Dobry wieczór! ♥
Witam wszystkich 15. Rozdziałem po niedługiej przerwie! Postanowiłam dodać już dziś ten wpis, choć miałam w planach opublikować go dopiero w piątek. Nie mogłam się powtrzymać i jakoś tak wyszło :p
Jednak, kolejny nie pojawi się za trzy dni, a najwcześniej w piątek lub sobotę. Myślę, że jakoś wytrzymacie :)
Zapraszam do czytania i komentowania! <3
Rozdział 15.
3 dni później
Wziąłem w
jedną rękę niewielką torbę z rzeczami Hazzy, a drugą chwyciłem jego dłoń.
Szliśmy powoli korytarzem i na twarzach każdego widniał uśmiech. W końcu mój
przyjaciel mógł wrócić do domu, choć jeszcze lekko utykał, ze względu na
zwichniętą kostkę.
-Lou…
-Tak?
-Bo mama
napisała mi rano, że niestety musi wyjechać.
-Mhm.
-Wróci
dopiero za tydzień.
-…
-Zostaniesz
u mnie? – zapytał bez ogródek.
-Chcesz?
Chcesz, żebym u Ciebie został na noc?
-Jeśli
chcesz… oczywiście nie nalegam.
-Oh,
przestań. – zachichotałem. – Przecież dobrze wiesz, że chcę.
Harry uśmiechnął się szeroko, a ja mocniej ścisnąłem jego
dłoń. W jego policzku widniał uroczy dołeczek, co czyniło go jeszcze bardziej
słodkim.
18:15
Od
czternastej zdążyliśmy przyrządzić na obiad spaghetti i uporządkować trochę
rzeczy Hazzy. Obejrzeliśmy też film, który dosłownie przed sekundą się skończył.
-Chciałbym
się przejść. – powiedział cicho chłopak, patrząc na napisy końcowe.
-Teraz?
-Mhm.
-Ale Haz…
-Proszę.
-Dopiero co
wyszedłeś ze szpitala. Nie powinieneś się przemęczać i na dodatek Twoja kostka.
-Lou… są
wakacje i nie zamierzam siedzieć w domu.
-Tylko
dzisiaj.
-No błagam
Cię. Chociaż godzina.
-Uhm… no
dobrze.
Poszliśmy do przedpokoju,
założyliśmy trampki i wyszliśmy na zewnątrz. Na dworze było dość ciepło i
powiewał przyjemny wietrzyk. Spojrzałem w górę i zauważyłem, jak słońce zaczyna
powoli zachodzić.
Odwróciłem się do mojego ukochanego i spojrzałem w jego
szmaragdowe tęczówki. Było mi smutno.
-Harreh… ja
nie mogę. – chłopak od razu zrozumiał o co mi chodziło, a w jego oczach
zagościło zmartwienie.
-Musisz to
przezwyciężyć. Dasz radę.
-Ale ja
jeszcze nigdy nie próbowałem…
-Zawsze
musi być ten pierwszy raz.
-Haz… nie
możemy wyjść za godzinę albo jutro?
-Proszę. –
spuściłem głowę i zacisnąłem mocno powieki. Nie mogłem cały czas się ukrywać i
uciekać przed zwykłym zachodem słońca. Problem w tym, że to nie był tylko
normalny zachód słońca. W tym kryło się znacznie więcej. Spojrzałem ponownie w
górę, a wszystkie wspomnienia wróciły z podwojoną siłą. Obrazy Liama, leżącego
bezsilnie w łóżku i błagającego o pomoc. Pamiętam, jak siedziałem tuż obok
niego i płakałem. Tak po prostu. Widziałem, jak cierpiał, było mu tak źle, lecz
ja nie potrafiłem uśnieżyć jego bólu. Robiłem wszystko, co mogłem. Pomagałem mu
pić, karmiłem go, przebierałem i myłem. Czasami prosił, abym opowiadał mu bajki
na dobranoc. Wtedy poprawiał mu się humor, więc z czasem robiłem to już co
wieczór. Wymyślałem różne historie, zawsze ze szczęśliwymi zakończeniami i Liam
dzięki temu zasypiał z uśmiechem na twarzy.
Pewnego
dnia, poprosił mnie, abym opowiedział mu coś zupełnie innego. Nie miałem
pojęcia, co wymyślić. Podpowiedział, żebym tym razem pomyślał o czymś istotnym
i ważnym. Zacząłem mówić o dziewczynie, która pragnęła szczęścia. Szukała go
wszędzie, u znajomych, przyjaciół, rodzinie, lecz nie o to jej chodziło. W
końcu się poddała i po kilku dniach spotkała mężczyznę, który potykając się, wpadł
na nią. Zaczęli ze sobą rozmawiać, pisać, aż wreszcie umówili się na randkę.
Opowiedziała mu o tym, co robi w życiu, że tańczy, studiuje i uwielbia
zwierzęta. Oboje byli sobą oczarowani i nie mieli nic przeciwko kolejnym
spotkaniom. Tak po kilku miesiącach zaczęli ze sobą chodzić. Uwielbiali trzymać
się za dłonie, przytulać się i rozmawiać. Mieli tysiące tematów i nigdy im ich
nie brakło. To było właśnie cudowne. Mimo tego, że widywali się codziennie,
nadal potrafili rozmawiać dosłownie o wszystkim. Oczywiście, opowieść była o
samym Liamie i Danielle. Wiedział to. Byłem tego pewny, bo zasnął z większym
uśmiechem niż zazwyczaj i przed zamknięciem powiek, poprosił, abym następnego
dnia opowiedział mu drugą część. Zgodziłem się życząc mu miłych snów, patrzyłem
jak jego piersi unoszą się delikatnie w górę i w dół. Wyglądał tak spokojnie,
jakby wszystko było dobrze i wcale nie był chory.
Jednak
nigdy nie dokończyłem mu swojej historii. Nie miałem okazji. Kiedy tak przy nim
siedziałam spojrzałem w okno, a na zewnątrz był właśnie zachód słońca. Wtedy
jeszcze lubiłem ten widok i kochałem się nim napawać. Kiedy spuściłem wzrok z
nieba i podążyłem nim z powrotem na Li, po chwili zacząłem panikować. Dostrzegłem,
że jego klatka piersiowa przestała się unosić. Próbowałem go obudzić, lecz nic
z tego. Zadzwoniłem po pogotowie i w czasie dojazdu, nadal krzyczałem, by
otworzył oczy, żeby coś powiedział. Kiedy lekarz wypowiedział zgon nastąpił o osiemnastej sześć zacząłem
płakać jak małe dziecko. Wyłem i krzyczałem. Nie mogłem uwierzyć, że nastąpił
ten dzień. Tak bardzo łudziłem się, że jednak mój przyjaciel wyzdrowieje i
jeszcze pewnego dnia pójdziemy razem na uczelnie.
-O czym
myślisz? – zapytał Harry, kiedy szliśmy powoli ulicą.
-Ja… nie
umiem myśleć o niczym innym.
-Opowiedz
mi. – poprosił, a ja zacząłem mówić w szczegółach, dlaczego tak nie lubię
zachodów słońca.
***
To co
opowiedział mi Louis totalnie mną wstrząsnęło. To wydawało się takie straszne.
Nie chciałbym być na jego miejscu. To takie okrutne. Był przy nim, chciał dla
niego jak najlepiej, pomagał mu, a jednak nic z tego. Los uznał, że Liam musiał
umrzeć.
-Tak mi
przykro. – powiedziałem, gdy chłopak skończył mówić.
-Dlatego
trudno mi zawierać nowe znajomości. – powiedział cicho.
-Masz mnie.
Na Nialla i Zayna też zawsze możesz liczyć. Pomożemy Ci. – przystanąłem,
chwyciłem go w talii i mocno objąłem. Chciałem pokazać mu, jak bardzo pragnę,
aby poczuł się lepiej. Lou wtulił się we mnie i schował twarz w zagłębieniu
mojej szyi.
-Dziękuję.
– wyszeptał, a ja na odpowiedź tylko mocniej go uścisnąłem.
-No dobra.
– stwierdził, odrywając się ode mnie z lekkim uśmiechem. – Wystarczy tego
użalania. – zaśmiał się cicho, chwycił moją dłoń i pociągnął delikatnie, abyśmy
poszli dalej.
Spacerowaliśmy
po alejkach małego parku, znajdującego się trzysta metrów od mojego domu.
Zmierzaliśmy tą samą trasę chyba trzeci raz, kiedy Lou uznał, że wystarczy, jak
na jeden dzień.
-No ale jesteśmy
tu krótko. – sprzeciwiłem się.
-Krótko?
Spacerujemy już ponad godzinę.
-Jejkuu
noo. Jestem już dużym dzieckiem.
-Ale nadal
dzieckiem. – zachichotał, a ja dałem mu kuksańca w bok, na co zaśmiał się
jeszcze głośniej. Przez całą drogę nasze palce były ze sobą poprzeplatane, co sprawiało,
że nie mogłem przestać się uśmiechać. Zbliżaliśmy się już do domu, a ja
puściłem jego dłoń i zacząłem szybko biec. Zanim się zorientował o co chodzi,
byłem już daleko w przodzie. Zaczął przebierać nogami tak szybko, że z
łatwością nadrabiał stracone metry. Przez mój nagły wybuch śmiechu straciłem
dużo sił i zwolniłem. Lou wykorzystał i podbiegając do mnie owinął rękoma moją
talię. Oboje brechtaliśmy się jak idioci. Odwróciłem się do niego przodem
i patrzyliśmy na siebie z ogromnymi
bananami na twarzach. Po chwili, zbliżyłem się do niego i czule pocałowałem
jego usta. Chciał pogłębić pocałunek, lecz ja się odsunąłem i zwinnie
wyswobodziłem z jego uścisku. Popędziłem do domu znowu chichocząc, a Tommo,
pragnąc znowu poczuć dotyk moich ust również przyspieszył.
Otworzyłem drzwi i nawet nie zdążyłem spokojnie wejść do
domu, bo chłopak zatrzasnął je za sobą i przycisnął mnie do ściany. Przez moją
głowę zaczęły przelatywać różne sprośne myśli, a także fantazje związane z
Louisem. Pod wpływem jego spojrzenia, pełnego pożądania, poczułem nagły
przypływ energii. Przyciągnąłem go bliżej i wpiłem się w jego wargi. Na
początku tylko się muskaliśmy, ale nie przeszkadzało to temu, aby pocałunek był
namiętny i porywczy. Jego usta były takie gładkie i słodkie.
Po chwili,
rozchyliłem delikatnie buzie, a język Tomlinsona wśliznął się do mojej jamy. Od
razu podjąłem się walki o dominację, czując narastające podniecenie. Nasze
szczęki ruszały się tak zwinnie, jakby zostały stworzone tylko dla siebie.
Wsunąłem dłoń we włosy Lou, chcąc przybliżyć go jeszcze
bardziej. Ten zaś błądził rękami po moich plecach, sprawiając, że przechodziły
mnie dreszcze.
Po kilku
minutach, zaborczego całowania oderwaliśmy się od siebie, lecz mój przyjaciel
nie zamierzał na tym kończyć. Zjechał dłońmi na moje pośladki i ścisnął je, na
co cicho pisnąłem z zachwytu. Podniósł mnie, a ja owinąłem nogi wokół jego
talii. Odsunął mnie od ściany i zaczął iść w kierunku mojego pokoju. Moje serce
zaczęło bić tysiąc razy szybciej niż przed chwilą, kiedy zdałem sobie sprawę,
co możemy w nim wyprawiać. Przez moje ciało przeszła fala gorąca, mimo tego, że
nawet nie czułem ust chłopaka na swoich.
Kiedy dotarliśmy wreszcie do sypialni, Tommo położył mnie na
łóżku, wczołgując się na mnie. Pochylił się, a po sekundzie, nasze języki znowu
zaczęły pieścić się nawzajem. Przeróżne uczucia i emocje rozsadzały moją głowę,
nie mogąc uwierzyć, że to co robiłem było prawdą. Dłonie Lou podwinęły kawałek
mojej bluzki, a po chwili napawał się moją gołą skórą. Składał czułe pocałunki
wzdłuż mojej klatki piersiowej. Za każdym razem czułem miłe mrowienie w
miejscu, w którym przed sekundą znajdowały się wargi chłopaka. Jeszcze nigdy
nie czułem czegoś podobnego. Zachwyt, niedowierzenie, szczęście, spełnienie to
i tak za małe słowa.
Mój przyjaciel, podniósł się lekko, aby spojrzeć w moje oczy.
Jego tęczówki błyszczały, a usta wygięte były w delikatnym uśmiechu. Wyglądał
perfekcyjnie.
Położyłem dłonie na jego biodrach, a po chwili wsunąłem je
pod koszulkę chłopaka. Błądziłem palcami po zagłębieniach jego cudownych
mięśni, a po kilkunastu sekundach mogłem nacieszyć nimi również oczy. Błądziłem
wzrokiem po doskonałym ciele Louisa i zdałem sobie sprawę, że pragnę poznać
każdą część jego ciała. Moje fantazje sięgały tak daleko, że wyobraziłem sobie,
jak robię językiem cienką, mokrą linię na jego skórze. Momentalnie, zrobiło mi
się gorąco, a przed oczyma pociemniało od nadmiaru pożądania.
Tomlinson przymknął powieki, pod wpływem mojego dotyku.
Robiłem to delikatnie, choć w moim wnętrzu szalało.
Po niedługim czasie, Lou pochylił się nade mną i złożył na
moich ustach słodki pocałunek. Odwzajemniłem go, trochę przedłużając i nie mogąc
powstrzymać dłużej pragnienia poczucia pod wargami jego skóry, przekręciłem nas
tak, że teraz ja byłem na górze. Zacząłem realizować moje najskrytsze fantazje,
a w moich bokserkach momentalnie zrobiło się za ciasno. Jego ciało było
rozgrzane, a gdy podniosłem głowę, zauważyłem na jego czole małe kropelki potu.
Moje serce łomotało i nie było mowy, aby wróciło do normalnego tempa.
Wpiłem się łapczywie w wargi chłopaka, a nasze języki znowu
wiły i plątały się wokół siebie. Przesunąłem się trochę wyżej i poczułem na
swoim przyrodzeniu, członka Louisa. Jęknąłem wprost do ust mojego przyjaciela,
a ten wygiął się w łuk, sprawiając, że poczułem GO jeszcze dokładniej.
Momentalnie zabrakło mi tchu i musiałem oderwać się od chłopaka, aby zaczerpnąć
powietrza. Tommo wykorzystał chwilę mojej nieuwagi i znów powrócił do pozycji,
w której dominował. Zaczął scałowywać ścieżkę od mojej szyi, aż do podbrzusza,
w którym ciągle rosło napięcie. Spojrzałem w dół i zobaczyłem, jak chłopak
rozpina mój guzik, a potem rozporek. Nie wiem, czy było to możliwe, ale moje
serce zaczęło bić jeszcze szybciej. Po chwili, leżałem pod nim już całkowicie
goły, a on wrócił do całowania moich warg. Zbadał dłonią mój tors, po czym
zjechał niżej. Kiedy, poczułem jego ciepłą dłoń na moim członku, sapnąłem i
zacisnąłem rękę w pięść. Zaczął jeździć palcami po całej jego długości, a ja
coraz ciężej oddychałem. W końcu, chłopak oderwał się ode mnie i zsunął, tak że
miał twarz przed moim przyrodzeniem. Otworzyłem szerzej oczy, nie dowierzając w
to, co zaraz miało się wydarzyć. Nagle, jego język przejechał delikatnie po
główce mojego penisa, doprowadzając mnie do szału. Jęknąłem i po sekundzie Lou
wsadził mojego kolegę do buzi. Poruszał głową w przód i w tył z niewyobrażalną
prędkością, a ja wiłem się pod nim, tracąc zmysły. Nie musiałem nadawać mu
swojego tempa, bo chłopak robił to doskonale, a nawet lepiej. Zacisnąłem dłonie
na pościeli i zacisnąłem zęby, kiedy mój ukochany zassał mocno czubek mojego
członka. Czułem, jakbym miał zaraz eksplodować i rozerwać się na małe kawałeczki. Spojrzałem ponownie w dół i
zobaczyłem, jak mój penis znika całkiem w buzi Tomlinsona. Krzyknąłem donośnie,
jako znak, że już blisko końca i Lou powtórzył czynność. Dosłownie minęła
sekunda, a buzię mojego chłopaka wypełnił lepki płyn.
O kurcze! Nie wiem co napisać, bardzo mi się podoba i jestem pod wrażeniem ;)
OdpowiedzUsuńOMG! Sexi Larry hahahaha ;D Świetny rozdział Proszę szybko o next
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Ada
OMG!!! Co za Larry, bardzo mi się taki podoba. Rozdział lepszy niż świetny, cudowny i najlepszy razem wzięte. Czekam na kolejny wpis. Xx ^^
OdpowiedzUsuńO god zadzialo sie O.o kurde oostro... dzieje sie oj dzieje.. nie wiem co powiedziec ale rozdzial niesamowity :)
OdpowiedzUsuńOMFG !?!! njdscbjscbjdbfvdbsncbbdhbdjhbdf *___*
OdpowiedzUsuńkocham cię !! to było zajebiste :D
<3 uwielbiam ten rozdział jak każdy inny napisany przez Ciebie, Kocham Cię
OdpowiedzUsuńEwelina xx
To było takie gorące :***
OdpowiedzUsuń@CheshireCat0102
Ddlkjdlkdjfosjdifjdlkfjslkjdsdlfjdslkkfd *______________________________________________________________________*
OdpowiedzUsuńZ A J E B I S T E dskjghdfkj *__* moje #LarryFeels *-* czekam na następny,już nie mogę się doczekać! c:
OdpowiedzUsuńNiesamowite *___* Jestem Directioner, która jest za Larrym! Stylinsonem <3 Świetne ;33 ostatnia część przechodziła wszystkie ^^ Może ciut za wcześnie na erotyzm, ale i tak pięknie <33 Cieszę się, że doszło pomiędzy nimi do tego :3 Tylko..co z pewnym 'człowiekiem' psychicznie chorym, który skrzywdziła Hazze? :)) Czekam na ciąg dalszy <333
OdpowiedzUsuńAAAAA ^.^
OdpowiedzUsuńSorki, że dopiero teraz komentuję, ale byłam święcie przekonana, że już to zrobiłam :o Chyba czas udać się po syropek na pamięć.
Wracając ... dsfkjbiodbif *___*
Ahh, ten Larry Sex. Jestem na tak, żeby było takie coś częściej! I uprzedzam pytanie: Nie, nie jestem wcale, ani trochę zboczona c;
Zaskoczyłaś Mnie szczerze mówiąc. Jak przeczytałam notkę o tym, że zawieszasz Bloga byłam smutna, a tu proszę! Jaka cudowna niespodzianka!
Kocham, Kocham :> Pozdrawiam.
@Free_Hugs69_
Super ♥
OdpowiedzUsuńOmnomnommmm .. *________________*
OdpowiedzUsuń