czwartek, 5 lipca 2012

Rozdział 10.


Witajcie ponownie! ;D
Już dzisiaj kolejny rozdział. Wybaczcie, że taki krótki :c
Wynagrodzę to już niedługo. Mam kilka rozdziałów wprzód i zapewniam, 
że następne wpisy są o wiele dłuższe :3
Zauważyłem, że liczba widzów z każdym dnie rośnie w dwukrotnej liczbie. 
Strasznie Wam za to dziękujemy! <3
Byłoby nam też strasznie miło, gdyby ukazało się więcej komentarzy..
Jesteśmy bardzo wdzięczne za przemiły komentarz ByMyBooBear.
Dziękujemy i pozdrawiamy !
Miłego czytania :))












Rozdział 10.
*Harry*

         Siedziałem obok Nialla, płacząc jak małe dziecko. Nie mogłem uwierzyć w fakt, że Louis do mnie zadzwonił. Byłem z tego powodu taki szczęśliwy. Jednak chłopak telefonował, aby zapytać o moje samopoczucie, co mnie trochę zawiodło. Nadal mi nie wierzył w sprawie Eleanor. Byłem rozbity. Trzymałem twarz w dłoniach i szlochałem, zażenowany całą tą sytuacją. Niall nagle się odezwał i stwierdził, że muszę o czymś wiedzieć. Zaczął mówić, iż był z chłopcami u Lou. Rozmawiali o całym tym przykrym zdarzeniu u niego w domu. Tomlinos podobno płakał. Moje serce waliło jak opętane, gdy blondyn mi to opowiadał. Nie wiedziałem co powiedzieć, zatkało mnie. Nie spodziewałem się, że chłopak tak zareaguje. Myślałem, że był nam mnie okropnie zły… wściekły. On jednak przyznał się, że źle zrobił, krzycząc na mnie i chciał przeprosić. Mimo tego, nadal mi nie wierzył. Jednak, cieszyłem się jak głupi, iż chciał się ze mną pogodzić. Z rozmyślań wyrwało mnie pukanie do drzwi.
         Przede mną stał Louis. Moje oczy były czerwone i trochę podpuchnięte, a łzy jeszcze spływały po mojej twarzy. Stałem przed nim i nie miałem pojęcia co powiedzieć, a tym bardziej zrobić. Moje usta były lekko rozchylone, abym mógł swobodniej oddychać. Lou wpadł do pomieszczenia zdyszany i mocno mnie objął. Pod wpływem jego dotyku zadrżałem i wtuliłem się w niego jak bezbronne niemowlę. Łzy ponownie napłynęły mi do oczu. Jaka ze mnie ciota… ciągle płaczę i nie mogę tego opanować.
         Ku mojemu zdziwieniu poczułem, że Lou też zaczął cicho łkać. Moja koszulka zrobiła się wilgotna od jego łez. Wcale mi to nie przeszkadzało, wręcz przeciwnie. Tuliliśmy się chyba 10 minut i beczeliśmy. Ten widok był zapewne komiczny dla osób trzecich, lecz dla mnie było to cudowne doświadczenie. Stałem wtulony w osobę, którą kochałem nad życie. Moje serce pędziło, a nogi miałem jak z waty. Mógłbym przytulać się do niego w taki sposób zawsze.
         -Harry… strasznie Cię przepraszam. – zaczął Lou.
         -Oh! Lou! – mój żałosny szloch znowu dał o sobie znać. – Tak Ci dziękuję.
         -Ale za co? Nakrzyczałem na Ciebie. Płakałeś przeze mnie, a Ty mi dziękujesz? – spojrzał na mnie wielkimi oczami, odrywając nasze ciała od siebie. Mówiąc, trzymał mnie za ramiona. Jego twarz była wilgotna od łez. Dopiero teraz się zorientowałem, że Nialla już u mnie nie było, a wychodząc zamknął drzwi.
         -Przyszedłem tu… w nocu… do mnie. – wykrztusiłem, a strużki wody znowu popłynęły wzdłuż moich policzków.
         -Bo się o Ciebie bałem. – wierzchem kciuka wytarł delikatnie łzy spływające po mojej twarzy. Przeszedł mnie miły dreszcz pod wpływem jego dotyku. – Tak bardzo Cię kocham, Harry. – ponownie mnie do siebie przytulił. Gdy wypowiedział te słowa moje serce oszalało. Wiem, że kochał mnie jak przyjaciela, ale jeszcze nigdy mi tego nie powiedział. Chwyciłem go za rękę i zaprowadziłem do salonu. Jeśli on powiedział, że mnie kocha… muszę również mu coś powiedzieć. Najwyższy czas.

*Louis*

         Usiadłem obok Harrego na kanapie. Byłem bardzo uradowany, że mi wybaczył. To było dla mnie najważniejsze. Jednak czeka mnie poważna rozmowa z Eleanor. No bo po co Hazza mialby mnie okłamywać? Mam mętlik w głowie.
Ciszę przerwał głos Loczka…
         -Lou… muszę Ci coś w końcu o czymś powiedzieć.
         -Słucham?
         -Bo eh… jest coś o czym nie wiesz od dłuższego czasu, a mianowicie to trwa od 3 lat. Niall, Liam i Zayn pomogli mi w tym. Oni wiedzą od samego początku.
         -O co chodzi?
         -Może to nieodpowiednia chwila, ale musisz o tym wiedzieć, skoro się przyjaźnimy. – odparł.
         -Harry… - westchnąłem. – Pamiętaj, że zawsze możesz na mnie liczyć. Możesz mi powiedzieć kompletnie wszystko. Bez wyjątków. – zlapałem go za dłoń i ścisnąłem delikatnie.
         -Dziękuję. – wyszeptał, ale po chwili zabrał rękę i odsunął się trochę ode mnie. Byłem trochę zdziwiony, bo nigdy się tak nie zachowywał wobec mnie. Zrobiło mnie się też trochę smutno, gdy nie czułem go obok siebie. Boże… o czym ja myślę?! Źle się czułem, gdy Harry mnie nie dotykał? Błagam… powiedzcie mi, że o tym przed chwilą nie pomyślałem.
         -A więc?
         -Możesz mnie wziąć za odmieńca. – westchnął. – Ale to nie moja wina. Zapewne będziesz czuł do mnie odrazę. Zrozumiem… - o czym on w ogólne mówił?! Jaki odmienieć? Harry?
         -Mów wreszcie o co chodzi.
         -Po prostu uznałem, że musisz dowiedzieć się ode mnie, zanim ktoś Cię uprzedzi. – chwila ciszy. – Bo ja… Lou… eh… nie wiem jak Ci to powiedzieć…
         -Ty co?
         -Ja.. no..
         -Wykrztuś to z siebie.  
         -Ja jestem gejem, Lou. – o mało co, oczy nie wyszły mi na wierzch. W ogólnie nie spodziewałem się takiej wiadomości. Nie mogłem wydusić ani słowa.
         -Rozumiem. Idź. – wyszeptał harry. Natychmiast przybliżyłem się do niego i objąłem w pasie. Skoro jest gejem, niech nim będzie. Nie przeszkadza mi to. Jest moim przyjacielem i nim będzie, niezależnie od jego orientacji.
         -Nie myśl, że przez to Cię zostawię, Głuptasie. – wyszeptałem mu do ucha. Poczułem, jak Harremu zaczęło bić mocniej serce. Nie wiem skąd u niego te skoki cisnienia. Położył ostrożnie głowę na moim ramieniu. 
         -Dziękuję. – powiedział cicho, zamykając oczy.
         -Nie ma za co. – uśmiechnąłem się delikatnie i przytuliłem go mocniej do siebie. Już nigdy nie postąpie tkiego błędu i nie pokłócę się z Harrym. To zbyt bolesne.
         -A teraz… jakbyś mógł… idź już. – powiedział nagle.
         -Ale…
         -Idź. – zaskoczył mnie tym. Dlaczego mnie wyganiał? – Proszę. Muszę zostać sam.
         -Ale dlaczego? Coś nie tak?
         -Już za dużo jak na jeden dzień. – powiedział donośnie i wstał. Chciał odejść, ale złapalem go za dłoń i przyciągnałem do siebie. Wylądował na moich kolanach, więc objąłem go, aby przypadkiem nie uciekł. Przez ten gest zrobiło mi się dziwinie gorąco. Moje spojrzenie utkwiło w jego oczach. Były takie zielone… takie piękne. Wspominałem już, że zielony to mój ulubiony kolor? Nastepnie zjeżdżając w dół, mój wzrok zatrzymał się na jego ustach. Były takie pełne i wydawały się miękkie oraz delikatne. Jak dla mnie były cudowne… idealne. Zaraz, zaraz… dlaczego wlasnie napalam się na Harrego?! Boże… co się ze mną dzieje? Nie poznaje samego siebie!
         -Powiedz o co chodzi. – wykrztusiłem wreszcie.
         -Ależ o nic.
         -Mów.
         -Louis… proszę.
         -Ja również proszę. Powiedz mi.
         -Nie.
         -Dlaczego? 
         -Nie mogę. – już chciał wstać, kiedy przyciągnąłem go bliżej siebie. Moje serce zaczęło bić mocniej. Zatrzymalem go z dwóch powodów, a jeden z nich mnie przerażał : 1. Chciałem dowiedzieć się o co chodzi, 2. Pragnąłem zatrzymać Hazze jak najdłużej przy sobie.
         -Dobrze wiesz, że możesz.
         -Nie potrafię.
         -Harry. – gdy wypowiedziałem jego imię, zadrżał. Zauważyłem również, że zarumienił się trochę. Tak słodko wyglądał z buraczkiem na buzi. Czy to możliwe, że działałem na niego tak jak on działał na mnie?
         -Louis, idź już. To naprawdę nic takiego. Wszystko ok.
         -Jasne. – odpowiedziałem z ironią.     
         -Błagam. – zamknął oczy. Miał dość. Puściłem go więc i pozwoliłem odejść. Przyłapałem się właśnie na wgapianiu w jego tył. Boże… jaki on ma seksowny tyłek. Dlaczego kurwa znowu napalam się na Harrego?!
Wstałem i wyszedłem z jego mieszkania. Nie mam pojęcia dlaczego, ale brak Harrego negatywnie na mnie wpływa…

5 komentarzy:

  1. Przepraszam, ale musiałam skomentować zanim przeczytam, bo rozpiera mnie cholerna radość - nawet się mojej mamie pochwaliłam, ale mniejsza z tym : D - czyli podejrzewam że mój pomysł przypadł Wam do gustu? Awww, bardzo się cieszę i nie sądziłam że tak miło odbierzecie* mój pomysł, który równie dobrze mogliście mieć już dawno postanowiony. Miły komentarz ? to dlatego że to najlepszy blog forever and ever ! Nawet nie możecie sobie wyobrazić jak ja Was wielbię <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Haha, rozbrajam swoją głupotą - pomyliłam komentarze, przepraszam jeszcze raz . Byłamw innym świecie- jeżeli chodzi o ten plan - myślałam ze to przy tym blogu dodałam krótką wiadomość o pomyśleniu nad zakończeniem tego bloga śmiercią jednych z bohaterów i jakież było moje zdziwienie gdy zobaczyłam tylko te słowa o tym ze się rozryczalam jak oni płakali. Jeszcze raz przepraszam, ale co do tego bloga to naprawdę jest moim jednym z najcholerniejszonajlepszych i wgl . Błagam dalej pisać a ja opanowuje moje ADHD i biorę się za czytanie <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Hahahahahhahahaha :)
    Dlaczego napalam się na Harrego !?
    Hahahah , jebłam xD
    Zajebiste ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. 'Tomlinos' hahah, wiem, że to tylko głupia literówka, ale od razu mi weselej :D

    OdpowiedzUsuń
  5. "zaraz… dlaczego wlasnie napalam się na Harrego?!" i "Dlaczego kurwa znowu napalam się na Harrego?!" bezcenne haha jebłam o.O heh :D super rozdział ;)

    OdpowiedzUsuń