Rozdział
9.
28.
08. 2011r.
*Harry*
Obudziłem
się z ogromnym bólem głowy. Wczoraj wypiłem kilka drinków… no dobra nie mogłem
nawet dojść do mojego łóżka, bo leżałem właśnie na podłodze. Byłem w stanie
rozpaczy, a alkohol jeszcze mi w tym
pomógł. Po pięciu drinkach zacząłem płakać, po kolejnych trzech wyżalać się
przez telefon Liamowi. Chciał do mnie przyjść, ale powiedziałem, że i tak mu nie otworzę. Napierał na mnie,
gdy było ze mną jeszcze gorzej, gdyż wypiłem razem trzynaście drinków. Jednak
zapewniłem go, że wszystko dobrze, że dam sobie radę i się rozłączyłem. Nie
miałem siły przyrządzać już napojów, więc zacząłem pić czystą prosto z butelki.
Gdy nie było już ¾ zawartości wyczyniałem przeróżne rzeczy. Niestety nie
pamiętam co się stało. Boże! Co ja zrobiłem?! Zobaczyłem w numerach wybieranych
LOUISA, Nialla x2 i Zayna. Wstałem powoli i nagle poczułem, że ktoś mnie łapie
od tyłu. Zląkłem się i poleciałem do przodu. Gdyby nie zwinność osoby, lezałbym
jak debil na podłodze. To Niall… siedział ze mną całą noc. Ale jak to się
stało? Nie miałem siły. Wtuliłem się w blondyna.
-Dziękuję.
– wyszeptałem. – i strasznie przepraszam.
-Pamiętasz
coś w ogóle?
-Coś
tak. Kilkanaście minut po rozłączeniu się z Liamem moja pamięć zanikła.
-Ożeż.
Gorzej niż myślałem.
-Opowiesz
mi w koncu co wczoraj robiłem? I dlaczego mam w połączeniach LOUISA ?!
-Najpierw
musisz wziąć obowiązkowo prysznic.
-No
dobrze. – nie kłóciłem się, gdyż wiedziałem, że czuć ode mnie obrzydliwą woń
alkoholu i nie czułem się z tym dobrze. Ruszyłem ostrożnie i powoli w stronę
łazienki, zostawiając Nialla samego.
Po
20 minutach wyszedłem pachnący i bardziej ogarnięty, usiadłem na kanapie.
-Śniadanie?
– zapytał blondyn.
-eee..
może później. – wzdrygnąłem się na samą myśl o jedzeniu na kacu.
-No
ok. Rozumiem.
-To
chudź tu i mi opowiedz proszę. – usiadł obok mnie_
-A
więc tak… Gdy rozłączyłeś się z Liamem, po jakiś 20 minutach zadzwoniłeś do
Louisa, ale nic nie zrozumiał. Nie wiem po jakiemu Ty do niego mówiłeś. –
zaśmiał się. – On zadzwonił do mnie, więc tu przyszedłem. O dziwo otworzyłeś mi
drzwi bez wahania. Przypuszczam, iż to dlatego, bo butelka była już pusta.
Próbowałem Cię jakoś ogarnąć, ale było tylko gorzej. Wydzierałeś się jak to Ci
źle. Zadzwoniłem po Zayna z twojego telefonu, bo nie dawałem już rady. Na
powitanie zwymiotowałeś na niego i od razu było Ci lepiej, czyli w jakimś
sensie jego przyjście pomogło. Potem Malik poszedł się przebrać. Siedzieliśmy
tak z Tobą, aż nie zasnąłeś. Zayn poszedł wtedy do siebie, bo był już
wykończony, a ja wolalem zostać.
-O
matko. – przytknąłem sobie dłoń do ust ze zdumienia. –Strasznie przepraszam.
-Słyszeliśmy
to ponad tysiąc razy.
-Naprawdę
przepraszam. Ja nie chciałem, żeby tak wyszło. – dostałem slowotoku.
-Spokojnie,
wszystko ok. Nikt nie jest na Ciebie zły, Harry. – uśmiechnął się troskliwie
Niall.
-Dziękuję.
– wtuliłem się w blondyna. Byłem im tak wdzięczny. – A… a… a Louis? – balem się
spojrzeć w oczy Horana.
-Był
tu również. – zatkało mnie. Jak to on tu był?! Spojrzałem na niego wielkimi
oczami.
-Jak
to? Nie mówiłeś…
-Spalem.
– przerwał mi, szybko wyjaśniając.
-Czyli
nie wiesz co robił>
-Jako
tako wiem.
-Powiesz
mi kiedyś?!
-Harry…
kochasz go, prawda? – spuściłem głowę w dół. Podejrzewalem, że kiedyś znowu o
to zapyta.
-Zawsze
go kochałem. I będę kochać, nawet jeśli bym nie chciał. – wyszeptałem.
-Tak
myślałem…
*Niall*
Harry męczył mnie
ciągle pytaniami co robił tu Lou. W końcu nie wytrzymałem i musiałem mu
powiedzieć. Zachowanie Tomlinsona mnie zdziwiło, ale było szczere.
-Siedział przez 3
godziny nad Tobą i Cię przepraszał. Przytulał Cię, gdy tylko się przebudzałeś.
Głaskał Cię po włosach i cały czas trzymał za rękę. Strasznie się o Ciebie bał.
Gdy zwymiotowałeś do miski, którą Ci podstawił, trzymal z tyłu Twoje włosy. Widziałem
to akurat, bo na chwilę się obudziłem. Jednak byłem tak nieogarnięty, że po
chwili zasnąłem. Po ponad godzinie, gdy się już normalnie obudziłem był
padnięty, więc kazałem mu iść do domu. Pocałował Cię w czoło i wyszedł. – Harry
nie odzywał się przez kilka minut. Zamurowało go trochę… troche bardzo. Ja też
sam byłem zdziwiony. Widok Lou ślęczącego nad Harrym był zaskoczeniem, ale był
również bezcenny. Był taki troskliwy. Ale martwiło mnie to, że go to bolało.
Sam fakt, że przyszedł był czymś wielkim dla Hazzy. Nagle telefon Loczka
zawibrował w jego ręku. To Louis dzwonił! Oczy prawie mu nie wyszły na wierzch,
gdy przeczytał jego imię na wyświetlaczu.
-Odbierz. – powiedziałem
szybko.
*Louis*
-Halo? – usłyszałem głos Harrego. Jakże
się ucieszyłem, że odebrał!
-Cze… cześć. Jak się czujesz? –
wydukałem jakoś. Tak bardzo się o niego martwiłem w nocy.
-Już dobrze. – odpowiedzial oschle. Ton
jego głosy sprawił, że posmutniałem.
-Ja… eee… ja… - nie miałem pojęcia co
mu powiedzieć. Chciało mi się płakać. Nie mogłem go stracić! Nie mogłem stracić
mojego Harrego!
Sam
nie wiem jak to się stało, ale brak Hazzy bardziej bolał mnie od zdrady
Eleanor. Oczywiście, nie byłem jeszcze pewny. Nawet z nią o tym nie
rozmawiałem. Jednak dziwne staly się moje uczucia wobec Loczka. Jak to możliwe,
że słysząc jego głos robiło mi się miło i ciepło, a na głos dziewczyny już od
kilku dni nie reagowałem w taki sposób? Przecież to dziwne…
-Louis… przepraszam za wczoraj. – glos chłopaka
się załamał, ale powstrzyaml się od placzu. – I dziękuję… że byłeś… przy mnie. –
na co tu wybuchł niepohamowanym szlochem. Rozłączyłem się z nim i rzuciłem do
dzrwi, a potem bieglem jak oszalaly w stronę mieszkania Harrego. Musiałem go natychmiast
zobaczyć… i przytulić! Po prostu musiałem to zrobić!
Otworzył mi sam Hazza. Chyba nie
spodziewał się, ze mnie tu zobaczy. Po jego policzkach splywały nadal łzy.
Byłem caly mokry od potu, ale gdy go zobaczyłem moje nogi same mnie do niego
pokierowały. Przytuliłem go mocno do siebie. Poczułem, ze moja koszulka robi
się mokra od jego łez. Spojrzałem na niego i nawet się nie zorientowałem, kiedy
sam się rozpłakałem. Staliśmy tak w holu przez kilkanaście minut, przytulając
się i placząc.
O kur** !! Jesteś, to jest genialne !!!!! aww, Louis który przybiegł do Niego żeby Go tylko przytulić. <3 najlepsze . Aż chce mi się płakać jak pomyślę że obaj się rozpłakali ;( brak mi słów . Pisz dalej, mam nadzieję że w końcu zrozumieją i będą razem.. Larry zbliża się wielkimi krokami <3 !
OdpowiedzUsuńo Booosz.. Jkaie słodkie <3 *-*
OdpowiedzUsuńNajlepszy rozdział <3
OdpowiedzUsuń