sobota, 14 lipca 2012

Rozdział 12.


Heeej :D
Udało mi się! Przepraszam za wszystkie błędy i wgl. :c
W ogóle i tak znowu nie wyszedł mi rozdział :/
Wybaczcie :(

Jutro wyjeżdżam. Wracam w środę. Postaram się dodać rozdział 13. do końca tygodnia. <3













Rozdział 12.

*Liam*

            Poszliśmy do Nialla, aby uprzątnąć trochę jego mieszkanie. Naprawdę miał niezły bałagan. Jak on mógł dopuścić do czegoś takiego?! Po prostu jakiś rozgardiasz. Podczas sprzątania wymieniliśmy z Zaynem przygotowawcze spojrzenia, więc zacząłem.
            -Niall, chyba musimy porozmawiać.
            -Jasne. O czym? Coś się stało? – zapytał, spoglądając na mnie i Zayna.
            -Bo… eh, wiemy coś i uznaliśmy, że powinieneś wiedzieć. – ciągnąłem.
            -O co chodzi? – spojrzał na mnie, a potem na mulata i znowu na mnie.
            -Chodzi o Susan. – wykrztusiłem wreszcie.
            -Co z nią nie tak?
            -Bo Niall… podsłuchałem wczoraj jej rozmowę z Danielle. Dan zapomniała się ze mną rozłączyć i coś mnie podkusiło, aby poczekać.
            -Powiecie mi wreszcie o co chodzi?
            -Ona Cię nie kocha, Niall. – powiedział Zayn. Niall spojrzał na niego zaskoczony i trochę zmieszany. Za drastycznie Zayn!
            -Susan mówiła, że jest z Tobą dla sławy. – odezwał się znowu mulat.
            -Dla jakiej sławy? Przecież ja nie jestem popularny.
            -Ty tego nie widzisz. Twoje filmiki, na których grasz na gitarze i śpiewasz ostatnio zrobiły zamieszanie na youtube. Jeszcze Danielle jest tancerką i przyjaźni się z nami. Susan nie wytrzymała i powiedziała o tym Dan. – wytłumaczył szybko Zayn.
            -Nie wiem, czy zauważyłeś, ale dzięki Tobie i Twoim filmikom stała się bardziej rozpoznawalna w naszym otoczeniu. Chodzi jej o sławe wśród rówieśników. – dopowiedziałem.
            -A ty akurat masz sporą liczbę znajomych i fanów w naszym Londynie. – powiedział jeszcze Zayn. Niall stał przed nami jak zamurowany.
            -Ale… ale przecież mówiła, że kocha. – wykrztusił po minucie blondyn.
            -Tak. Mówiła.. Ona Cię bardzo lubi, ale nic więcej. – powiedział Zayn.
            -Na początku myślała, że może się w Tobie zakochać. Była Tobą oczarowana, zauroczona, ale po pewnym czasie, że tak powiem, zmieniła zdanie. Prostolinijnie mówiąc, znudziłeś się jej. Tylko do tej blond główki wpadł jej głupi pomysł wykorzystania Twojej znajomości do bycia bardziej popularnej. – powiedziałem.   
            -Ja ostatnio… była jakaś dziwna. Taka nakręcona. Chciała ciągle, gdzieś wychodzić w tłoczne miejsca… - zdziwiło mnie opanowanie blondyna. Nie popadł w rozpacz, ani złość. Był trochę przygnębiony, ale nie spodziewałem się, że odbierze to tak spokojnie.
            -No właśnie. Sam widzisz. Nakręcona idiotka. Nie rozumiem takich ludzi. Nie wie co to uczucia? – zbulwersował się trochę Zayn. On nie toleruje zabawy uczuciami. Oczywiście ja też nie, ale to ja niby jestem tym najbardziej opanowanym i rozważnym. Niall już nic nie powiedział. Zajął się zkładaniem ubrań, porozwalanych na fotelu.
            -Przykro nam. – powiedziałem i poklepałem blondyna po ramieniu.         
            -Dziękuję, że mi powiedzieliście. – uśmiechnął się blado.  
            -Nie ma sprawy. Wszystko ok? – zapytał Zayn z troską.
            -Taak. Przez to jej zachowanie stała się dla mnie… jakby obca. Trudno. Jakoś to przeżyję. Przecież nie załamię się teraz z powodu jakiegoś głupstwa. – uśmiechnął się krzywo blondas, lecz ze smutkiem w oczach. Przytuliliśmy go mocno do siebie. Może Niall nie był w niej aż tak zakochany? Dobrze, że tak to się skończyło.
            -Wybaczcie chłopcy, ale muszę coś jeszcze załatwić. – odezwałem się po grupowym przytulasie.
            -Wracaj szybko. – uśmiechnęli się oboje i pomachali na pożegnanie. Odwzajemniłem uśmiech oraz im odmachałem i wyszedłem. Ruszyłem szybko w stronę domu Louisa.

*Louis*

            Wróciłem do domu, robiąc po drodze szybkie zakupy na imprezę. Kupiłem kilka butelek coli i soku, trochę paczek chipsów i popcornu, ciasteczka, truskawki i bitą śmietanę. Teraz zgram muzykę, że mieć potem spokój. Usiadłem przed laptopem i włączyłem go. Nagle w moich myślach pojawił się Harry. Znowu zrobiło mi się gorąco. Nie rozumiałem dlaczego tak się ze mną działo. Te dreszcze, uczucia gorąca… w szczególności, gdy wylądował na moim kolanach, a potem na parkingu przed szkołą. Czułem się dziwnie w tych sytuacjach, bo zdecydowanie traktowałem Hazze jak przyjaciela. Tylko skoro był przyjacielem to dlaczego czułem się jak chłopak zauroczony w dziewczynie? Tak właśnie mógłbym określić to co czułem czasem przy Harrym. No i też podstawowe pytanie… czy chciałem traktować Harrego tylko jak przyjaciela? No ale ja przecież nie mogłem być zauroczony Hazzą! Byłem hetero i mam dziewczynę… która prawdopodobnie mnie zdradza. Może wiadomość o tym, że Loczek jest gejem tak na mnie wpłynęła? Niee… on jeszcze przed tym, jak mi to powiedział inaczej na mnie wpływał. Przed oczami, w mojej wyobraźni, ukazała się twarz Harrego. Przypomniałem sobie jego uroczy uśmiech. Te piękne zielone oczy i pełne usta. Jestem ciekaw jakie były w dotyku… O MATKO! Czy… czy ja właśnie… o Boże. Właśnie pomyślałem, jakby to było pocałować Hazze. W moim kroczu, aż zrobiło się twardo. Dlaczego?! Przecież ja nie byłem homoseksualistą! Nie byłem gejem. Prawda? Nie mogłem nim być! Mogłem?
Chyba musiałbym z kimś o tym naprawdę porozmawiać. Tak nie może być. Miałem tyle pytań, a zero odpowiedzi. Może był ktoś, kto mógłby mi pomóc? Może myśli rozproszyło pukanie do dzrwi. Otworzyłem je, a przede mną stał Liam.
            -O, cześć. –uśmiechnąłem się. Na myśl przyszedł mi pewien pomysł, ale chyba to jeszcze za wcześnie. – Chcesz mi pomóc? – zapytałem, wpuszczając chłopaka do domu. Może jednak z nim pogadam? Nie wiem. Może później.
            -Właściwie tak… ale nie w tym o czym myślisz. – trochę zbił mnie z tropu, bo kompletnie nie wiedziałem o co chodzi. Może coś zrobiłem? W głowie zacząłem sobie przywoływać wspomnienia, w których mogłem zrobić coś źle, ale nic takiego nie widziałem.
            -To znaczy?
            -Chodzi mi o Eleanor.
            -Ja wiem, muszę z nią porozmawiać. Dowiedzieć się więcej, ale ona jest teraz na zdjęciach do filmu…
            -Louis… pozwól mi wytłumaczyć. – przerwał mi.
            -Słucham? – Liam podał mi gazetę, a raczej położył ją na stole, przy którym staliśmy. Otworzył na odpowiednich stronach, a moje oczy momentalnie się powiększyły. Zobaczyłem moją dziewczyną, całującą się z jakimś chłopakiem. Czyli Harry mówił szczerą prawdę. Znowu zrobiło mi się głupio, że tak postąpiłem wobec niego. Będę go za to przepraszał chyba do końca życia. Tylko dziwne jest to, że było mi źle z powody Hazzy, a nie tego, iż moja dziewczyna mnie zdradziła.
            -Skąd to masz?
            -Przecież to codzienna gazeta, Lou. No ale… przyniósł mi ją Harry.
            -Dlaczego on z tym do mnie nie przyszedł? – czekałem na odpowiedź chyba 2 minuty.
            -Bał się. – no tak, nie dziwię mu się. Po tym co ostatnio zrobiłem… jaki ze mnie idiota.
            -Liam, zajmiesz się muzyką? Nie ma wiele do zgrania.
            -Pewnie. Ale co zamierzasz?
            -Muszę do niej jechać, teraz.
            -No dobrze. Trzymaj się. I powodzenia! – podziękowałem mu, wziąłem gazetę i czym prędzej pognałem na pociąg.


*Harry*

            Przed chwilą właśnie ruszyliśmy z Susan do Londynu. Posiedziałem u niej godzinę, gdyż bardzo chciała mnie nakarmić. Udawała taką troskliwą, co mnie trochę zdziwiło. Nigdy nie starała się być szczególnie miła i pomocna. Jakoś nie darzyłem jej wielką sympatią. Muszę to przyznać, ale gdyby nie była z Niallem, mógłbym bez problemu być dla niej niemiły. Zawsze wydawała mi się taka sztuczna… trochę fałszywa? Sam nie wiem…
            -Tak bardzo cieszę się na tą imprezę. – zagruchotała blondynka. – W końcu pójdę, gdzieś z Niallem i się z nim pokażę. – zatkała szybko usta dłonią. – znaczy… w końcu… go ozbaczę. – dokończyła jąkając się. O czym ona w ogóle mówiła? Spojrzałem na nią i tylko krzywo się uśmiechnąłem.
            Po 20 minutach jazdy dziewczyna uznała, że musi do toalety. Nadmierna ilość kawy szkodzi kobieto! No cóż… wjechałem na parking przed jakąś restauracją. Stwierdziłem, że poczekam na nią w samochodzie, po czym wyszła i skierowała się w stronę toalet. Nagle usłyszałem znajomy dzwonek w moim telefonie. To Louis dzwonił. Tak… to głupie i pokręcone, ale miałem specjalny dzwonek dla Lou. Po prostu on dzwonił do mnie najczęściej i jakoś tak wyszło.. Odnalazłem komórkę i czym prędzej nacisnąłem zieloną słuchawkę.
            -Cześć Harry.
            -No hej.
            -Spóźnię się niestety na imprezę. Ale nie martw się, Liam się wszystkim zajął. – jednak nie odetchnąłem z ulgą. Wolałem go niż muzykę i żarcie!
            -No ok… ale dlaczego? Coś się stało?
            -Muszę coś załatwić.
            -Powiesz mi o chodzi czy nie?
            -Jadę do Eleanor. – jego słowa mną po prostu zamiotły. Cały zesztywniałem, a w moim sercu szalało. Nie mogłem uwierzyć w to co usłyszałem. Nie było mnie stać nawet na krótkie pożegnanie. Lou rzucił tylko „ to pa” i się rozłączył. Jak on mógł? Zignorował to co mu powiedziałem! Olał mnie! Tak po prostu miał to w dupie. Moje oczy się zaszkliły. Pierwsza łza spłynęła po moim policzku. Poczułem okropny ból w klatce piersiowej. Rozejrzałem się wokoło. Co ja tu w ogóle robiłem? Odpaliłem czym prędzej samochód, chcąc wyjechać jak najszybciej z tego miejsca. Gdy znalazłem się na ulicy nawet nie wiedziałem gdzie jadę, bo łzy kompletnie przesłaniały mi widok. Jak on mógł? Tak po prostu do niej pojechał. Na samą myśl przycisnąłem z całej siły pedał gazu. Samochód zawył i przyspieszył. Jechałem chyba ponad 170 km/h. Nagle przypomniałem sobie o Susan! Zahamowałem drastycznie i wycofałem. Wytarłem trochę łzy, ale one nadal spływały po mojej twarzy. Nacisnąłem pedał gazu, aby wjechać jakoś na drugi pas. Chcąc zawrócić nie zdążyłem nawet zakręcić kierownicą. Poczułem przerażający ból, który zawładnął moim ciałem. Przeszył mnie po dokładnie całym ciele, uwydatniając się w niektórych miejscach. Niestety nie mogłem stwierdzić, które to miejsca, gdyż byłem za bardzo oszołomiony. Nagle poczułem ogromny ból głowy. Zobaczyłem w myślach twarz Louisa. Te piękne oczy, uśmiech. Kocham go, to niewątpliwe. Kurwa! Znowu ból głowy. Na dodatek jeszcze większy. Po chwili coś uderzyło mnie w czoło z ogromną siłą.

3 komentarze:

  1. ejj no. Harry głupku, On chciał z Nią to wytłumaczyć i chyba skończyć ich związek ? A Ty , coś Ty zrobił ?! ... Brawo, pewnie jesteś w szpitalu. Przynajmniej Lou jest z Tobą *_* rozdział super. Zapraszam na Zialla : http://let-the-other-side-also-be-heard.blogspot.com/2012/07/prolog.html?m=1

    OdpowiedzUsuń
  2. Larry nadchodzi!!!<3<3
    Teraz mały i głupiutki Harry jest w szpitalu Louis do niego przyjdzie i bedzie Larry!!!
    O___________o

    OdpowiedzUsuń
  3. Ojoj no to teraz bedzie problem;)
    jak sie pojawi nowy daj znac moj twitter to Justynka0_o

    OdpowiedzUsuń