wtorek, 15 stycznia 2013

Rozdział 4. 'We're looking for love"


Witajcie ponownie! ♥
Tym razem rozdział trochę szybciej niż poprzednio :) Mam nadzieję, że się cieszycie. Jednak nie jestem do konca z niego zadowolona. Mam zamiar napisać dzisiaj jeszcze 5. rozdział i być trochę wprzód, aby nie robić wszytkiego na ostatnią chwilę.
Zapraszam do czytania i komentowania! <3




Rozdział 4.

            Obudziłem się w zbyt dobrym humorze i zaciągnąłem się mocno ciepłym powietrzem. Powoli otworzyłem oczy i tuż przed sobą zobaczyłem postać, patrzącą w telefon. Podniosłem się i dopiero po chwili dotarło do mnie, że Niall siedział i czytał moje wiadomości, na moim telefonie.
            -Niall! – krzyknąłem i rzuciłem się na niego, jednak mój przyjaciel był szybszy. Uciekł w kąt pokoju i czytał dalej. Wygrzebałem się błyskawicznie spod kołdry i z największą siłą, na jaką było mnie stać wyrwałem telefon z rąk chłopaka.
Blondyn tylko śmiał się, jakby usłyszał najlepszy dowcip w swoim życiu.
            -Z czego się śmiejesz, durniu? – zawołałem, a po chwili uspokoił się i spojrzał na mnie z uśmiechem.
            -On Ci się podoba.
            -Co? Kto?
            -Nie udawaj głupka!
            -Nie denerwuj mnie!
            -Louis.
            -Co?! Nie!
            -To jak wytłumaczysz, że spałeś z uśmiechem na twarzy i przyciskałem telefon do swojej piersi? – naprawdę jeszcze nigdy nie myślałem o tym, czy Louis mi się podoba. Rozważałem to, że dziwne było uśmiechanie się na jego widok, ale słowa Nialla nieco zbiły mnie z tropu… a może na niego naprowadziły? Nie, nie, nie. Louis mi się nie podoba. To mój znajomy, a raczej psycholog, który tylko pomaga rozwiązać mój kłopotliwy problem.
            -Bo tak wyszło. – powiedziałem cicho.
            -Jasne, jasne.
            -Zamknij się. – powiedziałem donośnym tonem, biorąc swoje ubrania na zmianę i udałem się do łazienki.
Gdy wróciłem do pokoju Nialla, łóżka były już pościelone, a chłopak zdążył się ubrać. Nagle, dopadły mnie głupie myśli, co by było, gdyby Lou mi się podobał. Jak wyglądałyby nasze spotkania i czy byłoby tak, jak wcześniej. Może i nie mieliśmy okazji spędzić ze sobą dużo czasu, ale mogłem już stwierdzić, iż było przyjemnie. Czułem się swobodnie i opowiadałem mu o tym, co leżało mi na sercu. Może o to własnie chodziło… aby pozbyć się problemu, mówiąc o nich komuś. Tak właśnie stwierdził Louis na ostatnim spotkaniu. Boję się nawiązywać nowe znajomości. Czy ja… czy ja zamknąłem się w sobie? Nie, to niemożliwe. Przecież przyjaźniłem się z Niallem, rozmawiałem z rodziną. Tylko jeśli nie to, to co to było?
            -Nie denerwuj się tak. – zaczął Blondyn, gdy usiadłem na łóżku.
            -Czytałem moje sms-y. Jak mam się nie denerwować?
            -Oh, przepraszam. Byłem ciekawy, co wywołało u Ciebie takie zachowanie.
            -Normalnie się zachowałem.
            -Myślę, że nie wszyscy śpią z uśmiechami na twarzy.
            -Odczep się.
            -Chcę tylko pogadać.
            -Nie ma o czym. Idę do domu.
            -Harry.
            -Co?
            -Przepraszam no. – powiedział szczerze, spuszczając głowę w dół i patrząc tępo w podłogę. Momentalnie zmiękłem na ten widok. Horan może i nie był idealny, co do przestrzegania zasad prywatności, ale był wspaniałym przyjacielem. Nie wiem, co bym zrobił, gdyby nie on.
Wstałem i usiadłem obok niego.
            -Dlaczego uważasz, że on mi się podoba? – spytałem bez skrupułów.
            -Uśmiechałeś się.
            -To wszystko?
            -Rzadko się uśmiechasz. Poza tym… Ty mu chyba też się podobasz.
            -Co?
            -Skoro do Ciebie napisał.      
            -Miał powód.
            -Już nie udawaj. Dobrze wiesz, że to był wyssany z palca powód.
            -Może i masz racje, może nie. Tylko Niall… pominęliśmy fakt, że on jest psychologiem, w dodatku moim.
            -To coś zmienia?
            -Dużo.
            -On Ci się podoba, prawda? – utkwiłem wzrok w krześle, stojącym przy biurku Niallera. Nagle wydało mi się tak bardzo interesujące, że nie potrafiłem oderwać od niego wzroku.
            -Harry.
            -Nie wiem. – powiedziałem, wstając. –Chodźmy może zjeść śniadanie, hm?
            -Okej.

Wtorek 17:10

            Zapukałem cicho w drzwi, prowadzące do gabinetu Louisa, a po chwili usłyszałem zaproszenie. Wszedłem więc do niewielkiego pokoju, a moje spojrzenie od razu skierowało się na Louisa. Miał na sobie biały, w czarne wzorki t-shirt, który opinał się na jego ciele za bardzo podkreślając niektóre z jego mięśni. Natychmiast wyrzuciłem w z głowy te myśli i zamknąłem za sobą drzwi.
            -Cześć. – powiedziałem.
            -Witaj, Harry. Cieszę się, że już jesteś.
            -Nie wiem, czy powinienem pytać… ale dlaczego miałem być wcześniej?
            -Jadę o dwudziestej do rodziców i chciałem zdążyć na pociąg zamiast stać w korku.
            -Ok. – pokierowałem się do znanego mi już fotela i usiadłem w nim, patrząc, jak Louis robi to samo.
            -A więc… jak minęły Ci te kilka dni?
            -Nie było tak źle.
            -Coś więcej? – rozmowa z Tomlinsonem wydała mi się nagle dziwnie krępująca. Nie miałem jednak ochoty wyjść z pomieszczenia, wręcz przeciwnie. Pragnąłem zostać tu jak najdłużej, lecz nie chciałem rozmawiać o mnie. Poczułem, że bardziej chciałbym poznać Louisa niż rozpatrywać moje problemy, które w jego towarzystwie znikały.
            -Sobotę spędziłem z Niallem, a w niedziele był rodzinny obiad.
            -I jak było?
            -Dobrze. Żadnego kłopotu. – uśmiechnąłem się, zdając sobie sprawę dopiero teraz, że gdy patrzyłem na kuzyna, nie czułem się w nawet małym stopniu, źle.
            -To się cieszę. Jak poniedziałek i dzisiaj?
            -Nie byłem wczoraj w szkole.
            -Dlaczego?
            -Źle się czułem.
            -A dziś?
            -Robiłem to co zwykle. Na każdej przerwie chowałem się za krzakiem i czekałem tam na Niallera.
            -Nie myślałeś, aby poznać kogoś nowego?
            -Nie.
Było naprawdę dziwnie. Nie miałem pojęcia, dlaczego czułem się, aż tak nietypowo. Nie było to przerażenie, które czułem w towarzystwie innych ludzi. Nie był to również dyskomfort… raczej skrępowanie, spowodowane tym, co niedawno powiedział mi Niall.
            -Lou? – zacząłem.
            -Tak?
            -Powiedz mi, co ja mam robić.
            -To znaczy?
            -Co mam robić, aby nie brać każdego przechodnia za wroga?
            -Mogę powiedzieć wiele na ten temat… ale, abyś zaczął tak postępować może minąć naprawdę dużo czasu.
            -Nawet jeśli… chciałbym kiedyś czuć się normalnie.

***

            Rozmowa z Harrym dzisiaj była zupełnie inna niż pozostałe. Nie znałem go jeszcze dobrze, ale mogłem śmiało stwierdzić, że nie zachowywał się jak na co dzień. Może po prostu miał gorszy dzień i nie miał ochoty na rozmowę?
            -Dobrze. Tak więc… zapytam najpierw, co czułem, gdy poznałeś mnie?
            -Cie… ciebie? – zapytał, jąkając się przy tym.
            -Tak. – czułem, wpływające ciepło na moją twarz i modliłem się, aby moje policzki nie zrobiły się czerwone.
            -Sam nie wiem. Byłem inaczej nastawiony, bo miałeś mi pomóc.
            -Chodzi mi o to, że z góry zakładasz, że ludzie, którzy nawet Cię nie znają, są źli.
            -Nie uważam tak.
            -W sensie nie lubią Cię.
            -Właśnie.
            -Zakodowałeś już sobie, że są Twoimi wrogami. Najlepszym rozwiązaniem tego jest zmiana nastawienie, lecz to jest naprawdę trudno. Powinieneś zmusić się do innego myślenia.
            -Tyle tylko, że ja nie umiem.
            -To jest błąd. Każdy to potrafi. Pomyśl na przykład, że znajomi z Twojej szkoły, są tacy jak ja.
            -To znaczy? – zapytał nerwowo.
            -To znaczy, że nie chcą dla Ciebie źle, lecz chcą Ci pomóc. Nie uważają Cię za wroga, lecz za przyjaciela, z którym z chęcią by zawarli nowe kontakty. – powiedziałem płynnie i dopiero po chwili zdałem sobie sprawę, że ostatnie zdanie miało nie być w ogóle wypowiedziane.
            -Masz mnie za przyjaciela? – zapytał.
            -Dlaczego nie? – uśmiechnąłem się, chcąc pozbyć się ten krępującej atmosfery.
            -Chcesz zawrzeć ze mną nowe kontakty? – spytał po chwili, a na jego policzki wstąpiły słodkie, niewielkie rumieńce. Uśmiechnąłem się delikatnie, a następnie zamyśliłem się, co odpowiedzieć.
            -No… znaczy… już chyba zawarliśmy jakieś kontakty.
            -A tak, tak. – poczułem ulgę, gdy Harry zrozumiał, co miałem na myśli. Jednak nie do końca chodziło mi o taką znajomość. Chciałbym go poznać… poznać z innej strony. Tak, jakbyśmy byli przyjaciółmi z innego powodu, niż pragnienia pozbycia się problemu przez Harrego.
Rozmawialiśmy jeszcze około pół godziny, po czym pożegnaliśmy się i Harry opuścił mój gabinet.

23:58 tego samego dnia.
            
            Wiem, że było już późno i powinienem dawno spać, ze względu na zmęczenie podróżą. Wiem, że nie powinienem właśnie teraz myśleć o kędzierzawym osiemnastolatku, który ostatnimi czasy ciągle męczy moją głowę. Nie miałem pojęcia, dlaczego czułem potrzebę porozmawiania z nim, ale nie mogłem nad tym zapanować.
Sięgnąłem więc po telefon i wcisnąłem aplikację sms. Wpatrywałem się w ekran, aż w końcu wystukałem głupie słowa i wysłałem wiadomość.

Do „Harry : )” Dobry wieczór J Można?

Skarciłem się w myślach, bo co ja właściwie teraz robiłem? Harry był moim klientem, któremu miałem pomóc. Byłem dla niego psychologiem. Straszą osobą, która miała mu doradzić, a nie pisać po nocach.

Od „Harry : )” Cześć J Oczywiście, zawsze! Co u Ciebie? Dlaczego nie śpisz?

Zdziwiłem się trochę na jego słowa. Nie myślałem, że zareaguje na mojego sms-a tak entuzjastycznie, ale podobało mi się to.

Do „Harry : )” Jakoś znowu nie mogę zasnąć. Niby dobrze, ale jestem zmęczony podróżą.
Od „Harry : )” Niby? To znaczy? Coś się stało?
Tak, Ty się stałeś.
Do „Harry : )” Wszystko w porządku. Po prostu denerwuje mnie fakt, że jestem zmęczony, a nie mogę zasnąć :p A Co u Ciebie?
Od „Harry : )” Jakoś żyję. Trochę nudno. Jutro szkoła… nie chcę.
Do „Harry : )” Dasz radę. Pamiętaj, co Ci mówiłem. Pomyśl, że inni chcą dobrze.
Od „Harry : )” Tego, czego chcesz Ty?
Do „Harry : )” Właśnie..
Od „Harry : )” O jakich kontaktach mówiłeś? Nie miałeś na myśli tego, że jesteś moim psychologiem.
Do „Harry : )” Od jakiegoś czasu dziwnie na mnie działasz, wiesz? Chciałbym Cię poznać bliżej. Nie rozumiem, dlaczego tak bardzo tego pragnę.

Wpatrywałem się w napisane przed chwilą zdania, po czym szybko je usunąłem i zabrałem się za pisanie 
czegoś bardziej sensownego.

Do „Harry : )” Po prostu chcę Ci pomóc i lubię Cię.
Od „Harry : )” Też Cię lubię.

Zaryzykowałem i napisałem to, co nagle wpadło mi do głowy. Wiem, że zapewne odmówi, ale nie będę żałował, że nie spróbowałem.

Do „Harry : )” Może pójdziemy gdzieś? W sensie gdzieś, gdzie nie będzie tych niewygodnych foteli i nie będziemy musieli rozmawiać na trudne tematy.
Od „Harry : )” Z wielką chęcią. J Kiedy wracasz do domu?
Do „Harry : )” W piątek wieczorem. Właśnie… chyba niestety nasze piątkowe spotkanie będzie odwołane :/
Od „Harry : )” To może w zamian pójdziemy gdzieś w sobotę?
Do „Harry : )” Świetny pomysł. Do usłyszenia J
Od „Harry : )” Już nie mogę się doczekać. Dobranoc, Lou. Xx

Moje serce waliło, jak oszalałe, gdy czytałem naszą rozmowę jeszcze raz. Nie mogłem uwierzyć, że zebrałem się na taką odwagę i zaproponowałem Harremu wspólne wyjście. Właściwie… kiedyś byłoby to całkiem normalne, ale przecież kiedyś to nie dziś. Może jednak wrócę jeszcze do starej formy? Może uda mi się zapomnieć o przeszłości i żyć chwilą. Może.

11 komentarzy:

  1. Świetny rozdział :)) Czekam na kolejny , jak zwykle ;D Larry ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Przez co przeszedł Lou??? Ach na pewno coś strasznego. Mam nadzieje że w przyszłym rozdziale się dowiemy. Życzę weny.
    Pozdrawiam
    Ada

    OdpowiedzUsuń
  3. GENIALNY! Proszę, napisz 5 rozdział jak najszybciej i dodaj go bardzo szybko, najlepiej dzisiaj <3 Błagam Cię... :* Pozdrawiam ! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. kiedy widzę że jest już nowy rozdział ciesze się jak głupia xD
    potem z zapartym tchem czytam, ale na koniec przychodzi złość i pytanie : dlaczego tak mało ??
    nie mogw się doczekać aż akcja się rozwinie i po prostu kiedy nie jestem na kompie tylko myślę czy doszło nowe opowiadanie ;P
    a nawet nie lubie 1D
    taka jaste moja opinie xDD

    OdpowiedzUsuń
  5. Genialny. Czuje tylko troche taki... niedosyt. Troche malo dzialo sie w tym rozdziale, ale i tak byl super. Nie moge doczekac sie Larrego. Takiego prawdziwego(if you know what i mean) :d

    OdpowiedzUsuń
  6. meeeegaaaaaaa jeszcze nie komentowalem twojego bloga bo ogolnie nie komentuje ( len -.- ) ale pomyslalem ze ja tez moge cie pochwalic za twaja prace :D pisz dlej bo swietnie ci to idzie :D
    ". . . zapomniec o przeszlosci . . . " czuje dreszczyk tajemnicy :D no nic ja bd sie zbieral papapapapap :*

    PS. Do kazdego kto przeczytal tego komenta :D http://static.bezuzyteczna.pl/static/content/0b9085e64f964989669244e7d.jpg < lukajcie:D mamy sie czym jarac awwwww (sooryyy bardzo ale nie mam polskiej klawiatury przeprowadzilem sie do niemiec i wiesz )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyzby chlopak Directioner? :) Czeeesc! Juz Cie lubie. :*

      Usuń
    2. Strasznie mi miło :D
      Mam zaszczyt dostać komenatarz, od Directioera, który zwykle ich nie daje, no no :D
      Do usłyszenia ;*

      Usuń
  7. Świetne to opowiadanie juz nie moge sie doczekac nastepnego rozdziału :P

    OdpowiedzUsuń
  8. Super i rozkręca się w fajnym kierunku, czekam na nexta :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Świetnie . Czekam na następny rozdział . ; **

    Zapraszam do mnie na drugi rozdział [ eva-onedirection.blogspot.com ] & prolog . [ badromance-zouis.blogspot.com ] ❤

    OdpowiedzUsuń