poniedziałek, 18 lutego 2013

Rozdział 15. 'We're looking for love'


Dobry wieczór! ♥

Witam wszystkich 15. Rozdziałem po niedługiej przerwie! Postanowiłam dodać już dziś ten wpis, choć miałam w planach opublikować go dopiero w piątek. Nie mogłam się powtrzymać i jakoś tak wyszło :p
Jednak, kolejny nie pojawi się za trzy dni, a najwcześniej w piątek lub sobotę. Myślę, że jakoś wytrzymacie :) 

Zapraszam do czytania i komentowania! <3









Rozdział 15.

3 dni później

            Wziąłem w jedną rękę niewielką torbę z rzeczami Hazzy, a drugą chwyciłem jego dłoń. Szliśmy powoli korytarzem i na twarzach każdego widniał uśmiech. W końcu mój przyjaciel mógł wrócić do domu, choć jeszcze lekko utykał, ze względu na zwichniętą kostkę.
            -Lou…
            -Tak?
            -Bo mama napisała mi rano, że niestety musi wyjechać.
            -Mhm.
            -Wróci dopiero za tydzień.
            -…
            -Zostaniesz u mnie? – zapytał bez ogródek.
            -Chcesz? Chcesz, żebym u Ciebie został na noc?
            -Jeśli chcesz… oczywiście nie nalegam.
            -Oh, przestań. – zachichotałem. – Przecież dobrze wiesz, że chcę.
Harry uśmiechnął się szeroko, a ja mocniej ścisnąłem jego dłoń. W jego policzku widniał uroczy dołeczek, co czyniło go jeszcze bardziej słodkim.

18:15

            Od czternastej zdążyliśmy przyrządzić na obiad spaghetti i uporządkować trochę rzeczy Hazzy. Obejrzeliśmy też film, który dosłownie przed sekundą się skończył.
            -Chciałbym się przejść. – powiedział cicho chłopak, patrząc na napisy końcowe.
            -Teraz?
            -Mhm.
            -Ale Haz…
            -Proszę.
            -Dopiero co wyszedłeś ze szpitala. Nie powinieneś się przemęczać i na dodatek Twoja kostka.
            -Lou… są wakacje i nie zamierzam siedzieć w domu.
            -Tylko dzisiaj.
            -No błagam Cię. Chociaż godzina.
            -Uhm… no dobrze.
Poszliśmy do przedpokoju, założyliśmy trampki i wyszliśmy na zewnątrz. Na dworze było dość ciepło i powiewał przyjemny wietrzyk. Spojrzałem w górę i zauważyłem, jak słońce zaczyna powoli zachodzić.
Odwróciłem się do mojego ukochanego i spojrzałem w jego szmaragdowe tęczówki. Było mi smutno.
            -Harreh… ja nie mogę. – chłopak od razu zrozumiał o co mi chodziło, a w jego oczach zagościło zmartwienie.
            -Musisz to przezwyciężyć. Dasz radę.
            -Ale ja jeszcze nigdy nie próbowałem…
            -Zawsze musi być ten pierwszy raz.
            -Haz… nie możemy wyjść za godzinę albo jutro?
            -Proszę. – spuściłem głowę i zacisnąłem mocno powieki. Nie mogłem cały czas się ukrywać i uciekać przed zwykłym zachodem słońca. Problem w tym, że to nie był tylko normalny zachód słońca. W tym kryło się znacznie więcej. Spojrzałem ponownie w górę, a wszystkie wspomnienia wróciły z podwojoną siłą. Obrazy Liama, leżącego bezsilnie w łóżku i błagającego o pomoc. Pamiętam, jak siedziałem tuż obok niego i płakałem. Tak po prostu. Widziałem, jak cierpiał, było mu tak źle, lecz ja nie potrafiłem uśnieżyć jego bólu. Robiłem wszystko, co mogłem. Pomagałem mu pić, karmiłem go, przebierałem i myłem. Czasami prosił, abym opowiadał mu bajki na dobranoc. Wtedy poprawiał mu się humor, więc z czasem robiłem to już co wieczór. Wymyślałem różne historie, zawsze ze szczęśliwymi zakończeniami i Liam dzięki temu zasypiał z uśmiechem na twarzy.

            Pewnego dnia, poprosił mnie, abym opowiedział mu coś zupełnie innego. Nie miałem pojęcia, co wymyślić. Podpowiedział, żebym tym razem pomyślał o czymś istotnym i ważnym. Zacząłem mówić o dziewczynie, która pragnęła szczęścia. Szukała go wszędzie, u znajomych, przyjaciół, rodzinie, lecz nie o to jej chodziło. W końcu się poddała i po kilku dniach spotkała mężczyznę, który potykając się, wpadł na nią. Zaczęli ze sobą rozmawiać, pisać, aż wreszcie umówili się na randkę. Opowiedziała mu o tym, co robi w życiu, że tańczy, studiuje i uwielbia zwierzęta. Oboje byli sobą oczarowani i nie mieli nic przeciwko kolejnym spotkaniom. Tak po kilku miesiącach zaczęli ze sobą chodzić. Uwielbiali trzymać się za dłonie, przytulać się i rozmawiać. Mieli tysiące tematów i nigdy im ich nie brakło. To było właśnie cudowne. Mimo tego, że widywali się codziennie, nadal potrafili rozmawiać dosłownie o wszystkim. Oczywiście, opowieść była o samym Liamie i Danielle. Wiedział to. Byłem tego pewny, bo zasnął z większym uśmiechem niż zazwyczaj i przed zamknięciem powiek, poprosił, abym następnego dnia opowiedział mu drugą część. Zgodziłem się życząc mu miłych snów, patrzyłem jak jego piersi unoszą się delikatnie w górę i w dół. Wyglądał tak spokojnie, jakby wszystko było dobrze i wcale nie był chory.

            Jednak nigdy nie dokończyłem mu swojej historii. Nie miałem okazji. Kiedy tak przy nim siedziałam spojrzałem w okno, a na zewnątrz był właśnie zachód słońca. Wtedy jeszcze lubiłem ten widok i kochałem się nim napawać. Kiedy spuściłem wzrok z nieba i podążyłem nim z powrotem na Li, po chwili zacząłem panikować. Dostrzegłem, że jego klatka piersiowa przestała się unosić. Próbowałem go obudzić, lecz nic z tego. Zadzwoniłem po pogotowie i w czasie dojazdu, nadal krzyczałem, by otworzył oczy, żeby coś powiedział. Kiedy lekarz wypowiedział zgon nastąpił o osiemnastej sześć zacząłem płakać jak małe dziecko. Wyłem i krzyczałem. Nie mogłem uwierzyć, że nastąpił ten dzień. Tak bardzo łudziłem się, że jednak mój przyjaciel wyzdrowieje i jeszcze pewnego dnia pójdziemy razem na uczelnie.
            -O czym myślisz? – zapytał Harry, kiedy szliśmy powoli ulicą.
            -Ja… nie umiem myśleć o niczym innym.
            -Opowiedz mi. – poprosił, a ja zacząłem mówić w szczegółach, dlaczego tak nie lubię zachodów słońca.


***

            To co opowiedział mi Louis totalnie mną wstrząsnęło. To wydawało się takie straszne. Nie chciałbym być na jego miejscu. To takie okrutne. Był przy nim, chciał dla niego jak najlepiej, pomagał mu, a jednak nic z tego. Los uznał, że Liam musiał umrzeć.
            -Tak mi przykro. – powiedziałem, gdy chłopak skończył mówić.
            -Dlatego trudno mi zawierać nowe znajomości. – powiedział cicho.
            -Masz mnie. Na Nialla i Zayna też zawsze możesz liczyć. Pomożemy Ci. – przystanąłem, chwyciłem go w talii i mocno objąłem. Chciałem pokazać mu, jak bardzo pragnę, aby poczuł się lepiej. Lou wtulił się we mnie i schował twarz w zagłębieniu mojej szyi.
            -Dziękuję. – wyszeptał, a ja na odpowiedź tylko mocniej go uścisnąłem.
            -No dobra. – stwierdził, odrywając się ode mnie z lekkim uśmiechem. – Wystarczy tego użalania. – zaśmiał się cicho, chwycił moją dłoń i pociągnął delikatnie, abyśmy poszli dalej.
            Spacerowaliśmy po alejkach małego parku, znajdującego się trzysta metrów od mojego domu. Zmierzaliśmy tą samą trasę chyba trzeci raz, kiedy Lou uznał, że wystarczy, jak na jeden dzień.
            -No ale jesteśmy tu krótko. – sprzeciwiłem się.
            -Krótko? Spacerujemy już ponad godzinę.
            -Jejkuu noo. Jestem już dużym dzieckiem.
            -Ale nadal dzieckiem. – zachichotał, a ja dałem mu kuksańca w bok, na co zaśmiał się jeszcze głośniej. Przez całą drogę nasze palce były ze sobą poprzeplatane, co sprawiało, że nie mogłem przestać się uśmiechać. Zbliżaliśmy się już do domu, a ja puściłem jego dłoń i zacząłem szybko biec. Zanim się zorientował o co chodzi, byłem już daleko w przodzie. Zaczął przebierać nogami tak szybko, że z łatwością nadrabiał stracone metry. Przez mój nagły wybuch śmiechu straciłem dużo sił i zwolniłem. Lou wykorzystał i podbiegając do mnie owinął rękoma moją talię. Oboje brechtaliśmy się jak idioci. Odwróciłem się do niego przodem i  patrzyliśmy na siebie z ogromnymi bananami na twarzach. Po chwili, zbliżyłem się do niego i czule pocałowałem jego usta. Chciał pogłębić pocałunek, lecz ja się odsunąłem i zwinnie wyswobodziłem z jego uścisku. Popędziłem do domu znowu chichocząc, a Tommo, pragnąc znowu poczuć dotyk moich ust również przyspieszył.

Otworzyłem drzwi i nawet nie zdążyłem spokojnie wejść do domu, bo chłopak zatrzasnął je za sobą i przycisnął mnie do ściany. Przez moją głowę zaczęły przelatywać różne sprośne myśli, a także fantazje związane z Louisem. Pod wpływem jego spojrzenia, pełnego pożądania, poczułem nagły przypływ energii. Przyciągnąłem go bliżej i wpiłem się w jego wargi. Na początku tylko się muskaliśmy, ale nie przeszkadzało to temu, aby pocałunek był namiętny i porywczy. Jego usta były takie gładkie i słodkie.

            Po chwili, rozchyliłem delikatnie buzie, a język Tomlinsona wśliznął się do mojej jamy. Od razu podjąłem się walki o dominację, czując narastające podniecenie. Nasze szczęki ruszały się tak zwinnie, jakby zostały stworzone tylko dla siebie.

Wsunąłem dłoń we włosy Lou, chcąc przybliżyć go jeszcze bardziej. Ten zaś błądził rękami po moich plecach, sprawiając, że przechodziły mnie dreszcze.

            Po kilku minutach, zaborczego całowania oderwaliśmy się od siebie, lecz mój przyjaciel nie zamierzał na tym kończyć. Zjechał dłońmi na moje pośladki i ścisnął je, na co cicho pisnąłem z zachwytu. Podniósł mnie, a ja owinąłem nogi wokół jego talii. Odsunął mnie od ściany i zaczął iść w kierunku mojego pokoju. Moje serce zaczęło bić tysiąc razy szybciej niż przed chwilą, kiedy zdałem sobie sprawę, co możemy w nim wyprawiać. Przez moje ciało przeszła fala gorąca, mimo tego, że nawet nie czułem ust chłopaka na swoich.
Kiedy dotarliśmy wreszcie do sypialni, Tommo położył mnie na łóżku, wczołgując się na mnie. Pochylił się, a po sekundzie, nasze języki znowu zaczęły pieścić się nawzajem. Przeróżne uczucia i emocje rozsadzały moją głowę, nie mogąc uwierzyć, że to co robiłem było prawdą. Dłonie Lou podwinęły kawałek mojej bluzki, a po chwili napawał się moją gołą skórą. Składał czułe pocałunki wzdłuż mojej klatki piersiowej. Za każdym razem czułem miłe mrowienie w miejscu, w którym przed sekundą znajdowały się wargi chłopaka. Jeszcze nigdy nie czułem czegoś podobnego. Zachwyt, niedowierzenie, szczęście, spełnienie to i tak za małe słowa.
Mój przyjaciel, podniósł się lekko, aby spojrzeć w moje oczy. Jego tęczówki błyszczały, a usta wygięte były w delikatnym uśmiechu. Wyglądał perfekcyjnie.

Położyłem dłonie na jego biodrach, a po chwili wsunąłem je pod koszulkę chłopaka. Błądziłem palcami po zagłębieniach jego cudownych mięśni, a po kilkunastu sekundach mogłem nacieszyć nimi również oczy. Błądziłem wzrokiem po doskonałym ciele Louisa i zdałem sobie sprawę, że pragnę poznać każdą część jego ciała. Moje fantazje sięgały tak daleko, że wyobraziłem sobie, jak robię językiem cienką, mokrą linię na jego skórze. Momentalnie, zrobiło mi się gorąco, a przed oczyma pociemniało od nadmiaru pożądania.
Tomlinson przymknął powieki, pod wpływem mojego dotyku. Robiłem to delikatnie, choć w moim wnętrzu szalało.

Po niedługim czasie, Lou pochylił się nade mną i złożył na moich ustach słodki pocałunek. Odwzajemniłem go, trochę przedłużając i nie mogąc powstrzymać dłużej pragnienia poczucia pod wargami jego skóry, przekręciłem nas tak, że teraz ja byłem na górze. Zacząłem realizować moje najskrytsze fantazje, a w moich bokserkach momentalnie zrobiło się za ciasno. Jego ciało było rozgrzane, a gdy podniosłem głowę, zauważyłem na jego czole małe kropelki potu. Moje serce łomotało i nie było mowy, aby wróciło do normalnego tempa.

Wpiłem się łapczywie w wargi chłopaka, a nasze języki znowu wiły i plątały się wokół siebie. Przesunąłem się trochę wyżej i poczułem na swoim przyrodzeniu, członka Louisa. Jęknąłem wprost do ust mojego przyjaciela, a ten wygiął się w łuk, sprawiając, że poczułem GO jeszcze dokładniej. Momentalnie zabrakło mi tchu i musiałem oderwać się od chłopaka, aby zaczerpnąć powietrza. Tommo wykorzystał chwilę mojej nieuwagi i znów powrócił do pozycji, w której dominował. Zaczął scałowywać ścieżkę od mojej szyi, aż do podbrzusza, w którym ciągle rosło napięcie. Spojrzałem w dół i zobaczyłem, jak chłopak rozpina mój guzik, a potem rozporek. Nie wiem, czy było to możliwe, ale moje serce zaczęło bić jeszcze szybciej. Po chwili, leżałem pod nim już całkowicie goły, a on wrócił do całowania moich warg. Zbadał dłonią mój tors, po czym zjechał niżej. Kiedy, poczułem jego ciepłą dłoń na moim członku, sapnąłem i zacisnąłem rękę w pięść. Zaczął jeździć palcami po całej jego długości, a ja coraz ciężej oddychałem. W końcu, chłopak oderwał się ode mnie i zsunął, tak że miał twarz przed moim przyrodzeniem. Otworzyłem szerzej oczy, nie dowierzając w to, co zaraz miało się wydarzyć. Nagle, jego język przejechał delikatnie po główce mojego penisa, doprowadzając mnie do szału. Jęknąłem i po sekundzie Lou wsadził mojego kolegę do buzi. Poruszał głową w przód i w tył z niewyobrażalną prędkością, a ja wiłem się pod nim, tracąc zmysły. Nie musiałem nadawać mu swojego tempa, bo chłopak robił to doskonale, a nawet lepiej. Zacisnąłem dłonie na pościeli i zacisnąłem zęby, kiedy mój ukochany zassał mocno czubek mojego członka. Czułem, jakbym miał zaraz eksplodować i rozerwać się na  małe kawałeczki. Spojrzałem ponownie w dół i zobaczyłem, jak mój penis znika całkiem w buzi Tomlinsona. Krzyknąłem donośnie, jako znak, że już blisko końca i Lou powtórzył czynność. Dosłownie minęła sekunda, a buzię mojego chłopaka wypełnił lepki płyn. 

13 komentarzy:

  1. O kurcze! Nie wiem co napisać, bardzo mi się podoba i jestem pod wrażeniem ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. OMG! Sexi Larry hahahaha ;D Świetny rozdział Proszę szybko o next
    Pozdrawiam
    Ada

    OdpowiedzUsuń
  3. OMG!!! Co za Larry, bardzo mi się taki podoba. Rozdział lepszy niż świetny, cudowny i najlepszy razem wzięte. Czekam na kolejny wpis. Xx ^^

    OdpowiedzUsuń
  4. O god zadzialo sie O.o kurde oostro... dzieje sie oj dzieje.. nie wiem co powiedziec ale rozdzial niesamowity :)

    OdpowiedzUsuń
  5. OMFG !?!! njdscbjscbjdbfvdbsncbbdhbdjhbdf *___*
    kocham cię !! to było zajebiste :D

    OdpowiedzUsuń
  6. <3 uwielbiam ten rozdział jak każdy inny napisany przez Ciebie, Kocham Cię



    Ewelina xx

    OdpowiedzUsuń
  7. To było takie gorące :***
    @CheshireCat0102

    OdpowiedzUsuń
  8. Ddlkjdlkdjfosjdifjdlkfjslkjdsdlfjdslkkfd *______________________________________________________________________*

    OdpowiedzUsuń
  9. Z A J E B I S T E dskjghdfkj *__* moje #LarryFeels *-* czekam na następny,już nie mogę się doczekać! c:

    OdpowiedzUsuń
  10. Niesamowite *___* Jestem Directioner, która jest za Larrym! Stylinsonem <3 Świetne ;33 ostatnia część przechodziła wszystkie ^^ Może ciut za wcześnie na erotyzm, ale i tak pięknie <33 Cieszę się, że doszło pomiędzy nimi do tego :3 Tylko..co z pewnym 'człowiekiem' psychicznie chorym, który skrzywdziła Hazze? :)) Czekam na ciąg dalszy <333

    OdpowiedzUsuń
  11. AAAAA ^.^
    Sorki, że dopiero teraz komentuję, ale byłam święcie przekonana, że już to zrobiłam :o Chyba czas udać się po syropek na pamięć.
    Wracając ... dsfkjbiodbif *___*
    Ahh, ten Larry Sex. Jestem na tak, żeby było takie coś częściej! I uprzedzam pytanie: Nie, nie jestem wcale, ani trochę zboczona c;

    Zaskoczyłaś Mnie szczerze mówiąc. Jak przeczytałam notkę o tym, że zawieszasz Bloga byłam smutna, a tu proszę! Jaka cudowna niespodzianka!

    Kocham, Kocham :> Pozdrawiam.

    @Free_Hugs69_

    OdpowiedzUsuń
  12. Omnomnommmm .. *________________*

    OdpowiedzUsuń