Dobry wieczór! ♥
Niech Wam będzie, dodaję rozdział już dzisiaj. Jak na razie jest to chyba najdłuższy i mam nadzieję, że choć troszkę Wam się spodoba :)
Bardzo dziękuję za wspaniałe komentarze w poprzednich wpisach i jestem mile zaskoczona, bo pobiliście rekord! 19 komentarzy - jak na razie najwięcej. Dziękuję, KOCHAM WAS! <3
Zapraszam do czytania i komentowania :)
Rozdział 9.
Tak
strasznie cieszyłem się na widok radosnej twarzy Harrego, że sam nie mogłem
powstrzymać uśmiechu. Kiedy przytuliliśmy się na powitanie, poczułem dreszcze,
które przeszły mnie dokładnie od stóp do głowy. To uczucie było nie do
opisania.
-Cześć,
Haz. – zacząłem cicho, gdy oderwaliśmy się od siebie.
-Cześć,
Lou. – wyszeptał, ciągle patrząc w moje oczy. Szczerze mówiąc, sam nie mogłem
oderwać wzroku od jego zielonych tęczówek. Patrzyliśmy na siebie dobre kilka
minut, aż w końcu chłopak westchnął i cicho się zaśmiał.
-To
śmieszne. – powiedział i uroczo się uśmiechnął. Miał na myśli pozytywne
śmieszne, byłem tego pewny.
-Przejdziemy
się? – zaproponowałem, wskazując brodą park.
-Jasne.
Po to tu przyszliśmy. – odparł cicho, ciągle się uśmiechając.
Ruszyliśmy jedną z alejek i
cieszyliśmy się ze swojego towarzystwa. Między nami znowu nie było żadnego napięcia,
było nawet lepiej. Uśmiech nie schodził z twarzy nam obu i właśnie tak powinno
być cały czas.
-Co
u Ciebie? – zapytał Hazza.
-Teraz?
Teraz wspaniale. – odpowiedziałem trochę pod wpływem impulsu, ale nie żałowałem
tego. Wolałem mówić prawdę, bo właśnie tak się czułem, gdy był obok mnie Harry.
-Pytam
poważnie. – chłopak roześmiał się i spojrzał na mnie z ciekawością.
-No
ale ja mówię poważnie.
-Oh,
Lou. Powiedz mi, co robiłeś przez ten miesiąc.
-Nudziłem
się.
-Żadnych
imprez? – uśmiechnął się zadziornie.
-Żadnych.
– wytknąłem język. – A Ty? Jak spędziłeś te ostatnie dni?
-Podobnie
jak Ty. Nudy.
Gawędziliśmy jeszcze około
godzinę, spacerując w słońcu i ciesząc się każdą chwilą spędzoną w swoim
towarzystwie. Harry opowiadał mi dużo o Zaynie. O tym, jaki okazał się miły,
pomocny i po prostu fajny. Zaprzyjaźnił się z nim i teraz razem z Niallem
spędzali mnóstwo czasu. Ja za to… nie umiałem powiedzieć o sobie nic.
-Teraz
Ty opowiadaj.
-Ja?
-Zawsze
to ja mówię. Chcę się czegoś o Tobie dowiedzieć.
-Jestem
Louis Tomlinson i mam 21 lat. – zaśmialiśmy się oboje, lecz Harry po chwili
spoważniał.
-Naprawdę
chciałbym, Lou. Powiedz mi.
-Powtarzam
się pewnie, ale moje życie jest nudne.
-Z
nikim nie spędzasz czasu, poza pracą?
-Tak
było, dopóki nie pojawiłeś się Ty.
-Mieszkasz
sam?
-Tak.
-Zawsze
tak było? – zapytał, a ja zamarłem. Nie spodziewałem się takiego pytania i
kompletnie nie wiedziałem co odpowiedzieć. Z tego wszystkiego zapomniałem, jak
stawiać kroki i zatrzymałem się. Tak po prostu.
-Lou?
– zapytał Harry i podszedł do mnie dość blisko. – Wszystko w porządku?
-Tak.
Po prostu… ja. Nie, nie zawsze tak było. – wykrztusiłem wreszcie, lecz nadal
nie mogłem się ruszyć. Nie mogłem uwierzyć, że mój przyjaciel mógłby dowiedzieć
się o czymś, o czym nikomu nigdy nie mówiłem. O czymś, o czym z nikim na ten
temat nawet nie rozmawiałem.
-Chcesz
usiąść? – zapytał, a ja przytaknąłem. Usiedliśmy na najbliżej ławce, a Harry
złapał mnie niepewnie za dłoń.
-Co
się dzieję?
-Nic.
-Powiedz
mi.
-Harry…
ja nie umiem.
-Dlaczego?
-Z
nikim jeszcze o tym nie rozmawiałem. – odparłem, a Harry spuścił głowę.
-Rozumiem.
– spojrzałem na niego i uniosłem jego twarz, tak aby na mnie spojrzał. W jego
oczach był widoczny smutek.
-To
nie tak, że nie chcę Ci powiedzieć.
-To
jak?
-To
trudne. Chodzi o to… że jeszcze rok temu miałem współlokatora.
-Współlokatora?
-Miałem
najlepszego przyjaciela, Haz. – wyszeptałem, a do moich oczy napłynęły łzy. Od
razu przypomniałem sobie noc, w której ostatni raz oglądałem jego zdjęcie na
laptopie. Starałem się robić to jak najrzadziej. Jak było mi już naprawdę
smutno, jego uśmiech sprawiał cuda. Szkoda tylko, że musiałem oglądać go na
ekranie.
-Miałeś?
– zapytał tak cicho, że ledwo go usłyszałem. Był w lekkim szoku.
-On
nie żyje. – wykrztusiłem, a po moim policzku zaczęły spływać łzy. Chłopak od
razu mocno mnie do siebie przytulił, a ja rozpłakałem się na dobre.
-Ciii,
już dobrze. Cicho, Lou. – powtarzał w kółko szeptem, ale ja nie potrafiłem się
uspokoić. Minął już ponad rok, a ja nie umiałem o tym mówić. Harry zaczął
głaskać delikatnie moje plecy, co działało na mnie kojąco. Powoli przestawałem
płakać, więc odsunąłem się i wytarłem oczy.
-Przepraszam.
-Nie,
nie przepraszaj. Nie masz za co.
-Znałem
go od urodzenia. Chodziliśmy razem do przedszkola, podstawówki, gimnazjum i
liceum. Kiedy oboje wybraliśmy sobie studia w Londynie, postanowiliśmy razem
wynająć mieszkanie. Tak bardzo się cieszyliśmy.
-Nie
musisz mówić, jak nie chcesz, Lou.
-Uwielbiałem
go pod każdym względem. Był dla mnie wzorem. Zawsze tak dobrze się uczył, ale
potrafił też nieźle zaszaleć. Kiedy miałem problem, dawał mi świetne rady, a
gdy byłem smutny… przytulał mnie w taki sposób, że po chwili było już lepiej. –
mówiłem cicho, patrząc tępo w moje dłonie. Chciałem o tym mówić, chciałem to z
siebie wyrzucić i cieszyłem się, że mogłem opowiedzieć o tym Harremu. –
Przeprowadziliśmy się i zaczęliśmy studia. Początki były ciężkie, ale to chyba
normalne. Liam uczył się za dwóch i często mi pomagał.
-Liam?
-Tak.
Miał na imię Liam. – wyszeptałem i zadrżałem na dźwięk jego imienia. Od czasu
jego śmierci nigdy go nie wypowiedziałem.
-Co
się stało?
-On
zachorował. – Harry przytknął dłoń do buzi. – Zdiagnozowano u niego raka…
złośliwego. Niestety miał badania dość późno i chemia nie dawała zbyt wiele.
Był coraz słabszy. Nie wychodził z domu, a ja przerwałem studia i byłem przy
nim. Pomagałem mu, jak tylko mogłem. Z każdym dniem było tylko gorzej. – po
moim policzku zaczęła spływać kolejna łza. To było dla mnie przerażające.
Czułem się teraz tak, jak wtedy.
-Tak
mi przykro.
-Kiedy
umarł… wycofałem się ze studiów. Nie chciałem już tam chodzić. Wszystkie te
ściany, drzwi i znajomi ludzie przypominali mi jego roześmianą twarz, a po
chwili przed oczyma miałem jego bladą, zmęczoną buzię. Nie mogłem tam wrócić.
-Jak
zacząłeś pracę jako psycholog?
-Moja
mama mi pomogła. Wiedziała, że mam świetne referencje do tego zawodu, a rady
Liama jeszcze bardziej mnie kształtowały. Starałem się o wiele posad, lecz
zazwyczaj odmawiali, mówiąc, że bez studiów nie ma mowy o przyjęciu mnie. Wtedy
zobaczyłem małe ogłoszenie o próbnym etapie. Zapisałem się i przez pierwszy
miesiąc pracownicy mnie tam szkolili i zapisali do mnie jednego klienta, aby
zobaczyć, jak sobie radzę. Jak widać, nie było tak źle i przyjęli mnie na pełen
etat.
-Szczęście
w nieszczęściu. – wyszeptał.
-Można
tak powiedzieć. – wytarłem oczy, a chłopak jeszcze raz mocno mnie przytulił. Po
chwili, wyprostowałem się i położyłem głowę na jego ramieniu, a on objął mnie
ręką. Było mi przyjemnie. Bardzo przyjemnie.
***
-Haz?
– wyszeptał.
-Tak?
-Wytłumaczysz
mi? – zapytał, a ja nagle cały zesztywniałem. Czekałem na to pytanie, lecz to
nie znaczy, że umiałem na nie dobrze odpowiedzieć. Wszystko obmyślałem tysiąc
razy, ale nie wystarczająco wiele, aby było idealnie. Nigdy nie da się
przygotować wszystkiego tak dobrze.
-Tak
jak obiecałem. – odparłem i zacząłem układać sobie w głowie wszystko jeszcze
raz. Louis oderwał się ode mnie i usiadł tak, aby miał na mnie dobry widok. Nie
potrafiłem na niego spojrzeć.
-Zacznij,
kiedy będziesz gotowy. – uśmiechnął się delikatnie i przebiegł dłonią po moich
lokach. Przymknąłem powieki i poczułem rozchodzącą się po całym moim ciele
rozkosz. Tak, zwykły dotyk, a tyle przyjemności. Poczułem delikatną ulgę, gdyż
atmosfera między nami nieco się rozluźniła. Postanowiłem więc zacząć.
-Na
początek chciałem Cię przeprosić. Tak więc, przepraszam Cię za moje bezmyślne
zachowanie. Wiem, że postąpiłem okropnie. Z dnia na dzień stałem się obojętny
na Ciebie i Twoje uczucia. Właściwie to nie było tak do końca… chciałem, abyś
właśnie tak myślał, ale to nie znaczy, że taki byłem.
-Słucham?
– zapytał cicho niedowierzając.
-Pragnąłem
zdystansować nasze kontakty.
-Dlaczego?
-Powoli.
-Dobrze,
dobrze.
-Lou,
to był strasznie głupi pomysł. Tak bardzo lubiłem spędzać z Tobą czas. Kiedy
widziałem Twój uśmiech było mi łatwiej… było mi lepiej. Cieszyłem się Twoim
szczęściem, tak jakby. Jednak, nie to było problemem.
-A
co? – potarłem dłonią czoło i starałem się dobrać właściwie słowa.
-Z
każdym dniem czułem, jak nasza przyjaźń staje się silniejsza. – powiedziałem,
lecz po chwili walnąłem się w głowę. – Miałem Cię za przyjaciela, nadal mam
tylko, że… to nie było tak samo jak z Niallem.
-To
znaczy? Rozumiem, że nie było między nami takiej więzi, to normalne. Przecież
znasz Nialla o wiele dłużej niż mnie.
-Nie
chodzi o to. – spojrzałem ukradkiem na chłopaka. Cały czas mnie obserwował,
więc przyłapał mnie na tym. Teraz już nie mogłem tak po prostu odwrócić wzroku.
Wyprostowałem się i chrząknąłem, wpatrując się w jego hipnotyzujące oczy. Jego
spojrzenie nagle dodało mi odwagi, więc wykorzystałem to i kontynuowałem.
-W
mojej głowie nie byłeś tylko moim przyjacielem. Nie chodzi o lepszego, czy
gorszego. Chodzi o to, że dla mnie mógłbyś być kimś znacznie więcej. –
powiedziałem na jednym wydechu, a chłopak patrzył na mnie, jak zamurowany. – Od
początku naszej znajomości czułem to coś. Kiedy mnie przytulałeś, czułem miłe
dreszcze. To chyba nie tak reaguje przyjaciel na przyjaciela. – przerwałem i
czekałem, aż chłopak coś powie. Jednak jedyne, co otrzymałem to dłużąca się
cisza. – Dlatego właśnie chciałem się od Ciebie oderwać. Nie chciałem popsuć
relacji między nami, chociaż zjebałem jeszcze bardziej. Bałem się, jak cholera,
że się dowiesz i byłem obojętny w twoich oczach, lecz w środku umierałem. –
wyszeptałem. – To chyba wszystko. – powiedziałem i zamilkłem. Patrzyłem na
niego, lecz nie doczekałem się najcichszej odpowiedzi. Słyszałem tylko jego
nierówne bicie serca.
-Lou?
– cisza.
-Wiem,
że to dziwne, nietypowe. Mówiłem Ci na początku, że jestem gejem. Oboje nie
przypuszczaliśmy, że ja… że mógłbym… że mógłbym się w Tobie zakochać. –
odważyłem się to powiedzieć i choć byłem z siebie dumny, poczułem narastającą
panikę. Louis siedział i nadal nic nie mówił. Patrzyliśmy prosto w swoje oczy,
lecz nawet tam nie mogłem doszukać się odpowiedzi. Moje przerażenie urosło,
kiedy w końcu odwrócił wzrok. Spuścił głowę i patrzył tępo w chodnik i nadal
nic nie mówił. Dopuszczałem do siebie myśl, że mógłby nie czuć tego, co ja,
lecz nie wiedziałem, że to aż tak zaboli. W głębi duszy, miałem ogromną
nadzieję, że Lou mnie zrozumie i chociaż zechce kontynuować naszą przyjaźń.
Jednak, on nawet nic nie powiedział. Żadnego, głupiego słowa. Kaszlnąłem, lecz
nie zwrócił na to najmniejszej uwagi. Wstałem i jak najszybszym tempem
odszedłem.
Pół godziny później
Wszedłem
do domu, zamykając drzwi na klucz. Nie miałem już siły wejść na górę. Usiadłem
w kuchni przy stole i tak po prostu zacząłem płakać. Nie mogłem w to uwierzyć.
Powiedziałem mu wszystko, powiedziałem mu prawdę, a on nawet nie zareagował. To
było gorsze od samego odrzucenia.
Po dwudziestu minutach,
otrząsnąłem się trochę i wszedłem po schodach na górę. Udałem się do łazienki i
wziąłem krótki prysznic, po czym ubrałem na siebie czyste bokserki.
Pokierowałem się do swojego pokoju i usiadłem na łóżku.
Do „Niall :D” Wszystko jest w porządku.
Wysłałem wiadomość, mimo tego, że
wcale nie było dobrze. Nie chciałem martwić przyjaciela, a tym bardziej
odciągać od kuzyna. Poza tym, wolałem chyba zostać sam i wszystko na nowo sobie
poukładać. Jednak, wizja poukładania
sobie wszystkiego bez Louisa była zbyt trudna. Po tym wszystkim o czym mi
opowiedział, o Liamie… sądziłem, ze jednak mnie zrozumie. Myślałem, że mi
zaufał. Te myśli nie dawały mi spokoju, ponieważ nie mogłem tego wszystkiego
pojąć. Tomlinson zachowywał się przecież tak inaczej. Często mnie przytulał,
bawił się moimi loczkami, dotykał tak po prostu. Może jednak to wyolbrzymiałem?
Może za każdym razem, gdy był blisko i czułem stado motyli w brzuchu sprawiło,
iż czułem, że on choć w małym stopniu odwzajemnia moje uczucia? W
rzeczywistości jednak, tak bardzo się myliłem.
Zakopałem się pod kołdrę i mocno
nią otuliłem. Było mi strasznie zimno, mimo tego, że był początek czerwca.
Czułem się źle. Nie, czułem się okropnie.
Moje powieki po kilku minutach
stały się potwornie ciężkie. Miałem już zamknąć oczy i pogrążyć się w głębokim
śnie, kiedy usłyszałem pukanie do drzwi. Nie miałem ochoty z nikim rozmawiać,
więc zignorowałem to i wsunąłem głowę pod nakrycie.
Jednak pukanie nie ustąpiło.
Minęło pięć minut, więc postanowiłem wstać. Zszedłem cicho na dół i
zorientowałem się, że nastała cisza.
Wróciłem więc do pokoju, lecz coś
znowu nie pozwoliło mi się położyć. Usłyszałem delikatne stukanie w moje okno.
Brzmiało jakby ktoś rzucił w nie kilkoma małymi kamyczkami. Podszedłem do
parapetu, uniosłem roletę nieco wyżej i zacząłem rozglądać się po podwórku.
Moje spojrzenie po sekundzie utkwiło w osobie, która zawzięcie wpatrywała się w
moją twarz. Moje oczy rozszerzyły się, ponieważ na trawie, pod moim domem stał
Louis. Kompletnie nie wiedziałam, co zrobić.
-Harry,
otwórz mi! – usłyszałem stłumiony krzyk chłopaka. Opuściłem roletę i przetarłem
dłońmi twarz. Kiedy dotarło do mnie, że mój ukochany właśnie do mnie przyszedł,
zbiegłem szybko ze schodów i otworzyłem drzwi, pod którymi zastałem już
chłopaka. Patrzyłem na niego lekko przerażony, nic nie mówiąc.
-Przepraszam,
Haz. Naprawdę bardzo Cię przepraszam!
-Nie
krzycz… może wejdziesz? Nie sądzisz, że to trochę głupio wygląda? – odparłem
cicho, a Lou przytaknął i wszedł do mojego domu, zamykając za sobą drzwi.
Zlustrował mnie od stóp do głowy,
a jego oczy dziwnie pociemniały. Dopiero teraz zdałem sobie sprawę, że miałem
na sobie tylko bokserki.
-Wybacz,
pójdę się ubrać. – już miałem się odwrócić, kiedy jego ciepła dłoń chwyciła
mnie za łokieć.
-Nie
musisz.
Udaliśmy się do mojego pokoju, a
ja chcąc pozbyć się nieprzyjemnego uczucia zimna, schowałem się pod kołdrę i
oparłem plecy o ścianę.
-Możesz
usiąść. – powiedziałem szorstko i wskazałem brodą na moje łóżko. Chłopak
posłusznie usiadł, chowając dłonie między nogami i spuszczając głowę.
Siedzieliśmy w ciszy jeszcze kilka minut, kiedy w koncu wyprostował się i
spojrzał prosto w moje oczy.
-Przepraszam
Cię. To co zrobiłem było cholernie głupie.
-Ale
Ty nic nie zrobiłeś.
-Zrobiłem
coś, nie robiąc nic, Haz. To jeszcze gorsze.
-…
-Ja
po prostu… ja nie wiedziałem, co mam Ci odpowiedzieć.
-Wystarczyło
powiedzieć, że traktujesz mnie jak przyjaciela, że nic więcej do mnie nie
czujesz, że wyobrażasz sobie życie z kobietą, a nie z takim nieudacznikiem, jak
ja.
-Może
powinienem tak powiedzieć. – wyszeptał, a moje oczy nagle stały się mokre. Nie
mogłem uwierzyć, ze właśnie to powiedział.
-Może
i powinienem, ale nie chciałem Cię okłamywać. Nie wyobrażam sobie życia z
kobietą, chyba że z przyjaciółką, siostrą lub mamą.
-Słucham?
To znaczy, że Ty…
-Tak,
jestem gejem.
-Jak
to?
-Nigdy
nie miałem odwagi Ci tego powiedzieć, mimo, że Ty wyznałeś mi to samo.
-Nie
musisz się przy mnie wstydzić. Przecież siedzę w tym samym, co Ty, więc tym
bardziej nie miałeś się czego bać.
-Tak
wiem, ale ja jestem po prostu głupi.
-Nie
mów tak.
-Taka
jest prawda. Zignorowałem Cię, nic nie odpowiedziałem.
-Nie
zignorowałeś mnie, tylko nie znałeś odpowiedzi.
-Właściwie…
ale Harry. Tak bardzo chciałem wykrzyczeć światu…
-Co
chciałeś wykrzyczeć światu?
-Że
dzięki Tobie jestem taki szczęśliwy. – odparł, a moje kąciki ust uniosły się
wysoko do góry. – Przepraszam, Haz.
Wysunąłem ręce, tak aby
zasugerować chłopakowi, żeby się do mnie przytulił. Zareagował natychmiastowo i
wpadł w moje ramiona, chowając twarz w szyję. Poczułem jego ciepły oddech i
przyciągnąłem go bliżej. Usadowił się wygodniej i trawiliśmy w tej pozycji dość
długo.
-Tęskniłem
za Tobą. – wyszeptał chłopak, a moje serce zaczęło bić jeszcze szybciej, niż
było to w ogóle możliwe.
-Ja
też tęskniłem, Lou. – powiedziałem prosto do jego ucha i dokładnie poczułem,
jak zadrżał.
-Dlaczego
masz dreszcze? – zapytałem ni stąd ni zowąd.
-Bo
właśnie tak na mnie działasz, nawet wtedy, gdy tylko widzę Twój uśmiech. –
odpowiedział, unosząc głowę i wpatrując się w moje oczy.
kurwa jaka zajebioza !
OdpowiedzUsuńczuję Larrego coraz bliżej ! < 33
awww... cudowny :)))
OdpowiedzUsuńawww :**** to takie słodkie <3
OdpowiedzUsuńOwww :3 Boski! <3
OdpowiedzUsuńDAAALEEEJ , ALE ZAJEBIŚCIE . AWWWWWWWW <3
OdpowiedzUsuńAwwwww <3. Nie mogę się doczekać Larrego <3. A rozdział jest piękny <3.
OdpowiedzUsuńDzięki że dodalas tak szybko rozdział :) treść jest cudowna :)) Larry <3
OdpowiedzUsuńOjej
OdpowiedzUsuńTo bylo cudowne. Na prawde, niesamowite. Czekam na nexta.xxx
To jest nie do opisania...cudowne, słodkie, piękne i jeszcze raz cudowne. ♥
OdpowiedzUsuńBoże BOSKI !!! Dziękuje że spełniłaś moje życzenie i dodałaś rozdział wcześniej! Kufa Boski, świetny, magiczny rozdział!!! *.* <3 //Lila =)
OdpowiedzUsuńSuuuuper <3
OdpowiedzUsuńBoże! Boskie najlepsze cudowne piękne. Brak słów *.*
OdpowiedzUsuńMatko, wspaniały rozdział! Zauważyłam masowe 'aww' w prawie każdym komentarzu. Nie dziwię się, bo rozdział był niesamowity i uroczy :* Jej, Haz nareszcie się przyznał do swoich uczuć! Byłam gotowa skopać Louisowi ten sexi tyłek za to, że tak totalne zignorował Harrego i w ogóle się nie odezwał. Na szczęście Tommo poszedł po rozum do głowy i wrócił przeprosić Hazzę. Nawet przyznał się do swojej orientacji, aww Lou, jestem z ciebie dumna. :') Mam nadzieję, że następny rozdział zaczniesz od dłuuugiego pocałunku <3Piszesz świetnie i tak naturalnie, aż miło się czyta. Codziennie sprawdzam czy weszedł nowy rozdział, bo wiem, że zazwyczaj dodajesz wcześniej, więc mam nadzieję. Czekam na nexta, życzę weny i oczekuję mega uroczego pocałunku! Xx
OdpowiedzUsuńZgodzę się *__*
Usuń!!!!!! Genialny rozdział , najlepszy ze wszystkich jak na razie! Życzę ci weny i mam nadzieję , że jak najszybciej dodasz rozdział... Za długo bez kolejnego nie wytrzymam . Liczę na jakiś mega uroczy pocałunek . Życzę weny ;*
OdpowiedzUsuńOjaciezpierdziele to bylo swietne, takie slodkie i w ogole. W takim razie teraz czekam na ich pierwszy pocalunek. Dobra robota! <3
OdpowiedzUsuńO ja pierdole *o* TO JEST PIĘKNE ! *___* tylko jak mogłaś przerwać w tym momencie ? :'c miałam nadzieje że się zaraz pocałują czy coś..ale teraz mam takie #LarryFeels skjdfgshfljsdgglfsdlg *___* Kocham Cię za to opowiadanie i za ten blog za wszystko co piszesz bo robisz to świetnie, masz talent na prawdę! <3 Czekam z niecierpliwością na następny :'3
OdpowiedzUsuń@LittleThings696
Boshh skąd ty masz taki talent ..? Zajebałabyn *.* Ommnomm .. Kocham too .! ♥
OdpowiedzUsuńo kurwa to był najlepszy rozdział!!! bosz.. nie mogę w to uwierzyć, że wyznali sb miłość *.* Omnomnomnomnomnomonomn <3333333 Nie mogę doczekać się aby przeczytać następny *~* KOCHAM CIĘ!!! <3
OdpowiedzUsuńMatkooo tak fajnie się czyta blogi do momentu w którym się ujawnia larry<3
OdpowiedzUsuń