Witajcie ponownie!
Mam dla Was małą niespodziankę i już dzisiaj dodaję pierwszy rozdział, nowego opowiadania! ♥
Rozdział 1.
-Dzień dobry. – powiedziałem cicho,
podchodząc do biurka, przy którym siedział dość młody mężczyzna. Był dość
szczupły, miał brązowe, krótkie włosy, a jego oczy miały odcień granatu
pomieszanego z szarym. Można by powiedzieć, że były szmaragdowe. Miał na sobie
bluzkę z czerwonymi rękawami, a środek wypełniony był bielą. Kolory te, ładnie
kontrastowały z karnacją jego skóry. Na pierwszy rzut oka, wyglądał na
zmęczonego swoją pracą, lecz gdy tylko mnie zobaczył, jego wyraz twarzy zmienił
się na trochę bardziej radosny. Gdy nasze spojrzenia się spotkały, od razu
odwróciłem wzrok. Nie chciałem wywołać w swojej podświadomości złych myśli.
Kiedy patrzyłem w twarz ludziom, widziałem w nich pogardę na mój widok. Nie
miałem ochoty czuć się źle w towarzystwie osoby, która miała mi pomóc.
Położyłem na
stole chłopaka moją kartę, którą podała mi sekretarka. Zapewne były tam moje
dane. Pan Louis, jak pamiętam, spojrzał na papier, po czym poprawił się na
krześle.
-Witaj, Harry. – przywitał się, a ja
lekko zdziwiłem się na brzmienie jego głosu. Raczej spodziewałem się
zdecydowanego, mocnego dźwięku, lecz otrzymałem delikatny i śmiało mogę
powiedzieć, że lekko piskliwy ton. – Usiądź proszę. – wskazał dłonią fotel,
znajdujący się po boku sali. Ruszyłem więc i usiadłem w nim, a po chwili
psycholog usiadł w fotelu naprzeciwko. – Powiedz, co u Ciebie?
-Co u mnie? – zapytałem zdziwiony.
Raczej spodziewałem się pytań, dlaczego tu jestem i jaki jest mój problem.
Chłopak uśmiechnął się lekko, po czym odparł.
-Tak, pytam co u Ciebie, Harry. –
sposób w jaki wypowiadał moje imię trochę mnie intrygował. Przede wszystkim
wypowiadał je zbyt często.
-U mnie… u mnie jakoś leci.
-Sądzę, że nie chcesz o tym
rozmawiać? – w mojej głowie pojawiły się myśli, czy to może on nie jest na coś
chory. Jego zachowanie nie wydawało mi się być normalne.
-Chyba nie po to się tu przychodzi.
-Wiesz… różnie bywa.
-To znaczy?
-Ludzie często zapisują się na
darmowe terapie, aby przez godzinę opowiadać mi, jak to im źle w życiu. Nie
chcą rozwiązywać swoich problemów, bo tak naprawdę ich nie mają. Użalają się
nad sobą.
-Ma mnie Pan za takiego?
-Nie, Harry. Chciałem sprawdzić.
-Rozumiem.
-Tak więc… dlaczego tu jesteś?
-Mój przyjaciel mi to zaproponował.
-Jaki był powód?
-W mojej głowie… nie. – zaciąłem się
i nie mogłem nic wykrztusić. Bałem się mówić o swoich uczuciach. Nie ufałem
osobie, której nawet nie znałem. Nie byłem w stanie rozmawiać o moich
problemach z rodzicami, a co dopiero z takimi ludźmi jak Pan Tomlinson.
-Dobrze. Porozmawiajmy o czymś
innym. Jak Ci idzie w szkole?
-Nieźle, ostatnio dostałem czwórkę
plus z chemii.
-Ooo, a z czego?
-Sprawdzian.
-To gratuluję. – uśmiechnąłem się
lekko. Może to zabrzmi dziwnie, ale nikt jeszcze nie gratulował mi dobrej oceny.
–A jak z resztą przedmiotów?
-Może być. Utrzymuję się na
trójkach, czwórkach.
-Mhm. W której jesteś klasie?
-W trzeciej liceum.
-Czyli masz już 18 lat, tak?
-Tak.
-No to w takim razie masz bardzo
dobre oceny, jak na ten wiek. – puścił mi oczko, a ja ponownie się
uśmiechnąłem. Czułem się w jego towarzystwie coraz lepiej.
-Dziękuję.
-Masz dziewczynę?
-Słucham?
-Pytam, czy masz dziewczynę. – no
przecież słyszałem! Po co mu to było wiedzieć?
-Nie.
-Mhm. Ja jestem Louis. Też nie mam
dziewczyny, więc się nie martw. – zaśmiał się cicho. – Pracuję tu dopiero kilka
miesięcy, wiesz?
-Wyglądasz na młodego. – wyrwało mi
się. – Znaczy Pan wygląda na młodego. – poprawiłem się szybko, lekko się
rumieniąc.
-Nie ma sprawy, mów mi Louis.
-Ale to chyba niestosowne. – nie
miałem pojęcia jak zachowywać się w jego towarzystwie. Rozmawialiśmy jak
koledzy i nie rozumiałem tego.
-Oh, przestań. Niedawno byłem w
Twoim wieku.
-Tak? To… to ile masz lat?
-21.
-Nie tak dużo.
-No widzisz. Dobrze, a jak Twoja
relacja z rodzicami?
-Moi rodzice są rozwiedzieni, jednak
to nie stoi nam na przeszkodzie. Bardzo lubię spędzać czas z obojgiem, ale
mieszkam z mamą. Mam też ojczyma i z nim równie dobrze się dogaduję.
Oczywiście, to nie to samo, co mój biologiczny ojciec, ale jest okej.
-Możesz zawsze liczyć na ich
wsparcie?
-Owszem, lecz zazwyczaj nie wiedzą,
że go potrzebuję.
-Dlaczego?
-Nigdy nie mówiłem im o tym, że ze
mną jest coś nie tak. To Niall mi pomógł.
-Niall?
-Mój przyjaciel.
-Ten o którym wcześniej wspominałeś?
-Tak.
-Co Ci powiedział, że powołał się na
psychologa? – już wszystko zaczynałem rozumieć. Louis chciał udowodnić mi, że
mogę w jego towarzystwie czuć się swobodnie. Nie muszę się niczego obawiać,
tylko mówić o tym co czuję, a na pewno nie będzie się ze mnie śmiał. Pragnął
nawiązać ze mną więź, abym się nie bał. Czuł się, jak z Niallem. Uznałem, że
nie jest on taki zły. Skoro chce mi pomóc, to mogę powiedzieć mu o tym, co jest
nie tak.
-Ja mam jakieś urojenia.
-Nie mów tak, proszę. Powiedz tylko,
co sprawia, że czujesz się źle.
-Jak patrzę na innych ludzi… ja
widzę w ich spojrzeniach złość. Czuję, że się ze mnie nabijają i mnie nie
lubią.
-Jest jakiś powód, aby to robili?
-Nie wiem. – odpowiedziałem, bo
naprawdę nie miałem pojęcia, czy był jakiś powód.
-Czyżby?
-To znaczy?
-Czujesz się normalny, gdy jesteś z
Niallem? Jesteś taki jak on?
-Nie. – szepnąłem, mając nadzieję,
że tego nie usłyszy… a jednak.
-A więc?
-Ja… ja jestem gejem. – sam nie
mogłem uwierzyć, że to powiedziałem. Miałem ogromne trudności, aby wyznać to
Horanowi, a teraz nagle po kilku minutach rozmowy, mowie o tym Louisowi.
-Rozumiem, ale przez to czujesz się
nielubiany? – chłopak zdecydowanie mnie zaskoczył. Zaakceptował to w sekundę i
sądząc po jego minie, uważał to za normalne. Nawet Niall miał przez pierwsze
dni problemy.
-Nie, chyba nie. Po prostu czuję się
ciągle osaczony. Tak jakby wszyscy się na mnie uwzięli i chcieli pozbyć.
Dlatego nie lubię utrzymać kontaktów wzrokowych. – mężczyzna spojrzał prosto w
moje oczy, a ja automatycznie odwróciłem głowę.
-Spójrz na mnie, proszę.
-Nie mogę.
-A umiesz patrzeć w oczy Nialla?
-Tak.
-To spróbuj popatrzeć w moje. –
ostrożnie i bardzo powoli zwróciłem wzrok na tęczówki doktora. Z początku nie
było tak źle, lecz już po chwili zaczynałem odczuwać dyskomfort. Kiedy to
wyczuł, uśmiechnął się do mnie słodko, a ja mimowolnie zrobiłem to samo. Na
moje policzki wkradły się delikatne rumieńce, a ja spuściłem głowę w dół.
-Nie było tak źle, co? – zapytał.
-No nie.
-Nie musisz się mnie bać. Nie zrobię
Ci krzywdy. – powiedział to tak, jakby chciał mnie przed czymś chronić. Nagle
poczułem się w jego towarzystwie całkowicie bezpiecznie i byłem gotów odpowiedzieć
na każde wstydliwe pytanie, wypowiedziane z jego ust. Jednak nie było już
owych. Louis tylko zapisał mi na małej, żółtej karteczce, abym przyszedł za
tydzień i już chciał się pożegnać.
-A nie mogę przychodzić częściej? –
moje pytanie najwidoczniej go zaskoczyło, bo spojrzał na mnie, jakby jego mama
nakryła go z dziewczyną w łóżku.
-Jeszcze z nikim nie miałem spotkać
częściej niż co tydzień.
-Oł, to przepraszam.
-Nie masz za co, ale jeśli chcesz
możemy się widywać dwa razy w tygodniu.
-To nie będzie problem?
-Oczywiście, że nie. – uśmiechnął
się delikatnie. – Przychodź we wtorki i piątki, dobrze?
-Tak, pasuje mi. Do widzenia.
-Do zobaczenia.
Wyszedłem z pomieszczenia i
rozejrzałem się po korytarzu. Na końcu, przy małym stoliczku, czekał na mnie
Niall, czytając jakąś gazetę. Gdy zamknąłem za soba drzwi od razu na mnie
spojrzał, odłożył gazetę i podszedł bliżej.
-I jak było? – zapytał niecierpliwy.
-Dziwnie.
-To źle czy dobrze?
-Dobrze. Zdecydowanie dobrze. –
zaśmiałem się cicho, po czym wyszliśmy z pomieszczenia na chłodne powietrze.
Spojrzałem na zegarek, była już dziewiętnasta, więc spędziłem z Louisem całe
półtorej godziny. To dziwne, ten czas leciał zbyt szybko.
-Nie nudziłeś się? – spytałem
przyjaciela.
-Wyszedłem na chwilę po Hot Doga do
budki za rogiem. – wyszczerzył się.
-No tak. Nie wytrzymałbyś długo bez
jedzenia. – zachichotałem.
***
Usiadłem na krześle przy biurku,
zamyślając się. Nie byłem w tej branży długo. Pracowałem tu zaledwie pół roku,
a potrafiłem już odróżnić ludzi, którzy potrzebują przyjaciół, a tych, którzy
potrzebują pomocy. Harry zdecydowanie potrzebował tego drugiego. Jego przypadek
był dla mnie trochę dziwny. Nie spotkałem się jeszcze z czymś podobnym, lecz
wiedziałem, że zrobię wszystko, aby mu pomóc. Tak naprawdę, przez cały ten czas
spędzony tutaj, nie miałem takiej poważnej sprawy. Większość ludzi wyżalało się
i opowiadało o kłótniach z rodzicami lub przyjaciółmi. Oczywiście, to też były
problemy, lecz nie takie, z którymi powinno przychodzić się do psychologa.
Przynajmniej takie jest moje zdanie.
Harry nie
był podobny do innych, był zupełnie odmienny od tych, którzy tu przychodzili. W
jego oczach widziałem niepokój i nie wiem dlaczego, ale martwiło mnie to. Moja
praca nie polegała na tym, abym zawierał więzi z moimi klientami, lecz żebym
tylko im pomógł i
koniec.
Jednak teraz miałem potrzebę, aby poznać bliżej tego chłopaka.
3 dni później, piątek.
Zerknąłem na duży, okrągły zegar w
moim gabinecie. Było już za dwadzieścia osiemnasta, a Harrego nadal nie było.
Nasze spotkania rozpoczynały się o wpół do szóstej. Może jednak nie chciał
widywać się ze mną częściej?
Nagle do
mojego gabinetu wbiegł zziajany chłopak i zamknął głośno drzwi.
-Przepraszam! Przepraszam, ze tak
późno, ale mój autobus mi uciekł. – zaczął tłumaczyć, a ja uśmiechnąłem się w
myślach, ucieszony, że nie spóźnił się z mojego powodu. Tak w ogóle to sam nie
wiedziałem, dlaczego to ze względu na mnie nie miałby tu przychodzić.
-Nie szkodzi. – odparłem i usiadłem
w fotelu, czekając, aż Harry usiądzie naprzeciwko. Gdy już jego tętno wróciło
do normy, zacząłem zadawać pytania.
-Tak więc, jak minęły Ci te trzy
dni?
-Nieźle. Miałem teraz mniej nauki i
więcej wolnego czasu. – uśmiechnął się, ukazując przy tym dołeczki w
policzkach. Muszę przyznać, ze wyglądał tak bardzo uroczo.
-To dobrze. Czy Twoi rodzice wiedzą,
że tu przychodzisz?
-A powinni? – zapytał zaniepokojony.
-Jesteś pełnoletni, wiec nie muszą
wiedzieć.
-Nie wiedzą.
-Dlaczego?
-Zaczną pytać co mi jest. Nie chcę,
aby się martwili. Poradzę sobie bez nich.
-Tu jest błąd. Twoi rodzice są Ci
bardzo potrzebni. Musisz znaleźć w nich wsparcie i pomoc. To z nimi spędzasz
najwięcej czasu, czy tego chcesz czy nie.
-Tak, wiem. Nie myślałem o tym w ten
sposób.
-A w jaki?
-Chodzi mi o to, że pomagają mi
wystarczająco. Są przy mnie, rozmawiają ze mną i można by powiedzieć, że są
moimi przyjaciółmi, ale po prostu… rodzicom czasami wszystkiego się nie mówi.
-Tak tak, wiem cos o tym. –
zaśmiałem się cicho. – Ale czy nie byłoby Ci lżej, gdyby wiedzieli o Twoim
problemie?
-Myślę, że nic by to nie zmieniło.
Problem jest we mnie i rodzina naprawdę nie ma z tym nic wspólnego. Przy nich
czuję się dobrze.
-Przy wszystkich z rodziny?
-No nie. Tylko przy tych
najbliższych. – resztę spotkania przegadaliśmy o tym, co czuję, gdy widzi
innych, dalszych członków rodziny. To normalne, że najswobodniej czujemy się
przy rodzicach i rodzeństwie, lecz dziwne jest to, że nawet kiedy czuje
dyskomfort, patrząc w oczy kuzynowi, on nie czuję się przez niego niechciany.
Po prostu jest mu źle, ale to nie to samo, gdy jest w towarzystwie znajomych ze
szkoły. Myślę, że jego problemem nie jest to, że ma urojenia, lecz to, że boi
się zawierać bliższych kontaktów z ludźmi.
Zajeisty rozdział :) Pisz w wolnym czasie następny ;D
OdpowiedzUsuńEjejejej !! Nie rozumiem tego ... Bo w prologu piszesz coś innego . A tu też coś innego . o_O
OdpowiedzUsuńee.. no piszę dalszą część. Harry w prologu kierował się do dzrzwi z napisem 'PSYCHOLOG Louis Tomlinson', a w tym rozdziale opisuję to, co dzieje się dalej.
UsuńOch, to było świetne! Cieszę się, że prowadzisz to jako opowiadanie. W takim razie czekam na następny xx.
OdpowiedzUsuńwww.one-direction-ziall.blogspot.com
Naprawę gratuluje pomusły jest naprawdę orginalny. Lou psychologiem naprawdę ciekawe. Z nie cierpliwością czekam na kolejny.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Ada
Jest nowy rozdział. trochę krótki, ale wolałam go dodać takim dzisiaj, niż czekać do weekendu. Nie będę miała zbyt dużo czasu w tygodniu :)
OdpowiedzUsuńA więc jest, NOWY ROZDZIAŁ z HORANEM :)
zapraszam
http://mpsth.blogspot.com
OdpowiedzUsuńKiedy nowy rozdział? Już nie mogę się doczekać! To opowiadanie mnie bardzo zainteresowało.. Jest takie inne od wszystkich, które czytałam. Weny! Dużo weny! I chęci. ;p
OdpowiedzUsuńLove Ya! <3
//Kasiek
Świetne będzie to opowiadanie *__* Czekam na następny rozdział :) x
OdpowiedzUsuń@LittleThings696
Wchłonąłem pierwsze opowiadanie, teraz czekam na kolejne rozdziały nowego *_*
OdpowiedzUsuńMój pierwszy blog o 1D :D
http://love-is-love-ziallhoralik.blogspot.com/
Opowieść na pewno nie skończy się w połowie, bo mam już cały materiał ;]
Ojej,ojej, ojej! Kiedy nastepny? :D
OdpowiedzUsuńRozdział superr... czekam na następny.. :D
OdpowiedzUsuńWciągające!!
OdpowiedzUsuńJezu to... to... nie do opisania!
OdpowiedzUsuńNie umiem pozbierać słów *.*
Mam nadzieję, że to opowiadanie będzie długie, bo takie lubię najbardziej.
* sorry za spam *
Zapraszam Wszystkich Serdecznie Do Mnie ! :) - onedirection-imaginypl.blogspot.com
@Free_Hugs69_