Dzień dobry, Kochani! ♥
Tym razem dodaję rozdział dzień wcześniej, mam nadzieję, że choć troszkę się cieszycie. Z okazji tego, że mam ferie i przy okazji więcej czasu, piszę szybciej. Na dodatek mam trochę lepszą wenę, niż ostatnio :p
Następny rozdział dodam chyba w poniedziałek.
Zapraszam do czytania i komentowania! ♥
Rozdział 5.
-Naprawdę
się spotykacie?! – krzyknął Niall prosto w moją twarz.
-Nie
drzyj się tak. To zwykłe spotkanie.
-Harry
idzie na randkę! Harry idzie na randkę! – tym razem nie mogłem powstrzymać
uśmiechu i moje usta wygięły się w ogromne i szerokie półkole. Niall, biegający
po pokoju wyglądał tak komicznie i na dodatek z takiego powodu. Nigdy nie
przypuszczałem, że mój przyjaciel mógłby zachowywać się w taki sposób. Cieszył
się, jakby był dziewczyną, której przyjaciółka umówiła się na randkę z
najlepszym kolesiem w szkole. A prawda była taka, że zdecydowanie było inaczej.
Ze względu na to, że piątkowe spotkanie nie miało szansy się odbyć,
postanowiliśmy po prostu spotkać się w sobotę. Może i nie miało to charakteru
psychologicznego, ale zawsze coś.
Właściwie, gdy Louis zaproponował
mi wspólne wyjście… nie mogłem opanować, buzujących we mnie emocji i
roześmiałem się do ekranu telefonu. Oczywiście, nie było to wyśmianie go, broń
boże. Po prostu uśmiech nie wystarczał, aby opisać to co czułem. Byłem
szczęśliwy, choć w ogóle tego nie rozumiałem.
-Już
się uspokój. – powiedziałem po kilku minutach wariacji przyjaciela.
-Jak
Ty możesz siedzieć tak spokojnie?
-Nie
zamierzam zachowywać się tak jak Ty. – powiedziałem z drwiącym uśmiechem.
-Sugerujesz
mi coś?! – roześmiałem się, a Niall podszedł do mnie bliżej.
-Nie
rozumiem Cię. Przecież On Ci się podoba, umówiliście się na randkę, a Ty jesteś
taki opanowany.
-Oh,
przestań! On mi się nie podoba, rozumiesz?
-Dlaczego,
gdy to mówię, tak bardzo się irytujesz?
-Mieszasz
mi w głowie, Niall. Odkąd stwierdziłeś, że mi się podoba, czuję się w jego
towarzystwie trochę niezręcznie.
-Może
dlatego, że uświadomiłem Ci prawdę?
-Nie
wiem.
-Haz.
– powiedział, unosząc moją głowę wyżej, trzymając ją za podbródek.
-Hm?
-Wyluzuj
się. Nie przejmuj się tak wszystkim, żyj chwilą i nie myśl o tym, co będzie
jutro. Popatrz, wszystko zaczyna się układać.
-Problem
w tym, że się mylisz.
-Co
masz na myśli? – zapytał, przekręcając głowę w bok.
-Chodzi
o to… że w towarzystwie Louisa czuję się inaczej, niż wtedy gdy go nie ma. –
powiedziałem na jednym wydechu, pozbywając się ciężaru.
-Hmm…
- zamyślił się, po czym usiadł obok
mnie. – To znaczy, że gdy jesteś obok niego czujesz się lepiej, tak?
-Tak
jakby.
-To
stąd ten uśmiech po waszej rozmowie na telefonie?
-Sam
nie wiem.
-Lubisz
go, prawda?
-Yep.
-Teraz
tylko się zastanów, czy za to, że pozwala Ci zapomnieć o kłopotach, czy za to,
że po prostu jest. – powiedział, po czym schował komórkę do kieszeni spodni i
wstał. – Ja już spadam. Jutro szkoła i muszę się przygotować.
-Mhm.
-To
do jutra. Trzymaj się. – powiedział z uśmiecham.
-Do
zobaczenia. – odwzajemniłem uśmiech i odprowadziłem go do drzwi.
Jego słowa wywołały w mojej
głowie lekkie zamieszanie. Może i miał racje? Może lubiłem Louisa tylko
dlatego, że pomagał mi zapomnieć o problemach? Tylko jak on to robił? Jeszcze
nigdy w życiu nie spotkałem osoby, która byłaby w stanie odpędzić mnie od złych
myśli.
Środa 22:38.
Do „Louis :)” Dobry wieczór : ) Jak minął dzień?
Od „Louis :)” Dobry : ) Nawet dobrze, tylko znowu jestem potwornie zmęczony.
Do „Louis :)” A co takiego robiłeś?
Od „Louis :)” Mam sporo małych sióstr. Nie dają mi spokoju.
Do „Louis :)” Nie dziwie im się.
Od „Louis :)” To znaczy?
Do „Louis :)” Ja Tobie też nie daję spokoju.
Od „Louis :)” Co Ty wygadujesz? Urozmaicasz tylko mój nudny wieczór :)
Do „Louis :)” Oo, w takim razie jestem Twoim jedynym
ratunkiem? :p
Od „Louis :)” Można tak powiedzieć…
Do „Louis :)” Powiedziałem coś
nie tak?
Od „Louis :)” Nie, skądże.
Opowiadaj lepiej, co u Ciebie. Jak w szkole?
Do „Louis :)” Twój pomysł nie był
taki zły. Staram się zmieniać nastawienie i nieźle mi to wychodzi.
Od „Louis :)” Naprawdę? Tak
szybko?
Do „Louis :)” No ale to nie
znaczy, że w pełni da się to zrobić. Pogadamy kiedy indziej, bo jutro szkoła i
muszę iść spać, ok?
Od „Louis :)” Jasne. Śpij dobrze,
Harry. ; ))
Do „Louis :)” Dobranoc, Lou. Xx
Piątek 17:30
Leżałem
na łóżku, patrząc w sufit i myśląc o tym, co może wydarzyć się jutro.
Oczywiście, miałem na myśli spotkanie z Louisem. Właściwie… to nigdy jeszcze
nie czułem czegoś podobnego do drugiej osoby. Owszem, byłem gejem, ale to nie
oznaczało, że musiał uświadomić mi to pewien chłopak. Po prostu, nie pociągały
mnie dziewczyny i tyle. W mojej podświadomości, kobieta była przyjaciółką,
jeśli już miałbym z nią rozmawiać. Nie czułem do nich żadnej odrazy, czy coś w
tym stylu. Nic z tych rzeczy. Najzwyczajniej w świecie, nie widziałem w płci
przeciwnej mojej miłości.
Od „Louis :)” Tak właściwie to o której jutro się
spotykamy?
Czytając wiadomość uśmiechałem
się jak zwykle do ekranu telefonu. Właśnie tego nie rozumiałem. Mimo iż, nawet
jeszcze nie znałem treści, cieszyłem się, że nadawcą sms-a był Tomlinson.
Do „Louis :)” Nie mam pojęcia. O której Ci pasuje?
Od „Louis :)” Może być 18?
Do „Louis :)” Pewnie :) Do jutra. Xx
Od „Louis :)” Do usłyszenia : ))
Sobota 10:27
Wstałem
ociężale z łóżka, po czym udałem się do łazienki. Wziąłem ciepły prysznic,
założyłem stałe dresy, po czym umyłem zęby przy umywalce.
Zszedłem na dół w celu zrobienia
sobie śniadania. Przy stole zastałem mamę, czytającą poranną gazetę.
-Cześć,
Kochanie. Wyspałeś się? – zaczęła.
-Cześć.
– odpowiedziałem z uśmiechem. – Tak, a Ty?
-Jakoś
nie mogłam spać.
-Dlaczego?
– nie odpowiedziała. Wyjąłem z szafki miskę, mleko i płatki. Nasypałem i
nalałem produkty do naczynia, a następnie usiadłem naprzeciwko mamy.
-Dlaczego?
– spytałem ponownie, biorąc pełną łyżkę do buzi.
-Harry…
powiedz mi.
-Ale
co?
-Jak
Ci idzie? Czy te spotkania z psychologiem pomagają?
-Owszem.
– uśmiechnąłem się, połykając zawartość kolejnej łyżki. –Przez to nie możesz
spać?
-Martwię
się o Ciebie. – powiedziała i położyła dłoń na mojej ręce.
-Mamo,
proszę Cię. Nie przejmuj się tak, jest coraz lepiej. Sama zobacz. –
uśmiechnąłem się jak najszerzej potrafiłem. Zaśmiała się krótko, po czym,
wnioskując po jej minie, wpadło jej coś do głowy.
-A
wczoraj? Nie byłeś u niego.
-Wyjechał
do rodziny. Dzisiaj się z nim spotykam.
-W
soboty też pracuje? – zapytała, a ja zacząłem przeklinać się w myślach. Po co
ja to powiedziałem, po co?
-Nie.
-To
nie rozumiem.
-Po
prostu idziemy… gdzieś. Jak z kumplem, rozumiesz?
-Z
psychologiem?!
-Oh,
mamooo. On jest tylko trzy lata ode mnie starszy. Też potrzebuje rozrywki, a
nie tylko praca i praca.
-No
ale to jest Twój psycholog. Nie będzie Ci dziwnie? – oj będzie dziwnie i to
bardzo.
-Nie.
Traktuje go jak kolegę. – powiedziałem i dokończyłem szybko posiłek.
***
Kręciłem
się od rana po domu i nie wiedziałem, co ze sobą zrobić. Sam nie miałem
pojęcia, dlaczego umówiłem się z Harrym dopiero o osiemnastej. Mogłem spotkać
się z nim o wiele wcześniej. Może po prostu nie chciałem zabierać mu całej
soboty.
Gdy nadeszła już szesnasta,
postanowiłem wziąć długi prysznic. Kiedy wyszedłem z łazienki było już kilka
minut po siedemnastej. Szybko zwinąłem wszystkie potrzebne rzeczy i dopiero po
chwili zdałem sobie sprawę, że nie umówiłem się z chłopakiem w żadnym
konkretnym miejscu.
Niepewnie wybrałem jego numer,
nacisnąłem zieloną słuchawkę i przyłożyłem telefon do ucha. Po trzech
sygnałach, usłyszałem ten głos z delikatną chrypką i cudownym brzmieniem.
-Halo?
-Cześć
Harry.
-No
hej.
-Bo
wiesz… wyszło na to, że nie umówiliśmy się w żadnym konkretnym miejscu. –
zaśmialiśmy się oboje.
-Co
powiesz na kawiarnie przy Central Parku?
-Tam
jest sporo kawiarń.
-To
spotkajmy się przy głównym wejściu parku.
-Dobrze.
-To
pa.
-Cześć.
– moje serce biło zbyt szybko. O wiele, wiele za szybko. Nie czułem się tak już
od bardzo dawna i sam nie byłem pewien, czy to było dobre, czy złe. Bałem się.
18:10 przy głównym wejściu Central Park-u
-Cześć,
Lou. – usłyszałem zza pleców i odwróciłem się momentalnie. – Wybacz za
spóźnienie, ale te autobusy są przeklęte.
-Cześć.
– uśmiechnąłem się na widok przyjaciela. – Nie ma sprawy. To dokąd idziemy? –
zapytałem, po czym pokierował mnie do niewielkiej, przytulnej kawiarenki. Było
tu cicho i spokojnie. Lubiłem takie miejsca, chociaż kojarzyły mi się z
przeszłością, co już nie było fajne.
Usiedliśmy przy stoliku, a ja
ciągle jak idiota patrzyłem na mojego towarzysza. Jego loki były dzisiaj
bardziej pokręcone niż zazwyczaj, a oczy bardziej zielone. Miał na sobie
czerwono, granatowo, białą koszulę w kratę, która wspaniale kontrastowała z
jego bladą skórą. Do tego dobrał czarne, zwężane spodnie, a na nadgarstku miał
kilka bransoletek z muliny.
Ja zaś założyłem dżinsową
koszulę, pod którą miałem biały t-shirt. Na dolną partię mojego ciała, wybrałem
stałe czerwone rurki oraz czarne tomsy.
-Coś
podać? – zapytał kelner, przychodząc dosłownie po sekundzie.
-Poproszę
colę. – powiedział melodyjnie Harry, a ja na ponowne usłyszenie jego głosu,
zadrżałem.
-A
pan? – zwrócił się do mnie mężczyzna.
-Umm..
ja też poproszę colę. – powiedziałem, po czym znowu zostaliśmy sami.
Spojrzałem na Harrego, którego
właśnie przyłapałem na wpatrywaniu się we mnie. Uśmiechnąłem się nieśmiało, na
co chłopak zareagował podobnie. Ughh, to było zbyt słodkie. On był zbyt słodki.
-Jak
minął pobyt u rodziny?
-Nieźle,
ale siostry mnie wykończyły. A Tobie jak
poszło w szkole?
-Nadal
stosuję się do Twojej zasady. Chyba jest coraz lepiej.
-To
się cieszę. – podchodzący kelner chyba rozładował trochę napięcie. Przynajmniej
czułem się tak jakby bardziej swobodnie, kiedy dostaliśmy już swoje szklanki.
Moje przypuszczenia się potwierdziły, ponieważ po chwili zaczęliśmy czuć się
coraz lepiej i lepiej. Rozmawialiśmy dużo o moich siostrach i o tym, jak bardzo
są słodkie. Harry opowiedział mi o Gemmie, jego siostrze oraz o rodzicach i
ojczymie. Niby podstawowe informacje, lecz każdy z nas urozmaicał i dodawał od
siebie jeszcze wiele powodów do innych tematów. Co kilka minut rozpoczynaliśmy
nowy i śmialiśmy się, gdy musieliśmy wrócić do poprzedniego, bo przecież go nie
zakończyliśmy.
Myślę, że jak na razie to
spotkanie było dobrym pomysłem. Dowiedzieliśmy się o sobie więcej i nasza
rozmowa nie polegała tylko na pytaniach i trudnych odpowiedziach. Czuliśmy się
jak dobrzy znajomi i bez skrupułów o wszystkim sobie opowiadaliśmy. Oczywiście,
były tematy, których zapewne nigdy nie podejmiemy. Na przykład przeszłość,
która i tak będzie chodzić za mną dzień w dzień. Przyzwyczaiłem się już, że
pewne rzeczy po prostu nie chcą iść w zapomniane. Może dlatego, że nie
powinienem o tym zapominać, choć czasem chciałabym po prostu wymazać to z
pamięci i żyć, jakby nic nigdy się nie stało.
-Może
przejdziemy się po parku? – zaproponował kędzierzawy.
-Jasne,
czemu nie? – odparłem, po czym zapłaciłem za rachunek i wyszliśmy z
pomieszczenia. Na dworze było już ciemno i z ciekawości spojrzałem na zegarek.
Nie miałem pojęcia, jak ten czas zleciał tak szybko, było kilka minut przed
dwudziestą pierwszą.
-Późno
już, nie?
-Zaraz
będzie dwudziesta pierwsza. Strasznie szybko leci ten czas.
-W
dobrym towarzystwie zazwyczaj tak się dzieje. – zaśmiał się, a ja mu zawtórowałem.
Weszliśmy do dużego parku i
skręciliśmy w mało tłoczną, a tak właściwie pustą uliczkę. To było nasze
pierwsze spotkanie, jako koledzy, a czułem się, jakbyśmy znali się od dłuższego
czasu. Może i na początku było trochę krępująco, lecz teraz oboje czuliśmy się
swobodnie.
-Opowiedz
mi coś więcej o sobie. – zaczął Harry.
-Ja?
-Tak.
– zaśmiał się. –Zazwyczaj to ja mówię o sobie. Dzisiaj kolej na Ciebie. –
problem w tym, że nie mam o czym opowiadać. Moje życie jest nudne i pozbawione
wszelkich emocji… odkąd poznałem Harrego.
-Umm…
a co byś chciał wiedzieć?
-Wszystko.
-Jestem
nudny, w moim życiu nic się nie dzieje.
-Nie
mów tak. Nikt nie jest nudny.
-Teraz
tak mówisz? – spojrzałem na niego, uśmiechając się ironicznie.
-Oj
no, nie czepiaj się. – zachichotał. – Po prostu… przy Tobie jest inaczej.
-To
znaczy?
-Przy
Tobie jest mi łatwiej. – powiedział, a moje serce prawie eksplodowało.
Świetny :) Strasznie słodki ten rozdział :) Pisz dalej! :D
OdpowiedzUsuńRealy? Dopiero w poniedziałek ? Ja tu z tęsknoty umrę ! <3
OdpowiedzUsuńEwelina xx
co ! nie nie w poniedziałek chce szybciej !! ;)
OdpowiedzUsuńNo w koncu cos sie zaczyna po mniedzy nimi dziac ^^ Juz nie moge sie doczekac nastepnego :D
OdpowiedzUsuńOMG!!! Bosko ;D Już chce następny ;D Życzę weny Pozdrawiam'
OdpowiedzUsuńAda
To bylo zajebiste. Nie moge doczekac sie prawdziwego Larrego. :p I wgl nie chce slyszec o zadnym poniedzialku! Ma byc wczesniej!
OdpowiedzUsuńGenialny rozdział <333 Czekam na kolejny , dodaj szybciej , proszę :)
OdpowiedzUsuńgdfyrth jaram się *.*
OdpowiedzUsuńTo było świetne.
Tak więc czekam na 6.
Kocham Cię za to, że tak szybko dodajesz <3
http://one-direction-ziall.blogspot.com/
AAAAAA DODAJ SZYBCIEJ NASTĘPNY ROZDZIAŁ! PROSZĘ !
OdpowiedzUsuńAWWW *_* FAJNIE NIECH BĘDZIE SZYBCIEJ LARRY . CZEKAM !