środa, 23 stycznia 2013

Rozdział 8. 'We're looking for love'


Witajcie! ♥
Znowu dodaję rozdział o dzień wcześniej, mimo że nie zdobyliście 25 lajków. Mam takie dobre serduszko, że jak już zrobiłam Wam nadzieję, to musiałam dodać i już. 
Odnośnie rozdziału, jest trochę dłuższy, ale nie wiem czy jest dobry. Ocena już należy do Was ;)
Następny wpis dodam chyba dopiero w poniedziałek lub niedzielę. Pożyjemy, zobaczymy.

Zapraszam do czytania i komentowania! <3







Rozdział 8.


            Kręciłem się w łóżku, nie mogąc usadowić się w wygodnej pozycji, nie mówiąc już o możliwości zaśnięcia. W mojej głowie ciągle krążyły nie wyjaśnione słowa Harrego. Niedawno prosił mnie, abym coś zrozumiał. Miałem zrozumieć jego zachowanie, które zastanawiało mnie codziennie. Z dnia na dzień stał się dla mnie niedostępny. Nie pozwalał mi siebie dotykać, ani do siebie dojść. Doprowadzało mnie to do szaleństwa.
Odpuszczając już sobie sen, podniosłem się, siadając i położyłem na swoich udach laptopa. Była już druga piętnaście.
Wszedłem na twittera, lecz świeciły tam pustki. Jednak w małym kąciku zobaczyłem wiadomość prywatną.
„Harry Styles” Lou, przepraszam. Wiem, że nie potrafisz mnie zrozumieć i jestem zupełnie inny, niż wcześniej. Chciałbym, abyś wiedział, że to nie jest tak, że Cię nie lubię. Po prostu zaczęło się coś, co nie może mieć dobrego zakończenia. Dla mnie to też jest trudne. Lepiej będzie, jak po prostu zmienię psychologa i nie będę zaprzątał Ci głowy.
Spojrzałem na datę i zdałem sobie sprawę, że napisał do mnie zaledwie trzy minuty temu. Wziąłem się zatem za pisanie odpowiedzi.
„Louis William Tomlinson” Haz, proszę nie rób tego. Pomogę Ci. Przejdziemy przez to razem. Chcę Ci pomóc. Proszę, pozwól mi do siebie dotrzeć.
„Harry Styles” Potrzebuję czasu. Spotkajmy się za miesiąc.
„Louis William Tomlinson” Miesiąc? Co ze spotkaniami? To cały cykl i wgl.
„Harry Styles” Poradzę sobie. Będę stosował się do Twoich zasad i będę robił wszystko, abym dążył do celu.
„Louis William Tomlinson” Dobrze, ale obiecaj mi jedno.
„Harry Styles” Okej, obiecuję.
Zdziwiło mnie, że chłopak tak mi ufał. Jednak z drugiej strony, strasznie ucieszył mnie ten fakt i na samą myśl lekko się uśmiechnąłem.
„Louis William Tomlinson” Za miesiąc, gdy się spotkamy… powiesz mi wszystko, dlaczego mnie od siebie odpychałeś i uciekałeś przede mną.
„Harry Styles” Dobrze. Wtedy wszystko Ci wytłumaczę. Tylko daj mi miesiąc.
„Louis Wiliam Tomlinson” Ok. W takim razie… ciężko mi to nawet pisać, ale do za miesiąc, Haz. Powodzenia. Xx
„Harry Styles” Mi też jest ciężko, uwierz. Do zobaczenia. Xx
Moje serce galopowało, jak oszalałe i za wszelką cenę nie chciało się uspokoić. Harry był dla mnie taki, jak kiedyś. Ta rozmowa uświadomiła mi, że był powód, dla którego mój przyjaciel zachowywał się tak wobec mnie. Musiał sobie wszystko poukładać i wtedy wytłumaczy mi, co było nie tak i znowu będzie dobrze. Oby.
            Zamknąłem twittera i wszedłem w swój folder ze zdjęciami. Otworzyłem portret z jasną twarzą chłopaka, a do moich oczy napłynęły łzy. Tak bardzo tęskniłem za jego idealnymi rysami i gładką skórą. Chciałem znowu poczuć jego miękkie, jasne włosy pod swoją skórą. Tak bardzo brakowało mi jego porad i tego, jak przytulał mnie, kiedy byłem smutny.
            -Ty  byś mi pomógł. Ty byś wiedział, co powinienem zrobić. – wyszeptałem, wycierając wierzchem dłoni łzę, która zaczęła spływać wolno po moim policzku.
Położyłem drugą dłoń na ekranie laptopa, gdzie znajdował się jego policzek. Zamknąłem oczy, z których uparcie zaczęły wypływać łzy.
            -Tęsknie za Tobą. – powiedziałem cicho, otwierając oczy i znowu widząc jego piękny uśmiech. Zamknąłem plik i wyłączyłem laptopa. Przykryłem się kołdrą po sam czubek nosa i wkrótce zasnąłem.

3 tygodnie później

            Chodziłem po domu, nie mogąc opanować emocji. Kompletnie nie wiedziałem, co ze sobą zrobić. Czułem się samotny, a co gorsza odrzucony. Wiedziałem, że muszę poczekać, że już za tydzień wszystkiego się dowiem, lecz to nic nie dawało.
Chciałem go zobaczyć, pragnąłem go przytulić i pocałować. Tak, Harry był dla tak strasznie ważną osobą i nie potrafiłem tak po prostu czekać. Czas dłużył mi się w nieskończoność, a minuta ciągnęła się, jakby mijała godzina. Miałem dość czekania, miałem ochotę pobiec do jego domu i pieprzyć zasady. Już nie chodziło mi o to, aby poznać prawdę. Wystarczyłoby, gdybym zobaczył jego uśmiech. To dałoby mi siłę, aby czekać wytrwale dalej. Jednak, obiecałem, że dam mu cały miesiąc i musiałem tego dotrzymać.

Wtorek 16:58

            Pożegnałem ostatniego klienta i wróciłem, aby usiąść przy swoim biurku. Znowu to uczucie… jakby zaraz miał tu wpaść mój przyjaciel. Zaczęlibyśmy sesję i znowu dawałbym mu denne rady, jak zrobić, aby było lepiej. Jednak rzeczywistość była zupełnie inna. Dobijała mnie z każdej strony i nie potrafiłem się jej postawić.
Zwinąłem swoje rzeczy i wyszedłem z pomieszczenia, kierując się szybkim krokiem w stronę domu.
Byłem już zmęczony. Nie tylko pracą, lecz czekaniem. Postanowiłem więc zamienić pół godzinny spacer na dziesięciominutową przejażdżkę autobusem.
Wsiadłem do pojazdu, kupiłem bilet w biletomacie i usiadłem na siedzeniu, znajdującym się mniej więcej po środku.
Patrzyłem tępo w podłogę i zdałem sobie sprawę, ze musiałbym zrobić jakieś spożywcze zakupy. W mojej lodówce już od kilku dni świeciły pustki, a mój brzuch domagał się normalnego jedzenia, a nie tylko wody i kilku marchewek na dzień.
Autobus zatrzymał się na przystanku, a do środka weszło kilka osób. W pewnej chwili czułem się, jakbym miał zwidy. Jednym z nowych pasażerów był człowiek niezmiernie podobny do Harrego. Zamknąłem i po chwili ponownie otworzyłem oczy i zobaczyłem jego twarz. Tak, jego zielone tęczówki nie były porównywalne z żadnymi innymi. Chłopak również mnie zauważył, ponieważ w jednej sekundzie cały zesztywniał i stał, trzymając się poręczy i ciągle się we mnie wpatrywał.
Nie miałem pojęcia, co powinienem zrobić i czy mogłem do niego podejść. Obiecałem mu miesiąc wolności ode mnie, lecz ta sytuacja była zupełnie inna. Jednak zdałem sobie sprawę, że nie znacznie na wydarzenie musiałem dotrzymać słowa i wytrzymać.
Kędzierzawy potrząsnął głową, aby wrócić do rzeczywistości i na chwile odwrócił wzrok. Po chwili nasze spojrzenia znowu się spotkały, a Harry lekko się do mnie uśmiechnął. W jego oczach widziałem znaczny smutek, lecz lekko błyszczały. Mógłbym stwierdzić, że ucieszył się na mój widok, lecz przerastało go przerażenie. Sam nie wiem, co powinienem o tym myśleć. Uśmiechnąłem się do niego nieśmiało, a jego kąciki uniosły się na to jeszcze wyżej.
Trwaliśmy w takiej pozycji, aż nie zorientowałem się, że jesteśmy na moim przystanku. Oderwałem wzrok od cudownych oczu chłopaka i udałem się do wyjścia, zbliżając się przy tym do niego. Starałem się na niego nie patrzeć, jednak w ostateczności poświęciłem mu chwilę swojej uwagi. Następnie odwróciłem się bokiem i już chciałem wyjść, kiedy poczułem delikatne muśnięcie na mojej ręce. Styles otarł kciukiem wierzch mojej dłoni, a ja pod wpływem tego zadrżałem. Na moje policzki wpłynęły soczyste rumieńce. Wyszedłem z autobusu i odwróciłem się ostatni raz przodem do chłopaka i mógłbym przysiądz, że w jego oczach były łzy.

***

            Po incydencie w autobusie, zmieniłem kurs, wychodząc przystanek wcześniej i pobiegłem szybko do Nialla. Tak bardzo cieszyłem się, że w końcu mogłem go zobaczyć. Jego nieziemskie, szmaragdowe oczy, pochłaniały moją uwagę bardziej niż zwykle. Czułem się źle, kiedy już wychodził i nie mogąc się powstrzymać, przejechałem kciukiem po całej linii jego dłoni. Widziałem, jak w tym miejscu przeszły go ciarki. Prawdę mówiąc, również poczułem miłe dreszcze i nie umiałem tak po prostu o nim zapomnieć. Niby to tylko kilka minut, ale dało mi to takiego kopa, jak nigdy dotąd.
            -Niall! Widziałem go! On tam był! – wydyszałem, wchodząc do domu chłopaka.
            -Boże! Kogo i gdzie?! – wziąłem głęboki wdech, po czym powoli wypuściłem powietrze z płuc. Zdjąłem ze stóp moje białe conversy i poszliśmy do jego pokoju.
            -Widziałem Louisa w autobusie.
            -Jezuu, ale mnie wystraszyłeś. – odetchnął z ulgą.
            -Wyglądał pięknie. Miał na sobie czerwone rurki i tą dżinsową koszulę. Był ubrany tak, jak na naszym pierwszym spotkaniu.
            -Zakochany Hazza jest taki uroczy. – zaśmiał się cicho, a ja szturchnąłem go lekko w bok.
            -Nie naśmiewaj się ze mnie! – krzyknąłem rozpaczliwie.
            -No ale ja tylko stwierdzam fakty. Miło Cię widzieć takiego zadowolonego. – odparł, na co cicho się zaśmiałem.
            -Boję się tego spotkania. Nie wiem, jak on zareaguje…
            -Harry, spokojnie. Pamiętaj, co mu obiecałeś. Musisz mu wszystko wytłumaczyć. Jestem pewien, że zrozumie.
            -Nie jest głupi… ale nie wiem, jak to odbierze.
            -Okaże się.
            -Niall…
            -Słucham?
            -Powiedz, że będzie dobrze.
            -Mam nadzieję.
            -Powiedz, że na pewno będzie.
            -…
            -Niall! Proszę.
            -Harry, przepraszam, ale ja tego nie wiem.
            -Agh… wiem, rozumiem. Po prostu się denerwuję.
            -No nie dziwię Ci się. – usiadł trochę bliżej mnie i objął ramieniem. – Ważne, że w końcu sobie wszystko wyjaśnicie.

2 dni do spotkania

            Siedziałem w dużym pokoju, patrząc w ekran telewizora. Nie widziałem w tym najmniejszego sensu, gdyż nawet nie zwracałem uwagi na puszczany program. Moje myśli były całkowicie zawładnięte Louisem i nic nie mogłem na to poradzić. Ciągle zastanawiałem się, co mu powiedzieć i jak zacząć. Cholernie bałem się, jak zareaguje na moje słowa, więc musiałem dobrać je rozważnie i mądrze. Wszystko miało być idealne i z pewnością nic nie mogłem powiedzieć pochopnie. Każdy wyraz, każde zdanie powinno brzmieć delikatnie i na tyle zrozumiale, aby Tomlinson wiedział o co chodzi. Nie chciałem powiedzieć mu tego wszystkiego tak prosto z mostu. To by zbyt nim wstrząsnęło i uciekłby. Przynajmniej ja myślałem o tym w ten sposób. Nie przeżyłbym tego, gdyby mnie zostawił. Dobrze wiedziałem, że był teraz totalnie zmieszany i gdyby przeżył taki szok odszedłby bez słowa. W końcu po co poświęcać czas komuś takiemu jak ja? Byłem nieudacznikiem, który zadawał ból innym. Po pierwsze, nie umiałem pogodzić się z faktem, że Zayn Malik również może być przyjacielem moim i Nialla. Po drugie, zraniłem Louisa i traciłem go coraz bardziej z dnia na dzień. Daliśmy sobie miesiąc i nie mogłem tego zepsuć.
Cały ten czas poświęciłem na rozmyślanie o tym, co tak naprawdę czuję do tego chłopaka. Nie znaliśmy się długo, lecz mi wystarczyło tyle, aby móc się w nim zakochać. Tak, zakochać. Nie byłem głupi i umiałem odróżnić zauroczenie od zakochania. Kiedy ktoś mi się po prostu podobał z pewnością nie czułem stado motylków w brzuchu, a pod wpływem jego dotyku nie wirowało mi w głowie. Identycznie było z Lou. Działał na mnie niesamowicie i z początku nie mogłem tego zrozumieć. Nie dopuszczałem do siebie myśli, że mógłbym zakochać się we własnym psychologu. A jednak.

Dzień spotkania

            Kręciłem się po domu już od rana, bo nie mogłem usiedzieć na tyłku. Co chwile zmieniałem swój strój na dzisiejsze spotkanie, lecz po chwili wracałem do starej stylizacji. Było zaledwie południe, a mnie już kusiło, aby wyjść i tyle ile miałem sił w nogach poświęcić na bieg do chłopaka. Tak bardzo pragnąłem go zobaczyć i za wszystko przeprosić. Moje głupkowate zachowanie sprawiło, że był smutny, a co gorsza robiłem mu mętlik w głowie. Pora to wszystko wyjaśnić.
            -Cześć, Harry. – usłyszałem głos Nialla po drugiej stronie telefonu.
            -No cześć.
            -Jak tam? Gotowy?
            -Jeszcze pytasz?
            -O której się widziecie?
            -Tak właściwie to nawet tego nie ustaliliśmy.
            -Oh, Hazza. Martwisz się, co mu powiedzieć, a nawet nie wiesz, gdzie się zobaczycie. – zaśmiał się cicho.
            -Jejku no, napiszę mu sms-a za chwilkę.
            -Ok, ok. Denerwujesz się mocno?
            -Ohh, nic mi nie mów o nerwach. Przechodzę jakiś napad. Od rana biegam po schodach, jak chory. Tak strasznie się boję, ale mimo wszystko nie mogę się już doczekać.
            -Mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze.
            -Ja też.
            -Napisz, a najlepiej zadzwoń, jak już wrócisz do domu, ok?
            -Może wpadniesz na noc? Moja mama wyjechała w delegację.
            -Uhh, bardzo bym chciał, ale jest u mnie kuzyn, Matt. Mówiłem Ci już. Tak głupio go zostawiać samego.
            -A no tak, zapomniałem. Nie ma sprawy. Dam radę. – zaśmiałem się cicho.
            -W razie czego… ja nie chcę nic mówić czy coś… ale Harry… proszę obiecaj mi, że nic sobie nie zrobisz.
            -Niall…
            -Błagam Cię.
            -Dopuszczam do siebie myśl, że mnie odrzuci, ale… ale nie wiem, co zrobię, jeśli tak się właśnie wydarzy.
            -Obiecaj mi, proszę.
            -Nialler…
            -Przestań powtarzać moje imię do jasnej cholery, tylko powiedz to głupie ‘obiecuję’ i będzie po sprawię! Albo nie! Od razu masz do mnie zadzwonić, rozumiesz? Bez względu na to, co się wydarzy masz się odezwać i koniec. Wtedy przyjdę nawet bez zastanowienia.
            -No uspokój się już. – zachichotałem. – Obiecuję, że się odezwę.
            -Chociaż to. No dobrze, szykuj się.
            -Ok. ok.
            -Powodzenia!!! – krzyknął prosto do słuchawki, a ja aż musiałem oderwać ją od ucha na 10 cm.
            -Nie dziękuję. – zaśmiałem się, po czym rozłączyłem się z przyjacielem.

16:00

Do „Louis :)” Spotkajmy się przy głównym wejściu Central Park-u za godzinę, ok?
Od „Louis :)” Dobrze.
Niemal po kilkunastu sekundach dostałem odpowiedź i uśmiechnąłem się wprost do komórki.
Wstałem i poszedłem na górę. Jeszcze raz wszystko sprawdziłem, po czym zacząłem ubierać uszykowane wcześniej ubrania. Zdążyłem wziąć już porządny prysznic, który na szczęście zabił trochę czasu.
Był początek czerwca, a na dworze panował upał. Wybrałem dżinsowe spodnie do kolan, które na końcu były dwa razy podwinięte. Do tego dobrałem zwykły siwy t-shirt. Wróciłem do łazienki i psiknąłem szyję moim najlepszym perfumem. Ułożyłem na koniec sterczące kosmyki loków i ponownie udałem się do swojego pokoju. Wsunąłem do kieszeni spodni mój telefon, a do tylnej wsadziłem portfel i byłem gotowy.
Zszedłem szybko na dół, założyłem krótkie, białe conversy i wyszedłem z domu. Zamknąłem drzwi na klucz, który po chwili znalazł się w jednej z moich kieszeni. Miałem jeszcze pół godziny, więc postanowiłem pójść na pieszo.
Mijałem tak wiele zakochanych par, które tak kurczowo trzymały się za dłonie lub przytulały się do siebie. Mimo, iż nie doświadczyłem podobnej miłości, co oni strasznie im zazdrościłem. Tak bardzo chciałbym poczuć, że druga osoba troszczy się o mnie tak bardzo jak ja o niego. Pragnąłem, aby tą osobą był Louis.

25 minut później

            Dotarłem do miejsca, w którym się umówiliśmy, a moje serce waliło, jak opętane. Usiadłem na ławce, ponieważ Louisa jeszcze nie było. Podziwiałem natomiast, jakie drzewa były soczysto zielone, a trawa bardzo przypominała kolor ich liści. Wyglądało jak krajobraz lub widoki najpiękniejszego miasta na ziemi. Jednak to był zwykły Londyn, który tak bardzo kochałem.
Po chwili zwróciłem wzrok na przechodniów i zobaczyłem jego. Miał na sobie jasnobrązowe spodnie do kolan, a do tego biały t-shirt. Jego zestaw był równie zwykły, co mój, a jednak wyglądał powalająco. Rozglądał się na wszystkie strony, a po chwili dostrzegł mnie, siedzącego na ławce pod drzewem. Uśmiechnął się do mnie, a moje serce zaczęło stu kilometrowy maraton. Czułem paraliżujący mnie stres, lecz mimo wszystko starałem się być opanowany. Uśmiechnąłem się szeroko, a Lou podszedł bliżej mnie. Wstałem i ryzykując przytuliłem się do niego, marząc, aby już nigdy nie wypuszczał mnie z ramion. W końcu czułem się dobrze. Tak dobrze, jak nigdy, chociaż nie wymieniliśmy jeszcze ani jednego słowa.

22 komentarze:

  1. O cholera , kiedy nowy rozdział .? Bo ja długo nie wytrzymam ♥ Kocham Cię i tego bloga , czekam na następny <3 Larry ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. ooo... KOCHAM TOOOOO!
    kiedy następny?

    OdpowiedzUsuń
  3. Błaaagam Cię dodaj next jak najszybciej bo ja tu umrę noo! ;3 PS. Opowiadanie jest hsdkjrirsdljhn *-* nic innego nie jestem w stanie powiedzieć ;D

    OdpowiedzUsuń
  4. Aaaaaaaa! Genialny! Pisz następny szybko!!! Długo nie wytrzymam!

    OdpowiedzUsuń
  5. No nie no dlaczego urwalaś w takim momencie :P Pisz szybko bo juz nie moge sie doczekac ^^

    OdpowiedzUsuń
  6. Boże to jest świetne ! Jak mogłaś przerwać w takim ważnym momencie ? :c Ja tu umieram z ciekawościi....Proszę dodaj szybko następny <3

    OdpowiedzUsuń
  7. O ja pierdziele. To bylo takie... kurwa zajebiste ze po prostu gdybym mogla to bym Cie taaaaaak mocno przytulila, ze bys oddychac nie mogla. Kocham Cie. Czekam na nastepny.xoxo

    OdpowiedzUsuń
  8. O JA PIERDOLE !
    JAKIE TO JEST ZAJEBISTE !
    O BOŻE ! Awwwww <3
    Pisz szybciej dalej ! błagam !
    Jak można przerwać w takim momencie ! Ja się pytam JAK ?!
    TERAZ MASZ DODAĆ SZYBCIEJ ROZDZIAŁ !
    CZEKAMY!

    OdpowiedzUsuń
  9. JA PIERDOLE !!!!
    BŁAGAM PISZ NASTEPNY !!!!!!! KURWA MAĆ !! TO JEST PRZEZAJEBISTE !!!!!! < 333

    OdpowiedzUsuń
  10. jeezu to jest zajebiste !!!!!! <33 dawaj następny ;*****

    OdpowiedzUsuń
  11. ohhh so cute :*** <3

    OdpowiedzUsuń
  12. Przepraszam, że nie komentuje rozdziałów, ale zazwyczaj czytam na telefonie :) Odnośnie tego rozdziału to jest genialny, ale jak już pisałam na stronie 'Fani One Direction', nienawidzę cię za to, że skończyłaś w takim momencie :C I proszę dodaj szybciej dziewiątkę, nie wytrzymam do niedzieli :(

    OdpowiedzUsuń
  13. Cóż to chyba mój pierwszy komentarz na tym blogu, gdyż jestem typem "nabijacza liczników", ale co za dużo to niezdrowo.
    Lubię to opowiadanie. Poprzednio zresztą też czytałam.
    Coś pięknego :)
    Wszystko jest napisane świetnie, nie ma błędów, czy coś takiego, a treść jhregiwjfehurigfiuegrwehiduerhwaweihgkiurweiuehro.
    Jak można przerwać w takim momencie?
    Te opowiadanie tak niesamowicie wciąga.
    Jest dopiero 8 rozdziałów, a ja czuję się jakbym się znała z bohaterami od kołyski!
    Wielki ukłon w twój talent!

    OdpowiedzUsuń
  14. bdukayegfaidsjc JAK MNIE TO DENERWUJE JAK KTOŚ NIE WIE JAKIE OCZY MA HARRY LUB LOUIS A PISZE O ICH BARWIE! oto szmaragd: http://www.google.pl/imgres?um=1&hl=pl&sa=N&tbo=d&biw=1366&bih=705&tbm=isch&tbnid=I2Lxsx_ItPV47M:&imgrefurl=http://infobizuteria.pl/szmaragd-kamien-szlachetny/&docid=Cg1-LvOhbKLqIM&imgurl=http://infobizuteria.pl/wp-content/uploads/2010/02/szmaragd2.jpg&w=350&h=360&ei=BqYBUev4IcXPtQb2-YDQBA&zoom=1&iact=rc&dur=371&sig=115148625476810600263&page=1&tbnh=151&tbnw=142&start=0&ndsp=29&ved=1t:429,r:7,s:0,i:116&tx=8&ty=67 a teraz zobacz na zdjecie Lou, czy widzisz że jego oczy są NIEBIESKIE?!! to Harry ma podobny kolor oczu jak szmaragd!
    przepraszam ale mnie bardzo denerwuje jak ktoś nie odróżnia kolorów. pewnie widziałaś w jakimś ff że kolor oczu był porównywany do szmaragdu, szkoda że nie zauważyłaś że była mowa o Harry'm.
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, jaką barwę mają oczy chłopców. Szmaragdy występują również w niebieskich koloroach, ale mniejsza o to. We wcześniejszym rozdziale pisałam o tym, że Harry nie może oderwać oczu od tęczówek Louisa. Nawiązywałam do tego, jaki miały blask i czysty odcień. Może wydawać się, że akurat teraz użyłam tego, nie wyjaśniając znaczenia 'szmaragdowe' w mojej głowie, ale myślałam, że będzie to jasne, po przeczytaniu wczesniejszych wpisaów. Jeśli Cię tym uraziłam to najmocniej przepraszam.

      Usuń
    2. Nie bulwersuj się tak.... Szmaragd występuje w niebieskich barwach... Czytaj dokładnie wszystko (czyt. poprzednie rozdziały) i dopiero komentuj...

      A CO DO OPOWIADANIA!
      Rozdział jest cudny jak zwykle. Ten był wyjątkowo przesłodki! <3 Nie mogę się doczekać następnego!! Życzę weny kochana!! <3

      Love Ya! <3
      //Kasiek

      Usuń
  15. Dodawaj kolejny szybko , proszę ;) Genialny rozdział , zresztą jak i poprzednie :)

    OdpowiedzUsuń
  16. boże dawaj kolejny rodział!! kocham twoje opowiadanie.. <333333333

    OdpowiedzUsuń
  17. O BOŻE! zajebiste!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń