Cześć wszystkim! ♥
Poniższy rozdział stanowczo mi się nie podoba, a Wam? Co o nim sądzicie? Bo ja jestem z nim zdołowana. Czuję się, jakby zepsuła całe opowiadanie :/ Niby mam już plan na czwarty, ale jakoś tak... mam wrażenie, że za szybko zaczynam wprowadzać Larrego. Nie wiem, nie wiem. Sami oceńcie.
Miłego czytania! <3
Rozdział 3.
Piątek, 17:20.
-Cześć,
Louis. – powitał mnie chłopak z burzą, cudownych loków, po czym powędrował na
fotel z niewinnym uśmiechem.
-Witaj,
Harry. – powiedziałem trochę zmieszany jego zachowaniem. Zawsze przychodził
pięć minut później, a dzisiaj był dziesięć wcześniej. Na dodatek uśmiechał się.
To było niespotykane.
-Przeszkadzam?
Wiem, że jestem za wcześnie, ale widziałem w Twoim grafiku, że i tak w tym
czasie nic nie robisz. Znaczy może i robisz, ale nie masz żadnego spotkania…
-Nie, nie
przeszkadzasz. – przerwałem mu rozbawiony jego słowotokiem. Wstałem powoli i
udałem się na fotel, znajdujący się naprzeciwko Styles-a.
-Rozmawiałem
z mamą. – powiedział, nie czekając na moje pytania. – Powiedziałem jej.
Wszystko.
-Wszystko?
– zapytałem zdumiony. Skąd taka zmiana? Nie mogłem pojąć, jak Harry zmienił się
od ostatniego spotkania. Na początku widziałem w jego oczach zagubienie,
niepokój. Teraz widniał w nich spokój i opanowanie. Można było nawet dojrzeć w
nich trochę radości.
-Tak jakby.
Przyszła do mnie wieczorem i zapytała tylko co u mnie. Wiedziałem, że się
martwi. Raz słyszałem, jak płakała. Ona rzadko płacze. Tylko wtedy, gdy jest
naprawdę źle.
-Dlatego
postanowiłeś jej powiedzieć?
-Poniekąd.
-To znaczy?
-Rozmawiałem
z Niallem i on też przyznał, że powinienem powiedzieć mamie o wszystkim. W
dodatku jej smutek… musiałem.
-Co
dokładnie jej powiedziałeś?
-Zacząłem
od tego, że prawie nikogo nie znam w tej szkole. Moim jedynym przyjacielem jest
Niall. – chłopak mówił wszystko w szczegółach i nie wątpię, że właśnie tak
opowiadał to również Pani Annie. Podzielił się z nią swoim problemem i mimo, że
on uważał, iż to nic nie zmieni, ja wiedziałam, że jednak zmieni dużo. Harry,
mówiąc o tym komuś innemu niż Niallowi, pozbywał się ciężaru. Nie obarczał nim
nikogo innego, a pomagał sobie. O to właśnie chodziło.
-Bardzo się
cieszę. – powiedziałem, gdy już skończył.
-Że
powiedziałem o tym mamie?
-Tak.
Chodzi o to, że boisz się nawiązywać kontaktów z ludźmi. Zatrzymujesz wszystko
dla siebie, a Twoje obawy przez to rosną.
-Mówię dużo
Niallowi.
-Tak, ale
jesteś do tego przyzwyczajony. Niall był przy Tobie od lat i mówienie mu o tym
jest dla Ciebie czymś normalnym, oczywistym, nie prawdaż?
-Umm…
właściwie tak.
-No
właśnie. Teraz podzieliłeś się problemem ze swoją mamą, a to coś nowego.
Zaufałeś jej do takiego stopnia, że potrafiłeś to z siebie wydusić.
-Wcześniej,
powiedziałem jeszcze Tobie. – nigdy nie miałem trudności w rozmowach z Harrym.
Jednak teraz, musiałem po prostu spuścić wzrok z jego oczu.
-Tak, ale
ja jestem psychologiem, więc gdybyś mi tego nie powiedział, byłoby głupstwem
przychodzenie tu.
-Nie
powiedziałbym Ci, gdybym Ci nie ufał.
-Ty mi…
ufasz? Mi? Louisowi? Nie psychologowi? – zapytałem, unosząc automatycznie
głowę.
-To
dziwnie, nie? Zaufałem Tobie na pierwszym spotkaniu. Louisowi, nie
psychologowi. – powiedział z uśmieszkiem.
21:38 tego samego
dnia.
Szedłem ciemną drogą, skręcając
w moją ulicę. Już za chwilę będę mógł w końcu odpocząć i zatonąć w wygodnej
kanapie. Tak bardzo lubiłem wracać do domu, choć nikt tam na mnie nie czekał.
Żyłem sam. Moja rodzina mieszkała w Doncaster, a ja przeprowadziłem się tu. Do
deszczowego, choć pięknego Londynu.
Przekręciłem klucz w zamku i pchnąłem drzwi, a po chwili
znalazłem się w ciepłym pomieszczeniu. Już miałem zdejmować buty, kiedy
usłyszałem dźwięk mojego telefonu. Na ekranie wyświetlał się numer nieznany,
ale postanowiłem to odebrać.
-Halo? – powiedziałem,
gdy po kilku sekundach nadal nikt nic nie mówił.
-Louis?
-Tak.
-Tu Niall.
-Niall?
Przyjaciel Harrego?
-Właśnie.
-Coś się
stało?
-Kiedy
skończyliście spotkanie?
-Po
dziewiętnastej.
-Nie ma go
u mnie.
-Może jest
w domu u siebie?
-Miał
dzisiaj spać u mnie.
-Może
zmienił zdanie?
-Harry nie
zmienia zdania. Go nie ma. Gdzie on jest?
-Dzwoniłeś
do niego?
-Chyba
tysiąc razy.
-Gdzie
jesteś?
-W parku w
dzielnicy Battersea.
-Dobrze,
zaraz tam będę.
***
Siedziałem
na brzegu niewielkiego jeziora, rozmyślając nad moim beznadziejnym żywotem.
Niby było coraz lepiej, chociaż tak naprawdę, nie widziałem żadnej różnicy.
Nadal nie potrafiłem patrzeć ludziom w twarz. Jednak, był wyjątek. Nie
potrafiłem zrozumieć, dlaczego inaczej traktowałem Louisa. Powinienem tak jak
innych, bać się go i unikać, a ja zamiast tego, pragnąłem spotykać go jeszcze
częściej. Nie miałem pojęcia, jak to się działo, że gdy tylko go widziałem,
miałem ochotę się uśmiechać. Dzisiaj, nie mogłem już wytrzymać i przyjechałem
wcześniej. Chciałem go zobaczyć i poczuć ulgę. Tak, to strasznie zadziwiające,
ale gdy go widziałem, czułem, jakby ciężar nagle spadał z moich ramion. Robiło
mi się lepiej, o wiele. Nie miałem pojęcia, jak to się działo, ale tak naprawdę
miałem to gdzieś. Liczyło się to, że mogłem go zobaczyć. Może właśnie o to w
tym wszystkim chodziło? Może taki był cykl spotkań z psychologami? Tylko co
będzie, kiedy stwierdzi, że już jestem zdrowy i poradzę sobie bez niego?
Problemy wrócą? Myślę, że nie na tym rzecz polega. Chyba z jednego problemu
zrobiły się dwa. Owszem, byłem gejem. Jakoś się tym nie przejmowałem, bo w
liceum ludzie nie zwracają na to tak uwagi, jak w gimnazjum. Teoretycznie tu
jest łatwiej. Tylko gdyby jeszcze nie to, że nie potrafię patrzeć na tych
wszystkich ludzi. Co jest ze mną nie tak? Dlaczego? Dlaczego, patrząc na ludzi
widzę w nich wrogów?
Nagle, usłyszałem za plecami dźwięk, zbliżających się do
mnie kroków. Odwróciłem się raptownie i z początku myślałem, że to po prostu
jakiś przechodzeń, lecz gdy spojrzałem dokładniej… czy w moim kierunku właśnie
szedł Louis?
-Witaj
ponownie. – powiedział, kiedy był już obok mnie.
-Co Ty tu
robisz? – spytałem, nie mając pojęcia, dlaczego stał za mną.
-U mnie w
porządku, dzięki, że pytasz.
-…
-Ja chyba
powinienem zapytać, co tu robisz. Nie powinieneś być przypadkiem u Nialla? – a co
go to obchodziło, gdzie miałem być? Jednak, po chwili zdałem sobie sprawę, że
nie uprzedziłem przyjaciela o późniejszym powrocie. Wstałem szybko i zrobiłem
krok do tyłu, ponieważ Lou był stanowczo za blisko. Nie, że mi się to nie
podobało. Problem w tym, że w towarzystwie Tomlinsona czułem się zbyt dobrze.
-Tak, masz
rację… ale skąd o tym wiesz?
-Dzwonił do
mnie i pytał, kiedy skończyliśmy spotkanie. Martwił się o Ciebie.
-Gdzie On
jest?
-Zaraz
przyjdzie. Napisałem mu wiadomość. – jak na zawołanie, zobaczyłem zmierzającego,
szybkim krokiem, w moją stronę Horana. Nie był zły, jego oczy raczej wyrażały
zmartwienie. Podszedł do mnie i mocno mnie przytulił.
-Debilu,
mogłeś chociaż napisać.
-Wiem,
przepraszam.
-Mhm…
pogadamy o tym w domu. – zaśmiałem się cicho, bo już mogłem wyobrażać sobie
krzyki Niallera. Niby brzmiało groźnie, ale on tak śmiesznie wyglądał, kiedy
się złościł. Oderwał się ode mnie i stanął przodem do Louisa, który patrzył się
na nas dziwnym wzrokiem. Nie było to negatywne spojrzenie, wręcz przeciwnie.
Patrzył tak, jakbyśmy robili coś niewyobrażalnie uroczego.
-Dziękuję
Ci i przepraszam za kłopot. – zwrócił się Blondyn do starszego.
-Żaden
kłopot. – uśmiechnął się, puszczając oczko. Mogłem dojrzeć, jak zamiast patrzeć
się na Nialla, Louis skierował na sekundę swój wzrok na mnie. Już mieliśmy
odejść, kiedy nie mogłem się po prostu ruszyć. Cieszyłem się na widok mojego
psychologa i nie chciałem odchodzić. To było dziwne…
-Do
widzenia, Lou. – powiedziałem i poszliśmy razem z Niallem w stronę jego domu.
01:54
Gdy wróciliśmy do domu, Niall
oczywiście żalił się, że go nie uprzedziłem, że wyszedł na idiotę itd. Jednak
po kilkunastu minutach doszliśmy do porozumienia i postanowiliśmy obejrzeć
film. Nie był zły, ale ja po prostu nie przepadałem za filmami o tematyce kryminalnej.
W takich filmach nie do końca było wiadome o co tak naprawdę chodzi. Wolałem
coś konkretnego, albo komedie, albo horrory.
Następnie, po kolei wzięliśmy prysznice i położyliśmy się do
łóżek. Horan spał już od dobrej godziny, a ja nadal się kręciłem. Gdy znowu
zmieniłem pozycje, usłyszałem krótkie wibracje, dochodzące z mojego telefonu.
Wyjąłem go spod poduszki i odczytałem sms-a, którego nadawcą był… Louis?
Od „Louis J”
Śpisz?
Do „Louis J”
Nie mogę zasnąć. Coś się stało, że
piszesz?
Od „Louis J”
Nic się nie stało. Może przeszkadzam?
Do „Louis J” Nie. Co robisz?
W ciągu paru minut, zrobiło mi się dziwnie ciepło i nie
mogłem nad tym zapanować. Nawet, kiedy się odkryłem, było mi zbyt gorąco.
Nie miałem pojęcia, dlaczego Louis pisał do mnie o drugiej w
nocy. Poza tym, on nigdy do mnie nie pisał. Bałem się trochę, ponieważ nie znałem
go na tyle dobrze, aby wiedzieć, co chodzi mu po głowie.
Od „Louis J”
Leże i nie mogę zasnąć :p Mam do Ciebie
pytanie.
Do „Louis J”
No dawaj.
Od „Louis J”
Powiedziałeś do mnie Lou?
Do „Louis J”
Tak, a co?
Od „Louis J”
Nikt tak do mnie nie mówił, odkąd skończyłem
10 lat.
Do „Louis J”
Om, przepraszam.
Od „Louis J”
Nie mam do Ciebie pretensji! Źle mnie
zrozumiałeś, podoba mi się ; )
Do „Louis J”
Podoba? Czyli mogę tak mówić? :D
Od „Louis J” Jasne : ))
Czułem coraz większe zmieszanie i teraz nie miałem pojęcia,
co mu odpisać. Czy Lou właśnie napisał do mnie, aby zapytać tylko, jak do niego
mówię? Czy to nie było dziwne? Owszem, było… ale cały czas, pisząc z nim
uśmiechałem się do ekranu komórki. Denerwowało mnie to niesamowicie, bo chyba
nigdy w życiu nie czułem czegoś podobnego. Tak jakby, nagle z rzeczywistości
trafiam do raju. Boże, nie wierze, że właśnie przyrównałem rozmowę z Louisem do
raju.
Od „Louis J”
Dobranoc : ))
Do „Louis J”
Dobranoc :3
<3 świetny rozdział chcemy 4 cześć ! :D nie jest za szybko jest w sam raz ;) no to pewnie przez następne 3 dni nic nie dodasz ale okk .. Czekam wytrwale :* Ewelina xx
OdpowiedzUsuńWyszedł Ci super!
OdpowiedzUsuńZaczyna się Larry moments!
Jejjj!!!
Czekam na następny!! <3
Boski! Wkońcu Larry moments! :D Czekam na następny ;D
OdpowiedzUsuńNie zauważyłam nowego rozdziału i skomentowałam poprzedni... Trzeba być jebniętym tak jak ja! Rozdział jest boski!!! <3 Życzę weny i pisz szybciutko dla nas następny rozdział!
OdpowiedzUsuńLove Ya! <3
//Kasiek
Dzisiaj zaczęłam czytać twoje opowiadanie i jest wyjątkowe .. Naprawdę .. Nigdy wcześniej nie czytałam czegoś podobnego. Genialnie piszesz . :) Oczywiście opowiadanie będę czytać i postaram się komentować każdy z rozdziałów ;) Czekam na kolejny ;)
OdpowiedzUsuńNie, wcale nie za szybko. To było świetne! Nie mogę się doczekać następnego. Oni są tacy słodcy c;
OdpowiedzUsuńwww.one-direction-ziall.blogspot.com
CUDOWNE <3 już nie mogę doczekać się następnego rozdziału, czytam wszystkie Twoje opowiadania i każde z nich jest wspaniałe *__* Z niecierpliwością czekam na następne:) Karolina xx
OdpowiedzUsuńCudo
OdpowiedzUsuńKurwa
Cudo.
Jak Ty to robisz? Nie rozumiem jak mozna tak pisac?! Oh, to jest takie.... uzalezniajace. Chce, potrzebuje nastepny rozdzial.
jakie to słodziutkie, jakie to wszystko urocze
OdpowiedzUsuńoboje wydają się tacy delikatni
może by tak ...
albo nie tak jest dobrze podoba mi się xD
Och, przez cholerne braki internetu w domu nie mogłem zaglądać na twojego bloga, a więc jeszcze mam kilka rozdziałów tego opowiadania do przeczytania. Szczerze? to dobrze bo je kocham.
OdpowiedzUsuńUwielbiam je. Tommo psychologiem. Mrrr.
Nie. Nie jest za szybko Larry. Tak na prawde to dobry moment wybrałaś. Jakbyś dalej ciągła zwykłe rozmowy to nudne zaczęło by się robić.
Pisałem już jak kocham to opowiadanie ? oj nie wiem :D
Kocham je i jest jednym z moich ulubionych.
Pisz dalej kochana c;
@SexLoueh
awww.. <3 kolejny Boy Directioner na moim blogu. Jest mi niezmiernie miło czytać te wszyskie pochlebne komentarze. Staram się, jak mogę i strasznie Wam dziękuję.
UsuńKocham <3