piątek, 20 lipca 2012

Rozdział 13.

Czeeść. <33
Obiecałam, ze przed końcem tygodnia dodam 13. i jest!
Siedziałam przed laptopem i pisałam ten rozdział ponad dwie godziny.
Chyba za szybko rozwinęłam pewne sprawy, ale nie chciałam już tak tego ciągnąć i ciągnąć.
W ogóle źle zaczęłam ;/ Powinnam szybciej rozwinąć Larrego. Przepraszam :C
Teraz chciałam trochę przyspieszyć niektóre wydarzenia.
Może to złe, ale w jednym rozdziale już tyle się wydarzyło.
Wybaczcie, jeśli się nie podoba.
Miłego czytania ;*





Rozdział 13.
*Louis*

            Siedziałem właśnie w pociągu, który jechał już do Londynu. Wracałem od Eleanor. Tryskałem energią i radością. Po prostu uśmiech nie schodził mi z twarzy. Jestem naprawdę popieprzony. Cieszę się, że moja była dziewczyna mnie zdradziła. Aż sam zacząłem się z siebie śmiać. Dlaczego byłem uradowany, iż zerwałem z El? Od jakiegoś czasu ta dziewczyna mi ciążyła. Nie wiem dlaczego. Kiedyś była zupełnie inna. Może to sława? Nie mam pojęcia. W głowie miałem dwa obrazy. Moja radość po zerwaniu z nową aktorką oraz śliczny uśmiech Hazzy. Z dnia na dzień moje myśli coraz bardziej mnie przerażały. Czy… czy ja… czuję coś więcej do Loczka niż przyjaźń? Nie. Nie. Nie, na pewno nie. Ale… skoro nie, to dlaczego ciągle się na niego napalam i o nim myślę? W tej chwili zapragnąłem przy nim być. Tak bardzo chciałbym go dotknąć, przytulić… Boże! NIE! Odgoniłem jak najszybciej te myśli od siebie, abym nie wyobraził sobie… KURWA! Wyobraziłem sobie własnie mnie i Hazze, całujących się. Nagle poczułem jak coś twardnieje w moich spodniach. Co? Jak to się stało? Przecież… ja nawet tak nie reagowałem na Eleonor. Boże… zaraz nie wytrzymam. Nie mam pojęcia co się ze mną dzieje. Już nie wiedziałem co ze sobą zrobić. Dlaczego Harry tak na mnie działa? Jestem żenujący.
2 godziny później.
            Stałem właśnie w pustym domu Nialla i nic nie rozumiałem. Wszystko stało przygotowane, ale nikogo nie było. Byłem zawiedziony, bo strasznie chciałem zobaczyć Harrego. Przez całą drogę o nim myślałem… i chyba pogadam o tym z Liamem. Był najbardziej wyrozumiały i dawał świetne rady. Bałem się jak cholera, ale musiałem poznać odpowiedzi na moje pytania.
Stojąc tak w pustej kuchni, wyjąłem telefon i wybrałem numer do Nialla. Nie odbierał. Po chwili zadzwoniłem do Liama.
            -Halo? Louis? – wydyszał.
            -Ta… tak. Gdzie jesteś? – zdziwił mnie zadyszany głos przyjaciela.
            -W szpitalu.
            -Ale w jakim szpitalu? Co się stało, że tam jesteś?! – kurde… nawet nie za dobrze znałem ulice Londynu. Jak ja znajdę jakiś szpital?
            -Pamiętasz, jak w 3. Klasie gimnazjum pobierali nam krew w takim dużym szpitalu?
            -Tak.
            -Tu jesteśmy.
            -My?
            -Tak. Ja, Niall, Zayn, July, Dan, Susan… i Harry. – dlaczego go wymienił ostatniego? I dlaczego z takim… bólem?
            -Co… co się stało? – zapytałem zdyszany, bo bałem się usłyszeć najgorszego.
            -Harry miał wypadek. – po tych słowach rzuciłem się w bieg. Poruszałem się strasznie szybko, sam nie wiem skąd u mnie znalazło się tyle energii. Może dlatego, że Harry leżał nieprzytomnie w szpitalu?! Dlaczego, dlaczego on? Biegłem jak oszalały, potrącając co chwile przechodniów. Moje serce waliło, jakby zaraz miało wyskoczyć. Byłem cały spocony, ale nie zwalniałem, wręcz przeciwnie, ciągle przyspieszałem.

*Zayn*

            10 minut po telefonie Liama, zobaczyłem biegnącego w moją stronę Louisa. Był cały spocony i zadyszany. Ale jak on pokonał tą drogę w 10 minut? Przecież my jechaliśmy karetką jakieś 8 i to na sygnale. On ma jakiś napęd w pupie? Nie ważne.
            -Gdzie… gdzie jest Harry? – zapytał ciężko oddychając.
            -Uspokój się, Lou. Usiądź. – przysunął mu krzesło Liam.
            -Gdzie jest do cholery Harry?! – wydarł się, a ja aż lekko podskoczyłem.
            -Operują go. – odparł spokojnie Liam. – A teraz usiądź to wszystkiego się dowiesz. – Louis jednak stał, wpatrzony w Liama i nawet nie drgnął.
            -Postoję. – wziął wdech.
            -Na pewno? – zapytał Li.
            -Mów wreszcie do rzeczy!
            -Z tego co powiedziała nam Susan wszystko było dobrze, dopóki nie wjechali na parking. Ona musiała skorzystać z toalety. Jak wróciła Harrego i samochodu już nie było. Nie wiem dlaczego uciekł, ale najprawdopodobniej po chwili chciał po nią wrócić i gdy wjeżdżał na drugi pas… jakiś debil w niego wjechał. – nie wytrzymał Już go ponosiło. – Śmieciowi nic nie jest, a Harry ledwo żyje! – wykrzyczał, a na te słowa Louis upadł na podłogę.

Godzinę później.
            Louis leżał na obserwacji i nie pozwalali mu się ruszać, przez co dostawał szału. Opowiem Wam teraz w skrócie dlaczego w korytarzu w szpitalu zostaliśmy tylko ja i Liam.
1.Niall zerwał z Susan. Ona przyznała się do wszystkiego i przeprosiła go, ale tym razem szczerze. Blondyn przebaczył jej, lecz nie odzywał się do niej. July i Dan poszły potem odprowadzić ją na pociąg, bo nie chciała z nami siedzieć. Nie mieliśmy jej tego za złe.
2. Niall poszedł z nimi tylko dlatego, że po drodze mieli wstąpić po jedzenie.
3. Harrego operują ponad 2 godziny. Boję się o niego jak cholera. Modlę się w duszy, aby wszystko się udało.

            Jeśli chodzi o July to nasza wspaniała przyjaciółka. Wszyscy bardzo ją lubimy, a ona nas. Jednak nic poza tym… znów to samo. Ciągle nie wychodziło mi z dziewczynami. Nie mówiłem Wam jeszcze, ale byłem biseksualistą. Teraz śmiało mogę przyznać, iż jestem gejem. Myślałem nad tym bardzo intensywnie przez kilka dni i tylko takie sensowne wytłumaczenie przyszło mi do głowy. Tylko teraz mam kolejny problem… podoba mi się pewien chłopak. Przyłapałem się niedawno, że zbyt często na niego patrzę. Równie często o nim myślę i nawet śni mi się po nocach. Wczoraj opowiedziałem o tym Liamowi. Uznał, że nie powinienem ukrywać przed resztą, że jestem gejem i zgodziłem się z nim. Na razie jednak chyba muszę z tym poczekać. Mielismy ważniejsze problemy, jak Harry. Strasznie się o niego baliśmy, przecież nie mogliśmy go tak po prostu stracić.

*Niall*

            Wracaliśmy już z dworca. Susan pojechała do domu, może i lepiej. Musiałem z nią zerwać i sieszę się, że to zrobiłem. Zabolało mnie jej kłamstwo, dość bardzo. Rozmawiałem z nią o tym i przyznała, że była mną oczarowana od jakiegoś czasu. Jednak jej oczekiwania były inne niż takie, które otrzymała. Smutno mi było słuchać tego wszystkiego, ale byłem jednak zadowolony, że mówiła prawdę. Po tej rozmowie nie odzywałem się do niej. Nie dlatego, że byłem na nią zły, ale po prostu chciałem sobie wszystko przemyśleć. To było dla mnie trudne i nie mogłem tak po prostu od razu śmiać się i uśmiechać. Na dodatek jeszcze wypadek hardego. Tak strasznie nas wystraszył. Mam nadzieję, ze operacja się powiodła. Wracaliśmy już z dworca z Dan i July. Wstąpiliśmy do sklepu. Potrzebowałem czegoś do jedzenia z tego stresu i emocji.
            Wszedlem do szpitala i pokierowałem się szybkim krokiem na korytarz, w którymm czekali na nas Liam i Zayn. Dziewczyny poszły do toalety. Jednak zastałem tylko Zayna, który siedział na krześle, opierając głowę o rękę. Podszedłem do niego i poklepałem go po plecach.
            -Jak tam? Gdzie Liam? Co z Harrym? – zadawałem szybko pytania, bo coraz bardziej bałem się o Hazze.
            -Pielęgniarka przed chwilą wyszła z Sali operacyjnej i zakomunikowała, że zaraz się skończy. Wszystko poszło dobrze, ale było ciężko. – bardzo ucieszyłem się na te słowa. – Liam poszedł wyjaśnić wszystko Louisowi, bo przybiegł tu chwile po waszym wyjściu.
            -Przybiegł? – zdziwił mnie trochę.
            -Tak. Był cały zdyszany i spocony. Zemdlał, gdy Liama poniosło i powiedział, że Harry ledwo żyje. – skrzywił się na te słowa. – teraz jest na obserwacji i nie chcą go puścić. – zaśmiał się. – dostaje teraz szału.
            -Co go tak opętało? Co za różnica być tam, czy tu?
            -Dla Louisa to jednak różnica. On chce wejść do niego pierwszy. Nie wiem czemu tak się nakręcił. Ostatnio jest jakiś dziwny. Jakby… podobny… do mnie?
            -Do Ciebie? – kompletnie zbił mnie z tropu.
            -Mogę Ci coś powiedzieć?
            -No jasne, Zayn.
            -Ale proszę o jedno.
            -Tak?
            -Nie odrzucaj mnie przez to.
            -Obiecuję. – przyznałem z uśmiechem.
            -Jestem gejem. – opuścił głowę, abym nie dostrzegł jego czerwonych rumieńców. Jednak je widziałem i wyglądał tak słodko. Podszedłem do niego bliżej i ukucnąłem przed nim.
            -Nie wstydź się, ani nie martw. – powiedziałem pociesznie. – Rozumiem.
            -Tak po prostu? – podniósł głowę i dopiero teraz zobaczył, że byliśmy tak blisko.
            -Jasne. Przecież Cię nie odrzucę. – uśmiechnąłem się i pogłaskałem delikatnie jego policzek. Zaczerwienił się jeszcze bardziej, a mnie przeszedł dreszcz. Wziąłem szybko dłoń i wstałem. Zayn przetarł twarz rękoma i odchrząknął.
            -A jak z Susan? – czemu zaczął ten temat?
            -Eee… nic. Zerwałem z nią i już. – odpowiedziałem, a niekontrolowanie w moich oczach pojawiły się łzy.
            -Przepraszam. – powiedział szybko Zayn, bo zobaczył wyraz mojej twarzy.
            -Nic się nie stało. – szybko starłem łze, która uporczywie chciała splynąć po moim policzku. Odwróciłem się natychmiast, żeby tego nie widział, jednak się spóźniłem. Wstał szybko i podszedł do mnie. Odwrócił mnie do siebie przodem i przytulił do siebie. Od razu zrobiło mi się cieplej na sercu. Zayn zawsze mnie tak cudownie pocieszał. Uśmiech sam cisnął mi się na twarz. Wtuliłem się w niego i nie puszczałem. Po kilku minutach osłyszałem ciche chrząknięcie. Oderwałem się od Zayna, to on wydał z siebie ten dźwięk. Był cały czerwony i biło od niego gorąco. Przeprosiłem go szybko i podszedłem do automatu, aby kupić sobie batona. Po dosłownie kilku sekundach poczułem czyjeś dlonie na moich ramionach. Odwrócilem się, a przed moimi oczami zobaczyłem twarz zayna. Znów był tak blisko. Wlaściwie, nie przeszkadzało mi to. Tylko dlaczego?
            -Niall… muszę Ci coś jeszcze powiedzieć.
            -Tak?
            -Ja… to dla mnie trudne. Ale skoro powiedziałem Ci, ze jestem gejem, muszę też powiedzieć to drugie, gdyż chyba nie wytrzymam. – przestraszyłem się, bo wiadomość o geju to jednak coś, a było jeszcze jedno ale. W głębi serca chciałem usłyszeć coś związanego ze mną. Pamiętam, jak poznałem Zayna. Oczarowały mnie jego piękne, ciemne oczy, jego zabawny śmiech. Muszę się przyznać, ale zauroczyłem się naszym Bad boyem. Dzięki Susan zapomniałem o nim, ale to co się stało uświadomiło mi tylko, że byłem w błędzie. Bożee… niedługo cała nasza piątka będzie rozpoznawana z gejów. Sam nie wiem, czy mogę myśleć o sobie, jako o geju. Najpierw harry, teraz Zayn. Boję się. Myślę jednak, że gej to dla mnie za dużo. Mogę jednak śmiało powiedzieć, że uważam siebie za biseksualistę. Czekałem na odpowiedź od Zayna, lecz ciągle jej nie słyszałem.
            -Zayn? Nie bój się. Powiedz mi. Dobrze wiesz, że zawsze możesz na mnie liczyć.  – powiedziałem, co go nieco uspokoiło. Mulat jednak milczał i ciągle odwracał wzrok. Chwyciłem delikatnie jego podbródek dłonią i skierowałem go wprost na moją twarz. Spojrzał na mnie i wpatrzył się głęboko w moje oczy. Poczułem, że zacząłem się rumienić. Ten bliski kontakt, jego wzrok… robiło się gorąco. Jednak nie jestem na tyle głupi, żeby nagle się na niego rzucic i zgwałcić na korytarzu szpitalnym. Usmiechnąłem się w duszy na samą myśl. Jejku… znowu będę musiał uporać się z zauroczeniem w chłopaku. Nagle zorientowałem się, że mulat był jeszcze bliżej mojej twarzy. Mimowolnie spojrzałem na jego usta. Były lekko rozchylone. Zapragnąłem go pocałować. Jego oczy wychwyciły mój wzrok i jego kąciki ust uniosły się ku górze. Zbliżył się jeszcze bardziej, nasze usta dzieliły dosłownie milimetry. Dopiero teraz uświadomiłem sobie, że on chciał mnie pocałować! O matko! Aaa! Miałem ochotę wydrzeć się jak dziewczyna, która zobaczyła sms-a od chłopaka, który się jej podoba. Na jego zaskoczenie złapałem go w talii i przyciągnąłem do siebie. Jego oczy rozszerzyły się na ten gest, a po chwili wpil się w moje wargi. Nigdy nie całowałem się z chłopakiem, nigdy. Jednak ten pocałunek przebił wszystkie pocałunki z dziewczynami. Jego usta były takie miękkie i słodkie. Delikatnie muskał moje wargi, a moje nogi stawały się coraz bardziej jak z waty. Dobrze, że mnie chwycił w talii, tak jak ja go przed chwilą, bo padłbym przed nim po prostu. Oderwaliśmy się po chwili od siebie, bo w końcu staliśmy w szpitalu i zaraz ktoś mógłby nas zobaczyć. Byłem cały czerwony, Zayn również. Był zmieszany, bo zapewne nie spodziewał się takiej reakcji po mnie.
            -Nie wiem jak określić to uczucie, ale niesamowicie na mnie działasz. – wyszeptał Mulat, nie odrywając ode mnie oczu. Musnąłem szybko jego usta w odpowiedzi, że czuję to samo.

8 komentarzy:

  1. łosz w mordę ..
    Ten rozdział *__________*
    Ahfxdgjibzdujnoivdr - nie mogę zebrać mysli i ten pocałunek.. To było COŚ ! Tak , zdecydowanie aż sama czułam orgie motyli w moim brzuchu ! :3 no. To ten tego , jesteś po prostu ...
    . . . . . . . . .
    ZAJEBISTA DZIEWCZYNO !
    Brak sensownych innych zdań.. aż mnie zatkało. :o
    Oczywiście pozdrawiam :3
    Zapraszam na Zialla : http://let-the-other-side-also-be-heard.blogspot.com/?m=1

    OdpowiedzUsuń
  2. Piękny rozdział, a opowiadanie cudowne *______* czekam na next i zapraszam do mnie http://one-direction-one-smile.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Hahahahahahaha jebłam !!!
    Wszyscy zostaną gejami ?
    Hehehehehe xD
    Niech Liam będzie z dziewczyną x.x :D

    OdpowiedzUsuń
  4. hahahahahah, swag swag swag! hahah, ojej paczka gejów! bardzo zabawny rozdział, ale podoba mi się. i w sumie fajnie, że został tylko jeden hetero w ich paczce! :D @fairdarkness

    OdpowiedzUsuń
  5. o rany zamurowało mnie. Wszyscy za chwile będą gejami kurde. Super opowiadanie!!! :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Genialne zakńczenie ! Kocham Kocham Kocham !

    OdpowiedzUsuń
  7. Ziall *__________*
    Heh niedługo wszyscy będą gejami xD
    Niech Liaś będzie hetero plissss ^^
    Rozdział genialistyczny xD

    OdpowiedzUsuń