji itd, no ale tak tez moze oczywiscie byc. Pozdrawiam i zycze weny!

    OdpowiedzUsuń
  7. Jezuuu jakie to jest piękne *__* Szkoda ze juz koniec :c

    OdpowiedzUsuń
  8. jeeeeeeeeejkuu *-* Cuudnwone opowiadanie :D
    czytałam je zaledwie 2h (od prologu do epilogu) :3
    xx

    OdpowiedzUsuń
  9. Opowiadanie było świetne, ale muszę powiedzieć, że trochę się zdziwiłam czytając ten epilog. Odniosłam dziwne wrażenie... To tak jak byś nie pisała Ty. Sytuacje zaistniałe w twoim opowiadaniu są zazwyczaj opisane skrupulatnie, a ta końcówka wyszła taka uogólniająca. I tak szczerze mówiąc (pisząc) to miałam nadzieję na coś w stylu: '7 lat później'! To Twoja decyzja czy jeszcze coś dopiszesz, ale myślę, że wszyscy by się ucieszyli gdybyś napisała coś w ten deseń i opisała to posiadanie przez nich dziecka i ich dalsze wspólne życie. Taką drugą część epilogu... Pamiętaj, że naprawdę podobało mi się Twoje opowiadanie i czytało mi się je naprawdę przyjemnie, ale odniosłam wrażenie, że takie trochę na wymus było to zakończenie. Choć nie ukrywam, że też mi się podobało! Lubię Twój styl pisania i to jak wszystko opisujesz. Czytając to opowiadanie naprawdę mogłam sobie wszystko wyobrazić i odczuć ich problemy, z którymi się borykali. Ich uczucia były przedstawione w naprawdę ciekawy sposób. Błagam Cię, w imieniu swoim i wszystkich tych, którzy chcą dalszej części tego opowiadania, dopisz jakieś jeszcze zakończenie. Coś w stylu 'Epilog - częćś 2.'! Było by wspaniale przekonać się jak potoczyło się ich dalsze życie! xd

    Love Ya! <3
    //Kasiek

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo mi miło za te wszystkie miłe słowa i naprawdę nie wiem, co jeszcze powiedzieć.
      Zakończenie właśnie chciałam napisać inaczej, niż resztę. Specjalnie nie dopisałam ostatecznej i szczegółowej końcówki, abyście sami mogli wymyślić sobie Wasz idealny koniec. Mam nadzieję, że nie masz i nie macie do mnie o to żalu, jeśli tak, wybaczcie.
      Drugie opowiadanie zawiera dłuższe rozdziały i tam raczej doczekacie się bardziej szczegółowego zakończenia :)

      Usuń
    2. Jak mogłabym mieć do Ciebie o to żal? Jeżeli tak miało wyglądać zakończenie to jest dobrze. I tak uważam, że jest napisane ciekawie. Ja już mam mój idealny koniec! Mam nadzieję, że następne opowiadanie będzie równie cudowne i interesujące! Nie trać zapału do pracy, bo masz tu swoją wierną fankę i stałego bywalca! Życzę weny i powodzenia przy dalszym pisaniu! Masz ode mnie wielkiego HUGA!!

      Love Ya! <3
      //Kasiek

      Usuń
  10. Jejku piękne zkończenie. Dziękuje Ci za to opowiadanie. Spędziłą z nim naprawde wspaniąłe chwile. Już się nie mogę doczekać nowego opowiadania. Życze dużo weny. Pozdrawiam
    Ada

    OdpowiedzUsuń
  11. Kocham tego bloga <3 zaobserwujesz ?http://one-direction-1d-by.blogspot.com odwdzięcze się ;D

    OdpowiedzUsuń