sobota, 19 stycznia 2013

Rozdział 6. 'We're looking for love'


Witam wszystkich! ♥
Macie dzisiaj Wasz poniedziałek i dodaję z dwudniowym wyprzedzeniem rozdział. Cieszycie się? :p
Jednak muszę stwierdzić, że ten wpis jest trochę dupny :/ Był on taki jakby trochę przełomowy i trudno mi się go pisało. Znacznie łatwiej pisze mi się rozdział siódmy, w którym własnie jestem trakcie.
Zapraszam do czytania i komentowania! <3






Rozdział 6.

3 miesiące później.

            Moja znajomość z Louisem przez te trzy miesiące rozkwitała coraz bardziej. Widywaliśmy się dwa razy w tygodniu na spotkaniach i spędzaliśmy razem soboty. Czasami, zdarzało nam się spotykać w tygodniu, jak miałem mniej nauki. Jednak, to że nie mogliśmy widywać się codziennie nie przeszkadzało nam w porozumiewaniu się. Często pisaliśmy sms-y i komunikowaliśmy się na twitterze.
Można by stwierdzić, że byliśmy dość dobrymi przyjaciółmi. Oczywiście nie było to, co z Niallem, ponieważ z nim znam się od bardzo długiego czasu.
Od „Louis :)” Dzień dobry, Hazza. Jak tam u Ciebie? xx
Właśnie, Tomlinson znalazł dla mnie takie jakby przezwisko. Ja mówiłem do niego Lou, a on do mnie Hazza lub Haz. Lubiłem to, nawet bardzo, ale jednak było małe ale.
Byliśmy przyjaciółmi… zawsze mogłem liczyć na Louisa i nigdy w życiu mnie nie wystawił. Jednak, gdy patrzyłem w jego szaroniebieskie oczy, czułem jakbym wpatrywał się w nieziemskie szmaragdy. Zawsze na widok jego uśmiechniętej twarzy, robiło mi się ciepło, a po plechach przebiegał dreszcz. Jego uściski na powitanie oraz pożegnanie przyprawiały mnie o zawroty głowy, nie mówiąc już o tym, kiedy dotykał mnie tak po prostu. Wszystkie emocje, które wtedy we mnie buzowały, nie mogły opisać żadne słowa.
To był właśnie problem, nad którym nie miałem najmniejszego panowania. Wieczorami, gdy zostawałem już sam, zazwyczaj spędzałem najpierw dwie godziny na rozmyślaniu, co powinienem zrobić i dopiero zasypiałem. Oczywiście, nigdy nic nie przychodziło mi do głowy. Jednak wczoraj wieczorem zaświtał mi pewien pomysł. Zastanawiałem się nad nim dość długo i stwierdziłem, że może się udać, mimo cierpienia przez pierwsze dni, tygodnie, a może nawet miesiące.
Postanowiłem zdystansować moje relacje z Louisem. Dzisiaj była sobota. Tak jak co tydzień mieliśmy się spotkać, lecz postanowiłem odmówić.
Do „Louis :)” Cześć. Dobrze. Wiesz, jest mały problem…
Od „Louis :)” Oł, coś się stało?
Do „Louiś :)” Chodzi o to, że nie możemy się dzisiaj spotkać.
Od „Louiś :)” Rozumiem. Coś Ci wypadło?
Do „Louis :)” Muszę pomóc mamie itd.
Od „Louis :)” Ok. Nie ma sprawy ;) Do później. Xx
Tak bardzo bolało mnie to, że musiałem go okłamywać. Tak bardzo było mi źle, że nie mogłem go dzisiaj zobaczyć i przytulić. Jednak musiałem tak postępować. To było dla jego i mojego dobra.

18:48 tego samego dnia

Leżałem na łóżku i najzwyczajniej w świecie się nudziłem. Zapewne w tym czasie, spędzałbym czas z Louisem. To dopiero pierwszy dzień, a już mi go tak brakuje.
            -Harry? – zawołała z dołu mama. Wstałem więc z łóżka i poszedłem do niej, aby dowiedzieć się o co chodzi.
            -Tak mamo?
            -Jesteś w domu?
            -Ee.. no tak.
            -Nigdzie dzisiaj nie wychodzisz?
            -Nie. Muszę się pouczyć.
            -No tak, niedługo matura. Mój zdolny synuś się uczy. – zaśmiała się wesoło, a ja wysiliłem się na uśmiech, który był naprawdę wyzwaniem.
Wróciłem do swojego pokoju, zamykając za sobą drzwi. Właściwie, mama miała rację, niedługo matura, a ja jeszcze nie zacząłem się przygotowywać. Wyciągnąłem z szafki książkę do historii i pogrążyłem się w lekturze.

Niedziela 22:24

Od „Louis :)” Cześć, Haz. Co tam u Ciebie?
Do „Louis :)” Wszystko w porządku. Wybacz, ale już zasypiam. Dobranoc..
Od „Louis :)” Słodkich snów. Xx
Wcale nie zasypiałem. Leżałem i kręciłem się na łóżku, myśląc uparcie, co zrobić, aby nie tęsknić tak za chłopakiem. Tak bardzo pragnąłem zobaczyć jego uśmiechniętą twarz i poczuć się lepiej.

Poniedziałek 13:25

            -Ahh, już zaraz koniec lekcji. – powiedział Niall, siadając obok mnie na trawie.
            -Fajnie, że teraz kończymy tak szybko.
            -Noom. Właśnie, jak było w sobote?
            -Normalnie, jak co dzień.
            -No w sensie z Louisem.
            -Nie spotkałem się z nim.
            -Dlaczego?
            -Aaaa… nooo…
            -Harry, coś się stało? – spojrzał na mnie zmieszany.
            -Nie. Po prostu nie mogliśmy się spotkać.
            -No ok.

Wtorek 17:30

            Wszedłem do gabinetu Louisa, uśmiechając się delikatnie. Nie mogłem uśmiechać się zbyt mocno, lecz nie potrafiłem robić tego w ogóle. Wchodząc do jego Sali, poczułem dziwną ulgę, która opanowała całe moje ciało.
            -Cześć, Haz. – powiedział, uśmiechnięty chłopak, podchodząc do mnie.
            -Cześć. – odparłem, podchodząc do fotela, unikając uścisku z przyjacielem. Był trochę zmieszany, ale nie chcąc tego pokazać, usiadł naprzeciwko mnie w fotelu nic nie mówiąc na ten temat.
            -Jak Ci idzie zmiana nastawienia?
            -Różnie. Raz jest naprawdę dobrze, a za chwilę okropnie.
            -Taka nagła zmiana?
            -Właśnie.
            -Opisz to dokładniej.
            -Na pierwszej przerwie jest okej. Widzę ludzi, którzy się uśmiechają, są mili. Jednak z czasem te twarze stają się groźniejsze, a na drugiej przerwie widzę już wrogów.
            -W takim razie działa, tyle tylko, że chwilowo.
            -No tak jakby.
            -Będzie coraz lepiej.


***

            Harry wyszedł z mojego gabinetu po godzinie rozmowy, twierdząc, że musi się jeszcze pouczyć. Okej, rozumiem. Matura nadchodzi wielkimi krokami i Loczek musiał się do niej dobrze przygotowywać. Jednak miałem wrażenie, że on mnie unikał, a nie musiał się uczyć. Gdyby jego powodem była szkoła, na pewno przytuliłby mnie na powitanie, a nie totalnie zignorował. Nie powiem, poczułem się nieprzyjemnie.
            Wszedłem do domu, zamykając za sobą drzwi na klucz. Zsunąłem ze stóp trampki, po czym udałem się do kuchni nastawić wody na herbatę. Była połowa kwietnia, a na dworze za dnia było tak ciepło, jakby był przynajmniej koniec maja. Lubiłem kiedy było słonecznie, jednak nienawidziłem patrzeć na zachody słońca. Gdy tylko się zbliżały, uciekałem wzrokiem w dół lub kiedy była taka możliwość zamykałem oczy. To było dla mnie zbyt wiele. Nie potrafiłem jeszcze spojrzeć tak daleko we wspomnienia, a wiedziałem, że gdy tylko zobaczę blask słońca, wszystko trafi do mnie z podwójną siłą. Nie chciałem tego, bałem się.
Kiedy czajnik zapiszczał, wyłączyłem go, po czym zalazłem torebkę zielonej herbaty i postawiłem na kubku spodek, aby mogła swobodnie się zaparzyć. Ja tym czasem, pokierowałem się do toalety umyć ręce.

Czwartek 17:30

            -Dzień dobry, Lou. – powiedział Harry, wchodząc do mojego gabinetu. Miał na twarzy szeroki uśmiech i trochę tego nie rozumiałem. Ostatnim razem, gdy tu był, miał zupełnie inny wyraz twarzy, nie mówiąc już o oczach. Nie umiałem go rozgryźć, lecz tak bardzo cieszyłem się, gdy był taki radosny, więc momentalnie poczułem jak moje kąciki ust unoszą się ku górze.
Wstałem i już chciałem iść, aby usiąść na fotel, lecz Hazza podszedł do mnie bliżej.
            -Nie przywitasz się? – zapytał, uśmiechając się głupkowato, po czym przytulił mnie do siebie… o dziwo mocniej niż zwykle.
            -Co u Ciebie? – zapytałem, gdy już usiedliśmy w fotelach.
            -Całkiem dobrze.
            -Jak szkoła, nauka?
            -Ahh, matura już za trzy tygodnie. Pełno nauki.
            -Nie wątpię. – zaśmiałem się, po czym zaczęliśmy temat jego lęków.

Niecały miesiąc później, wtorek 17:30

            Harry wbiegł do mojego gabinetu i zatrzasnął za sobą drzwi. Spojrzałem na niego przestraszony.
            -Powiedziałeś mu! – krzyknął.
            -Słucham? – powiedziałem, lecz Harry zbył mnie gestem dłoni, a dopiero po chwili zorientowałem się, że rozmawia przez telefon. Odetchnąłem z ulgą, po czym powędrowałem na fotel.
Styles był już po maturze, cieszył się, ponieważ uznał, że nie było tak źle. Jednak, o wiele lepiej poszło mu w pisaniu niż w egzaminie słownym. Mimo tego, od pierwszego odwołania spotkania w sobotę, nie spotkałem się z Harrym już w nią ani razu. Ciągle wymyślał nowe powody, że musi pomóc mamie, że jedzie do kuzyna, że jego ciocia urodziła córeczkę i musi się nią opiekować. Domyślałem się, że z pewnością były to kłamstwa. Było mi źle, że byłem oszukiwany, jednak nie miałem na tyle odwagi, aby przyznać się, że mu nie wierzę.
Bardziej przejmowałem się jednak tym, iż nie mogłem go zobaczyć. Bardzo lubiłem, nie, ja uwielbiałem jego towarzystwo. Zawsze śmialiśmy się do upadłego, potrafiliśmy rozmawiać o niczym, a czasami cisza w zupełności nam wystarczała. Tęskniłem za nim. Nie tylko za jego widokiem, lecz za tym starym Harrym, z którym rozmawiałem niecałe cztery miesiące temu.
            -Wybacz za to. – zaczął, po czym usiadł naprzeciwko mnie.
            -Co się stało?
            -Niall.
            -Dalej.
            -On poznał jakiegoś Zayna.
            -No i?
            -Lubię go, jest okej. Jesteśmy na bliskim etapie do zaprzyjaźnienia się, lecz Horan czegoś nie rozumie. On już myśli, że może powiedzieć mu wszystko, że może ufać mu bezgranicznie.
            -Co zrobił?
            -Powiedział mu. O wszystkim, o moich problemach, o tym, że płacze.
            -Płaczesz?
            -Nie. Znaczy no… kiedyś. Nie, nie płacze. – coś mi tu nie pasowało. Harry najpierw powiedział to z takim przekonaniem, a po chwili zdecydowanie temu zaprzeczył.
            -Haz?
            -Nie mów tak do mnie. – powiedział groźnie. Spojrzałem na niego wielkimi oczami, nie mogąc uwierzyć w to, co właśnie usłyszałem… i zobaczyłem. Chłopak patrzył na mnie ze złością. Nigdy jeszcze tak na mnie nie patrzył. W życiu nie widziałem go, aby był na mnie wściekły.
            -Harry…
            -Co?
            -O co Ci chodzi?
            -Mi? O nic.
            -Od jakiegoś czasu nie jesteś sobą.
            -Jestem sobą w stu procentach.
            -Aha.
            -…
            -Czyli na początku naszej znajomości nie byłeś sobą? Udawałeś tylko, że mnie lubisz i że chcesz się ze mną spotykać? – trafiłem. Harry spojrzał na mnie z bólem, wstał i wyszedł.
Chciałem za nim wybiec i go przeprosić, lecz zdałem sobie sprawę, że nie miałem za co. Nie byłem na niego zły. Byłem raczej przygnębiony faktem, że mnie oszukał. Czułem się okropnie, więc schowałem telefon do kieszeni, zamknąłem swój gabinet i ruszyłem w stronę domu.
Idąc ulicą, znajoma postać mignęła mi przed oczami. Odwróciłem się i zobaczyłem Nialla. Przez ten czas, widzieliśmy się kilka razy i zdążyłem już polubić tego kolesia.
            -Cześć, Niall. – powiedziałem radośnie.
            -O, Louis. Witaj. – odparł, uśmiechając się krzywo.
            -Wiesz… Emm… wiesz może co stało się Harremu? – zapytałem nie owijając w bawełnę.
            -Właśnie nie. Jest dziwny. Zachowuje się zupełnie, jak nie Harry. Jednegoo dnia chodzi po szkole zły i wściekły, a drugiego jakiś smutny. Nie poznaje go.
            -Ja też. – wyszeptałem.
            -Wybacz, ale muszę się spieszyć. Do zobaczenia! – krzyknął, oddalając się.
            -Paa!

15 minut później

            Usiadłem na kanapie, a na kolanach położyłem laptopa. Wszedłem na twittera i zobaczyłem kilku nowych obserwujących. Odwdzięczyłem się im szybko tym samym, a po chwili zobaczyłem nową prywatną wiadomość.
„Harry Styles” Lou, przepraszam za moje dzisiejsze zachowanie. Mam zły dzień.
„Louis William Tomlinson” Rozumiem, każdy czasem tak ma.
„Harry Styles” Dlaczego podkreśliłeś ‘czasem’?
„Louis William Tomlinson” Spotkałem Nialla, kiedy wracałem do domu. Rozmawiałem z nim chwilę i wywnioskowałem, że te gorsze dni bywają zbyt często.
„Harry Styles” Nialla? Pewnie jechał do Zayna…
„Louis William Tomlinson” Źle Ci z tym?
„Harry Styles” Nie. Źle mi z tym, jak go potraktowałem. Krzyczałem na niego.
„Louis William Tomlinson” Może go przeproś?
„Harry Styles” Właśnie do niego dzwonie.

12 komentarzy:

  1. Kocham ten rozdział <3 z resztą jak każdy inny ale awww czuję Larrego, jest coraz bliżej :*


    Ewelina

    OdpowiedzUsuń
  2. KOCHAM TO, serio <3
    Caroline, xx

    OdpowiedzUsuń
  3. Ah ten Harry ;(
    Oczywiście i tak kocham twoje opo jest genialne a twoje pomysły oryginalne ;3
    Jesteś świetna <3
    -suzane

    OdpowiedzUsuń
  4. Harry ty idioto. Ogarnij się! Rozdział boski ;D
    Pozdrawiam
    Ada

    OdpowiedzUsuń
  5. Już się trochę pogubiłam. To w końcu Harry to robi specjalnie czy ma złe dni....
    Ehhh nieważne.
    Tak czy siak super rozdział.
    Czekam na następny. <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Robi to specjalnie, ale tłumaczy się złymi dniami :)

      Usuń
  6. To jest piękne :') mam nadzieje że Hazza zmieni trochę swoje zachowanie.... :3 Czekam na następny <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetny! Czekam na następny rozdział. Właśnie kiedy będzie???

    OdpowiedzUsuń
  8. Zajebisty! :D Czekam na następny!

    OdpowiedzUsuń
  9. Na http://mpsth.blogspot.com jest już nowa notka z Zaynem :> jeśli masz ochotę, to zapraszam do czytania i komentowania
    Buziaki :*
    Aluszru

    OdpowiedzUsuń
  10. Cudowny. Nie wiem jak Ty to robisz, ale na prawde wciagnelas mnie w ta hisorie. Czekam na nastepny.


    MACIEJ ORLOS NA PREZYDENTA!

    OdpowiedzUsuń