niedziela, 13 stycznia 2013

Rozdział 3. 'We're looking for love'


Cześć wszystkim! ♥
Poniższy rozdział stanowczo mi się nie podoba, a Wam? Co o nim sądzicie? Bo ja jestem z nim zdołowana. Czuję się, jakby zepsuła całe opowiadanie :/ Niby mam już plan na czwarty, ale jakoś tak... mam wrażenie, że za szybko zaczynam wprowadzać Larrego. Nie wiem, nie wiem. Sami oceńcie.

Miłego czytania! <3








Rozdział 3.

Piątek, 17:20.

            -Cześć, Louis. – powitał mnie chłopak z burzą, cudownych loków, po czym powędrował na fotel z niewinnym uśmiechem.
            -Witaj, Harry. – powiedziałem trochę zmieszany jego zachowaniem. Zawsze przychodził pięć minut później, a dzisiaj był dziesięć wcześniej. Na dodatek uśmiechał się. To było niespotykane.
            -Przeszkadzam? Wiem, że jestem za wcześnie, ale widziałem w Twoim grafiku, że i tak w tym czasie nic nie robisz. Znaczy może i robisz, ale nie masz żadnego spotkania…
            -Nie, nie przeszkadzasz. – przerwałem mu rozbawiony jego słowotokiem. Wstałem powoli i udałem się na fotel, znajdujący się naprzeciwko Styles-a.
            -Rozmawiałem z mamą. – powiedział, nie czekając na moje pytania. – Powiedziałem jej. Wszystko.
            -Wszystko? – zapytałem zdumiony. Skąd taka zmiana? Nie mogłem pojąć, jak Harry zmienił się od ostatniego spotkania. Na początku widziałem w jego oczach zagubienie, niepokój. Teraz widniał w nich spokój i opanowanie. Można było nawet dojrzeć w nich trochę radości.
            -Tak jakby. Przyszła do mnie wieczorem i zapytała tylko co u mnie. Wiedziałem, że się martwi. Raz słyszałem, jak płakała. Ona rzadko płacze. Tylko wtedy, gdy jest naprawdę źle.
            -Dlatego postanowiłeś jej powiedzieć?
            -Poniekąd.
            -To znaczy?
            -Rozmawiałem z Niallem i on też przyznał, że powinienem powiedzieć mamie o wszystkim. W dodatku jej smutek… musiałem.
            -Co dokładnie jej powiedziałeś?
            -Zacząłem od tego, że prawie nikogo nie znam w tej szkole. Moim jedynym przyjacielem jest Niall. – chłopak mówił wszystko w szczegółach i nie wątpię, że właśnie tak opowiadał to również Pani Annie. Podzielił się z nią swoim problemem i mimo, że on uważał, iż to nic nie zmieni, ja wiedziałam, że jednak zmieni dużo. Harry, mówiąc o tym komuś innemu niż Niallowi, pozbywał się ciężaru. Nie obarczał nim nikogo innego, a pomagał sobie. O to właśnie chodziło.
            -Bardzo się cieszę. – powiedziałem, gdy już skończył.
            -Że powiedziałem o tym mamie?
            -Tak. Chodzi o to, że boisz się nawiązywać kontaktów z ludźmi. Zatrzymujesz wszystko dla siebie, a Twoje obawy przez to rosną.
            -Mówię dużo Niallowi.
            -Tak, ale jesteś do tego przyzwyczajony. Niall był przy Tobie od lat i mówienie mu o tym jest dla Ciebie czymś normalnym, oczywistym, nie prawdaż?
            -Umm… właściwie tak.
            -No właśnie. Teraz podzieliłeś się problemem ze swoją mamą, a to coś nowego. Zaufałeś jej do takiego stopnia, że potrafiłeś to z siebie wydusić.
            -Wcześniej, powiedziałem jeszcze Tobie. – nigdy nie miałem trudności w rozmowach z Harrym. Jednak teraz, musiałem po prostu spuścić wzrok z jego oczu.
            -Tak, ale ja jestem psychologiem, więc gdybyś mi tego nie powiedział, byłoby głupstwem przychodzenie tu.
            -Nie powiedziałbym Ci, gdybym Ci nie ufał.
            -Ty mi… ufasz? Mi? Louisowi? Nie psychologowi? – zapytałem, unosząc automatycznie głowę.
            -To dziwnie, nie? Zaufałem Tobie na pierwszym spotkaniu. Louisowi, nie psychologowi. – powiedział z uśmieszkiem.

21:38 tego samego dnia.

            Szedłem ciemną drogą, skręcając w moją ulicę. Już za chwilę będę mógł w końcu odpocząć i zatonąć w wygodnej kanapie. Tak bardzo lubiłem wracać do domu, choć nikt tam na mnie nie czekał. Żyłem sam. Moja rodzina mieszkała w Doncaster, a ja przeprowadziłem się tu. Do deszczowego, choć pięknego Londynu.
Przekręciłem klucz w zamku i pchnąłem drzwi, a po chwili znalazłem się w ciepłym pomieszczeniu. Już miałem zdejmować buty, kiedy usłyszałem dźwięk mojego telefonu. Na ekranie wyświetlał się numer nieznany, ale postanowiłem to odebrać.
            -Halo? – powiedziałem, gdy po kilku sekundach nadal nikt nic nie mówił.
            -Louis?
            -Tak.
            -Tu Niall.
            -Niall? Przyjaciel Harrego?
            -Właśnie.
            -Coś się stało?
            -Kiedy skończyliście spotkanie?
            -Po dziewiętnastej.
            -Nie ma go u mnie.
            -Może jest w domu u siebie?
            -Miał dzisiaj spać u mnie.
            -Może zmienił zdanie?
            -Harry nie zmienia zdania. Go nie ma. Gdzie on jest?
            -Dzwoniłeś do niego?
            -Chyba tysiąc razy.
            -Gdzie jesteś?
            -W parku w dzielnicy Battersea.
            -Dobrze, zaraz tam będę.

***

            Siedziałem na brzegu niewielkiego jeziora, rozmyślając nad moim beznadziejnym żywotem. Niby było coraz lepiej, chociaż tak naprawdę, nie widziałem żadnej różnicy. Nadal nie potrafiłem patrzeć ludziom w twarz. Jednak, był wyjątek. Nie potrafiłem zrozumieć, dlaczego inaczej traktowałem Louisa. Powinienem tak jak innych, bać się go i unikać, a ja zamiast tego, pragnąłem spotykać go jeszcze częściej. Nie miałem pojęcia, jak to się działo, że gdy tylko go widziałem, miałem ochotę się uśmiechać. Dzisiaj, nie mogłem już wytrzymać i przyjechałem wcześniej. Chciałem go zobaczyć i poczuć ulgę. Tak, to strasznie zadziwiające, ale gdy go widziałem, czułem, jakby ciężar nagle spadał z moich ramion. Robiło mi się lepiej, o wiele. Nie miałem pojęcia, jak to się działo, ale tak naprawdę miałem to gdzieś. Liczyło się to, że mogłem go zobaczyć. Może właśnie o to w tym wszystkim chodziło? Może taki był cykl spotkań z psychologami? Tylko co będzie, kiedy stwierdzi, że już jestem zdrowy i poradzę sobie bez niego? Problemy wrócą? Myślę, że nie na tym rzecz polega. Chyba z jednego problemu zrobiły się dwa. Owszem, byłem gejem. Jakoś się tym nie przejmowałem, bo w liceum ludzie nie zwracają na to tak uwagi, jak w gimnazjum. Teoretycznie tu jest łatwiej. Tylko gdyby jeszcze nie to, że nie potrafię patrzeć na tych wszystkich ludzi. Co jest ze mną nie tak? Dlaczego? Dlaczego, patrząc na ludzi widzę w nich wrogów?
Nagle, usłyszałem za plecami dźwięk, zbliżających się do mnie kroków. Odwróciłem się raptownie i z początku myślałem, że to po prostu jakiś przechodzeń, lecz gdy spojrzałem dokładniej… czy w moim kierunku właśnie szedł Louis?
            -Witaj ponownie. – powiedział, kiedy był już obok mnie.
            -Co Ty tu robisz? – spytałem, nie mając pojęcia, dlaczego stał za mną.
            -U mnie w porządku, dzięki, że pytasz.
            -…
            -Ja chyba powinienem zapytać, co tu robisz. Nie powinieneś być przypadkiem u Nialla? – a co go to obchodziło, gdzie miałem być? Jednak, po chwili zdałem sobie sprawę, że nie uprzedziłem przyjaciela o późniejszym powrocie. Wstałem szybko i zrobiłem krok do tyłu, ponieważ Lou był stanowczo za blisko. Nie, że mi się to nie podobało. Problem w tym, że w towarzystwie Tomlinsona czułem się zbyt dobrze.
            -Tak, masz rację… ale skąd o tym wiesz?
            -Dzwonił do mnie i pytał, kiedy skończyliśmy spotkanie. Martwił się o Ciebie.
            -Gdzie On jest?
            -Zaraz przyjdzie. Napisałem mu wiadomość. – jak na zawołanie, zobaczyłem zmierzającego, szybkim krokiem, w moją stronę Horana. Nie był zły, jego oczy raczej wyrażały zmartwienie. Podszedł do mnie i mocno mnie przytulił.
            -Debilu, mogłeś chociaż napisać.
            -Wiem, przepraszam.
            -Mhm… pogadamy o tym w domu. – zaśmiałem się cicho, bo już mogłem wyobrażać sobie krzyki Niallera. Niby brzmiało groźnie, ale on tak śmiesznie wyglądał, kiedy się złościł. Oderwał się ode mnie i stanął przodem do Louisa, który patrzył się na nas dziwnym wzrokiem. Nie było to negatywne spojrzenie, wręcz przeciwnie. Patrzył tak, jakbyśmy robili coś niewyobrażalnie uroczego.
            -Dziękuję Ci i przepraszam za kłopot. – zwrócił się Blondyn do starszego.
            -Żaden kłopot. – uśmiechnął się, puszczając oczko. Mogłem dojrzeć, jak zamiast patrzeć się na Nialla, Louis skierował na sekundę swój wzrok na mnie. Już mieliśmy odejść, kiedy nie mogłem się po prostu ruszyć. Cieszyłem się na widok mojego psychologa i nie chciałem odchodzić. To było dziwne…
            -Do widzenia, Lou. – powiedziałem i poszliśmy razem z Niallem w stronę jego domu.

01:54

            Gdy wróciliśmy do domu, Niall oczywiście żalił się, że go nie uprzedziłem, że wyszedł na idiotę itd. Jednak po kilkunastu minutach doszliśmy do porozumienia i postanowiliśmy obejrzeć film. Nie był zły, ale ja po prostu nie przepadałem za filmami o tematyce kryminalnej. W takich filmach nie do końca było wiadome o co tak naprawdę chodzi. Wolałem coś konkretnego, albo komedie, albo horrory.
Następnie, po kolei wzięliśmy prysznice i położyliśmy się do łóżek. Horan spał już od dobrej godziny, a ja nadal się kręciłem. Gdy znowu zmieniłem pozycje, usłyszałem krótkie wibracje, dochodzące z mojego telefonu. Wyjąłem go spod poduszki i odczytałem sms-a, którego nadawcą był… Louis?
Od „Louis JŚpisz?
Do „Louis JNie mogę zasnąć. Coś się stało, że piszesz?
Od „Louis JNic się nie stało. Może przeszkadzam?
Do „Louis J Nie. Co robisz?
W ciągu paru minut, zrobiło mi się dziwnie ciepło i nie mogłem nad tym zapanować. Nawet, kiedy się odkryłem, było mi zbyt gorąco.
Nie miałem pojęcia, dlaczego Louis pisał do mnie o drugiej w nocy. Poza tym, on nigdy do mnie nie pisał. Bałem się trochę, ponieważ nie znałem go na tyle dobrze, aby wiedzieć, co chodzi mu po głowie.
Od „Louis JLeże i nie mogę zasnąć :p Mam do Ciebie pytanie.
Do „Louis JNo dawaj.
Od „Louis JPowiedziałeś do mnie Lou?
Do „Louis JTak, a co?
Od „Louis J” Nikt tak do mnie nie mówił, odkąd skończyłem 10 lat.
Do „Louis JOm, przepraszam.
Od „Louis JNie mam do Ciebie pretensji! Źle mnie zrozumiałeś, podoba mi się ; )
Do „Louis JPodoba? Czyli mogę tak mówić? :D
Od „Louis J Jasne : ))
Czułem coraz większe zmieszanie i teraz nie miałem pojęcia, co mu odpisać. Czy Lou właśnie napisał do mnie, aby zapytać tylko, jak do niego mówię? Czy to nie było dziwne? Owszem, było… ale cały czas, pisząc z nim uśmiechałem się do ekranu komórki. Denerwowało mnie to niesamowicie, bo chyba nigdy w życiu nie czułem czegoś podobnego. Tak jakby, nagle z rzeczywistości trafiam do raju. Boże, nie wierze, że właśnie przyrównałem rozmowę z Louisem do raju.
Od „Louis JDobranoc : ))
Do „Louis JDobranoc :3

11 komentarzy:

  1. <3 świetny rozdział chcemy 4 cześć ! :D nie jest za szybko jest w sam raz ;) no to pewnie przez następne 3 dni nic nie dodasz ale okk .. Czekam wytrwale :* Ewelina xx

    OdpowiedzUsuń
  2. Wyszedł Ci super!
    Zaczyna się Larry moments!
    Jejjj!!!
    Czekam na następny!! <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Boski! Wkońcu Larry moments! :D Czekam na następny ;D

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie zauważyłam nowego rozdziału i skomentowałam poprzedni... Trzeba być jebniętym tak jak ja! Rozdział jest boski!!! <3 Życzę weny i pisz szybciutko dla nas następny rozdział!

    Love Ya! <3
    //Kasiek

    OdpowiedzUsuń
  5. Dzisiaj zaczęłam czytać twoje opowiadanie i jest wyjątkowe .. Naprawdę .. Nigdy wcześniej nie czytałam czegoś podobnego. Genialnie piszesz . :) Oczywiście opowiadanie będę czytać i postaram się komentować każdy z rozdziałów ;) Czekam na kolejny ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie, wcale nie za szybko. To było świetne! Nie mogę się doczekać następnego. Oni są tacy słodcy c;
    www.one-direction-ziall.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. CUDOWNE <3 już nie mogę doczekać się następnego rozdziału, czytam wszystkie Twoje opowiadania i każde z nich jest wspaniałe *__* Z niecierpliwością czekam na następne:) Karolina xx

    OdpowiedzUsuń
  8. Cudo
    Kurwa
    Cudo.
    Jak Ty to robisz? Nie rozumiem jak mozna tak pisac?! Oh, to jest takie.... uzalezniajace. Chce, potrzebuje nastepny rozdzial.

    OdpowiedzUsuń
  9. jakie to słodziutkie, jakie to wszystko urocze
    oboje wydają się tacy delikatni
    może by tak ...
    albo nie tak jest dobrze podoba mi się xD

    OdpowiedzUsuń
  10. Och, przez cholerne braki internetu w domu nie mogłem zaglądać na twojego bloga, a więc jeszcze mam kilka rozdziałów tego opowiadania do przeczytania. Szczerze? to dobrze bo je kocham.
    Uwielbiam je. Tommo psychologiem. Mrrr.
    Nie. Nie jest za szybko Larry. Tak na prawde to dobry moment wybrałaś. Jakbyś dalej ciągła zwykłe rozmowy to nudne zaczęło by się robić.
    Pisałem już jak kocham to opowiadanie ? oj nie wiem :D
    Kocham je i jest jednym z moich ulubionych.
    Pisz dalej kochana c;
    @SexLoueh

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. awww.. <3 kolejny Boy Directioner na moim blogu. Jest mi niezmiernie miło czytać te wszyskie pochlebne komentarze. Staram się, jak mogę i strasznie Wam dziękuję.
      Kocham <3

      Usuń