Witam wszystkich! ♥
Jak to mam w zwyczaju, znowu dodaję rozdział dzień wcześniej :D Mam nadzieję, że choć troszkę się cieszycie, hm?
Chciałam bardzo bardzo bardzo podziękować wszystkim za czytanie i komentowanie tego opowiadania. Jest mi niezmiernie miło, gdy czytam te wszystkie pochlebne opinie. Jesteście wspaniali, naprawdę! <3
Mam do Was jedną, małą prośbę. Czy każdy kto czyta ten rozdział, mógłby zostawić pod nim chociaż króki komentarz? Jestem strasznie ciekawa, ile tak naprawdę Was jest, a ile tylko przez przypadek otwiera tą stronę. Byłabym bardzo bardzo wdzięczna! ♥
Tak więc zapraszam do komentowania i czytania! :)
Rozdział 7.
2 tygodnie później
Siedziałem
na łóżku, podpierając głowę na otwartych dłoniach. W mojej głowie wirowało
stado myśli, które nie mogły skleić się w całość. Nie miałem pojęcia, co
zrobiłem źle. Chciałem dobrze. Pragnąłem tylko, aby każdy z nas był szczęśliwy.
Jednak było zupełnie odwrotnie. Louis był na mnie zły i sprawiałem mu
przykrość, a ja… ja czułem się, jakby rozrywało mnie coś od środka. Nigdy nie
sądziłem, że mógłbym przywiązać się tak szybko do drugiej osoby. Nie wiedziałem,
że nie potrafiłbym przestać myśleć o tej osobie.
Do moich drzwi zadzwonił dzwonek.
Nie miałem ochoty otwierać. Dopiero wróciłem ze szkoły, nikogo nie było w domu,
więc miałem chwilę dla siebie. Jednak ktoś zawzięcie chciał dostać się do
mojego mieszkania, nieustannie pukając i dzwoniąc. Wstałem i zszedłem powoli na
dół, mając nadzieję, że osoba już się ulotniła. Myliłem się, gdyż otwierając
drzwi ujrzałem w nich człowieka, którego nigdy nie spodziewałbym się tu
zobaczyć. Moje oczy zabłyszczały, a w podbrzuszu poczułem ucisk.
-Co
Ty tu robisz? – wykrztusiłem.
-Miłe
powitanie, Haz.
-Przepraszam.
– powiedziałem, otrząsając się.
-Wyciągnąłem
od Nialla Twój adres. Nie miej mu tego za złe, chciałem tylko porozmawiać.
-Rozmawiamy
dwa razy w tygodniu, Lou. – wycedziłem, nie zważając na słowa.
-Chyba
źle zrobiłem. – wyszeptał, po czym odwrócił się i chciał odejść. W ostatnim
momencie chwyciłem go za łokieć i odwróciłem do siebie przodem. Staliśmy o
wiele bliżej siebie niż przed chwilą, a ja nie mogąc tego wytrzymać wpadłem w
jego ramiona.
-Przepraszam,
Lou. Nie chciałem, żeby tak to zabrzmiało. – powiedziałem w jego szyję. Pod
wpływem mojego ciepłego oddechu na jego skórze, poczułem jak chłopak zadrżał.
-Ostatnio
cały czas tak brzmisz. – odparł smutno.
-Wiem,
ale ja muszę.
-Co?
– prawie krzyknął, a jego dłonie powędrowały na moje ramiona, aby oderwać mnie
od jego ciała. Spojrzał prosto w moje oczy, nie miał o niczym pojęcia.
-Zrozum,
Lou. – wykrztusiłem, czując, jak w kącikach powiek zbierają mi się łzy.
-Harry,
wytłumacz mi. Co się dzieje? – zapytał, lecz ja wyrwałem się z jego rąk i
zamknąłem się w domu. Pobiegłem do salonu, aby znaleźć się jak najdalej drzwi i
ukucnąłem, a z moich oczu zaczęły wylewać się strumienie słonych łez.
Piątek 17:30
Wszedłem
niepewnie do gabinetu chłopaka, kierując się od razu na fotel. Ochłonąłem od
naszego ostatniego spotkania i obiecałem sobie nie działać już pod wpływem
impulsu. Tomlinson nie mógł o niczym wiedzieć, a ja dałem mu już dwa powody,
aby miał nad czym się zastanawiać. Teraz już nie mogło tak być, musiałem być
silny i działać po staremu. Żadnych uczuć, totalna obojętność, a łzy popłyną,
gdy będę już sam.
-Dzień
dobry. – powiedział Louis, a ja patrzyłem dalej w podłogę.
-Cześć.
– wykrztusiłem wreszcie, wysilając się na normalny ton. Mój psycholog usiadł naprzeciwko
mnie i patrzył się ze zmartwieniem. Nie mogłem nic powiedzieć na temat naszej
przyjaźni. Nic.
-Dobrze,
Haz. Powiedz mi, jak Ci idzie zmiana nastawienia?
-Właściwie…
nie zwracam już uwagi na ludzi.
-Słucham?
-Mam
to gdzieś za kogo oni mnie mają. Nie obchodzi mnie ich zdanie.
-Harry
powiedz mi, co się dzieje?
-Nic.
-Coś
nie tak z maturą?
-Matura?
Ona poszła mi dobrze. Niedługo będą wyniki.
-Powiesz
mi, jak Ci poszło, kiedy je otrzymasz?
-Jasne.
-Cieszę
się. – między nami zapadła ponownie cisza. Myślałem już od kilku dni, aby
zmienić psychologa, jednak wiedziałem, że nie zniósłbym takiego rozstania. Mimo
tego, że nie rozmawialiśmy tak swobodnie jak kiedyś, nadal dawał mi powody do
uśmiechu. Może i musiałem się powstrzymywać, lecz w myślach, uśmiechałem się,
gdy widziałem jego błyszczące oczy. Teraz nasze kontakty wzrokowe były tak
rzadkie, że moja poprawa humoru była minimalna. Gdybym zrezygnował ze wszelkich
spotkań, nie wytrzymałbym tego.
-W
takim razie… skąd wzięła Ci się taka nagła zmiana zdania?
-Chodzi
o to, że mam ich wszystkich gdzieś?
-Tak.
– dlatego, że dla mnie liczysz się tylko Ty.
-Nie
wiem. Po prostu.
-Dlaczego
nie chcesz powiedzieć mi co jest nie tak? Jeszcze niedawno wszystko szło
dobrze. Widziałeś powoli w ludziach swoich dobrych znajomych, a teraz masz ich
gdzieś. Nie rozumiem.
-Ja
też.
-Pomyśl
proszę, co się stało i porozmawiamy o tym we wtorek. Do widzenia, Harry. –
spojrzałem na niego i dzisiaj po raz pierwszy nasze oczy się spotkały. On nie
żartował. Właśnie po trzydziestu minutach rozmowy, zakończył nasze spotkanie i
pożegnał się. Miał poważny wyraz twarzy, na której nie było ani śladu uśmiechu
czy radości. Ten widok jakoś mnie nie zadawalał. Było mi źle, że to ja
doprowadziłem go do takiego stanu. Wstałem i wyszedłem.
Wieczorem tego samego dnia
-Niall?
– powiedziałem do telefonu, gdy usłyszałem dźwięk, przypominający odbieranie.
-Tak,
tak. Co tam, Harry?
-Przyszedłbyś
do mnie?
-Wiesz…
bo u mnie jest Zayn.
-Przeszkadzam
Wam.
-Nie.
Po prostu nie wiem, czy chcesz go widzieć i boję się, że nie będziesz mnie już
lubił.
-Słucham?
Niall, nie bój się o to. Jesteś moim najlepszym przyjacielem i nikt tego nie
zmieni Przyjdźcie oboje, co Ty na to?
-No
dobrze, z chęcią. – odparł, a ja słyszałem w jego głosie ulgę i radość.
Po 15 minutach usłyszałem pukanie
do drzwi, więc podbiegłem do nich i zaprosiłem chłopców do środka.
Poszliśmy na górę i schowaliśmy
się w moim pokoju.
-Zayn…
- zacząłem. – Wybacz, że źle zaczęliśmy. Ostatnio nie było ze mną dobrze. –
wykrztusiłem z siebie.
-Nie
ma sprawy. – puścił mi oczko.
-No
no, Haz. – zaśmiał się Niall, a moje oczy posmutniały. Powiedział do mnie tak,
jak zawsze mówił do mnie Louis.
-Wszystko
w porządku? – zapytał Zayn i Niall jednocześnie, na co delikatnie się
uśmiechnąłem.
-Właśnie
nie. Chciałem z Wami o tym pogadać. – wyszeptałem. – Już nie mam siły.
-Oh,
Harry! W końcu się przekonałeś, aby o tym porozmawiać! – zapiszczał Blondyn i
mocno mnie do siebie przytulił. Wtuliłem się w niego mocno i poczułem minimalną
ulgę.
Usiedliśmy w trójkę na łóżku i na
początek rozmawialiśmy tak po prostu o życiu. Wspominaliśmy też maturę, aż w
końcu zeszliśmy na temat moich spotkań z Louisem.
-Dlaczego
spotykacie się tylko we wtorki i piątki? – zapytał Niall.
-Ja
musiałem to zrobić.
-Ale
co?
-To
by się źle skończyło.
-Harry,
o czym Ty mówisz?
-Bo
ja… Niall ja nie umiem tego powiedzieć. – wyrzuciłem z siebie, a po moim
policzku spłynęła łza.
-Nie
płacz. Błagam. – powiedział cicho Zayn, powodując, że na niego spojrzałem. Nie
spodziewałem się po nim takiej reakcji.
-Ja
coś do niego czuję. – wyszeptałem na jednym wydechu i schowałem twarz w
dłoniach. Nie płakałem. Po prostu nie umiałem spojrzeć im w oczy.
Po chwili poczułem, jak oboje z
każdej strony przytulają mnie. Ciepło owinęło całe moje plecy, a co
najważniejsze poczułem się lepiej, mówiąc o tym na głos.
***
Siedziałem
na łóżku wpatrzony w ekran laptopa, co chwile odświeżając twittera. Głęboko w
głowie siedziała mała nadzieja, że może Harry jeszcze napisze. Jednak za każdym
razem tak bardzo się myliłem.
Nie miałem pojęcia, co tak mocno
przyciągało mnie do Styles-a. Polubiłem go już od początku i byłem pewny, że
teraz udawał. To nie był ten sam chłopak, który przyszedł do mnie na pierwsze
spotkanie. Jego zachowanie znacznie się zmieniło, a co gorsza nie znałem
przyczyny tej zmiany.
Jednak nie to było największym
problemem. Szybko przywiązywałem się do ludzi i to było moją straszną wadą. Nie
potrafiłem przestać myśleć o Hazzie i o tym, dlaczego z dnia na dzień stał się
taki… inny. To chyba było najlepsze określenie. Przez trzy miesiące był dla
mnie taki miły. Bardzo lubił ze mną rozmawiać i spotykać się. Często
wystarczało nam tylko towarzystwo zamiast rozmowy.
Szczerze? Myślę, że od początku
nasza znajomość była nietypowa. Nie zmierzało to ku przyjaźni. Nasze spojrzenia
lub czułe słówka przypominały bardziej zaloty, a nie zabawę. Czasami oboje
rumieniliśmy się w swoim towarzystwie, co z pewnością nie było normalne, jak na
przyjaciół.
Tak jak już mówiłem, lubiłem
Harrego. Nie. Ja ewentualnie lubiłem na niego patrzeć, ponieważ jako osobę,
uwielbiałem go. Był słodki, uroczy, kochany i taki pocieszny. Właśnie, był.
Teraz zachowuje się, jak zupełnie ktoś inny. Na dodatek nie da do siebie
dotrzeć i nie chce rozmawiać ze mną normalnie. Mam powoli tego dość i ta
sytuacja zaczyna mnie przerastać.
Złapałem telefon i wykręciłem
jego numer. Nikt nie odebrał. Zadzwoniłem jeszcze raz i po pięciu sygnałach
usłyszałem ciche ‘halo?’
-Harry?
-Tak.
-Śpisz?
-Nie…
ja po prostu nie mogę teraz rozmawiać.
-Jak
zwykle.
-Nie.
Zadzwoń za dwie godziny, dobrze?
-Do…
dobrze. – w jego głosie wyczułem smutek i przygnębienie. Bardzo zaciekawiło
mnie, dlaczego nie mógł akurat teraz rozmawiać. Jednak bardziej byłem
zdziwiony, że kazał mi do siebie w ogóle zadzwonić. Chciał ze mną porozmawiać.
Kiedy zdałem sobie z tego sprawę,
moje serce zaczęło bić chyba tysiąc razy na minutę.
2 godziny później
Siedziałem
nadal w tej samej pozycji, co chwile zerkając na zegarek. Minęło dokładnie dwie
godziny od mojego telefonu do Harrego. Wykręciłem powoli numer, zastanawiając
się tak w ogóle, co ja mam mu powiedzieć. Zadzwoniłem do niego pod wpływem
chwili i chciałem wygarnąć mu, że za kogo on się uważa. Dlaczego ciągle mnie
zbywa i zachowuje się do siebie niepodobnie. Jednak, gdy usłyszałem jego smutny
głos, od razu zapomniałem o tym, jaki był nie w porządku wobec mnie.
Mimo wszystko, pragnąłem
wytłumaczyć z nim kilka spraw. Chciałem dowiedzieć się, o co mu chodziło i
dlaczego taki jest. Nacisnąłem zieloną słuchawkę i już po pierwszym sygnale
odebrał.
-Cześć,
Lou. – zaczął tym samym smutnym głosem.
-Cześć,
Haz. – powiedziałem, przypominając sobie, jak zawsze witaliśmy się naszymi
wymyślonymi pseudonimami.
-Co
u Ciebie? – zapytał, co trochę mnie zdziwiło.
-Odpowiedziałbym,
że dobrze, ale tak nie jest.
-Dlaczego?
-Ty
mi lepiej powiedz. – odparłem smutno.
-…
-Dlaczego?
Dlaczego traktujesz mnie, jakbyś mnie nie znał?
-Lou…
-Powiedz
mi.
-Nie
mogę.
-Dlaczego?
O co chodzi, Haz?! Ciągle tłumaczysz, że nie możesz mi powiedzieć! – krzyknąłem,
nie panując nad emocjami. Słowa zaczeły same ze mnie wypływać i nie mogłem już
nic cofnać.
Nagle, po drugiej stronie
słuchawki usłyszałem ciche pociągnięcie nosem.
-Ty
płaczesz? – zapytałem, lecz odpowiedziała mi tylko cisza. – Harry ja przepraszam.
Nie powinienem krzyczeć. Nie mam pojęcia o co chodzi…
-Przestań.
-Słucham?
-Przestań
mówić. – zamilkłem, a po kilkunastu sekundach usłyszałem chrząknięcie.
-Chodzi
o to… że nie możemy się dłużej spotykać, Louis. – powiedział powoli, a w oddali
usłyszałem ciche odgłosy.
-Aha…
-Nie
myśl, że Cię nie lubię.
-To
co mam myśleć?
-Nie
wiem, Lou. Po prostu spróbuj mnie zrozumieć w jakiś sposób. Będę przychodził
dwa razy w tygodniu na Twoje spotkania. Tyle.
-Tak
po prostu mamy na nich ze sobą rozmawiać? Bez wyjaśnień Twojego zachowania.
-Mojego
zachowania?
-Odpychasz
mnie, ignorujesz. Uciekasz przede mną, jakbyś się czegoś bał. – i właśnie teraz
do mojej głowy wpadła pewna myśl. Harry się czegoś bał. Nie chciał, abym się
dowiedział, dlatego mnie unikał. Tylko, co to było? Co sprawiało, że musiał
mnie od siebie odsuwać?
-Dobranoc,
Lou. – usłyszałem, po czym chłopak najzwyczajniej w świecie rozłączył się.
DAAALEEEJ !
OdpowiedzUsuńNO TERAZ TO JA NIE WYTRZYMAM , DODAJ JAK NAJSZYBCIEJ NASTĘPNY ROZDZIAŁ . BŁAGAM !
PISZESZ ŚWIETNIE .
Zazdroszczę talentu -.-
Jak widzę że jest rozdział to uśmiech z mordki nie schodzi. "BANAN NA TWARZY" mam wtedy .
Weź zrób akcję jak Hazz wyznaje Lou swą miłość do niego . Jak to będzie to ja zacznę płakać ze szczęścia jakie go spotkało w tym opowiadaniu !
Ale to piękne ! Cudne , ZAJEBISTE .
Tak zajebiste to słowo idealnie tu pasuje . ZAJEBISTE . jejejejejejej .
wowowowoowowowowo , momnmnmonmnmoomnomo CZEKAM NA NASTĘPNY !
Wybacz, ale nie zaglądałam na bloga ostatnimi czasy. Ale już wróciłam! Jestem! Szczęśliwa i zauroczona nowymi rozdziałami!! Tylko, że ten jakoś mnie tak zasmucił.... Ale mam nadzieję, że wszystko się między nimi ułoży.. Ułoży się, prawda?? Powiedz, że TAK!! Albo lepiej nie mów nic i nie rób mi spoilerów... Kocham to opowiadanie!! To jest takie... takie... takie kochane i pocieszne, i przesłodkie po prostu! <3
OdpowiedzUsuńLove Ya jeszcze bardziej niż zwykle i wielki HUG ode mnie!! <3
//Kasiek
Boze ty idioto! - ta wypowiedz jest skierowana do Harry'ego. Jak on moze sie tak zachowywac w stosunku do Louisa? Wspolczuje obydwom. Mam nadzieje, ze niedlugo wszystko sie wyjasni i Hazz zmieni zdanie i porozmawia Lou. Rozdzial swietny. Nic dodac, nic ujac. Oby tak dalej :3
OdpowiedzUsuńnie będę się rozpisywać- to jest po prostu GENIALNE!!! :D
OdpowiedzUsuńjak nie dodasz kolejnego rozdziału za chwilę to cie ZABIJE !!
OdpowiedzUsuńtrochę zasmucił mnie ten rozdział, myślałam że już coś między nimi zaiskrzy a tu dupa... ; /
chciałabym żeby już wszystko było między nimi dobrze !!
błagam !! ale ogólnie jest GENIALNE !! ; 33
dhdhsjbshsk genialne genialne serio *___* nie mogę się doczekać następnego . tak mi szkoda i harrego i lou tak bardzo bym chciała im pomoc hhaha wciagnelam się strasznie xd każdy rozdział przeżywam coraz mocniej i często czytam jeden parę razy *_* piszesz w taki sposób że nie da się od tego oderwać :)
OdpowiedzUsuńuwielbiam to opowiadanie, świetnie piszesz!!! :D
OdpowiedzUsuńZAJEKURWABISTYno. Kocham to opowiadanie i chce w koncu Larrego! Czekam na nastepny.xoxo
OdpowiedzUsuńJezus Maria to opowiadanie jest świetne ! Sorki że tyle nie komentowałam ale nie było mnie w domu :/ Teraz będę regularnie komentowała :3 Mam nadzieje że Hazza w końcu się odważy i powie Louis'owi że go kocha no :c Bo Lou cierpi a ja tego nie chce...PROSZĘ CIĘ DODAJ SZYBKO NOWY ROZDZIAŁ BO JA NA PRAWDĘ NIE WYTRZYMAM...PROSZĘ PROSZĘ ! <33
OdpowiedzUsuń@LittleThings696
<3 prześliczny ale to jak Hazz traktuje Louisa to normalnie przechodzi ludzkie pojęcie <3 to nie zmienia faktu ze masz talent : *
OdpowiedzUsuńEwelina xoxo
Boskie, boskie, boskie i jeszcze raz : boskie *-* kocham to normalnie ;3 Masz talent, nie zmarnuj tego ;*
OdpowiedzUsuńach, przeczytałem kawałeczek i już czuje, że to boski rozdział. Chciałem koniecznie dodać komentarz bo jestem na komputerze (na komórce się nie da u mnie dodawać ;x) a zaraz muszę oddać komputer mamie.
OdpowiedzUsuńJak już napisałem, na pewno boski rozdział. w następnym najpierw przeczytam całe, a potem skomentuje.
KOCHAM TO OPOWIADANIE.
KOCHAM CIEBIE c;
Szymek. (@SexLoueh)
Oh kobito !!!!. ja chce więcej !!.
OdpowiedzUsuń!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Szybko wrzucaj kolejny .!
OdpowiedzUsuńSpokojnie :) jutro zobaczycie tu 8. Rozdział :3
UsuńDopiero jutro~?! Mnie tu będzie roznosić w trakcie czekania!! xd
UsuńLove Ya! <3
//Kasiek
Łza mi poleciała :'( Zazdroszczę Ci talentu *.*
OdpowiedzUsuń