piątek, 27 lipca 2012

Rozdział 15.


Cześć :3
Przepraszam, ale ten rozdział też jest dość krótki :( Tak właściwie to nie jestem z niego zadowolona. Chyba wszystko zepsułam ;/ Sama nie wiem..
Gdy wrócę znad morza postaram się dodać jak najszybciej 16. rozdział. Obiecuję, że będzie dłuższy ;)

Miłego czytania <3











Rozdział 15.

*Harry*

         Obudziłem się w pozycji leżącej i nie wiedziałem co się ze mną stało. Każda część mojego ciała była obolała, a na lewym boku czułem coś ciężkiego, przyczepionego do mojej skóry. Wokół mnie słyszałem pikanie, co kojarzyło mi się ze szpitalną aparaturą. Czułem okropne zmęczenie, nie miałem siły podnieść nawet powiek. Nagle poczułem, jak ktoś ujmuje moją dłoń i gładzi jej powierzchnię. Po chwili usłyszałem głos, ten kojący, ukochany głos. Nie byłem w stanie nic powiedzieć, więc tylko słuchałem. Słowa Louisa sprawiały, że moje serce waliło z sekundy na sekundę coraz szybciej. W mojej głowie robiło się coraz większe zamieszanie. Czułem się jakbym śnił, jakby to był najpiękniejszy sen w moim życiu. On powiedział.. że jest we mnie zakochany. Czy to nie wspaniałe? Nawet nie podejrzewałem, że coś takiego może się wydarzyć. Gdy zamilkł, cisz strasznie mnie męczyła. Chciałem ponownie usłyszeć jego głos, to on dawał mi siłę. Chciałem wiedzieć więcej, więcej o jego uczuciach do mnie. Odnalazłem w sobie, choć trochę energii i wykrztusiłem te dwa słowa „mów dalej”. Jednak on nic nie mówił. Jego ręka, bawiąca się moją dłonią znieruchomiała. Tak bardzo chciałem otworzyć oczy, zobaczyć jego piękną twarz i powiedzieć mu, że go kocham. Mimo chęci, nie miałem siły, nie potrafiłem zrobić tak banalnej rzeczy. Uścisnąłem jego dłoń, na co jego drgnęła i wyślizgnęła się. Usłyszałem szybkie kroki, jakby ktoś biegł. Po chwili pełno ludzi wtargnęło do pomieszczenia, gdzie się znajdowałem.

Godzinę później.
Byłem w szpitalu. Miałem wypadek. Właśnie się tego dowiedziałem. Lekarze zmienili mi kroplówkę i dodali do niej więcej soli mineralnych i witamin, abym miał więcej siły. Siedziałem teraz na łóżku szpitalnym, oparty o wielką poduszkę. Obok mnie siedział Liam i opowiadał co Louis zrobił, po przyjściu do szpitala. Nie mogłem uwierzyć, że on tak zareagował. Czułem rosnącą radość w moim sercu, lecz było mi również smutno. Jego tu nie było, nie siedział obok mnie.
         -Liam.. – wychrypiałem. – Gdzie on jest?
         -Siedzi na korytarzy przed salą. – odpowiedział po chwili.
         -Dlaczego nie ma go tutaj?
         -Harry… On… mu jest strasznie ciężko. Powiedział mi w jakich okolicznościach się obudziłeś i… on nie wie co teraz ma robić. To dla niego zupełnie nowa sytuacja, nie mówi na co dzień, że kocha chłopaka.
         -Mógłbyś go tu poprosić? – zapytałem z nadzieją.
         -Pewnie. – uśmiechnął się do mnie i poczochrał moje loki, po czym wyszedł. Siedziałem sam i wgapiałem się niecierpliwie w drzwi, które nadal były zamknięte. Dopiero po jakiś 10 minutach, ktoś nacisnął klamkę. Drzwi lekko się uchyliły, a w nich ujrzałem twarz Louisa. Moje serce ponownie zaczęło szaleć, nie mówiąc już o uścisku w moim podbrzuszu. Mój przyjaciel wszedł niepewnie do środka, zamykając drzwi. Podszedł bliżej i usiadł na krześle, na którym wcześniej siedział Liam. Ciągle odwracał wzrok i nic nie mówił. Ja nie byłem lepszy… bo ciągle wgapiałem się w moją, błękitną kołdrę. W końcu jednak zebrałem się i spojrzałem prosto w jego oczy. Ten gest spowodował, że jego oczy uniosły się na wysokość moich.
         -Cześć Harry. – powiedział cicho. Moje imię w jego ustach brzmiało tak… inaczej. Uśmiechnąłem się do niego delikatnie.
         -Cześć LouLou. – mimowolnie jego kąciki ust uniosły się ku górze. Uwielbiałem patrzeć, jak się uśmiecha.
         -Jak się czujesz? – zapytał.
         -Już lepiej. – westchnął cicho, po czym zaczął.
         -Dlaczego to zrobiłeś, hm? Co Ty w ogóle sobie myślałeś? – mogłem spodziewać się tego po Louisie. Ta jego pretensja sprawiała, że coraz bardziej się uśmiechałem. – I co Cię tak śmieszy dupku? – roześmiałem się jak debil, po czym zobaczyłem jak mój towarzysz również wybuchnął śmiechem. – a teraz koniec! Tłumacz się. – spoważniałem trochę, zanim zabrałem się za odpowiedź.
         -Ja.. ee.. trochę się zapomniałem.
         -Trochę? Dlaczego zostawiłeś samą Susan?
         -Zapomniałem o niej no.
         -Ale jak można o kimś zapomnieć? Szczególnie, że czeka się na tą osobę na parkingu!
         -Po… Twoim… - odwróciłem wzrok – po Twoim telefonie byłem w stanie. – nie odpowiedział mi. Spojrzałem na niego i mogłem wywnioskować, że o czymś myśli. Po kilku minutach się odezwał.
         -Nadal nie rozumiem.
         -Gdy usłyszałem, ze jedziesz do Eleonor… wszystko inne poszło się pieprzyć.
         -Myślałeś, że jadę ją odwiedzić?! – pokiwałem twierdząco głową. –Pojechałem do niej, aby z nią zerwać. I sam nie pojmuje tego, ale cieszyłem się, gdy się z nią rozstałem. – na jego policzkach pojawiły się słodkie, czerwone rumieńce. Spuścił głowę i patrzył tępo w podłogę.
         -Louis… ja muszę Ci coś powiedzieć. – jego głowa momentalnie uniosła się ku górze.

*Louis*

            -Będę mówił prosto z mostu. Mam dość ukrywania swoich uczuć. Chciałem Ci już to powiedzieć tysiąc razy, ale zawsze brakowało mi odwagi. – moje serce było bliskie wyskoczeniu z mojego gardła. – Uświadomiłem sobie, że jestem gejem, bo poznałem Ciebie. Uwielbiałem przebywać w Twoim towarzystwie. Na początku traktowałem Cię jak najlepszego przyjaciela, ale potem poczułem coś więcej. Chłopcy mi bardzo pomogli, byli przy mnie i wspierali. Z dnia na dzień zakochiwałem się w Tobie coraz bardziej. Kiedy dowiedziałem się, że wyjeżdżasz część mnie po prostu umarła. Nie mogłem sobie z tym poradzić przez prawie 2 lata. – jego słowa sprawiały, że ciągnęło mnie do niego jeszcze bardziej. Opowiedział mi też o Philipie i o tym, jaką przykrość mu sprawił. Mówił szybko, zwięźle i na temat. Było mu ciężko o tym wszystkim mówić, bo przecież niełatwo mówi się o uczuciach. Słuchałem go z uwagą i starałem się wszystko jak najszybciej zrozumieć. Z tego co powiedział, wywnioskowałem, że on mnie kocha. Ale jak to możliwe? Skończył mówić już chyba 10 minut temu, a ja nadal wpatrywałem się w niego jak w obrazek. Nie miałem pojęcia co mu teraz powiedzieć. Ja wyjaśniłem mu co do niego czuję, a teraz on powiedział, że mnie kocha? Gdy sobie to uświadomiłem, poczułem, że się czerwienię. Cholerne rumieńce! Dlaczego muszą mnie dopadać w takim momencie? Harry spojrzał na mnie i uśmiechnął się uroczo. Gdy ujrzałem jego słodkie dołeczki od razu zrobiło mi się cieplej na sercu.
            -Jesteś taki piękny. – sam nie wierzyłem, że powiedziałem to na głos. Przyłożyłem szybko dłoń do buzi. Moja twarz pewnie była w odcieniu dojrzałego pomidora.
            -A Ty taki słodki. – zaśmiał się, a po chwili na jego policzkach też pojawiły się rumieńce. Spojrzałem na jego dłoń i chwyciłem ją delikatnie swoją. Bałem się, ale nie potrafiłem już ukrywać, jak mnie do niego ciągnie. Miałem ochotę go mocno przytulić… pocałować. Nie wiem jak to jest całować chłopaka.. Nawet nigdy o tym nie myślałem. Na moje zaskoczenie, Hazza uścisnął mocniej moją rękę i uśmiechnął się nieśmiało.
            -Przytul mnie. – powiedział, a moje serce prawie stanęło. Podniosłem się jak oparzony i przyciągnąłem go do siebie. Od jego ciała biło przyjemne ciepło, ale był taki słaby. Objąłem go delikatnie, żeby nie uszkodzić przy tym jego żeber i opatrunków. Wtulił się we mnie, a ja mógłbym pozostać w tej pozycji już na zawsze. Odsunął się trochę ode mnie i spojrzał w moje oczy. Był tak blisko, dzieliły nas zaledwie trzy centymetry. Odpływałem w jego oczach, gdy przyłapałem go na tym, iż spojrzał na moje usta. Mimowolnie uśmiechnąłem się i zmniejszyłem odległość między nami. Jego policzki zapłonęły i również zbliżył się do mnie. Po chwili zlikwidowałem całkowicie odległość między nami delikatnie napierając na jego usta. Był to subtelny, delikatny pocałunek, który był dla mnie czymś cudownym. Jednak to za mało, stanowczo za mało. Harry chyba też odczuwał niedosyt, bo po chwili ponownie się do mnie zbliżył. Muskaliśmy swoje wargi, a w moim brzuchu wirowało, jakbym był na karuzeli. Nie chciałem go przemęczać, więc odsunęłem się po chwili od niego. Starałem się podarować mu najpiękniejszy uśmiech na jaki było mnie stać i chyba mi się udało.            
            -Kocham Cię. – wyszeptał cicho. To… najpiękniejsze dwa słowa, które tak bardzo chciałem usłyszeć właśnie od Harrego. Kto by pomyślał? Przed chwilą miałem dziewczynę, a teraz jestem zakochany w chłopaku. Ale za to w jakim chłopaku. Był taki wrażliwy, miły, zabawny, słodki, uroczy i posiadał jeszcze wiele innych cudownych cech. Czułem, jakby spełniło się moje największe marzenie. Radość mną po prostu zawładnęła. Zbliżyłem się do jego twarzy.
            -Ja Ciebie też kocham, Harry. – wyszeptałem mu prostu do ucha, co sprawiło, że zadrżał. Już chciałem go ponownie pocałować, gdy odsunął się ode mnie.
            -Louis…
            -Tak?
            -Jesteś pewny?
            -Harry, siedzisz w mojej głowie już bardzo długi czas. Ja po prostu nie wiedziałem, że Cię kocham, bo nigdy nie przypuszczałem, że mógłbym być gejem. Gdybym nie wyjechał… zapewne wszystko wydarzyłoby się o wiele szybciej. Jestem tego pewien, bo od zawsze chciałem spędzać z Tobą jak najwięcej czasu. Od zawsze sprawiałeś, że się uśmiechałem. Dzięki Tobie byłem szczęśliwszy. Jestem pewny, że Cię kocham.

4 komentarze:

  1. 'jestem pewny , że cię kocham' - Ojj BOŻE ! <3 ja tutaj umieram .. ^^ najsłodsze było, gdy Lou bał się przyjąć do sali Harrego.. Kiedy Li tłumaczył Curly , że Lou boi się po tym, w jakich okolicznościach się obudził . Łoszwkurwęjegomać ! <3
    Aww. Rozdział hmm.. Jest ZAJEBISTY ! *_*

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudowny rozdział <3 awww normalnie kocham to opowiadanie. Wpadnij do mnie http://one-direction-one-smile.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. W takim momencie!! Atak w ogóle to rozdział zajebisty!! <3 <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudowny rozdział !! <3

    OdpowiedzUsuń