Witajcie! ♥
Znowu dodaję rozdział o dzień wcześniej, mimo że nie zdobyliście 25 lajków. Mam takie dobre serduszko, że jak już zrobiłam Wam nadzieję, to musiałam dodać i już.
Odnośnie rozdziału, jest trochę dłuższy, ale nie wiem czy jest dobry. Ocena już należy do Was ;)
Następny wpis dodam chyba dopiero w poniedziałek lub niedzielę. Pożyjemy, zobaczymy.
Zapraszam do czytania i komentowania! <3
Rozdział 8.
Kręciłem
się w łóżku, nie mogąc usadowić się w wygodnej pozycji, nie mówiąc już o
możliwości zaśnięcia. W mojej głowie ciągle krążyły nie wyjaśnione słowa
Harrego. Niedawno prosił mnie, abym coś zrozumiał. Miałem zrozumieć jego
zachowanie, które zastanawiało mnie codziennie. Z dnia na dzień stał się dla
mnie niedostępny. Nie pozwalał mi siebie dotykać, ani do siebie dojść.
Doprowadzało mnie to do szaleństwa.
Odpuszczając już sobie sen,
podniosłem się, siadając i położyłem na swoich udach laptopa. Była już druga
piętnaście.
Wszedłem na twittera, lecz
świeciły tam pustki. Jednak w małym kąciku zobaczyłem wiadomość prywatną.
„Harry Styles” Lou, przepraszam. Wiem, że nie potrafisz
mnie zrozumieć i jestem zupełnie inny, niż wcześniej. Chciałbym, abyś wiedział,
że to nie jest tak, że Cię nie lubię. Po prostu zaczęło się coś, co nie może
mieć dobrego zakończenia. Dla mnie to też jest trudne. Lepiej będzie, jak po
prostu zmienię psychologa i nie będę zaprzątał Ci głowy.
Spojrzałem na datę i zdałem sobie
sprawę, że napisał do mnie zaledwie trzy minuty temu. Wziąłem się zatem za
pisanie odpowiedzi.
„Louis William Tomlinson” Haz, proszę nie rób tego. Pomogę Ci.
Przejdziemy przez to razem. Chcę Ci pomóc. Proszę, pozwól mi do siebie dotrzeć.
„Harry Styles” Potrzebuję czasu. Spotkajmy się za miesiąc.
„Louis William Tomlinson” Miesiąc? Co ze spotkaniami? To cały cykl i
wgl.
„Harry Styles” Poradzę sobie. Będę stosował się do Twoich
zasad i będę robił wszystko, abym dążył do celu.
„Louis William Tomlinson” Dobrze, ale obiecaj mi jedno.
„Harry Styles” Okej, obiecuję.
Zdziwiło mnie, że chłopak tak mi
ufał. Jednak z drugiej strony, strasznie ucieszył mnie ten fakt i na samą myśl
lekko się uśmiechnąłem.
„Louis William Tomlinson” Za miesiąc, gdy się spotkamy… powiesz mi
wszystko, dlaczego mnie od siebie odpychałeś i uciekałeś przede mną.
„Harry Styles” Dobrze. Wtedy wszystko Ci wytłumaczę. Tylko
daj mi miesiąc.
„Louis Wiliam Tomlinson” Ok. W takim razie… ciężko mi to nawet
pisać, ale do za miesiąc, Haz. Powodzenia. Xx
„Harry Styles” Mi też jest ciężko, uwierz. Do zobaczenia.
Xx
Moje serce galopowało, jak
oszalałe i za wszelką cenę nie chciało się uspokoić. Harry był dla mnie taki,
jak kiedyś. Ta rozmowa uświadomiła mi, że był powód, dla którego mój przyjaciel
zachowywał się tak wobec mnie. Musiał sobie wszystko poukładać i wtedy
wytłumaczy mi, co było nie tak i znowu będzie dobrze. Oby.
Zamknąłem
twittera i wszedłem w swój folder ze zdjęciami. Otworzyłem portret z jasną
twarzą chłopaka, a do moich oczy napłynęły łzy. Tak bardzo tęskniłem za jego
idealnymi rysami i gładką skórą. Chciałem znowu poczuć jego miękkie, jasne
włosy pod swoją skórą. Tak bardzo brakowało mi jego porad i tego, jak przytulał
mnie, kiedy byłem smutny.
-Ty byś mi pomógł. Ty byś wiedział, co powinienem
zrobić. – wyszeptałem, wycierając wierzchem dłoni łzę, która zaczęła spływać
wolno po moim policzku.
Położyłem drugą dłoń na ekranie
laptopa, gdzie znajdował się jego policzek. Zamknąłem oczy, z których uparcie
zaczęły wypływać łzy.
-Tęsknie
za Tobą. – powiedziałem cicho, otwierając oczy i znowu widząc jego piękny
uśmiech. Zamknąłem plik i wyłączyłem laptopa. Przykryłem się kołdrą po sam
czubek nosa i wkrótce zasnąłem.
3 tygodnie później
Chodziłem
po domu, nie mogąc opanować emocji. Kompletnie nie wiedziałem, co ze sobą
zrobić. Czułem się samotny, a co gorsza odrzucony. Wiedziałem, że muszę
poczekać, że już za tydzień wszystkiego się dowiem, lecz to nic nie dawało.
Chciałem go zobaczyć, pragnąłem
go przytulić i pocałować. Tak, Harry był dla tak strasznie ważną osobą i nie
potrafiłem tak po prostu czekać. Czas dłużył mi się w nieskończoność, a minuta
ciągnęła się, jakby mijała godzina. Miałem dość czekania, miałem ochotę pobiec
do jego domu i pieprzyć zasady. Już nie chodziło mi o to, aby poznać prawdę.
Wystarczyłoby, gdybym zobaczył jego uśmiech. To dałoby mi siłę, aby czekać
wytrwale dalej. Jednak, obiecałem, że dam mu cały miesiąc i musiałem tego
dotrzymać.
Wtorek 16:58
Pożegnałem
ostatniego klienta i wróciłem, aby usiąść przy swoim biurku. Znowu to uczucie…
jakby zaraz miał tu wpaść mój przyjaciel. Zaczęlibyśmy sesję i znowu dawałbym
mu denne rady, jak zrobić, aby było lepiej. Jednak rzeczywistość była zupełnie
inna. Dobijała mnie z każdej strony i nie potrafiłem się jej postawić.
Zwinąłem swoje rzeczy i wyszedłem
z pomieszczenia, kierując się szybkim krokiem w stronę domu.
Byłem już zmęczony. Nie tylko
pracą, lecz czekaniem. Postanowiłem więc zamienić pół godzinny spacer na
dziesięciominutową przejażdżkę autobusem.
Wsiadłem do pojazdu, kupiłem
bilet w biletomacie i usiadłem na siedzeniu, znajdującym się mniej więcej po
środku.
Patrzyłem tępo w podłogę i zdałem
sobie sprawę, ze musiałbym zrobić jakieś spożywcze zakupy. W mojej lodówce już
od kilku dni świeciły pustki, a mój brzuch domagał się normalnego jedzenia, a
nie tylko wody i kilku marchewek na dzień.
Autobus zatrzymał się na
przystanku, a do środka weszło kilka osób. W pewnej chwili czułem się, jakbym
miał zwidy. Jednym z nowych pasażerów był człowiek niezmiernie podobny do
Harrego. Zamknąłem i po chwili ponownie otworzyłem oczy i zobaczyłem jego
twarz. Tak, jego zielone tęczówki nie były porównywalne z żadnymi innymi.
Chłopak również mnie zauważył, ponieważ w jednej sekundzie cały zesztywniał i
stał, trzymając się poręczy i ciągle się we mnie wpatrywał.
Nie miałem pojęcia, co powinienem
zrobić i czy mogłem do niego podejść. Obiecałem mu miesiąc wolności ode mnie,
lecz ta sytuacja była zupełnie inna. Jednak zdałem sobie sprawę, że nie
znacznie na wydarzenie musiałem dotrzymać słowa i wytrzymać.
Kędzierzawy potrząsnął głową, aby
wrócić do rzeczywistości i na chwile odwrócił wzrok. Po chwili nasze spojrzenia
znowu się spotkały, a Harry lekko się do mnie uśmiechnął. W jego oczach
widziałem znaczny smutek, lecz lekko błyszczały. Mógłbym stwierdzić, że
ucieszył się na mój widok, lecz przerastało go przerażenie. Sam nie wiem, co
powinienem o tym myśleć. Uśmiechnąłem się do niego nieśmiało, a jego kąciki
uniosły się na to jeszcze wyżej.
Trwaliśmy w takiej pozycji, aż
nie zorientowałem się, że jesteśmy na moim przystanku. Oderwałem wzrok od
cudownych oczu chłopaka i udałem się do wyjścia, zbliżając się przy tym do
niego. Starałem się na niego nie patrzeć, jednak w ostateczności poświęciłem mu
chwilę swojej uwagi. Następnie odwróciłem się bokiem i już chciałem wyjść,
kiedy poczułem delikatne muśnięcie na mojej ręce. Styles otarł kciukiem wierzch
mojej dłoni, a ja pod wpływem tego zadrżałem. Na moje policzki wpłynęły
soczyste rumieńce. Wyszedłem z autobusu i odwróciłem się ostatni raz przodem do
chłopaka i mógłbym przysiądz, że w jego oczach były łzy.
***
Po
incydencie w autobusie, zmieniłem kurs, wychodząc przystanek wcześniej i
pobiegłem szybko do Nialla. Tak bardzo cieszyłem się, że w końcu mogłem go
zobaczyć. Jego nieziemskie, szmaragdowe oczy, pochłaniały moją uwagę bardziej
niż zwykle. Czułem się źle, kiedy już wychodził i nie mogąc się powstrzymać,
przejechałem kciukiem po całej linii jego dłoni. Widziałem, jak w tym miejscu
przeszły go ciarki. Prawdę mówiąc, również poczułem miłe dreszcze i nie umiałem
tak po prostu o nim zapomnieć. Niby to tylko kilka minut, ale dało mi to
takiego kopa, jak nigdy dotąd.
-Niall!
Widziałem go! On tam był! – wydyszałem, wchodząc do domu chłopaka.
-Boże!
Kogo i gdzie?! – wziąłem głęboki wdech, po czym powoli wypuściłem powietrze z
płuc. Zdjąłem ze stóp moje białe conversy i poszliśmy do jego pokoju.
-Widziałem
Louisa w autobusie.
-Jezuu,
ale mnie wystraszyłeś. – odetchnął z ulgą.
-Wyglądał
pięknie. Miał na sobie czerwone rurki i tą dżinsową koszulę. Był ubrany tak,
jak na naszym pierwszym spotkaniu.
-Zakochany
Hazza jest taki uroczy. – zaśmiał się cicho, a ja szturchnąłem go lekko w bok.
-Nie
naśmiewaj się ze mnie! – krzyknąłem rozpaczliwie.
-No
ale ja tylko stwierdzam fakty. Miło Cię widzieć takiego zadowolonego. – odparł,
na co cicho się zaśmiałem.
-Boję
się tego spotkania. Nie wiem, jak on zareaguje…
-Harry,
spokojnie. Pamiętaj, co mu obiecałeś. Musisz mu wszystko wytłumaczyć. Jestem
pewien, że zrozumie.
-Nie
jest głupi… ale nie wiem, jak to odbierze.
-Okaże
się.
-Niall…
-Słucham?
-Powiedz,
że będzie dobrze.
-Mam
nadzieję.
-Powiedz,
że na pewno będzie.
-…
-Niall!
Proszę.
-Harry,
przepraszam, ale ja tego nie wiem.
-Agh…
wiem, rozumiem. Po prostu się denerwuję.
-No
nie dziwię Ci się. – usiadł trochę bliżej mnie i objął ramieniem. – Ważne, że w
końcu sobie wszystko wyjaśnicie.
2 dni do spotkania
Siedziałem w dużym
pokoju, patrząc w ekran telewizora. Nie widziałem w tym najmniejszego sensu,
gdyż nawet nie zwracałem uwagi na puszczany program. Moje myśli były całkowicie
zawładnięte Louisem i nic nie mogłem na to poradzić. Ciągle zastanawiałem się,
co mu powiedzieć i jak zacząć. Cholernie bałem się, jak zareaguje na moje
słowa, więc musiałem dobrać je rozważnie i mądrze. Wszystko miało być idealne i
z pewnością nic nie mogłem powiedzieć pochopnie. Każdy wyraz, każde zdanie
powinno brzmieć delikatnie i na tyle zrozumiale, aby Tomlinson wiedział o co
chodzi. Nie chciałem powiedzieć mu tego wszystkiego tak prosto z mostu. To by zbyt
nim wstrząsnęło i uciekłby. Przynajmniej ja myślałem o tym w ten sposób. Nie
przeżyłbym tego, gdyby mnie zostawił. Dobrze wiedziałem, że był teraz totalnie
zmieszany i gdyby przeżył taki szok odszedłby bez słowa. W końcu po co
poświęcać czas komuś takiemu jak ja? Byłem nieudacznikiem, który zadawał ból
innym. Po pierwsze, nie umiałem pogodzić się z faktem, że Zayn Malik również
może być przyjacielem moim i Nialla. Po drugie, zraniłem Louisa i traciłem go
coraz bardziej z dnia na dzień. Daliśmy sobie miesiąc i nie mogłem tego zepsuć.
Cały ten czas poświęciłem na
rozmyślanie o tym, co tak naprawdę czuję do tego chłopaka. Nie znaliśmy się
długo, lecz mi wystarczyło tyle, aby móc się w nim zakochać. Tak, zakochać. Nie
byłem głupi i umiałem odróżnić zauroczenie od zakochania. Kiedy ktoś mi się po
prostu podobał z pewnością nie czułem stado motylków w brzuchu, a pod wpływem
jego dotyku nie wirowało mi w głowie. Identycznie było z Lou. Działał na mnie
niesamowicie i z początku nie mogłem tego zrozumieć. Nie dopuszczałem do siebie
myśli, że mógłbym zakochać się we własnym psychologu. A jednak.
Dzień spotkania
Kręciłem
się po domu już od rana, bo nie mogłem usiedzieć na tyłku. Co chwile zmieniałem
swój strój na dzisiejsze spotkanie, lecz po chwili wracałem do starej
stylizacji. Było zaledwie południe, a mnie już kusiło, aby wyjść i tyle ile
miałem sił w nogach poświęcić na bieg do chłopaka. Tak bardzo pragnąłem go
zobaczyć i za wszystko przeprosić. Moje głupkowate zachowanie sprawiło, że był
smutny, a co gorsza robiłem mu mętlik w głowie. Pora to wszystko wyjaśnić.
-Cześć,
Harry. – usłyszałem głos Nialla po drugiej stronie telefonu.
-No
cześć.
-Jak
tam? Gotowy?
-Jeszcze
pytasz?
-O
której się widziecie?
-Tak
właściwie to nawet tego nie ustaliliśmy.
-Oh,
Hazza. Martwisz się, co mu powiedzieć, a nawet nie wiesz, gdzie się zobaczycie.
– zaśmiał się cicho.
-Jejku
no, napiszę mu sms-a za chwilkę.
-Ok,
ok. Denerwujesz się mocno?
-Ohh,
nic mi nie mów o nerwach. Przechodzę jakiś napad. Od rana biegam po schodach,
jak chory. Tak strasznie się boję, ale mimo wszystko nie mogę się już doczekać.
-Mam
nadzieję, że wszystko będzie dobrze.
-Ja
też.
-Napisz,
a najlepiej zadzwoń, jak już wrócisz do domu, ok?
-Może
wpadniesz na noc? Moja mama wyjechała w delegację.
-Uhh,
bardzo bym chciał, ale jest u mnie kuzyn, Matt. Mówiłem Ci już. Tak głupio go
zostawiać samego.
-A
no tak, zapomniałem. Nie ma sprawy. Dam radę. – zaśmiałem się cicho.
-W
razie czego… ja nie chcę nic mówić czy coś… ale Harry… proszę obiecaj mi, że
nic sobie nie zrobisz.
-Niall…
-Błagam
Cię.
-Dopuszczam
do siebie myśl, że mnie odrzuci, ale… ale nie wiem, co zrobię, jeśli tak się
właśnie wydarzy.
-Obiecaj
mi, proszę.
-Nialler…
-Przestań
powtarzać moje imię do jasnej cholery, tylko powiedz to głupie ‘obiecuję’ i
będzie po sprawię! Albo nie! Od razu masz do mnie zadzwonić, rozumiesz? Bez
względu na to, co się wydarzy masz się odezwać i koniec. Wtedy przyjdę nawet
bez zastanowienia.
-No
uspokój się już. – zachichotałem. – Obiecuję, że się odezwę.
-Chociaż
to. No dobrze, szykuj się.
-Ok.
ok.
-Powodzenia!!!
– krzyknął prosto do słuchawki, a ja aż musiałem oderwać ją od ucha na 10 cm.
-Nie
dziękuję. – zaśmiałem się, po czym rozłączyłem się z przyjacielem.
16:00
Do „Louis :)” Spotkajmy się przy głównym wejściu Central
Park-u za godzinę, ok?
Od „Louis :)” Dobrze.
Niemal po kilkunastu sekundach
dostałem odpowiedź i uśmiechnąłem się wprost do komórki.
Wstałem i poszedłem na górę.
Jeszcze raz wszystko sprawdziłem, po czym zacząłem ubierać uszykowane wcześniej
ubrania. Zdążyłem wziąć już porządny prysznic, który na szczęście zabił trochę
czasu.
Był początek czerwca, a na dworze
panował upał. Wybrałem dżinsowe spodnie do kolan, które na końcu były dwa razy
podwinięte. Do tego dobrałem zwykły siwy t-shirt. Wróciłem do łazienki i
psiknąłem szyję moim najlepszym perfumem. Ułożyłem na koniec sterczące kosmyki
loków i ponownie udałem się do swojego pokoju. Wsunąłem do kieszeni spodni mój
telefon, a do tylnej wsadziłem portfel i byłem gotowy.
Zszedłem szybko na dół, założyłem
krótkie, białe conversy i wyszedłem z domu. Zamknąłem drzwi na klucz, który po
chwili znalazł się w jednej z moich kieszeni. Miałem jeszcze pół godziny, więc
postanowiłem pójść na pieszo.
Mijałem tak wiele zakochanych
par, które tak kurczowo trzymały się za dłonie lub przytulały się do siebie.
Mimo, iż nie doświadczyłem podobnej miłości, co oni strasznie im zazdrościłem.
Tak bardzo chciałbym poczuć, że druga osoba troszczy się o mnie tak bardzo jak
ja o niego. Pragnąłem, aby tą osobą był Louis.
25 minut później
Dotarłem
do miejsca, w którym się umówiliśmy, a moje serce waliło, jak opętane. Usiadłem
na ławce, ponieważ Louisa jeszcze nie było. Podziwiałem natomiast, jakie drzewa
były soczysto zielone, a trawa bardzo przypominała kolor ich liści. Wyglądało
jak krajobraz lub widoki najpiękniejszego miasta na ziemi. Jednak to był zwykły
Londyn, który tak bardzo kochałem.
Po chwili zwróciłem wzrok na
przechodniów i zobaczyłem jego. Miał na sobie jasnobrązowe spodnie do kolan, a
do tego biały t-shirt. Jego zestaw był równie zwykły, co mój, a jednak wyglądał
powalająco. Rozglądał się na wszystkie strony, a po chwili dostrzegł mnie,
siedzącego na ławce pod drzewem. Uśmiechnął się do mnie, a moje serce zaczęło
stu kilometrowy maraton. Czułem paraliżujący mnie stres, lecz mimo wszystko
starałem się być opanowany. Uśmiechnąłem się szeroko, a Lou podszedł bliżej
mnie. Wstałem i ryzykując przytuliłem się do niego, marząc, aby już nigdy nie
wypuszczał mnie z ramion. W końcu czułem się dobrze. Tak dobrze, jak nigdy,
chociaż nie wymieniliśmy jeszcze ani jednego słowa.
awww :* so sweet <3
OdpowiedzUsuńO cholera , kiedy nowy rozdział .? Bo ja długo nie wytrzymam ♥ Kocham Cię i tego bloga , czekam na następny <3 Larry ♥
OdpowiedzUsuńooo... KOCHAM TOOOOO!
OdpowiedzUsuńkiedy następny?
Błaaagam Cię dodaj next jak najszybciej bo ja tu umrę noo! ;3 PS. Opowiadanie jest hsdkjrirsdljhn *-* nic innego nie jestem w stanie powiedzieć ;D
OdpowiedzUsuńAaaaaaaa! Genialny! Pisz następny szybko!!! Długo nie wytrzymam!
OdpowiedzUsuńNo nie no dlaczego urwalaś w takim momencie :P Pisz szybko bo juz nie moge sie doczekac ^^
OdpowiedzUsuńBoże to jest świetne ! Jak mogłaś przerwać w takim ważnym momencie ? :c Ja tu umieram z ciekawościi....Proszę dodaj szybko następny <3
OdpowiedzUsuńO ja pierdziele. To bylo takie... kurwa zajebiste ze po prostu gdybym mogla to bym Cie taaaaaak mocno przytulila, ze bys oddychac nie mogla. Kocham Cie. Czekam na nastepny.xoxo
OdpowiedzUsuńO JA PIERDOLE !
OdpowiedzUsuńJAKIE TO JEST ZAJEBISTE !
O BOŻE ! Awwwww <3
Pisz szybciej dalej ! błagam !
Jak można przerwać w takim momencie ! Ja się pytam JAK ?!
TERAZ MASZ DODAĆ SZYBCIEJ ROZDZIAŁ !
CZEKAMY!
JA PIERDOLE !!!!
OdpowiedzUsuńBŁAGAM PISZ NASTEPNY !!!!!!! KURWA MAĆ !! TO JEST PRZEZAJEBISTE !!!!!! < 333
jeezu to jest zajebiste !!!!!! <33 dawaj następny ;*****
OdpowiedzUsuńohhh so cute :*** <3
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, że nie komentuje rozdziałów, ale zazwyczaj czytam na telefonie :) Odnośnie tego rozdziału to jest genialny, ale jak już pisałam na stronie 'Fani One Direction', nienawidzę cię za to, że skończyłaś w takim momencie :C I proszę dodaj szybciej dziewiątkę, nie wytrzymam do niedzieli :(
OdpowiedzUsuńCóż to chyba mój pierwszy komentarz na tym blogu, gdyż jestem typem "nabijacza liczników", ale co za dużo to niezdrowo.
OdpowiedzUsuńLubię to opowiadanie. Poprzednio zresztą też czytałam.
Coś pięknego :)
Wszystko jest napisane świetnie, nie ma błędów, czy coś takiego, a treść jhregiwjfehurigfiuegrwehiduerhwaweihgkiurweiuehro.
Jak można przerwać w takim momencie?
Te opowiadanie tak niesamowicie wciąga.
Jest dopiero 8 rozdziałów, a ja czuję się jakbym się znała z bohaterami od kołyski!
Wielki ukłon w twój talent!
bdukayegfaidsjc JAK MNIE TO DENERWUJE JAK KTOŚ NIE WIE JAKIE OCZY MA HARRY LUB LOUIS A PISZE O ICH BARWIE! oto szmaragd: http://www.google.pl/imgres?um=1&hl=pl&sa=N&tbo=d&biw=1366&bih=705&tbm=isch&tbnid=I2Lxsx_ItPV47M:&imgrefurl=http://infobizuteria.pl/szmaragd-kamien-szlachetny/&docid=Cg1-LvOhbKLqIM&imgurl=http://infobizuteria.pl/wp-content/uploads/2010/02/szmaragd2.jpg&w=350&h=360&ei=BqYBUev4IcXPtQb2-YDQBA&zoom=1&iact=rc&dur=371&sig=115148625476810600263&page=1&tbnh=151&tbnw=142&start=0&ndsp=29&ved=1t:429,r:7,s:0,i:116&tx=8&ty=67 a teraz zobacz na zdjecie Lou, czy widzisz że jego oczy są NIEBIESKIE?!! to Harry ma podobny kolor oczu jak szmaragd!
OdpowiedzUsuńprzepraszam ale mnie bardzo denerwuje jak ktoś nie odróżnia kolorów. pewnie widziałaś w jakimś ff że kolor oczu był porównywany do szmaragdu, szkoda że nie zauważyłaś że była mowa o Harry'm.
pozdrawiam
Wiem, jaką barwę mają oczy chłopców. Szmaragdy występują również w niebieskich koloroach, ale mniejsza o to. We wcześniejszym rozdziale pisałam o tym, że Harry nie może oderwać oczu od tęczówek Louisa. Nawiązywałam do tego, jaki miały blask i czysty odcień. Może wydawać się, że akurat teraz użyłam tego, nie wyjaśniając znaczenia 'szmaragdowe' w mojej głowie, ale myślałam, że będzie to jasne, po przeczytaniu wczesniejszych wpisaów. Jeśli Cię tym uraziłam to najmocniej przepraszam.
UsuńNie bulwersuj się tak.... Szmaragd występuje w niebieskich barwach... Czytaj dokładnie wszystko (czyt. poprzednie rozdziały) i dopiero komentuj...
UsuńA CO DO OPOWIADANIA!
Rozdział jest cudny jak zwykle. Ten był wyjątkowo przesłodki! <3 Nie mogę się doczekać następnego!! Życzę weny kochana!! <3
Love Ya! <3
//Kasiek
Dodawaj kolejny szybko , proszę ;) Genialny rozdział , zresztą jak i poprzednie :)
OdpowiedzUsuńboże dawaj kolejny rodział!! kocham twoje opowiadanie.. <333333333
OdpowiedzUsuńSuuuuuuper!
OdpowiedzUsuńAwww .. Kocham too ♥
OdpowiedzUsuńO BOŻE! zajebiste!!!!!!!!
OdpowiedzUsuń