Cześć :3
Przepraszam, ale ten rozdział też jest dość krótki :( Tak właściwie to nie jestem z niego zadowolona. Chyba wszystko zepsułam ;/ Sama nie wiem..
Gdy wrócę znad morza postaram się dodać jak najszybciej 16. rozdział. Obiecuję, że będzie dłuższy ;)
Miłego czytania <3
Rozdział
15.
*Harry*
Obudziłem się w pozycji leżącej i nie
wiedziałem co się ze mną stało. Każda część mojego ciała była obolała, a na
lewym boku czułem coś ciężkiego, przyczepionego do mojej skóry. Wokół mnie
słyszałem pikanie, co kojarzyło mi się ze szpitalną aparaturą. Czułem okropne
zmęczenie, nie miałem siły podnieść nawet powiek. Nagle poczułem, jak ktoś
ujmuje moją dłoń i gładzi jej powierzchnię. Po chwili usłyszałem głos, ten
kojący, ukochany głos. Nie byłem w stanie nic powiedzieć, więc tylko słuchałem.
Słowa Louisa sprawiały, że moje serce waliło z sekundy na sekundę coraz
szybciej. W mojej głowie robiło się coraz większe zamieszanie. Czułem się
jakbym śnił, jakby to był najpiękniejszy sen w moim życiu. On powiedział.. że
jest we mnie zakochany. Czy to nie wspaniałe? Nawet nie podejrzewałem, że coś
takiego może się wydarzyć. Gdy zamilkł, cisz strasznie mnie męczyła. Chciałem
ponownie usłyszeć jego głos, to on dawał mi siłę. Chciałem wiedzieć więcej,
więcej o jego uczuciach do mnie. Odnalazłem w sobie, choć trochę energii i
wykrztusiłem te dwa słowa „mów dalej”. Jednak on nic nie mówił. Jego ręka,
bawiąca się moją dłonią znieruchomiała. Tak bardzo chciałem otworzyć oczy,
zobaczyć jego piękną twarz i powiedzieć mu, że go kocham. Mimo chęci, nie
miałem siły, nie potrafiłem zrobić tak banalnej rzeczy. Uścisnąłem jego dłoń,
na co jego drgnęła i wyślizgnęła się. Usłyszałem szybkie kroki, jakby ktoś
biegł. Po chwili pełno ludzi wtargnęło do pomieszczenia, gdzie się znajdowałem.
Godzinę
później.
Byłem w
szpitalu. Miałem wypadek. Właśnie się tego dowiedziałem. Lekarze zmienili mi
kroplówkę i dodali do niej więcej soli mineralnych i witamin, abym miał więcej
siły. Siedziałem teraz na łóżku szpitalnym, oparty o wielką poduszkę. Obok mnie
siedział Liam i opowiadał co Louis zrobił, po przyjściu do szpitala. Nie mogłem
uwierzyć, że on tak zareagował. Czułem rosnącą radość w moim sercu, lecz było
mi również smutno. Jego tu nie było, nie siedział obok mnie.
-Liam.. – wychrypiałem. – Gdzie on
jest?
-Siedzi na korytarzy przed salą. –
odpowiedział po chwili.
-Dlaczego nie ma go tutaj?
-Harry… On… mu jest strasznie ciężko.
Powiedział mi w jakich okolicznościach się obudziłeś i… on nie wie co teraz ma
robić. To dla niego zupełnie nowa sytuacja, nie mówi na co dzień, że kocha
chłopaka.
-Mógłbyś go tu poprosić? – zapytałem z
nadzieją.
-Pewnie. – uśmiechnął się do mnie i
poczochrał moje loki, po czym wyszedł. Siedziałem sam i wgapiałem się
niecierpliwie w drzwi, które nadal były zamknięte. Dopiero po jakiś 10
minutach, ktoś nacisnął klamkę. Drzwi lekko się uchyliły, a w nich ujrzałem
twarz Louisa. Moje serce ponownie zaczęło szaleć, nie mówiąc już o uścisku w
moim podbrzuszu. Mój przyjaciel wszedł niepewnie do środka, zamykając drzwi.
Podszedł bliżej i usiadł na krześle, na którym wcześniej siedział Liam. Ciągle
odwracał wzrok i nic nie mówił. Ja nie byłem lepszy… bo ciągle wgapiałem się w
moją, błękitną kołdrę. W końcu jednak zebrałem się i spojrzałem prosto w jego
oczy. Ten gest spowodował, że jego oczy uniosły się na wysokość moich.
-Cześć Harry. – powiedział cicho. Moje
imię w jego ustach brzmiało tak… inaczej. Uśmiechnąłem się do niego delikatnie.
-Cześć LouLou. – mimowolnie jego kąciki
ust uniosły się ku górze. Uwielbiałem patrzeć, jak się uśmiecha.
-Jak się czujesz? – zapytał.
-Już lepiej. – westchnął cicho, po czym
zaczął.
-Dlaczego to zrobiłeś, hm? Co Ty w
ogóle sobie myślałeś? – mogłem spodziewać się tego po Louisie. Ta jego
pretensja sprawiała, że coraz bardziej się uśmiechałem. – I co Cię tak śmieszy
dupku? – roześmiałem się jak debil, po czym zobaczyłem jak mój towarzysz
również wybuchnął śmiechem. – a teraz koniec! Tłumacz się. – spoważniałem
trochę, zanim zabrałem się za odpowiedź.
-Ja.. ee.. trochę się zapomniałem.
-Trochę? Dlaczego zostawiłeś samą
Susan?
-Zapomniałem o niej no.
-Ale jak można o kimś zapomnieć?
Szczególnie, że czeka się na tą osobę na parkingu!
-Po… Twoim… - odwróciłem wzrok – po
Twoim telefonie byłem w stanie. – nie odpowiedział mi. Spojrzałem na niego i
mogłem wywnioskować, że o czymś myśli. Po kilku minutach się odezwał.
-Nadal nie rozumiem.
-Gdy usłyszałem, ze jedziesz do
Eleonor… wszystko inne poszło się pieprzyć.
-Myślałeś, że jadę ją odwiedzić?! –
pokiwałem twierdząco głową. –Pojechałem do niej, aby z nią zerwać. I sam nie
pojmuje tego, ale cieszyłem się, gdy się z nią rozstałem. – na jego policzkach
pojawiły się słodkie, czerwone rumieńce. Spuścił głowę i patrzył tępo w
podłogę.
-Louis… ja muszę Ci coś powiedzieć. –
jego głowa momentalnie uniosła się ku górze.
*Louis*
-Będę mówił prosto z mostu. Mam dość
ukrywania swoich uczuć. Chciałem Ci już to powiedzieć tysiąc razy, ale zawsze
brakowało mi odwagi. – moje serce było bliskie wyskoczeniu z mojego gardła. –
Uświadomiłem sobie, że jestem gejem, bo poznałem Ciebie. Uwielbiałem przebywać
w Twoim towarzystwie. Na początku traktowałem Cię jak najlepszego przyjaciela,
ale potem poczułem coś więcej. Chłopcy mi bardzo pomogli, byli przy mnie i
wspierali. Z dnia na dzień zakochiwałem się w Tobie coraz bardziej. Kiedy
dowiedziałem się, że wyjeżdżasz część mnie po prostu umarła. Nie mogłem sobie z
tym poradzić przez prawie 2 lata. – jego słowa sprawiały, że ciągnęło mnie do
niego jeszcze bardziej. Opowiedział mi też o Philipie i o tym, jaką przykrość
mu sprawił. Mówił szybko, zwięźle i na temat. Było mu ciężko o tym wszystkim
mówić, bo przecież niełatwo mówi się o uczuciach. Słuchałem go z uwagą i
starałem się wszystko jak najszybciej zrozumieć. Z tego co powiedział,
wywnioskowałem, że on mnie kocha. Ale jak to możliwe? Skończył mówić już chyba
10 minut temu, a ja nadal wpatrywałem się w niego jak w obrazek. Nie miałem
pojęcia co mu teraz powiedzieć. Ja wyjaśniłem mu co do niego czuję, a teraz on
powiedział, że mnie kocha? Gdy sobie to uświadomiłem, poczułem, że się
czerwienię. Cholerne rumieńce! Dlaczego muszą mnie dopadać w takim momencie?
Harry spojrzał na mnie i uśmiechnął się uroczo. Gdy ujrzałem jego słodkie
dołeczki od razu zrobiło mi się cieplej na sercu.
-Jesteś taki piękny. – sam nie
wierzyłem, że powiedziałem to na głos. Przyłożyłem szybko dłoń do buzi. Moja
twarz pewnie była w odcieniu dojrzałego pomidora.
-A Ty taki słodki. – zaśmiał się, a
po chwili na jego policzkach też pojawiły się rumieńce. Spojrzałem na jego dłoń
i chwyciłem ją delikatnie swoją. Bałem się, ale nie potrafiłem już ukrywać, jak
mnie do niego ciągnie. Miałem ochotę go mocno przytulić… pocałować. Nie wiem
jak to jest całować chłopaka.. Nawet nigdy o tym nie myślałem. Na moje
zaskoczenie, Hazza uścisnął mocniej moją rękę i uśmiechnął się nieśmiało.
-Przytul mnie. – powiedział, a moje
serce prawie stanęło. Podniosłem się jak oparzony i przyciągnąłem go do siebie.
Od jego ciała biło przyjemne ciepło, ale był taki słaby. Objąłem go delikatnie,
żeby nie uszkodzić przy tym jego żeber i opatrunków. Wtulił się we mnie, a ja
mógłbym pozostać w tej pozycji już na zawsze. Odsunął się trochę ode mnie i
spojrzał w moje oczy. Był tak blisko, dzieliły nas zaledwie trzy centymetry.
Odpływałem w jego oczach, gdy przyłapałem go na tym, iż spojrzał na moje usta.
Mimowolnie uśmiechnąłem się i zmniejszyłem odległość między nami. Jego policzki
zapłonęły i również zbliżył się do mnie. Po chwili zlikwidowałem całkowicie
odległość między nami delikatnie napierając na jego usta. Był to subtelny,
delikatny pocałunek, który był dla mnie czymś cudownym. Jednak to za mało,
stanowczo za mało. Harry chyba też odczuwał niedosyt, bo po chwili ponownie się
do mnie zbliżył. Muskaliśmy swoje wargi, a w moim brzuchu wirowało, jakbym był
na karuzeli. Nie chciałem go przemęczać, więc odsunęłem się po chwili od niego.
Starałem się podarować mu najpiękniejszy uśmiech na jaki było mnie stać i chyba
mi się udało.
-Kocham Cię. – wyszeptał cicho. To… najpiękniejsze
dwa słowa, które tak bardzo chciałem usłyszeć właśnie od Harrego. Kto by
pomyślał? Przed chwilą miałem dziewczynę, a teraz jestem zakochany w chłopaku.
Ale za to w jakim chłopaku. Był taki wrażliwy, miły, zabawny, słodki, uroczy i
posiadał jeszcze wiele innych cudownych cech. Czułem, jakby spełniło się moje
największe marzenie. Radość mną po prostu zawładnęła. Zbliżyłem się do jego
twarzy.
-Ja Ciebie też kocham, Harry. –
wyszeptałem mu prostu do ucha, co sprawiło, że zadrżał. Już chciałem go ponownie
pocałować, gdy odsunął się ode mnie.
-Louis…
-Tak?
-Jesteś pewny?
-Harry, siedzisz w mojej głowie już
bardzo długi czas. Ja po prostu nie wiedziałem, że Cię kocham, bo nigdy nie
przypuszczałem, że mógłbym być gejem. Gdybym nie wyjechał… zapewne wszystko
wydarzyłoby się o wiele szybciej. Jestem tego pewien, bo od zawsze chciałem
spędzać z Tobą jak najwięcej czasu. Od zawsze sprawiałeś, że się uśmiechałem. Dzięki
Tobie byłem szczęśliwszy. Jestem pewny, że Cię kocham.
'jestem pewny , że cię kocham' - Ojj BOŻE ! <3 ja tutaj umieram .. ^^ najsłodsze było, gdy Lou bał się przyjąć do sali Harrego.. Kiedy Li tłumaczył Curly , że Lou boi się po tym, w jakich okolicznościach się obudził . Łoszwkurwęjegomać ! <3
OdpowiedzUsuńAww. Rozdział hmm.. Jest ZAJEBISTY ! *_*
Cudowny rozdział <3 awww normalnie kocham to opowiadanie. Wpadnij do mnie http://one-direction-one-smile.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńW takim momencie!! Atak w ogóle to rozdział zajebisty!! <3 <3
OdpowiedzUsuńCudowny rozdział !! <3
OdpowiedzUsuń